czwartek, 14 lutego 2019

Sercowa Polanica-Zdrój :)

Po wczorajszym leniwym dniu,dziś wstajemy wcześnie,a jak było poprzedniego dnia można zobaczyć tu: https://podrozedanusiiradka.blogspot.com/2019/02/zabawkowy-karpacz.html
Jemy śniadanie,pijemy kawę,robimy kanapki i pakujemy plecaki.Kiedy jesteśmy gotowi,ruszamy w kierunku stacji kolejowej.W kasie kupujemy bilet Sudecki dla dwóch osób i idziemy na peron,z którego ma odjechać nasz pociąg.Szynobus już stoi,wiec wsiadamy do niego,zajmujemy wygodne miejsca i o 7:37 ruszamy ku nowej przygodzie.
Podróż do Wałbrzycha Głównego mija nam spokojnie.Wysiadamy z pociągu i od razu idziemy na przystanek autobusowy,gdzie stoi już nasz transport zastępczy.Wsiadamy więc do autobusu,siadamy na siedzeniach i o wyznaczonej godzinie ruszamy.I tak jak przedwczoraj jedziemy komunikacją zastępczą do Jedliny Górnej,gdzie przesiadamy się do stojącego na peronie szynobusa.Znajdujemy wygodne miejsca i kiedy wszyscy pasażerowie już wsiądą-jedziemy.Przed nami ponad półtora godziny podróży,więc umilamy ją sobie rozmową i podziwianiem widoków.Przejeżdżamy przez znane nam miejsca,co przywołuje wspomnienia i uśmiech na naszych twarzach :) I tak w wyśmienitych nastrojach wysiadamy na stacji w Polanicy-Zdrój.Wprawdzie mieliśmy okazję być w tym miasteczku z Basią,ale wtedy nie zobaczyliśmy zbyt wiele,więc dzisiejsze kilka godzin pozwoli nam na lepsze poznanie miasta.Od stacji kolejowej idziemy w kierunku Huty Szkła Artystycznego "Barbara".










Kiedy docieramy na miejsce,okazało się że huta jest zamknięta-remont.Szkoda,bo mieliśmy nadzieję ją zwiedzić :( Robimy więc kilka zdjęć na zewnątrz i idziemy w kierunku centrum miasta.

