niedziela, 17 lutego 2019

Z Gruszką na Dłużka :)

Po piątkowym "zdobyciu" wieży widokowej na Górze Zawodnej we wsi Gozdno-jak to było można zobaczyć tu:
http://podrozedanusiiradka.blogspot.com/2019/02/singieltracki-na-piechotke.html -dziś postanowiliśmy pojechać do Wojcieszowa i sprawdzić jak to jest z tą wieżą widokową,którą widzieliśmy w oddali.
Wstajemy dość późno,ale nam się nigdzie nie spieszy-oboje mamy wolną niedzielę.Jemy śniadanie,pijemy kawę,pakujemy plecaki i kiedy jesteśmy gotowi,idziemy do samochodu,wsiadamy do niego i ruszamy ku nowej przygodzie.
Podróż do Wojcieszowa umilamy sobie rozmową,więc mija nam dość szybko i bezproblemowo.Zostawiamy autko na parkingu przy Urzędzie Miasta.Bierzemy plecaki i aparaty i powoli ruszamy ku naszemu dzisiejszemu celowi.










Najpierw jednak postanawiamy zajrzeć do dawnego Kamieniołomu "Gruszka",bo oprócz wieży widokowej na Dłużku,do której zmierzamy,okolica Wojcieszowa ma do zaoferowania dużo więcej pięknych miejsc,a my chcemy przynajmniej niektóre z nich zobaczyć.
Wędrujemy więc niespiesznie w kierunku Kamieniołomu.

"Bielec (kamieniołom Gruszka) wzniesienie mające około 450 m n.p.m, znajduje się w pn.-zach. części Grzbietu Wschodniego. Nazwa Bielec odnosi się do dawnego wyrobiska kamieniołomu wcinającego się w zbocze Chmielarza i Polanki na wysokości ok. 400m. W czasie eksploatacji kamienia, kamieniołom nosił nazwę "Gruszka" i był czynny po 1945 r. Na początku lat 50-tych XX w., w wyniku prac, odkryto w nim jaskinię. O ile się nie mylę miała długość około 500m i była jedną z ładniejszych w Sudetach. Niestety otwór zasypano i nie jest znane jej miejsce. Obecnie w kamieniołomie rozgrywane są Speleomistrzostwa Polski w Technikach Jaskiniowych"Złoty Karabinek". Zbocze zbudowane jest z kambryjsko-ordowickich łupków albitowo-serecytowych i kwarcowo-serycytowych z soczewami łupków grafitowych, a także permskich ryolitów. Na terenie kamieniołomu występuje bogata fauna i flora. Szczyt to doskonały punkt widokowy na Wojcieszów, Miłek oraz Połom."-tekst ze strony:
 http://www.wojcieszownet.fora.pl/wszystko-dla-turysty,46/przeurocze-wojcieszowskie-zakatki,299.html

Na miejsce docieramy dość szybko i bez problemów.Przechadzamy się niespiesznie,oglądamy i robimy zdjęcia.Jest tu cicho i pięknie,mimo tego że to stworzył człowiek...































































Po dość długiej sesji zdjęciowej w Kamieniołomie Gruszka,powoli wychodzimy z niego i idziemy na punkt widokowy z ławeczką.Oczywiście kiedyś to miejsce miało inne przeznaczenie,bo właśnie tędy,kolejką linową zjeżdżał urobek z kamieniołomu.Kiedy już zrobimy kilka zdjęć i nacieszymy się widokiem Wojcieszowa,powoli ruszamy na szlak.





















\
































Powoli,wąską,wydeptaną ścieżką wędrujemy,delikatnie pnąc się w górę.Radek ciutkę zbacza i robi jeszcze kilka zdjęć kamieniołowi z góry,a po nich dołącza do mnie i razem docieramy do wapiennika-dawnego pieca do wypalania wapienia,który obecnie służy jako punkt widokowy.