"Pierwsze wzmianki z 1347 r. dotyczyły osady otoczonej gęstymi lasami zwanej zu Heyde (u Puszczy), należącej do znanego śląskiego rodu rycerskiego Glubosów, którzy rezydowali na zamku Szczerba. Około 1556 r. na północnym krańcu wsi powstała Nowa Polanica (Neuheide, ob. Polanica Górna), w związku z czym właściwą Polanicę zaczęto nazywać Starą (Altheide).
Kronikarz Georgius Aelurius w 1557 r. podawał w swojej Glaciographii (opisie ziemi kłodzkiej) wiadomość o istnieniu w okolicy wsi Źródeł mineralnych. Zagospodarowaną przez jezuitów Polanicę zniszczyli w 1645 r. Szwedzi z oddziału płk. Douglasa. Wyraźniejszy rozwój datuje się dopiero od XIX w., kiedy to nowy właściciel Polanicy kłodzki kupiec Joseph Grolms ocembrował jedno z pięciu tryskających wówczas źródeł, wzniósł dom zdrojowy i zamienił okoliczne pola na ogród. W 1873 r. zdrój wraz z przyległymi terenami nabył wrocławski przemysłowiec Wenzel Hoffmann. Od tego momentu datuje się ożywiony rozwój Polanicy jako renomowanego uzdrowiska. W wyniku starań nowego właściciela powstał rozległy park, zbudowano nową pijalnię wód mineralnych, dom zdrojowy i teatr.
Doprowadzenie w 1890 r. linii kolejowej z Kłodzka znacznie przyczyniło się do zwiększenia frekwencji w uzdrowisku. Tereny zdrojowe w 1904 r. nabyła spółka pod przewodnictwem wrocławskiego radcy handlowego Georga Haase, która bardzo szybko doprowadziła uzdrowisko do niebywałego rozkwitu, szeroko zajmując się przy tym jego reklamą. W 1906 r. uruchomiony został luksusowy Dom Zdrojowy (ob. sanatorium Wielka Pieniawa) dysponujący 130 pokojami oraz zakładem przyrodoleczniczym z pełnym wyposażeniem. Uważany był on wówczas za najnowocześniejszy na Śląsku. Niebawem ukończono budowę sanatorium kardiologicznego (1909) oraz kompleksu mieszczącego pijalnię, halę spacerowo-koncertową, kawiarnię zdrojową oraz pokoje dla kuracjuszy (1911). Na początku I wojny światowej uzdrowisko zamknięto, w Domu Zdrojowym urządzono lazaret, ale już po roku działalność zdroju wznowiono. Do najważniejszych inwestycji okresu międzywojennego zaliczyć należy otwarty w 1925 r. Teatr Zdrojowy oraz nowy zakład przyrodoleczniczy (1930).
Po zakończeniu II wojny światowej, już 16 czerwca 1945 r. przybyli tutaj pierwsi polscy urzędnicy i nadali miejscowości nazwę Puszczyków-Zdrój. Używano jej do połowy 1946 r., kiedy to komisja nazewnictwa zmieniła ją na Polanica-Zdrój. Lecznicza sława Polanicy-Zdroju znacznie wzrosła po 1950 r. dzięki nowym metodom leczenia chorób geriatrycznych mleczkiem pszczelim, wprowadzonym przez lekarza humanistę dr. Józefa Matuszewskiego oraz chirurgii plastycznej zastosowanej po raz pierwszy w Polsce przez dr. Stanisława Michałka-Grodzkiego. Nocą z 22 na 23 lipca 1998 r. rzeka Bystrzyca Dusznicka w kilkadziesiąt minut zamieniła się w potwora. Przez pięć godzin w Polanicy-Zdroju spadło 140 mm deszczu. Woda zerwała wszystkie mosty w centrum. Nie było elektryczności, gazu, wody pitnej, łączności telefonicznej. Ukończony rok wcześniej reprezentacyjny Deptak przestał istnieć. Powódź zniszczyła kilkanaście budynków mieszkalnych, a wiele nadawało się już tylko do rozbiórki. Ogromnym wysiłkiem całej społeczności miasta w krótkim czasie udało się nie tylko odbudować zniszczenia, ale uczynić miasto jeszcze piękniejszym.
W latach 2010-2011 przeprowadzona została rewitalizacja Parku Zdrojowego, podczas której powstały nowe alejki, wyremontowano istniejące, posadzono kilka tysięcy roślin, wybudowano nowe fontanny, ujęcia wody, altany i punkty widokowe.
Ważne daty:
1347 – pierwsza wzmianka o Altheide w kłodzkiej księdze sądu stanowego dla szlachty
1625 – zapis Georgiusa Aeluriusa w kronice ziemi kłodzkiej o doskonałym smaku polanickich Źródeł
1828 – budowa pierwszych łazienek zdrojowych
1888 – pierwszy przewodnik po Altheide
1890 – przyjazd pierwszego pociągu
1904 – odwiert Źródła Wielka Pieniawa
1906 – oddanie do użytku Nowego Domu Zdrojowego (ob. sanatorium Wielka Pieniawa)
1911 – budowa Nowych Łazienek, pijalni i hali spacerowej
1912 – poświęcenie kościoła Wniebowzięcia NMP
1925 – otwarcie nowego Teatru Zdrojowego
1938 – powódź w Altheide-Bad
1945 – nadanie stacji kolejowej nazwy Wrześniów
1945 – rozpoczęcie działalności Ochotniczej Straży Pożarnej
1946 – miasto otrzymało nazwę Polanica-Zdrój
1950 – uruchomienie w szpitalu miejskim oddziału chirurgii plastycznej
1952 – nadanie Teatrowi Zdrojowemu imienia Mieczysławy Ćwiklińskiej 1963 – pierwszy Międzynarodowy Turniej Szachowy
1974 – uruchomienie Huty Szkła Artystycznego „Barbara”
1990 – utworzenie gminy samorządowej Polanica-Zdrój
1998 – katastrofalna powódź
2001 – inauguracja działalności Polanickiej Galerii Sztuki
2002 – powstanie Kliniki Chirurgii Plastycznej
2005 – uruchomienie Specjalistycznego Centrum Medycznego
2011 – zakończenie rewitalizacji Parku Zdrojowego
2011 – zakończenie remontu Teatru Zdrojowego
2012 – premiera polanickiego hejnału."-tekst ze strony: http://www.polanica.pl/strona-54-historia_miasta.html












Docieramy dość szybko do miejskiej promenady.Zanim ruszymy obejrzeć część uzdrowiskową,postanawiamy nieco zboczyć i zobaczyć kościół.Wędrujemy więc w jego kierunku,przy okazji zatrzymując się przy ściance wspinaczkowej na krótką sesję zdjęciową :),a po niej idziemy wzdłuż rzeki na krótki spacer.


























































Po spacerze,wchodzimy schodami na wzniesienie,gdzie znajduje się kościół.Oglądamy świątynię z zewnątrz,robimy zdjęcia i wchodzimy na chwilkę do środka.

"Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Polanicy-Zdroju – świątynia katolicka, najstarsza w mieście, położona w centrum miasta. Siedziba rzymskokatolickiej parafii Wniebowzięcia NMP w Polanicy-Zdroju.
Na miejscu obecnego kościoła jezuici z Kłodzka wznieśli w 1650 r. drewnianą kaplicę, która stanęła w pobliżu dworu należącego do tego zakonu. Służyła ona tutejszym katolikom, należący do parafii w Szalejowie Górnym. Z czasem liczba mieszkańców Polanicy uległa zwiększeniu, w wyniku rozwoju tutejszego uzdrowiska. Spowodowało to konieczność wzniesienia nowej świątyni. Dzięki położeniu na Klasztornej Górze obiekt jest dobrze widoczny zarówno z miasta, jak i z drogi krajowej nr 8/E67.
Obecny kościół został wybudowany w latach 1911–1912 z cegły w stylu neobarokowym jako kościół filialny. Jego uroczystego poświęcenia dokonał biskup pomocniczy praski Václav Frind, 8 lipca 1912 r. Inicjatywy budowy podjął się ówczesny proboszcz szalejowski ks. Paul Theuner. Plac pod budowę kościoła ofiarował wikariusz katedralny z Wrocławia, ks. Freund. Z kolei świątynię zbudował mistrz murarski Andreas Ernst z Kłodzka, według projektu wrocławskiego architekta Ludwiga Schneidera.
1 października 1923 r. świątynia stała się głównym kościołem nowo powstałej parafii polanickiej.
Kościół Wniebowzięcia NMP jest budowlą jednonawową z jedną wieżą, wybudowany w stylu neobarokowym z elementami secesyjnymi, z bogato dekorowanymi elewacjami, w tym zwłaszcza szczytami.
Ołtarz główny został wykonany z drewna sosnowego i lipowego. Jest on dziełem Zrzeszenia Warsztatów Stolarskich z Nysy. Tam też wykonano ołtarze boczne oraz jeden z konfesjonałów. Drugi z nich został wykonany w 1938 r. przez stolarza Wagnera z Kłodzka. Chrzcielnicę wykonał jeden z wychowanków tutejszego sierocińca, lądecki rzeźbiarz Klein. Stacje Drogi Krzyżowej malowane są na blasze, a ramy do nich wykonał rzeźbiarz z Nysy – Fischer.
Obrazy ołtarzowe oraz Drogi Krzyżowej, a także freski na sufitach zostały namalowane przez Oswalda Völkela(niem.) z Monachium, artysty pochodzącego z ziemi kłodzkiej. Witraże w oknach wykonano według projektu malarza Lercha z Düsseldorfu, a ich fundatorami byli miejscowi parafianie. Organy wykonał budowniczy Lux z Lądka-Zdroju. Dzwony powstały w 1912 r. w firmie Bierling z Drezna. Otrzymały imiona: Paweł, Maria i Józef. Do dnia dzisiejszego zachował się tylko ten ostatni. Zegar na wieży kościelnej został ufundowany przez Franza Wittwera, miejscowego fabrykanta i właściciela huty szkła. Dzwony kościoła pw. Wniebowzięcia NMP były trzykrotnie fundowane (w latach 1912, 1927, 2006) i dwukrotnie konfiskowane w czasie wojen (1917, 1942) na cele przemysłu zbrojeniowego. Za każdym razem pozostawał tylko jeden dzwon. Po raz trzeci dzwony ufundowano w 2006 r. W 1927 dzwony zostały wykonane przez firmę Gebrüder Ullrich w Apoldzie, w 2006 w ludwisarni Felczyńskich z Taciszowa.
W kościele znajduje się łaskami słynący Obraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy ze Stanisławowa. Przed II wojną światową znajdował się w ołtarzu głównym tamtejszego kościoła gimnazjalnego. Trafił do Polanicy w 1946 r., kiedy tutejszą parafię objął ks. Marian Barg ze Stanisławowa. W 2013 r. w kościele ustanowiono sanktuarium NMP Nieustającej Pomocy.
Corocznie od maja do września z inicjatywy prof. Andrzeja Chorosińskiego w kościele są organizowane koncerty muzyki kameralnej i organowej."-Wikipedia.



























































Kiedy już obejrzymy świątynię z zewnątrz i w środku i zrobimy całkiem sporo zdjeć,ruszamy w kierunku uzdrowiskowej części miasta.Zaglądamy po drodze do sklepików z pamiątkami.W jednym z nich kupujemy dzwoneczek dla mnie i wedrujemy do Akiby Rubinsteina.

























"W Polanicy Zdroju od prawie półwiecza, corocznie w sierpniu odbywa się Międzynarodowy Festiwal Szachowy im. Akiby Rubinsteina ( w 2013 r. był 49 ty ). Rubinstein jest uważany dzisiaj za jednego z największych szachistów na świecie, choć jego kariera przypadła na pierwsze trzy dekady XX wieku. Akiba Rubinstein urodził się 12 grudnia 1882 roku w Stawiskach koło Łomży, w rodzinie żydowskiego nauczyciela. Karierę szachisty rozpoczął w 1898 r., w 1901 r. przeniósł się do Łodzi i związał się z Łódzkim Towarzystwem Zwolenników Gry Szachowej. Największe sukcesy osiągał w latach przed I wojną światową. W 1912 roku w zwyciężył w pięciu najważniejszych turniejach europejskich, czego do tej pory nie dokonał jeszcze żaden z szachistów. W 1926 r. wyjechał na stałe z Polski i osiadł w Belgii. Zmarł 15 marca 1961 r. w Antwerpii. Jeszcze za jego życia w 1950 r. Międzynarodowa Federacja Szachowa przyznała mu za wcześniejsze osiągnięcia tytuł arcymistrza. W 2010 r. Europejska Unia Szachowa ogłosiła rok 2012 Rokiem Akiby Rubinsteina. W 2011 r. przy okazji rewitalizacji Parku Zdrojowego w Polanicy Zdroju, przed jednym z wejść ustawiono ławeczkę, na której siedzi z szachownicą na kolanach zamyślony arcymistrz Akiba Rubinstein."-tekst ze strony: https://www.odtur.pl/atrakcje/polanica-zdroj-laweczka-z-arcymistrzem-szachowym.html

Przysiadamy na ławeczce z zadumanym Akibą Rubinsteinem,robimy zdjęcia,a po nich idziemy dalej.
















Po zdjęciach z arcymistrzem szachowym,idziemy ku kolejnej rzeźbie-ku Kuracjuszce z pieskiem.Gdy tam docieramy to oczywiście zatrzymujemy się przy niej na sesję zdjęciową.

















Po zdjęciach,wchodzimy do parku.Tu,w centralnym miejscu na trawie znajduje się kolejna rzeźba.Para kuracjuszy w strojach z innej epoki,przysiadła sobie na trawie.Podchodzimy do nich i fotografujemy.




















Kiedy już zrobimy sporo fotek z parą siedzącą na trawie,idziemy do kolejnej rzeźby.Tuż przy wejściu do parku,stoi pan z kapeluszem i torbą lekarską-to doktor Józef Matuszewski,pierwszy polski Naczelny Lekarz Uzdrowiska.I z figurą doktora również robimy sobie zdjęcia.




























Od polanickiego lekarza,idziemy ku polskiemu wieszczowi.
"Pomnik Adama Mickiewicza znajduje się w Parku Zdrojowym.Rzeźba wykonana została w latach 1965-1969 przez prof. Władysława Tumkiewicza.Składa się z dwóch bloków granitu strzegomskiego.Jeden z nich przedstawia głowę polskiego wieszcza,natomiast drugi stanowi cokół na którym znajduje się jego imię i nazwisko oraz lata w których żył."-tekst ze strony: http://www.polskaniezwykla.pl/web/place/35969,polanica-zdroj-pomnik-adama-mickiewicza.html
Po sfotografowaniu rzeźby wieszcza,wędrujemy jeszcze alejkami parku,przystając co jakiś czas na kilka zdjęć,a po nich postanawiamy pójść zobaczyć polanickiego niedźwiedzia.











Z Parku Zdrojowego przechodzimy do Parku Leśnego.Wędrujemy alejkami,zbliżając się z każdym krokiem do polanickiego niedźwiedzia.

"Betonowa rzeźba niedźwiedzia (bohatera wielu miejscowych legend i opowieści) wyznacza najdalszy zasięg lądolodu skandynawskiego na terenie Ziemi Kłodzkiej. Zlodowacenie południowopolskie, mające miejsce 730-430 tys. lat temu, składało się z trzech mniejszych zlodowaceń oddzielonych interstadiałami o nieco cieplejszym klimacie. Podczas drugiego z nich (zlodowacenie Sanu I) lądolód sakandynawski odznaczał się maksymalnym zasięgiem, obejmując praktycznie całe terytorium Polski. W Sudety zlodowacenie wkroczyło Przełęczą Srebrną, bardzkim przełomem rzeki Nysy Kłodzkiej oraz Przełęczą Kłodzką. Po przeprowadzeniu gruntownych badań niemieccy glacjolodzy w 1910 r. doszli do wniosku, że lądolód znalazł oparcie na wysokości obecnej Polanicy-Zdroju. Granicę lodowej masy upamiętniono wykonaną w betonie rzeźbą niedźwiedzia polarnego, posadowioną na podbudowie z tufu wulkanicznego i piaskowcowych głazów."-tekst ze strony: https://polska-org.pl/510768,Polanica_Zdroj,Rzezba_niedzwiedzia.html