"Wapiennik (także: piec wapienniczy lub piec wapienny) – piec szybowy, przeznaczony do wypalania skał wapiennych, w celu uzyskania z nich wapna palonego.
Na terenie Małopolski nazywa się tak również kamieniołom wapienia.
Wapienniki rozgrzewano do temperatury 900-1000 °C najczęściej pozyskiwanym z pobliskich lasów drewnem lub węglem kamiennym (także torfem). Wkład ładowany był od góry za pomocą prostych, drewnianych konstrukcji.
Piec pracował w sposób ciągły. Otwór w górnej części szybu zasypywano na przemian warstwami kamienia wapiennego i paliwa. Wsad obsuwając się w dół szybu pieca był podgrzewany spalinami ze strefy wypału, następnie węgiel ulegał zapaleniu natomiast w strefie wypalania, gdzie temperatura dochodziła do 1200 °C, wapień ulegał rozkładowi według reakcji:CaCO3 + ciepło → CaO + CO2
Szyb pieca wapiennego w swojej górnej części miał nadbudowany zwężający się komin z cegły, w celu uzyskania większego ciągu i szybszego przebiegu procesu wypalania. Ponieważ proces ten wymaga utrzymania wysokiej temperatury, szyb pieca izolowany był z zewnątrz warstwą ziemi. Ściany wapiennika wzmacniano dodatkowo grubymi, metalowymi prętami. Wypalany surowiec zsypywał się w dół szybu w przeciwprądzie do ruchu gorącego powietrza. Wytworzony w procesie rozkładu dwutlenek węgla uchodził do atmosfery ze spalinami, a wapno palone ochłodzone w dolnej części pieca, było wybierane przez dolny szyb jako gotowy produkt."-Wikipedia.

Wchodzimy drewnianym pomostem na górę budowli,podziwoamy rozpościerające się dookoła widoki,podziwiamy je,robimy zdjęcia i na chwilę przysiadamy na ławce.




























Po odpoczynku i zdjęciach,schodzimy z wapiennika i ruszamy ku naszemu celowi.Oczywiście gubimy oznaczenia ścieżki dydaktycznej i idziemy na "nosa".Wędrujemy polną drogą,ale kiedy skręca ona zbyt w prawo,postanawiamy z niej zejść i iść przez łąkę.Zresztą w oddali,na końcu łąki,na skraju lasu dostrzegamy tablicę informacyjną,więc coś tam jest i dokądś dotrzemy.


























I w ten sposób docieramy do Lisich Skał.

"Lisie Skały (450-470 m,d.Fuchsstein),punkt widokowo-obserwacyjny,pomnik przyrody,grupa 4 skałek położona na Zachodnim stoku góry Chmielarz (585 m,d.Repprichts Berg),w odległości ok.1,5 km od centrum Wojcieszowa w linii prostej,z panoramą na wzgórza;Miłek (573 m),Połom(667 m),Silesia (520 m),Młynica (461 m) oraz Grzbiet Północny i Wschodni Gór Kaczawskich.
Skałki o charakterze stokowym,zbudowane z wapieni zieleńcowych o wysokości 3-4 m nad poziomem obniżającego się podłoża.W pobliżu znajdują się pionowe i poziome  sztolnie poszukiwawcze uranu.Skały są o zabarwieniu rudawobrązowym,co w tradycji przekłada się na słowo pochdzienia niemieckiego (Roten Leiten-czerwone-l.mn) i pochodzi dialektycznie od słowa "de Ruta Lejda" z języka austriackiego i południowych Niemiec-rzadko spotykane."-tekst z tablicy informacyjnej.

Trzeba przyznać że Lisie Skały robią wrażenie i bardzo ładnie się prezentują.Teraz kiedy nie ma liści na drzewach są widoczne w całej okazałaści,jednak kiedy nadejdzie wiosna i wszystko się zazieleni,to formacja skalna "zniknie" w gąszczu samosiejek.Szkoda,bo miejsce zasługuje na lepsze zagospodarowanie...









































































Kiedy już obejrzymy Lisie Skały i zrobimy mnóstwo zdjęć,powoli ruszamy dalej.Wędrujemy na szagę przez łąkę i lekko zarośnięty teren.Przechodzimy obok grupki osób z dziećmi i psami siedzących na zeschniętej,zeszłorocznej trawie i docieramy do leśnej drogi.Nią pniemy się delikatnie wyżej i wyżej,co jakiś czas spoglądamy za siebie i podziwiamy rospościerającą się panoramę.




























