Legenda o polanickim niedźwiadku:
"Dawno, dawno temu młody gajowy udał się na obchód puszczańskiego rewiru. Dzień był upalny i niebawem ogarnęło go znużenie i dręczące pragnienie. Nie dane mu było jednak go ukoić, bowiem gdy tylko zaczął czerpać dłonią chłodną wodę ze zbawczego źródełka, rzucił się na niego potężny niedźwiedź. Młodzian był silny niezwykle i po krótkich zmaganiach zdołał powalić zwierza na grzbiet. Już zamierzał wbić nóż w serce kudłatej bestii, kiedy usłyszał słowa: Krynica, którą znalazłeś wysycha, ale ja w zamian za darowanie mi życia, wskażę ci wodę obfitszą i smaczniejszą. Zdumiał się gajowy niepomiernie i uwolnił niedźwiedzia, który powiódł go ku zacisznej, pełnej kwiatów polanie, gdzie tryskała woda o dziwnym zapachu. Za radą kosmatego przewodnika pił wodę powoli, delektując się jej ożywczym smakiem. Wkrótce zmęczenie opuściło młodzieńca zupełnie i rześki już chciał podziękować niezwykłemu stworowi, lecz ten zniknął w gęstwinie. Zwabieni sławą niezwykłej wody przybywać tu zaczęli ludzie nawet z odległych stron, potwierdzając jej zbawienne działanie. Dookoła polany rozwinęła się osada, którą po latach nazwano Polanicą, a miejsce spotkania upamiętnia rzeźba niedźwiedzia."-tekst ze strony: https://polska-org.pl/4820029,POLANICKI_NIEDZWIADEK.html















Z polanickim niedźwiedziem mamy bardzo długą sesję zdjęciową.I kiedy już zrobimy mnóstwo fotek,powoli opuszczamy Park Leśny,zmierzając w kierunku Parku Zdrojowego.





























































































































Wędrujemy alejkami parkowymi,co jakiś czas przystajemy by zrobić zdjęcia i niespiesznie docieramy do Domu Zdrojowego.Tuż obok Radek dostrzega Galerię Sztuki i wchodzi tam,a ja oglądam wszystko na zewnątrz.Kiedy Radek jest już koło mnie,razem wchodzimy do Domu Zdrojowego.Tu oczywiście nalewamy sobie wody do kubeczków i wypijamy ją bez pośpiechu.

"Wielka Pieniawa – naturalna woda lecznicza ze źródła „Wielka Pieniawa” w Polanicy Zdrój; szczawa wodorowęglanowo-wapniowa; średniozmineralizowana – 1.050 mg/l.
-Woda lecznicza „Wielka Pieniawa” doskonale uzupełnia niedobór minerałów, których brak może spowodować zmniejszenie odporności organizmu i większe prawdopodobieństwo zachorowań.
-Ponadto zapobiega i leczy schorzenia „cywilizacyjne” spowodowane codziennym stresem, zmęczeniem psychicznym i podwyższony stanem drażliwości oraz nadużywaniem tytoniu i alkoholu. Są to nerwice narządowe, choroby wrzodowe żołądka i dwunastnicy zapalenie jelita grubego, zaburzenia czynności dróg żółciowych, układu krwionośnego, schorzenia trzustki itp.”Wielka Pieniawa” znajduje się w spisie leków wydanym przez Fundację Büchnera oraz w Poradniku Terapeutycznym. Posiada też Świadectwo Jakości wystawione przez Instytut Leków w Warszawie. Tak więc ukierunkowanie Uzdrowisk Kłodzkich na leczenie schorzeń kardiologicznych i gastrycznych nie jest dziełem przypadku."-tekst ze strony:
http://medycyna-integracyjna.pl/index.php/2012/06/26/warto-wiedziec/

Po wypiciu wody,powoli opuszczamy Dom Zdrojowy i wędrujemy uliczkami miasteczka,zmierzając w kierunku polanickiego deptaka.


























"Na deptaku głównej arterii Polanicy-Zdroju, położonym wzdłuż rzeki Bystrzycy Dusznickiej, 8 września 2007 została otwarta "Aleja Gwiazd Koszykówki". Znajdują się tutaj odciski dłoni między innymi: Mieczysława Łopatki (olimpijczyka z Rzymu, Meksyku, Tokio i Monachium), Janusza Wichowskiego i Zbigniewa Dregiera (olimpijczyków z Rzymu i Tokio). Co roku przybywają kolejne odciski dłoni polskich koszykarzy - olimpijczyków i medalistów imprez mistrzowskich. Odsłonięcie nowych odcisków to za każdym razem wielka atrakcja dla mieszkańców i turystów."-tekst ze strony: http://www.polskaniezwykla.pl/web/place/2820,polanica-zdroj-aleja-gwiazd-koszykowki.html

Na polanickim deptaku znajdujemy "Aleję Gwiazd Koszykówki" i tu spędzamy trochę czasu.Odciski dłoni sławnych Koszykarzy robią wrażenie,więc trochę czasu spędziliśmy na polanickim deptaku.Po zdjęciach odcisków dłoni Gwiazd Koszykówki,ruszamy ku naszemu celowi,a z racji tego że dziś "Święto Zakochanych",wkraczamy na serduszkowy szlak.
























Czerwone serduszko wiedzie nas ku stacji kolejowej,mijamy ją i przechodzimy przez tory,pnąc się coraz wyżej i wyżej.Wędrówkę umilamy sobie rozmową i robieniem zdjęć i tak docieramy do skrzyzowania,gdzie na słupie dostrzegamy pomarańczowy napis "Do Muzeum" z pomarańczową strzałką,zmieniającą wyznaczony przez nas kierunek.Stajemy więc lekko zdezorientowani,al po chwili namysłu postanawiamy zmienić swoją trasę i pójść za pomarańczową strzałką.










I tak wędrujemy z asfaltowej drogi schodzimy w błotnistą,wiodącą w pola.Idziemy nią przez jakiś czas,pomarańczowe strzałki gdzieś nam zniknęły,ale nie martwimy się tym zbytnio.Na mapie sprawdzam kierunek i okazuje się że mamy spory skrót do naszego celu.Po jakimś czasie droga skręca w las.Pniemy się nią wyżej i wyżej i wychodzimy na łąkę zrytą przez dziki,służącą za boisko do gry w piłkę.Przechodzimy przez nią i kiedy przekraczamy murowaną bramę dostrzegamy przed nami nasz cel-klasztor oo. Sercanów (Zgromadzenie Najświętszych Serc Pana Jezusa i Marii).












Przechodzimy przez bramę i kolejną łąkę i niespiesznie docieramy do klasztoru.Otwieramy bramkę i wchodzimy na teren klasztorny.Rozglądamy się dookoła,ale nikogo nie dostrzegamy,podchodzimy więc do budynku w którym mieści się interesujące nas Muzeum Misyjno-Etnograficzne.Łapiemy za klamkę i cóż-zamknięte-a powinno być otwarte.Idziemy więc do budynku naprzeciwko i tam odnajdujemy na domofonie dzwonek do Muzeum.Radek dzwoni trzy razy i według wskazówek cierpliwie czekamy aż ktoś do nas wyjdzie.
Po jakimś czasie z budynku wychodzi zakonnik,podchodzi do nas i pyta:
-Chcą państwo wejść do Muzeum?
Odpowiadamy że tak i idziemy do budynku,w którym mieści się Muzeum Misyjne.
Po otwarciu drzwi,wchodzimy do niewielkiego pomieszczenia gdzie naszym oczom ukazały się zbiory muzealne.Dookoła pod ścianami poustawiano gabloty,w których poukładano mnóstwo przywiezione z misji przedmioty.
Powolutku przechadzamy się,oglądamy wszysko i robimy mnóstwo zdjęć.Oboje stwierdzamy,że niejedno Muzeum chciałoby mieć u siebie takie eksponaty.






