Droga doprowadza nas do polany ze zmożonym śniegiem.Idziemy jej skrajem i tak docieramy do krzyżówki z błotnistymi drogami leśnymi.Zamiast iść w błocie,wybieramy single tracki,wijące się przez las.Często skracamy sobie wędrówkę idąc zwyczajnie na przełaj i tak docieramy do szerokiej "autostrady" leśnej,skąd widzimy ponad drzewami wieżę widokową.Jesteśmy już prawie u celu.Jeszcze kawałek lodowego przejścia i stajemy u podnóża naszego celu.



























































Po dość długiej sesji zdjęciowej na dole,wchodzimy w końcu na wieżę widokową.Oczywiście oboje liczymy schody i po przejściu 64 stopni,stajemy na tarasie widokowym.Podziwiamy widoki,robimy mnóstwo zdjęć korzystając z okazji że oprócz nas nie ma tu nikogo.Radujemy się ciszą i pięknem które nas otacza :)






































































"Dłużek (niem. Repprichts-Berg) – szczyt (592 m n.p.m.) w północnej części Grzbietu Wschodniego w Górach Kaczawskich. Leży między Marcińcem a Chmielarzem, w grzbiecie ciągnącym się na zachód od Bukowinki poprzez Marciniec, Rogacz, Dłużek, Chmielarz, Polankę, Trzciniec, Zadorę i Lipną nad Wojcieszowem.
Zbudowany jest ze staropaleozoicznych skał metamorficznych pochodzenia wulkanicznego – zieleńców i łupków zieleńcowych oraz pochodzenia osadowego – fyllitów, łupków albitowo-serycytowych, chlorytowo-serycytowych i kwarcowo-serycytowych, należących do metamorfiku kaczawskiego.
Masyw jest porośnięty lasem świerkowym."-Wikipedia.

Po nasyceniu oczu i aparatów cudnymi widokami,zaczynamy powoli schodzić z wieży widokowej.
















Na dole robimy sobie jeszcze kilka zdjęć,a po nich ruszamy w drogę powrotną do Wojcieszowa.












































Wędrujemy inaczej niż przyszliśmy.Na mapce widzieliśmy zaznaczone ruiny szubienicy i chcemy ją zobaczyć,dlatego wybraliśmy inną drogę.Oczywiście po przejściu jakiegoś odcinka drogi,nastąpiła wymiana zdań między nami.Radek uparł się by iść w prawo,a ja żeby jednak wybrać drogę w lewo.Postawiłam na swoim i prawie w milczeniu docieramy do szubienicy.

"Szubienica w Wojcieszowie.
Pomiędzy Trzcińcem, a Polanką, na wschód od Wojcieszowa niegdyś funkcjonowało miejsce straceń. Przed laty teren ten nie był zalesiony, a miejscowa ludność dobrze wiedziała wieńczącą wzgórze szubienicę i powieszonych na niej skazańców. Zwłoki wisiały ku przestrodze nawet do dwóch lat, aż trup nie spadł. Obecnie miejsce to jest zarośnięte i trudno stąd dostrzec panoramę Wojcieszowa. Murowana szubienica w Wojcieszowie należy do najlepiej zachowanych obiektów tego typu w Polsce.
Obiekt straceńców wykonano w formie kolistej, granitowej wieży z czterema filarami. Widoczny ślad gniazd do umieszczania dębowych belek egzekucyjnych przypomina o tragediach, jakich świadkiem było to miejsce. W dniach 20 – 23 sierpnia 2009 r. przeprowadzone zostały tutaj badania archeologiczne. Pod warstwą humusu odnaleziono dwa kute ręcznie gwoździe oraz pruską monetę, wybitą w 1778 r. o nominale dwóch groszy. Wokół szubienicy powstał cmentarz, określany mianem „fałszywego cmentarza”. Ciała osób niegodnych nie mogły być złożone w ziemi poświęconej, a często były bezczeszczone, wrzucane w ziemię jak popadnie.
Powstanie szubienicy jest najczęściej datowane na pierwszą połowę XVII wieku. Okoliczności jej powstania i przeznaczenia nie są do końca znane, co przyczynia się do snucia na jej temat wielu legend. Jaką historię kryje to owiane tajemnicą miejsce?
Niektórzy powstanie szubienicy wiążą z panowaniem okrutnego właściciela dóbr wojcieszowskich - Jana, którego zbuntowani poddani wznieśli ową budowlę, poczym zaprosili swojego Pana. Do wyboru miał albo się poprawić, albo zakończy żywot. Ów jegomość zmienił swoje dotychczasowe życie, majątek swój rozdał pomiędzy biednych, a sama szubienica nigdy swego przeznaczenia nie spełniła.
Druga z kolei legenda odnosi się do pałacu w Wojcieszowie Dolnym, w którym niegdyś miała istnieć szkoła katów w XVI i XVII wieku, a szubienica miała być dla nich obiektem treningowym. Z dokumentów Archiwum Państwowym we Wrocławiu, Oddział w Legnicy wynika, że miejscowość ta podlegała pod katownię w  Świerzawie. Tamtejsi kaci w razie potrzeby obsługiwali wojcieszowską szubienicę, a Wojcieszów swoich prywatnych katów nie posiadał.
Kronika Wojcieszowa wspomina  o tym, iż 1 grudnia 1681 roku zamierzano powiesić  złodziejaszka - Gotfryda Zoellnera, jednak karę zamieniono na wieczyste wygnanie z miasta. W księdze tej wspomniana jest historia pewnej panny ze szlacheckiego rodu, która została tutaj napomniana.
Wojcieszowska szubienica wyróżniała się swoją wielkością, na tle innych w regionie. W związku z czym trudno sobie wyobrazić, aby nigdy nie została wykorzystana, jak głosi to większość opowieści."-tekst ze strony: http://www.activetrip.pl/index.php/action,show_all_news,idn,28.html

Przy szubienicy robimy kilka zdjęć,a po nich oglądamy z zewnątrz i w środku.



























Po obejrzeniu szubienicy i zrobieniu zdjęć ruszamy dalej.I teraz to ja wybieram trasę wędrówki.Idziemy single trackiem-tłumaczę Radkowi,że przecież ścieżki rowegowe wiodą do miasta,więc nimi tam dotrzemy.Zapomniałam tylko że wiją się okrutnie,przez co są długie.Radek nic się nie odzywa,ale widzę że jest ciutkę zły na mnie,no cóż raz wybrałam dobrze,to drugi raz źle-tak już w życiu bywa.Mimo to dość szybko docieramy do Wojcieszowa.Do zaparkowanego autka mamy spory kawałek,więc wędrujemy ulicami miasta,oglądając wszystko po drodze i robiąc zdjęcia.

"Właściwie cała historia Wojcieszowa jest historią wsi, bo prawa miejskie otrzymał Wojcieszów dopiero w 1973 roku. Osadnictwo na terenie Wojcieszowa sięga epoki paleolitu – okoliczne jaskinie były zamieszkane przez łowców niedźwiedzi jaskiniowych.
W X-XII wieku Słowianie zaczęli zasiedlać tereny wzdłuż biegu Kaczawy i to oni założyli obecny Wojcieszów, zajmując się rybołówstwem i myślistwem. Składali daniny księciu w skórkach wiewiórczych, a potem w zbożu.
Kiedy został założony Wojcieszów nie można stwierdzić z całą pewnością. Podanie mówi, że w kościele katolickim znajduje się kamień z wyrytą datą 1101. Ma to być data powstania kościoła w Wojcieszowie.
Pierwsza pisemna wzmianka o Wojcieszowie pochodzi z roku 1268. Rozwój miejscowości związany był od zawsze z wapiennictwem. Pierwszy dokument świadczący o tym pochodzi z 1529 roku. Z wojcieszowskich wapieni zbudowano m. in. Pałac Nowy w Poczdamie. Król Prus Fryderyk Wielki osobiście wybrał na ten cel wojcieszowskie marmury. Przemysłowe wydobywanie i przetwórstwo wapieni rozpoczęło się w 1893 roku wraz z powstaniem firmy Tschirnhaus AG.
O założeniu Wojcieszowa mówi legenda. Według niej namiestnik Bolesława Krzywoustego na Dolnym Śląsku Piotr Włost herbu Łabędź wysłał nad Kaczawę grupę księży i mnichów, by resztki pogan wierzących w Peruna, Żywię, Welesa, Fliusa i innych bogów na łono kościoła katolickiego sprowadzić. Do obrony tej wyprawy wyznaczył rycerza Wojciesza Paszowica, dodając mu 40-stu zbrojnych wojów. Wojciesz Paszowic na miejscu przekonał się, że tutaj, pośród górskich bezdroży na terenie pokrytym gęstą puszczą i dzikimi skałami, poganie czcili swoich bogów. Rycerz Wojciesz doprowadził oddanych mu w opiekę ludzi do tych gór i na lewym brzegu Kaczawy, na płaskim wzgórzu, obozem się rozłożył. Potem wojom nakazał otoczyć to miejsce kołem i zbudował mnichom dwie chaty kurne oraz niewielką kapliczkę. Potem sprowadził żonę wraz z kilkuletnim synem, kilku rzemieślników biegłych w stawianiu budowli i rozpoczął prace przy wznoszeniu kasztelu. Budowla nie była jeszcze całkiem ukończona, gdy któregoś popołudnia zginął synek Wojciesza. Gdy syn do zmroku nie powrócił, Wojciesz wraz z wojami poszukiwał go aż do świtu. Następnego dnia także przeszukano okolicę, ale bezskutecznie. Wtedy naszła go myśl, iż mały mógł pójść do swych rówieśników, którzy mieszkają w górskich grotach. Drugiego dnia o świcie rycerz Wojciesz skierował się w stroną Połomu. Nie dotarł jednak do szczytu tej góry.
Zatrzymali go poganie i zabronili dalszej drogi. Tłumaczyli, że na szczyt, gdzie znajduje się święty gaj, nikomu wchodzić nie wolno. Wyjaśniono mu też, że nie ma tam jego syna, ani też żadnego innego innego dziecka. Zawrócił więc Wojciesz, ale zabiegł mu drogę młody poganin i obiecał wskazać miejsce pobytu dziecka, gdy rycerz odprawi z doliny Kaczawy kapłanów i mnichów. Wojciesz wyjaśnił, że i on i mnisi są tu z rozkazania książęcego i że wiarę w starych bogów, jeżeli nie uda się słowem, to mieczem wytępić potrafi. Jeszcze tego samego dnia, późnym wieczorem zapłonęły chaty, w których mieszkali zakonnicy. Wielu podpalaczy Wojciesz zabił, mnichów sprowadził do niewykończonego kasztelu, a potem powiódł swych zbrojnych na Połom i ogniem za ogień postanowił się zemścić. Krętymi ścieżkami dotarli do szczytu, mimo oporu ludzi zamieszkujących jaskinie. Już Wojciesz szykował się do ataku na pogańską świątynię,gdy w drzwiach świątyni ukazała się grupa starców i młodych pogan, niosąca posąg swego boga. Padli oni na kolana, prosząc by uszanowano świętość niesioną przez nich i aby pozwolono im odejść. Przyobiecał im to Wojciesz pod warunkiem zwrócenia mu syna.
Gdy chłopiec znalazł się przy ojcu i poganie odeszli, Wojciesz rozkazał podpalić świątynię ze wszystkich stron. W kilka chwil zapłonęła stara świątynia. Z wnętrza wydobył się dziwny głos, podobny do ryku wielkoluda, przypalanego na rozżarzonych węglach. Strach obleciał Wojciesza i jego wojów. Nagle runęła jedna ze ścian a z płomienia wyskoczył potężny niedźwiedź ze zwęgloną sierścią, który nie zwracając nawet uwagi na wystraszonych ludzi, pomknął w dół zboczem góry. Wojciesz wrócił nad ranem do kasztelu, niosąc cały czas swego syna na rękach . Opowiedział mnichom o tym wydarzeniu, oświadczając, że na miejscu gdzie stała dotychczas pogańska świątynia, postanowił zbudować kaplicę w podzięce Bogu za szczęśliwy powrót syna do domu. Odwiedli go oni jednak od tego zamiaru tłumacząc, że kto wie, czy powinna stać ona właśnie tutaj, a poza tym do kościoła ludzie muszą mieć łatwy dostęp, musi on też być przy drodze, którą budulec można wozić wołami.
W rok później stanęła pierwsza świątynia w pobliżu rzeki Kaczawy . A sioło, które powstało, otrzymało od jego imienia nazwę Wojcieszów. Pod względem politycznym dolina Kaczawy należała do Księstwa Jaworskiego, które odpadło od legnickiej linii domu piastowskiego.
Pierwsza dokumentalna wzmianka o istnieniu wsi Wojcieszów pochodzi z roku 1268. Sama nazwa Wojcieszów jest słowiańskiego pochodzenia. Napływowy element niemiecki zmienił nazwę wsi na Kauffung. Od 1938 roku na 130 lat zanikła nazwa Wojcieszów na rzecz niemieckiej nazwy Kauffung. W tym czasie majątki tutejsze należały do rodów Redernów, Stumpel i Sedlitz.
W 1367 roku w Wojcieszowie znajduje się już dwór obronny otoczony kamiennym murem, wieżami /wyższa wieża nazywała się wieżą Głodową/ z fosą, bramą i mostem zwodzonym.
W czasie wojen husycko – niemieckich husyci w 1426 roku zajmowali Śląsk i wtedy Wojcieszów został splądrowany i dotknięty pożarem. Od tego czasu los jakby uwziął się na Wojcieszów. Przemoc, nietolerancja i klęski żywiołowe wypełniały życie mieszkańców. Po przejściu Śląska w ręce Habsburgów w 1526 roku pojawili się w Wojcieszowie pierwsi wyznawcy Lutra i zajęli siłą kościół katolicki. W 1608 roku nastąpiła gwałtowna powódź spowodowana wylewem Kaczawy. Cała dolina wypełniła się wodą. Utonęło 126 ludzi i przeszło 1000 sztuk bydła, 44 domy zostały zniszczone. Dotychczasowe warunki życiowe gwałtownie zmieniły się przez wojnę trzydziestoletnią /1618-48/. Dla Wojcieszowa była to bardzo ciężka wojna. Przemarsze wojsk cesarskich, szwedzkich, węgierskich, walki, kontrybucje, bezwzględność dowodzącego wojskami królewskimi gen. Wallensteina, ciągły kwaterunek wojsk doprowadził wieś do ruiny, a wynędzniali chłopi uciekali w góry.
W 1740  roku wojska pruskie opanowują Śląsk i przyłączają go do Prus. Wkrótce potem protestanci budują w Wojcieszowie swój zbór i wznoszą szkołę. W 1753 roku olbrzymi pożar niszczy wieś. Spłonęły folwarki, zbór ewangelicki, browar, gospoda, młyn, rzeźnia, 15 zagród, 68 domów. 648 ludzi pozostało bez dachu na głową. Po pożarze mistrz Jakub z Legnicy wybudował nowy kościół ewangelicki. W latach 1806-1608 w Wojcieszowie kwaterują wojska francuskie. W bitwie w dolinie Kaczawy 26 VIII 1813 roku pruski generał Biucher i generał rosyjski Sachen zwyciężają Francuzów. Poległo 30000 żołnierzy francuskich.
Wiek XIX bardzo zmienił oblicze wsi. Był to okres gwałtownego uprzemysłowienia. Powstał przemysł wapienniczy, wybudowano linię kolejową, elektrownię, wodociągi i sieć kanalizacyjną. Okres do II wojny światowej charakteryzował się dalszą rozbudową przemysłu wapienniczego.
1 VI 1942 roku do wapienników przybyła pierwsza grupa jeńców Armii Czerwonej. Jeńcy zostali tu zatrudnieni jako skalnicy, wiertacze i wywozili wapno z pieców. Pracowali tu też jeńcy francuscy. 9 V 1945 roku wojska 57 Korpusu Pancernego Armii Czerwonej wyzwoliły Wojcieszów. Od tego czasu władzę w swoje ręce wzięli znowu Polacy. Coraz liczniej osiedlali się repatrianci ze Wschodu i Zachodu.                                                       
1 września 1945 roku otwarto w Wojcieszowie szkołę, gdzie prowadzono również kursy repolonizacyjne dla dorosłych.
Na nowo uruchomiono linię kolejową. Ruszył przemysł. W 1950 roku rozpoczęto budowę osiedla mieszkaniowego dla pracowników WZPW. Otwarte zostało stałe kino. Oddano do użytku boisko sportowe klubu „Orzeł” Wojcieszów. Powstawały nowe sklepy, księgarnia. Zbudowano przekaźnik telewizyjny, basen kąpielowy, drugi kościół katolicki. Rozwój Wojcieszowa był na tyle intensywny, że w 1973 roku otrzymał prawa miejskie.
Z zabytków Wojcieszowa radzimy obejrzeć kamienny kościół parafialny notowany od 1966 roku. Kościół ten należy do epoki wczesnego gotyku. Wskazują na to wąskie, wysoko rozmieszczone okna i ostry łuk tęczy. Podobny łuk zamyka portal wejściowy. Sklepienie krzyżowe nakrywające prezbiterium pochodzi z XVI wieku, jak i portal w północnej kruchcie. Barokizacja kościoła w XVIII wieku pozostawiła szereg zabytków wystroju, jak drewniane figury Matki Boskiej, św. Jana Nepomucena i św. Jana Ewangelisty z XVI wieku oraz ołtarz główny. Obraz „Wniebowzięcia” umieszczony w ołtarzu głównym pochodzi z XIX wieku. W wojcieszowskim kościele zachowało się wiele zabytków dawnej sztuki rzeźbiarskiej z różnych okresów. W posadzkę prezbiterium wmontowano średniowieczne kamienie płyty nagrobne, a nagrobki okresu renesansu zdobią zewnętrzną ścianę kościoła. Ustawione we wnętrzu kościoła trzy gotyckie figury drewniane prezentuję umiejętności średniowiecznych rzeźbiarzy: Madonna datowana na rok 1500 oraz dwie święte z drugiego dziesięciolecia XVI wieku. Obok kościoła znajduje się dawny budynek plebanii z XV wieku, przebudowany w baroku. Kościół wraz z plebanią otacza kamienny mur cmentarny z bramą, na której znajduje się data 1605.
Po drugiej stronie szosy zbudowano w latach 1742-1745 kościół ewangelicki. Obok stoi dawna szkoła ewangelicka z XVIII wieku.
W Wojcieszowie Dolnym można zobaczyć pałac wzmiankowany już w 1376 roku, obecnie siedzibę szkoły podstawowej w Wojcieszowie Dolnym. Budowla ta została unowocześniona w XIX wieku. Nadal jest otoczona fosą.
Pałac w Wojcieszowie Górnym pochodzi z 1760 roku, obecny kształt zyskał w 1927 roku.
Na Polance można obejrzeć ruiny legendarnej szubienicy."-tekst ze strony: https://www.wojcieszow.pl/wojcieszow/historia-i-legendy/















Po dotarciu do samochodu,wsiadamy do niego i jedziemy do domu.Zatrzymujemy się na chwilkę na niewielkim parkingu przy tablicy Rezerwat Góra Miłek,Radek idzie na mały rekonesans i kiedy wraca do autka,jedziemy już do domu.
Tak kończy się nasza piękna wycieczka na wieżę widokową na Dłużku.Kolejna już niebawem,więc do zobaczenia wkrótce :)

Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)

Danusia i Radek :)









4 komentarze:

  1. Mimo występującego jeszcze w niektórych miejscach śniegu, było- sądząc po krótkim rękawie - ciepło, a więc pogoda dopisała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pogoda była przecudna.W słońcu było ciepło,ale koszulki z krótkim rękawem założyliśmy tylko do sesji zdjęciowej,po niej trzeba było zakładać bluzy,ale napewno było cieplej niż teraz w maju....
      Pozdrawiamy cieplutko :)

      Usuń
  2. Fajna wycieczka. Zauważyłam jednak, że w ciągu lat nie wiele zmieniło się pod względem oznakowania ścieżek.
    Kiedy byłam tutaj przed kilku laty również błądziliśmy, żeby dojść do szubienicy i dalej do wapiennika, a szkoda bo fajne są to miejsca.
    Pozdrawiam dzielnych Wędrowców.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli nie tylko my "gubimy" oznaczenia ścieżek dydaktycznych....
      Dla nas jest to niezrozumiałe żeby zrobić projekt,oznakować ścieżki i pozostawić to samemu sobie...Przecież z czasem oznaczenia blakną,drzewa się łamią,ładne miejsca zarastają itd...a szkoda że to pozostaje bezpańskie....
      Mimo to wędrówkę mieliśmy super :)
      Pozdrawiamy cieplutko Olu :)

      Usuń