"Historia Klasztoru "Christus Rex"
Klasztor "Chrystusa Króla" Zgromadzenia Najświętszych Serc Jezusa i Maryi w Polanicy Zdroju - Sokołówce posiada swoją bogatą i długą historię. Jest to pierwszy dom Zgromadzenia Najświętszych Serc w Polsce i jednocześnie kolebka Polskiej Prowincji.
Początki fundacji klasztoru sięgają lat międzywojennych. Gdy po I wojnie światowej w Niemczech ustał tzw. "Kulturkampf", który do tej pory uniemożliwiał zakładanie klasztorów i szkół zakonnych, Ojcowie postanowili założyć nowe wspólnoty Zgromadzenia Najświętszych Serc z Prowincji Niemieckiej na ówczesnym "dalekim Wschodzie Niemiec", czyli na dzisiejszym Dolnym Śląsku.
12 maja 1927 r. Przełożony Prowincji Niemieckiej Zgromadzenia Najświętszych Serc dokonał zakupu zajazdu "U sołtysa Sokołówki" od gospodarza pana Fischera, Zajazd składał się z domu mieszkalnego z oberżą, drugiego budynku z werandą (tzw. dom gości), stodoły i 40 mórg ziemi.
Prawie od samego początku fundacji rozrastała się wspólnota zakonna, w 1932 r. klasztor liczył prawie 15 zakonników. W sumie w latach 1927 – 1946 do Wspólnoty "Christus Rex" przynależało 35 współbraci (22 ojców i 13 braci). Większość ojców pracowało jako nauczyciele w szkole misyjnej, niektórzy byli zaangażowani w duszpasterstwie.
Na Wielkanoc 1928 r. w klasztorze została założona szkoła misyjna z 8 uczniami dla przygotowania własnych kandydatów do Zgromadzenia. Był to początek trudnego, lecz niosącego radość rozwoju. Liczba uczniów rosła bardzo szybko i nieustannie: w 1933 r. było już 75 uczniów, a kwietniu 1936 r. – 91. Najwyższa ich liczba sięgała ok. 100. Ojcowie Najświętszych Serc, aby propagować szkołę misyjną i pozyskiwać nowych uczniów, przeprowadzali prelekcje w przykościelnych szkołach i budynkach - i to nie tylko w Hrabstwie Kłodzko - ale także na terenie Dolnego i Górnego Śląska.
31 marca 1940 r., decyzją władz hitlerowskich, szkoła misyjna została zlikwidowana, nastały dla domu "Christus Rex" całkiem nowe i bardzo trudne czasy.
W 1945 żołnierze Armii Czerwonej i Ludowego Wojska Polskiego przez całe lato pustoszyli i grabili klasztor. Na nic się zdały prośby o pomoc kierowane przez O. Bonawenturę do polskich władz cywilnych – jeszcze jesienią, po opuszczeniu przez żołnierzy zabudowań klasztornych, pozostały w nich dwie rosyjskie kobiety – „lokatorki", które dopełniły dzieła zniszczenia, np. rąbiąc meble na opał. We wrześniu 1945 r. klasztor otrzymał dwóch polskich administratorów w wieku 18 i 19 lat, którzy sami go okradli. Do tego doszły inne grabieże oraz konfiskata zwierząt z gospodarstwa przez przybyłą ludność polską. Dom w ciągu pierwszego roku po wojnie został prawie całkowicie zniszczony.
8 marca 1946 r. przyszedł rozkaz wysiedlenia, a następnego dnia ojcowie wraz z miejscową niemiecką ludnością zostali wypędzeni do swojej „nowej ojczyzny" w Zachodnich Niemczech. Tak nastał przejściowy koniec Domu misyjnego "Christus Rex"...
Jesienią 1946, na prośbę przełożonego generalnego Zgromadzenia Najświętszych Serc, O. Jana od Serca Jezusa d'Elbe, do opuszczonego domu w Sokołówce przybyli pierwsi polscy sercanie, mieszkający dotąd we Francji, i tak rozpoczął się nowy rozdział w historii klasztoru "Christus Rex"...
Przybycie do Polski do Polanicy Zdroju nie było przypadkowe. Po zakończeniu II wojny światowej i po wytyczeniu nowych granic dla Polski, klasztor „Christus Rex”, który znajdował się w Falkenhein na terenie dawnych Niemiec, znalazł się w Polsce, a ojcowie niemieccy ze Zgromadzenia Najświętszych Serc zostali zmuszeni do opuszczenia tego klasztoru i zostali przesiedleni do Niemiec. Nazwa miejscowości Falkenhein została zmieniona na Sokołówkę, a później włączona do Polanicy Zdroju.
W latach 1971 - 1973 dokonano licznych zmian w klasztorze i tak: sześć dawnych salek zostało przebudowanych na 12 pokoi, w każdym pokoju założono umywalkę i doprowadzono ciepłą wodę. Refektarz został odnowiony, kupiono nowe stoły i krzesła, zainstalowano windę między kuchnią a refektarzem, odmalowane zostały korytarze i kuchnia. Rozpoczęto krycie dachu blachą i pokryto mały dom. Jako prezent od ojca generała Zgromadzenie otrzymało samochód typu „Warszawa”, który miał pseudonim „Zośka”.
W latach 2000 – 2010 Klasztor został ponownie odremontowany i przygotowany jako dom rekolekcyjno-wypoczynkowy. Na dzień dzisiejszy zamieszkuje w klasztorze dziewięciu zakonników w tym czterech kapłanów emerytów, trzech braci zakonnych, proboszcz parafii Christus Rex i przełożony Klasztoru. Przybywają do nas liczne grupy rekolekcyjne, wiele rodzin szuka u nas ciszy i medytacji połączonych z wypoczynkiem. Położenie klasztoru u podnóża góry i z dala od gwaru miejskiego pozwala utrudzonym życiem odzyskać spokój i równowagę wewnętrzną."-tekst ze strony: http://www.sanktuarium-fatimskie.pl/sercanie-biali-14951#1
"Sokołówka jest dzisiaj niewielką osadą wchodzącą w skład Polanicy-Zdroju. Do 1975 roku była samodzielną osadą, której początki sięgają XVI wieku. W wieku XIX zaczęła się jej kariera, bowiem wieś stała się popularnym celem spacerów kuracjuszy z położonego niżej uzdrowiska. Powstały pensjonaty i gospody, a jedną z nich zaadoptowano w 1927 r. na dom misyjny.
Z funkcjonującym tu od 1947 r. klasztorem oo. sercanów (Zgromadzenie Najświętszych Serc Pana Jezusa i Marii, założone we Francji w 1800 r. przez Ojca Piotra Courdin) wiąże się główna atrakcja turystyczna Sokołówki – niewielkie, ale oryginalne Muzeum Misyjne, otwarte w 1977 r. W jednej sali prezentowane są zbiory etnograficzne (stroje, ozdoby, instrumenty muzyczne, rzeźby, przedmioty użytkowe – ok. 1000 eksponatów), zgromadzone przez misjonarzy w Peru, Zairze, Tahiti i na Wyspie Wielkanocnej. Zwiedzaniu muzeum towarzyszą prelekcje ilustrowane przezroczami z egzotycznych krajów – terenów działalności misyjnej oo. sercanów.
Na dziedzińcu przed muzeum stoi pomnik błogosławionego Ojca Damiana de Veuster, Flamandczyka, członka zgromadzenia oo. sercanów, który poświęcił się od 1873 r. opiece nad trędowatymi na wyspie Molokai na Hawajach i zmarł zarażony tą chorobą."-tekst ze strony: http://czasnawypoczynek.pl/Atrakcje,Polanica-Zdr%C3%B3j,C005579,Muzeum+Misyjne+Ojc%C3%B3w+Sercan%C3%B3w






























































































































































































































































































































Po zrobieniu ogromnej ilości zdjęć i nasyceniu oczu pięknem zgromadzonych tu eksponatów,powoli wychodzimy z Muzeum.Wrzucamy do puszki pieniądze,chwilkę rozmawiamy z Zakonnikiem-spieszył się na spowiedź-i opuszczamy teren klasztorny.Wracamy tak samo,jak przyszliśmy-czyli wędrujemy skrótem.Całą drogę do stacji kolejowej rozmawiamy zachwyceni tym co mieliśmy okazję dziś obejrzeć,a droga mija nam niesamowicie szybko i nie wiedzieć kiedy docieramy do torów kolejowych.






















Nieopodal stacji znajduje się "Przystanek Sokołówka"-niewielki bar.Spoglądamy na zegarek i stwierdzamy że mamy sporo czasu do odjazdu naszego pociągu.Postanawiamy więc wejść do środka i coś zjeść.Kiedy otwieramy drzwi,bucha na nas gorące powietrze.Od razu ściagamy kurtki,zamawiamy dwie porcje pirogów lubelskich i siadamy przy niewielkim stole.Chwilę czekamy na swoje dania,ale kiedy naszym oczom ukazały się pełne talerze jedzenia,stwierdzamy że warto było czekać.A poza tym pierogi ruskie duszone w sosie śmietanowo-cebulowym z czerwonymi burakami były przepyszne :)










Po totalnym obżarstwie,"katulamy" się w kierunku stacji.Mówię do Radka że dobrze,że mamy z górki,bo za nic bym nie dała rady podejść do góry,taka jestem obżarta.Kiedy docieramy na stację,idziemy od razu na peron i siadamy na ławce.Chwilę odpoczywamy po jedzeniu,mamy jeszczę ciutkę czasu.Robimy kilka zdjęć na zakończenie niesamowitej i pięknej walentynkowej wycieczki :)
Kiedy pociąg przyjeżdża,wsiadamy do niego,znajdujemy wolne miejsca,rozsiadamy się wygodnie i ruszamy w drogę powrotną do domu.
Z Polanicy Zdrój jedziemy pociągiem do Jedliny Zdrój,tu przesiadamy się na komuniację zastępczą.Autobusem jedziemy do Wałbrzycha Głównego,gdzie przesiadamy się na pociąg,którym docieramy do Jeleniej Góry.












Całą podróż minęła nam sprawnie i bez problemów.
Wycieczka była piękna i niesamowita,a następna już wkrótce.
Do zobaczenia :)
Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)

Danusia i Radek :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz