niedziela, 2 lutego 2020

Z tęsknoty za Rajdem-druga wycieczka miastowa :)

 "Witam
Zapraszamy w niedzielę 2 lutego na wycieczkę „miastową” nr 2. Wyjazd z Jeleniej Góry pociągiem o godz. 8.34 do Świebodzic. Tym razem miasto pokaże nam regionalistka i miłośniczka Świebodzic Pani Róża z Dolnośląskiego Towarzystwa Miłośników Zabytków. Poznamy historię widzianą oczyma mieszkańca.
Powrót do Jeleniej Góry ze stacji Świebodzice o godz. 14.05."

Kiedy dowiedzieliśmy się o kolejnej wycieczce "miastowej",od razu wiedzieliśmy że weźmiemy w niej udział.
Mimo niedzielnego ranka,wstajemy dość wcześnie.Na spokojnie jemy śniadanie,pijemy kawę,pakujemy plecaki i kilka minut przed 8-mą wychodzimy z domu i ruszamy w kierunku stacji kolejowej.Po drodze spotykamy znajomych,z którymi się witamy i rozmawiając z Nimi docieramy do dworca kolejowego.W kasie kupujemy bilety do Świebodzic i z powrotem,a po ich zakupie idziemy w kierunku znajomych,by się z Nimi przywitać.Po powitaniach i rozmowach,wędrujemy wszyscy w kierunku peronu,z którego ma odjechać nasz pociąg.Chwilkę czekamy na nasz transport,a kiedy przyjeżdża,wsiadamy do niego i rozsiadamy się wygodnie.O 8:34 ruszamy ku nowej przygodzie.Razem z nami jedzie spora grupa uczestników kursu przewodnickiego.Witamy się i chwilkę rozmawiamy z Grzegorzem z "Moich Karkonoszy"-przy okazji serdecznie Go pozdrawiamy :) - Oni jadą do Janowic Wielkich,skąd ruszą na szkoleniową wędrówkę.My natomiast jedziemy o wiele dalej.Podróż umilamy sobie rozmowami,więc mija nam szybko i bezproblemowo i po ponad godzinnej jeździe wysiadamy z pociągu na stacji w Świebodzicach.












Zdjęcie Roberta.

Zdjęcie Roberta.
Przechodzimy przez tory i wędrujemy w kierunku budynku dworca kolejowego.Tu oczekuje nas Pani Róża,która będzie naszym Przewodnikiem w wędrowaniu ulicami Świebodzic dniu dzisiejszym.Witamy się,rozmawiamy i czekamy chwilę na pociąg jadący z Wrocławia,nim jedzie kilka osób,z którymi będziemy wspólnie zwiedzać miasto.
Kiedy pociąg przyjeżdża,wysiadają z niego pasażerowie i nasi znajomi docierają do nas.Powitania,śmiechy i rozmowy mogłyby trwać bez końca,ale pora zacząć miastową wycieczkę.Pani Róża wita wszystkich przybyłych serdecznie i zaczyna opowiadać o swoim mieście.

"Świebodzice (niem. Freiburg in Schlesien) – miasto na Dolnym Śląsku, w województwie dolnośląskim, w powiecie świdnickim.
W latach 1975–1998 miasto administracyjnie należało do województwa wałbrzyskiego. Od południa bezpośrednio graniczy z Wałbrzychem.
Miasto położone u stóp Pogórza Wałbrzyskiego, na Pogórzu Świebodzickim, w środkowym biegu rzeki Pełcznicy przy drodze krajowej nr 34 i nr 35 oraz przy drodze wojewódzkiej nr 374, na skraju Książańskiego Parku Krajobrazowego. Przez miasto przebiegają także drogi wojewódzkie numer: 371 i 373. Miasto leży na wysokości od ok. 280 do 425 m n.p.m. (góra Grabnik). Świebodzice należą do Aglomeracji wałbrzyskiej.
Niemiecka nazwa miejscowości Freiburg oznacza po polsku Wolne miasto. Niemiecki językoznawca Heinrich Adamy w swoim dziele o nazwach miejscowości na Śląsku wydanym w 1888 we Wrocławiu wymienia nazwę miasta zanotowaną w dokumencie łacińskim z 1291 Friburg podając jej znaczenie „Freie Burg des Bolko I” – „Wolne miasto Bolka I”.
Po 1945 miastu nadano polską nazwę Świebodzice, którą urzędowo zatwierdzono 7 maja 1946 (świeboda to po staropolsku wolność).
Historia:
-1203 – pierwsza wzmianka historyczna
-przed 1228 – pierwsza inicjatywa lokacyjna na prawie niemieckim
-1228 – biskup wrocławski Wawrzyniec konsekruje kościół św. Mikołaja
-1242 – Marboto de Czetaros (Czetryc) staje się zarządcą książęcego zamku w Świebodzicach
-1279 – Henryk Probus w przywileju zwraca się do świebodziczan „mieszczanie” – przyjmowana data nadania praw miejskich
-1293 – włączenie Świebodzic do księstwa jaworsko-świdnickiego
-1300 – średniowieczny łaciński utwór opisujący żywot świętej Jadwigi Vita Sanctae Hedwigis wymienia pod nazwą Cyrna jedną z obecnych dzielnic Świebodzic Ciernie dawniej zwane również Zirlau oraz Czarna Świdnicka.
-1310 – książę Bernard na prośbę patrycjatu świdnickiego pozbawia Świebodzice przywileju miejskiego
-1337 – książę jaworsko-świdnicki Bolko II Mały przywraca prawa miejskie
-1392 – śmierć wdowy po Bolku II, Agnieszki – włączenie Świebodzic do Czech
-1427 – miasto trzykrotnie oblegają wojska taborytów
-1492 – król Czech Władysław Jagiellończyk nadaje Świebodzicom przywilej organizowania „ciepłych jarmarków” w dzień św. Mateusza
-1509 – Władysław Jagiellończyk sprzedaje Świebodzice i zamek Książ Konradowi Hochbergowi
-1614 – pierwsza świebodzicka szkoła
-1618–1648 – wojna trzydziestoletnia: rabunki wojsk szwedzkich, epidemie
-1745 – włączenie Świebodzic do Prus
-1774 – najtragiczniejszy pożar w dziejach miasta niemal doszczętnie trawi miasto
-1775–1811 – intensywna odbudowa
-1809 – do Świebodzic wkraczają wojska francuskie, Fryderyk Kramsta zakłada Fabrykę Lnu i Płótna
-1842 – powołano do życia spółkę pod nazwą Wrocławsko-Świdnicko-Świebodzickie Towarzystwo Kolejowe, która zajęła się budową pierwszej linii kolejowej w kierunku Sudetów
-1843 – do Świebodzic dociera kolej, linia Wrocław-Świebodzice, w 1853 przedłużona do Wałbrzycha
-1843 – otwarcie linii kolejowej Wrocław-Świebodzice
-1847 – Gustav Becker zakłada warsztat zegarmistrzowski produkujący zegary
-1867 – rodzi się Emil Krebs, sinolog i poliglota
-1850 – Warsztat zegarmistrzowski Gustava Beckera stopniowo przekształca się w wielką fabrykę zegarów znaną na całym świecie
-1905 – w Świebodzicach odbywa się uroczysty pochówek polskiego profesora i chirurga Jana Mikulicza-Radeckiego, pomysłodawcy nowych technik operacyjnych i narzędzi chirurgicznych oraz jednego z pionierów antyseptyki i aseptyki, zamieszkującego we Wrocławiu i niegdyś podświebodzickiej Pełcznicy (obecnie dzielnicy miasta) po 1890 r. (zachowały się jego nagrobek na miejscowym cmentarzu oraz jego willa w Pełcznicy)
-1935 – Fabryka Zegarów Gustava Beckera kończy swoją działalność
-Podczas II wojny światowej w Świebodzicach od 12 I 1945 do połowy lutego 1945 znajdował się obóz pracy - filia niemieckiego obozu koncentracyjnego Groß-Rosen, w której przebywało 150 kobiet żydowskich przywiezionych z Węgier, pracujących w miejscowej fabryce koncernu AEG wytwarzającej części samolotowe.
-1946 – miejscowość została włączona do nowo powstałego województwa wrocławskiego na terenie powojennej Polski pod nazwą Frybork
-24 lutego 1954 – w pobliżu stacji kolejowej dochodzi do katastrofy kolejowej – ginie kilkanaście osób, kilkadziesiąt zostaje rannych
-1957 – przyłączenie do Świebodzic Pełcznicy
-1972 – przyłączenie Cierni
-1979 - odsłonięcie pomnika ku czci Ludowego Wojska Polskiego na ówczesnym pl. 22 lipca
-1990 – pierwsze po II wojnie światowej demokratyczne wybory władz miejskich
-1997 – zniszczenia wskutek wielkiej powodzi
-2000 – odsłonięcie pomnika Jana Mikulicza-Radeckiego
-1 września 2002 – zniszczenia po wielkiej powodzi. Zalane zostały między innymi Ciernie i Pełcznica
-21 czerwca 2012 – ustanowiony nowy herb oraz nowa flaga.
-8 kwietnia 2017 – największa katastrofa budowlana w historii miasta; w wyniku zawalenia się kamienicy zginęło 6 osób, a 4 zostały ranne.
Zabytki według rejestru Narodowego Instytutu Dziedzictwa na listę zabytków wpisane są:
-obszar staromiejski
-kościół par. pw. św. Mikołaja, wzniesiony w XIII w., XV w., 1811, k. XIX w.; wyposażenie częściowo renesansowe, częściowo z XIX w.
dawny kościół ewangelicki, obecnie rzym-kat., pw. śś. Piotra i Pawła, wzniesiony w latach 1776–1779 na planie krzyża w stylu klasycystycznym
-mauzoleum rodziny von Kramstów, na cmentarzu komunalnym, ul. Wałbrzyska, z 1880
-ratusz miejski, wybudowany w 1781 w stylu klasycystycznym
-fragmenty murów obronnych – pochodzą prawdopodobnie z XIII w., rozebrane w większości przez Francuzów w 1809
-d. zajazd, ul. Jeleniogórska 9
-piwnice d. słodowni, ul. Krasickiego 15, z drugiej połowy XIX w.
-łaźnia, ob. dom handlowy,ul. Lipowa 12, z końca XIX w.
-pałac, obecnie dom pomocy społecznej – DPS , ul. Mickiewicza 8, zbudowany w l. 1858–1875 – XIX w., w stylu neorenesansu angielskiego, otoczony parkiem i zwierzyńcem, dziś siedziba zgromadzenia zakonnego Sióstr Szkolnych de Notre Dame
-budynki w zespole zamku Książ, z 1792, w drugiej połowy XIX, ul. Wałbrzyska 44-46:
       -dom „szwajcarski” I
       -dom „szwajcarski” II
       -brama wjazdowa na teren zespołu
Świebodzice – Ciernie
-kościół pomocniczy pw. św. Franciszka z Asyżu, wzniesiony w pierwszej połowy XIII w., w XV w. przebudowany na gotycki, wyposażenie pochodzące z różnych epok, fresk z XV wieku przedstawiający św. Krzysztofa, 1891
Świebodzice – Pełcznica
-kościół pw. św. Anny, ruiny, (prawdopodobnie) z przełomu XII i XIII w., na przełomie i XIV–XV w. przebudowany ze stylu romańskiego na gotyk
inne zabytki:
-willa Jana Mikulicza-Radeckiego w Pełcznicy
-cmentarz żydowski
-stare kamienne krzyże monolitowe o nieznanym pochodzeniu i przeznaczeniu; pojawiająca się hipoteza, że są to tzw. krzyże pokutne, nie ma oparcia w żadnych dowodach i oparta jest wyłącznie na nieuprawnionym, błędnym założeniu, że wszystkie stare kamienne monolitowe krzyże, są krzyżami pokutnymi:
          -wolno stojący zlepieniec pobielony w Cierniach
          -złamany maltański w Cierniach
          -wmurowany z żółtego piaskowca w Cierniach
          -łaciński wolno stojący, zlepieniec, naprzeciw budynków Osiedla Sudeckiego przy stacji benzynowej PKN Orlen."-Wikipedia.

Pani Róża mówi nam że znajdujemy się na jedynej w kraju,a może i w Europie stacji kolejowej na zakręcie.

"Stacja kolejowa położona na wys. 278 m npm. w km 57,541 licząc od PO Grabiszyn i w km 59,589 licząc od stacji Wrocław Główny na linii z Wrocławia do Zgorzelca. Aby jeszcze namieszać to wg niemieckiego kilometraża liczonego od Wrocławia Świebodzkiego, jako historycznego i zasadniczego dworca dla tej linii Świebodzice znajdowały się w km 57,63. Układ torowy zasadniczej stacji Świebodzice tworzy obecnie wielką literę -S- na długości blisko 2 kilometrów, co jest ewenementem w skali kraju. Faktycznie Świebodzice składają się z dwóch stacji: starej z 1843 r., służącej obecnie do obsługi sporadycznego ruchu towarowego i nowej (z końca XIX w.), obsługującej ruch pasażerski i towarowy tranzytowy. Układ torowy jest zagmatwany przez liczne zmiany funkcji stacji w przeciągu ponad 160 lat jej istnienia. Pierwotnie Świebodzice były stacją czołową, a wjazd na stację od strony Wrocławia odbywał się na wprost i to nie po nasypie którym prowadzi dziś linia w stronę Wałbrzycha, gdyż obecna dwutorowa linia rozpoczyna się już łukiem w km 56,7. Przed ostrym skrętem w lewo widać po lewej z pociągu zarys starotorza które przechodziło obok istniejącego budynku dawnej lokomotywowni. Obecnie przejazd na starą stację odbywa się torem łącznikowym przy nowym dworcu. Na starej stacji funkcjonującej w latach 1843-53 było kiedyś 7 torów. Przy nowej stacji są aktualnie 4 tory przelotowe, (w tym 2 główne), z 6-ciu jakie były przed 1945 r. Z nowej stacji prowadziły dwie bocznice - do dawnego Prefabetu (potem skład stali Howell, przesypownia cementu Dyckerhoff, teraz hale produkcyjne przeds. Osadowski) i do Dolnośląskiej Fabryki Mebli. Ta druga bocznica jest zlikwidowana. Od stacji odchodziła wąskotorowa bocznica do kopalni piasku w Mokrzeszowie. Na stacji zachował się szereg ciekawych budynków - dwa budynki dworców, nastawnie z końca XIX wieku, dawna lokomotywownia z wieżą ciśnień, być może najstarsze w Polsce magazyny kolejowe (!) - niestety wszystkie te obiekty są bardzo zaniedbane, przez co przedstawiają sobą smutny widok."-tekst ze strony: https://polska-org.pl/515296,Swiebodzice,Stacja_kolejowa_Swiebodzice.html
Po krótkim opowiadaniu na stacji,wychodzimy przed budynek dworca.Tu spoglądamy na jedną z wież.Znajduje się tu zegar z zakładu Gustava Beckera.Jest to jeden z trzech znajdujących się w mieście.Słuchamy,podziwiamy piękny,odnowiony,z czerwonej cegły budynek dworca kolejowego i robimy zdjęcia,a po nich ruszamy niespiesznie uliczkami miasta dalej.


Zdjęcie Roberta.













I tak docieramy do Parku Miejskiego gdzie znajdują się ruiny Pałacu rodziny Kramst.

"Dawny Pałac Kramstów w Parku Miejskim.
Budynek, który przed II wojną światową zaliczał się do najpiękniejszych obiektów architektonicznych w naszym mieście, dziś niestety jest w stanie kompletnej dewastacji i ruiny. Pałac ten został wybudowany około 1878 r. w stylu neoklasycystycznym, zaś w 1895 r. został odkupiony przez miasto (za 90.000 marek). Utworzono wówczas w nim m.in. rezydencję i mieszkanie dla burmistrza miasta, a sam pałac uzyskał wówczas nową nazwę: Stadtschloss. Po zakończeniu działań wojennych w 1945 r., przez kilka miesięcy mieścił się w nim sztab dowództwa jednej z radzieckich dywizji pancernych, a w sierpniu 1946 r. pałac wraz z parkiem został przejęty w zarząd przez władze miasta. Od 1952 r. budynek pełnił przez blisko 40 lat rolę hotelu robotniczego dla pracowników dawnych Zakładów Predom-Termet w Świebodzicach.
Pałac jest otoczony zabytkowym parkiem, założonym w 1878 r., na terenie, którego istniał od 1911 r. ogród kwiatowy z pergolą. Tutaj też – obok pałacu – powstała okazała ptaszarnia wybudowana na kształt i podobiznę dawnych renesansowych willi włoskich. W 1924 r. na terenie parku stanął pomnik ku czci poległych w okresie I wojny światowej, zaś w 1934 r. posadzono tu – na niewielkiej polanie – dwa dęby, na cześć ówczesnych przywódców Rzeszy Niemieckiej – Hindenburga i Hitlera. W latach 70-tych XX stulecia dokonano kolejnych modernizacji: poszerzono aleje, założono ogród jordanowski, zlikwidowano ogrodzenie od strony Alei Lipowych oraz posadowiono tu rzeźby świdnickich artystów. Ostatnie zmiany na terenie parku miały miejsce w latach 2007-2013 (dzięki funduszom unijnym), kiedy to m.in. powstała tu „siłownia pod chmurką”, wybudowano niewielki amfiteatr oraz zmodernizowano plac zabaw dla dzieci."-tekst ze strony: https://www.labiryntarium.pl/7gmin/gminaswiebodzice/1476-historia-swiebodzickich-kamienic.html
Stajemy przed zrujnowanym budynkiem dawnego Pałacu Kramstów i słuchając opowiadania Pani Róży spoglądamy na to co pozostało po dawnej świetności tego miejsca.Przykry to widok i świadomość że nic z tym niemożna zrobić,bo jest w rękach prywatnych.
Po wysłuchaniu historii opowiedzianej przez naszą Panią Przewodnik,powoli wędrujemy dalej,ku kolejnym miejscom.




























Na moment przystajemy przy budynku dawnej Łaźni.

"Budynek dawnej Łaźni Miejskiej przy Al. Lipowych.
W 1900 r. został utworzony w Świebodzicach fundusz na powstanie miejskiego ośrodka kąpieli leczni­czych i higienicznych. Dzięki licznym i hojnym ofiarodawcom (m.in. Maria von Kramsta przekazała na ten cel 10.000 marek), rozpoczęto w 1905 r. budowę okazałej Łaźni Miejskiej w mieście, która do użytku oddana została 1 sierpnia 1906 r. Wybudowano ją w modnym wówczas stylu neogotyckim. W latach 20-tych dobudowano do obiektu lewe skrzydło. Tragicznym momentem w dziejach budynku okazał się pożar wieży zachodniej w 1938 r., która w następnych latach nie została już odbudowana. Po zakończeniu II wojny światowej obiekt nadal spełniał funkcje łaźni miejskiej – do 1979 r. Natomiast od 1991 r. (po za­kupieniu budynku przez spółkę H. KU ISA w 1989 r.), obiekt ponownie służy mieszkańcom Świebodzic, tym razem jako obiekt handlowy – „Łaźnia”."-tekst ze strony: https://www.labiryntarium.pl/7gmin/gminaswiebodzice/1476-historia-swiebodzickich-kamienic.html

Po obejrzeniu budynku dawnej Łaźni Miejskiej z zewnątrz,niespiesznie wędrujemy dalej.
Przystajemy przy pięknym budynku Poczty Głównej w Świebodzicach z zegarem z fabryki Gustava Beckera.

"Jego budowę rozpoczęto już w maju 1885 r., kiedy to uroczysty akt wmurowania kamienia węgielnego pod budowę przyszłego gmachu pocztowego w Świebodzicach dokonał sam Heinrich von Stephan (1831-1897), najważniejszy sekretarz pocztowy w Rzeszy Niemieckiej. Do użytku oddany został natomiast w 1886 r. W pierwszych latach XX w. zostało dobudowane do niego drugie skrzydło, które przez długi okres czasu służyło jako centrala telefoniczna. Na szczycie obiektu znajduje się zabytkowy zegar (z 1886 r.) pochodzący ze słynnej fabryki Gustawa Beckera w Świebodzicach. Zegar został odrestaurowany w 2005 r. przez świebodziczanina – pasjonata zabytkowych zegarów – Adama Mroziuka."-tekst ze strony: https://www.labiryntarium.pl/7gmin/gminaswiebodzice/1476-historia-swiebodzickich-kamienic.html

Prawie wszyscy słuchają opowiadania Pani Róży,a ja przechodzę na drugą stronę ulicy,gdzie znajduje się Szkoła Podstawowa nr 3 i piękny zegar :) Fotografuję go,a kiedy odwracam się i patrzę na budynek Poczty robię zdjęcia całej naszej grupy zgromadzonej grupy,słuchającej Pani Przewodnik.Cieszę się,bo dzięki tym zdjęciom nie będę musiała Ich ustawiać do grupowych fotek :)-taką mam nadzieję....
"Budynek SP nr 3 przy ul. Świdnickiej 13.
Zbudowany w latach 1874-1876 według projektu dortmundzkiego architekta Lütticha (jako Höhere Bürgerschule). Całość budowy nadzorowana była natomiast przez budowniczego Brausnera i architekta Kornatzkiego. Wokół budynku powstał wówczas – wg założeń ogrodnika z Książa – ogród ozdobny dla celów dydaktycznych. Budynek przebudowany został w latach 30-tych XX w. Obiekt ten od samego początku swojego istnienia odgrywał ważną rolę w historii edukacji w naszym mieście. Przed ostatnią wojną znajdowała się tu Miejska Szkoła Realna (przemianowana w 1903 r. w Wyższą Szkołę Realną, tzw. Oberrealschule), której uczniami byli m.in. słynny poliglota Emil Krebs  oraz znany matematyk Herber Erler.  Tutaj też wykładał Richard Tamm, wybitny niemiecki popularyzator rozwoju turystyki na Dolnym Śląsku.  Po wojnie (od czerwca 1947 r. do grudnia 1968) działało tutaj Gimnazjum Państwowe należące do Fabryki Mebli w Świebodzicach, zaś od 1 września 1959 r. w budynku tym miała swoją siedzibę SP nr 6, która w późniejszym czasie przemianowana została w SP nr 3. Wewnątrz budynku na uwagę zasługuje przede wszystkim przedwojenna płaskorzeźba obrazująca uczące się dzieci oraz interesująca mozaika z 1939 r. przedstawiająca kulomiota. W 1920 r., obok budynku szkoły, odsłonięto pamiątkowy obelisk poświęcony wszystkim uczniom i absolwentom tej placówki, którzy zginęli w działaniach I wojny światowej."-tekst ze strony: https://www.labiryntarium.pl/7gmin/gminaswiebodzice/1476-historia-swiebodzickich-kamienic.html

"Adam Mroziuk zegarmistrz i wielki pasjonat starych zegarów, od lat naprawia wiekowe zegary, a już szczególną miłością otacza te beckerowskie, powstałe w fabrykach najsłynniejszego zegarmistrza XIX-wiecznej Europy, mieszkającego i produkującego w Świebodzicach Gustava Beckera.
Pan Adam właśnie może dopisać kolejny rarytas do swojej listy ocalonych od zapomnienia czasomierzy. W drzwiach wejściowych Szkoły Podstawowej nr 3 przy ul. Świdnickiej w Świebodzicach po dziesiątkach lat nieobecności znowu „tyka” zegar. I to jaki! Wykonał go pan Adam, zupełnie za darmo, poświęcając prywatny czas. Szkoła sfinansowała zakup najważniejszych materiałów i mechanizmu - reszta prac to czysta przyjemność, jak mówi autor. Czasomierz wygląda imponująco i już stał się wielką atrakcją nie tylko wśród uczniów „Trójki”, ale także mieszkańców miasta, którzy przychodzą obejrzeć cudo.
Uczęszczałem do “Trójki” tak jak prawie wszyscy z mojej rodziny. Niedawno opuściła szkołę moja córka Natalia, wcześniej syn Michał a za kilka latek trafi tam moja najmłodsza pociecha i pomocnik Szymon. Choć od ukończenia podstawówki minęło kilkadziesiąt lat pamiętałem, że w szkole jest piękna rozeta nad drzwiami i nieużywany, niewiadomego przeznaczenia wspornik. Pomyślałem, że to jest idealne miejsce do zamontowania zegara - i nic w tym dziwnego bo ja wszędzie widzę tylko zegary – śmieje się pan Adam.
Okazało się, że miejsce istnieje nie bez powodu. Przed II wojną światową w tym miejscu faktycznie był zegar, zdemontowano go w końcówce lat dwudziestych ubiegłego wieku. Tarcza zegarowa zniknęła na dziesiątki lat.
Zdecydowałem, że czasomierz musi powrócić na swoje miejsce. Zaprojektowałem zegar, dostosowany stylem i wymiarami do istniejącego wolnego miejsca i zabrałam się do pracy – opowiada zegarmistrz.
Dyrekcja szkoły podeszła do tematu z prawdziwym entuzjazmem.
- To doskonały pomysł tym bardziej, że szkoła jest właśnie po gruntownej termomodernizacji, mamy nową elewację, a zegar jest wspaniałym uzupełnieniem głównego wejścia, bo zabytkowe drewniane drzwi także zostały poddane renowacji. Zegar bardzo podoba się uczniom, nawet sprawdzają specjalnie która godzina, żeby się nie spóźnić na lekcje – śmieje się Jolanta Styrna, dyrektor SP 3.
Praca nad zegarem trwała rok, a w pracach pomagał jak zwykle najmłodszy syn Szymek – który najwyraźniej jako jedyny w rodzinie przejął po tacie miłość do zegarów. W zegarze pan Adam zamontował najnowszej generacji analogowy szwajcarski mechanizm sterowany sygnałem radiowym DCF, dzięki czemu zegar jest punktualny i samoczynnie przestawia się przy zmianie czasu z zimowego na letni i z letniego na zimowy. Dodatkowo tarcza zegara ma nocne podświetlenie LED – po zmroku prezentuje się to doskonale.
Spełniło się moje marzenie i chciałbym, by ten zegar odmierzał uczniom mojej szkoły tylko szczęśliwy i beztroski czas dzieciństwa – mówi autor.
Pan Adam ma już na swoim koncie trzy zegary publiczne w mieście, które odrestaurował i przywrócił do życia. Pierwszy był ten na fasadzie Poczty Polskiej przy ul. Świdnickiej, a bez wątpienia największym przedsięwzięciem była kilkumiesięczna, pieczołowita renowacja mechanizmu i tarczy zegara z wieży ratuszowej. Czasomierz z „Trójki” jest kolejnym dziełem naszego zegarmistrza – i zapewne nie ostatnim."-tekst ze strony: https://swiebodzice.naszemiasto.pl/zegar-dla-szkoly/ar/c13-1714897

Zegar jest piękny,więc poświęcam mu więcej czasu,a poza tym budynki usytuowane przy Szkole Podstawowej i tuż obok Poczty wywierają na mnie wrażenie i kuszą by je sfotografować-co też oczywiście z radością czynię :)










Zdjęcie Roberta .



































Zdjęcie Roberta.





Z ulicy Świdnickiej wędrujemy w kierunku Placu Jana Pawła II-najstarszej części miasta.Tu znajduje się pomnik naszego Papieża-jeden z wielu z resztą w całym kraju,ale i jeden z najbardziej karykaturalnych pomników sławnego Polaka.

"Zabudowa Placu Jana Pawła II.
Plac ten jest uważany za jedną z najstarszych części Świebodzic o bardzo ciekawej historii. Już w czasach średniowiecza był on miejscem podzielonym o dość zwartej zabudowie. Przez jego środek przebiegał wówczas system obwarowań miejskich. Tutaj też znajdowała się jedna z trzech bram prowadzących do miasta – tzw. Brama Świdnicka. Po wewnętrznej stronie murów obronnych znajdował się teren zabudowany, podlegający zapewne jurysdykcji tutejszego zamku położonego nieopodal. Z kolei po zewnętrznej stronie obwarowań usytuowane było tzw. przedmieście dolne (zwane też świdnickim), gdzie znajdowały się budynki gospodarcze i mieszkalne. W noc sylwestrową 1736 r. na przedmieściu tym wybuchł groźny pożar, który strawił znaczną część znajdujących się tu zabudowań. Spaliło się wtedy 6 domów i 11 stodół należących do miejscowego cechu nożowników. Domy te nie zostały już odbudowane. Na miejscu pogorzeliska dawni mieszkańcy Świebodzic postanowili założyć ogrody, a nieco później – około 1745 r. – wybudowano tu jedną z najstarszych gospód w Świebodzicach – nieistniejący już zajazd Pod Czerwonym Krzyżem. W połowie XIX wieku doszło do kolejnych przeobrażeń obecnego Placu Jana Pawła II. Zdecydowano się wówczas wyburzyć część istniejących tu jeszcze obwarowań miejskich wraz z Bramą Świdnicką i resztkami podmiejskiej zabudowy oraz wybudować w sąsiedztwie placu okazały „Dom Ludowy”. Stworzona w ten sposób wolna przestrzeń zyskała nowe miano – tzw. Neumarkt (Nowy Rynek), na którym w 1893 r. postawiono okazały Pomnik Zwycięstwa  – symbol rzeźby modernistycznej w Świebodzicach. Pod koniec XIX stulecia plac zyskał kolejną nazwę: Hindenburgplatz (Plac Hindenburga).
Po zakończeniu działań wojennych w 1945 r. miejsce to było jeszcze kilkakrotnie modernizowane i przebudowywane (m.in. w 1976, 1979  oraz 1991 r.). Zmieniała się także jego nazwa. Najpierw był to Plac 22-go Lipca, potem Plac Legionów Polskich, aż wreszcie w 2005 r. został on przemianowany na Plac Jana Pawła II. Tutaj też, w tym samym roku, postawiono pomnik naszego wielkiego rodaka (papieża Polaka).
Kamienice znajdujące się w obrębie placu zostały wybudowane w okresie od końca XVIII do początków XX stulecia. Wyróżnia się tu przede wszystkim dom mieszkalny pod nr 1 z 1891 r., kamienica nr 2 z początków XX w. (dawny Bank Komandytowy), nr 3 z połowy XIX w., nr 5 i 6 z 2 połowy XIX w. (przebudowane w początkach XX stulecia) oraz domy przy posesji 7 oraz 8 datowane na przełom XVIII i XIX wieku. Szczególne znaczenie mają tutaj kamienice pod nr 9,10,11. Pomimo, iż zostały one wybudowane w XIX wieku, to jednak jako jedyne zachowały one w sobie relikty starszej zabudowy. Powstały prawdopodobnie na miejscu średniowiecznego zamku, który istniał tu od XIII stulecia. Dlatego też domy te nazywane są dzisiaj reliktami dawnego założenia zamkowego."-tekst ze strony: https://www.labiryntarium.pl/7gmin/gminaswiebodzice/1476-historia-swiebodzickich-kamienic.html

Zatrzymujemy się na chwilkę na Placu Jana Pawła II,rozglądamy się dookoła,podziwiamy stare kamieniczki,słuchamy Pani Róży i robimy zdjęcia,a po nich niespiesznie wędrujemy ku murom obronnym,gdzie znajduje się baszta z drewnianą galerią wzdłuż muru.Przechodzimy tuż obok kościoła św.Mikołaja i uliczkami wijącymi się między budynkami mieszkalnymi docieramy do murów obronnych,gdzie już na nas czekają.Kilka dni temu,kiedy dowiedzieliśmy się o dzisiejszej wycieczce,zadałam Eli pytanie czy będziemy mieli możliwość wejścia na basztę,bo kiedy tu byliśmy w ubiegłym roku tu sami wszystko było zamknięte.Cieszy więc nas ogromnie że się udało załatwić wejście :)




Zdjęcie Roberta.

Zdjęcie Roberta.











































"W końcu XIII w. Świebodzice otoczono umocnieniami ziemnymi. W 1. poł. XIV w. zastąpiono je kamiennym murem obronnym. Po raz pierwszy są one wzmiankowane w 1421 r. W 1675 r. zawaliła się część muru przy Bramie Dolnej. Mury zostały częściowo zniszczone pod koniec wojny trzydziestoletniej oraz w wielkim pożarze miasta w 1774 r. Następnie rozebrane w 1. poł. XIX w. (do 1845 r.). W istniejących do dziś fragmentach wzniesione są z kamienia. Zachowane na pd. odcinku wzdłuż ul. Piłsudskiego, gdzie zostały częściowo zrekonstruowane w XX w.
W przebiegu murów pierwotnie występowały trzy bramy miejskie wzniesione w XV w.: w pn.-zach. fragmencie Brama Dolna, zwana też Strzegomską, zniszczona w 1774 r., następnie rozebrana; w pd.-wsch. fragmencie Brama Świdnicka, przebudowana w latach 1774-1791, rozebrana w 1838 r.; w zach. fragmencie Brama Górna, zwana Bolkowską, zniszczona w 1774 r. Renowację pd.-zach. odcinka murów przeprowadzono w 2012 r.
Mury są najlepiej eksponowane od ul. Piłsudskiego, poprzedzone esplanadą i ogrodem różanym, nocą iluminowane. Tu także zrekonstruowana, zadaszona baszta oraz hurdycje, czasowo dostępne. Fragment przy ul. Krasickiego, na terenie dawnej słodowni, niedostępny."-tekst ze strony: https://zabytek.pl/pl/obiekty/swiebodzice-mury-obronne

Gdy docieramy do murów,nasza Pani przewodnik chwilkę opowiada o dawnym obwarowaniu miasta.Kiedy już wysłuchamy historii tego miejsca,powoli,grupkami wszyscy wchodzą na górę.Przy okazji proszę dzisiejszych wędrówkowiczów by nie schodzili na dół,a przeszli na drewnianą galerię i pojedynczo ustawili się do zdjęć grupowych.Oczywiście cieszy mnie ogromnie że prawie wszyscy usłuchali mnie,dzielnie pozując mi do zdjęć :)


















Zdjęcie Roberta.





























Po zakończonej grupowej sesji zdjęciowej,ja ,Viola i Paweł wchodzimy na górę,robiąc sobie kilka zdjęć,a po nich schodzimy na dół i z całą grupą wracamy do kościoła św.Mikołaja.Wędrujemy przez plac okalający świątynię i zatrzymujemy się przed metalowymi drzwiami wiodącymi do kaplicy grobowej rodziny Hochbergów.Tu Pani Róża opowiada nam o rodzie Hochbergów i o kaplicy grobowej przed którą stoimy.

"Krypta rodzinna Hochbergów kryje 10 sarkofagów – 9 metalowych i jedną drewnianą trumnę. Są one bardzo zniszczone w wyniku działania wilgoci i grzybów – ale także na skutek plądrowania ich przez poszukiwaczy skarbów, szukających w nich kosztowności i złota. – Żadnych kosztowności nie ma tam od dawna, wszystko, co było, zostało wyrabowane – mówią dziś konserwatorzy. Same sarkofagi są za to cenne z punktu widzenia historycznego– stanowi bowiem unikalne zabytki sztuki sepulkralnej.
Najstarsza odczytana data śmierci to 1596 rok, w którym „odeszła do Pana Catharina von Hoberg”. Na innym sarkofagu widnieje napis, że „30.09.1628 , między godziną 3 a 4 w nocy zmarł Johann Heinrich von Hoberg”.  Zaś „26 października 1625 roku zmarł dziedzic Książa Christoph von Hoberg, w wieku 43 lat”. (Hoberg to było pierwotne nazwisko, dopiero po nobilitacji do rangi baronów nazwisko zostało przekształcone w Hochberg, bardziej nobilitujące).
W krypcie rodu Hochbegów, znajdującej się przy kościele pw. Św. Mikołaja w Świebodzicach, stanął w pełni odnowiony sarkofag, w którym spoczywa Zuzanna Jadwiga Schaffgotch, druga żona Hansa Heinricha I Hochberga. Miedziana trumna została pieczołowicie odnowiona przez pracownię konserwatorską, która zajmowała się m. in. renowacją sarkofagów z Pszczyny.
Po oczyszczeniu sarkofagu konserwatorzy odczytali m. in., że „tutaj spoczywają doczesne szczątki wysoko i znamienicie urodzonej Pani, Zuzanny Jadwigi, Pani von Hochberg z Książa, urodzonej jako Schaffgotsch, Pani na Książu, Świebodzicach, Boguszowie, Białej Nyskiej i Lubiechowie, po wielu cierpieniach rozstała się z życiem w roku 1692, 6 sierpnia, wyjątkowo chwalebnie przeżywszy 59 lat 35 tygodni […]” .
Trumnę zdobią malowane pejzaże. Uwagę zwracają podpory, na których wspiera się sarkofag – są w kształcie lwich łap, obejmujących kule.
Na sarkofagu udało się odsłonić także m.in. fragmenty psalmów. Od strony głowy jest napis „Przyjdź Panie Jezu”, od strony nóg „Amen”.(...)."-fragment tekstu ze strony: http://wakcji24.pl/2017/12/02/zabytki-jakich-nie-ma-nikt/


"Zuzanna Jadwiga von Schaffgotsch (zm. 1692), druga żona Jana Henryka I, hrabina z gałązką na ramieniu. W aranżowany związek małżeński z 63-letnim wdowcem wstąpiła mając 32 lata i status "starej panny", a jej zadaniem miało być odtąd wychowywanie pasierbów. Nigdy się nie dowiemy, czy była szczęśliwa i jak wyglądało jej życie w Książu – a potem, gdy mąż wycofał się już z życia politycznego, w jego dużo skromniejszej rezydencji w Lubiechowie. O niej opowiedziała nam najwięcej niedawno przeprowadzona ekshumacja jej sarkofagu znajdującego się w krypcie w Świebodzicach (kościół p. w. św. Mikołaja)."-tekst ze strony: https://walbrzych.dlawas.info/historia/zamek-ksiaz-takie-byly-jego-ksiezne-i-hrabiny-foto/cid,20224,a

Pani Przewodnik opowiada nam o epitafiach nagrobnych,które kiedyś znajdowały się na terenie kościelnym,a niestety zostały wywiezione nie wiadomo dokąd.Obecnie na budynku kościoła znajduje się jedno niewielkie epitafium w kształcie krzyża poświęcone Annie Emilli Anhalt-von Kothen-Pless (małżonki Jana Henryka VI Hochberga), która jest też pochowana w tutejszej kaplicy.

"Anna Emilia von Anhalt Kothen-Pless (zm. 1830). Pierwsza księżna w rodzie Hochbergów, sama im tę koronę książęcą z Pszczyny przyniosła, romantyczna pani unieśmiertelniona w nazwie wieży Anny w Szczawnie. Kto wie, może to jej romantycznym lekturom połączonym z wyglądaniem za okno zawdzięczamy Stary Książ? Wielbicielka Polski i Polaków – zachował się jej portret w białej polskiej sukni. Uwielbiana przez poddanych, bo dbała o nich jak księżna Daisy i - jak młoda Daisy - ze swoim mężem Janem Henrykiem VI nie miała oporów, żeby swoje duże pieniądze wydawać na jeszcze większe inwestycje."-tekst ze strony: https://walbrzych.dlawas.info/historia/zamek-ksiaz-takie-byly-jego-ksiezne-i-hrabiny-foto/cid,20224,a
I kiedy tak już dłuższą chwilę stoimy przed kaplicą grobową,nagle okazuje się że drzwi do jej wnętrza otwierają się przed nami.Nawet nie zauważyłam kiedy Pani Róża poszła do Kościelnego poprosić by nam udostępnił wejście do kaplicy.Oczywiście skwapliwie korzystamy z tej możliwości i wszyscy wchodzimy do środka.W niewielkim pomieszczeniu,na katafalku ustawiono odrestaurowaną,piękną trumnę Zuzanny Jadwigi von Schaffgotsch,drugiej żony Jana Henryka I Hochberga.Niespiesznie obchodzimy ją dookoła,robiąc przy okazji mnóstwo zdjęć.Przy którejś tam sesji zdjęciowej,do wielu uszu dotarł tekst: "Marysiu,chodź zrobimy sobie razem zdjęcie z trumną." Oczywiście wszyscy uśmiechamy się słysząc te słowa,ale nikt z obecnych nie był ani zdziwiony,ani zaskoczony taką sytuacją,bo zabrzmiało to żartobliwie.Kto z nas wie kiedy znów będzie mieć taką okazję by tu zajrzeć???
Po zrobieniu ogromu fotek i obejrzeniu wszystkiego,niespiesznie opuszczamy kaplicę i stajemy przed kościołem,w którym akurat dobiega końca msza.Czekając cierpliwie aż ze świątyni wszyscy wyjdą,mamy okazję widzieć jak większość z wiernych ma zdziwione miny gdy dostrzega otwarte drzwi do kaplicy.Kilka osób nawet weszło do środka by zobaczyć co się tam znajduje.My natomiast wchodzimy do kościoła.









































Zdjęcie Roberta.

Zdjęcie Roberta.

Zdjęcie Roberta.

Zdjęcie Roberta.










































































"Kościół pw. św. Mikołaja.
W południowo–wschodnim narożniku starego miasta wznosi się murowany kościół pw. św. Mikołaja. Jest on jednym z najstarszych zabytków w tej okolicy. Jego początki sięgają lat 20-tych XIII wieku i wiążą się prawdopodobnie z postacią księcia śląskiego Henryka I Brodatego (1201–1238). Kościół ten miał powstać z jego inicjatywy. Wokół nowo wybudowanego kościoła, rozwinęła się osada handlowa, która z czasem została prawdopodobnie zniszczona przez groźny najazd tatarski z 1241 r. Najazd ten zapewne nie oszczędził również świątyni, która po krótkim czasie została na nowo odbudowana (?). Pierwszą wzmiankę historyczną na temat świątyni zanotowano już w 1228 r. Przebywający wówczas w Świebodzicach biskup wrocławski Wawrzyniec (1207–1232) dokonał w dniu 29 września uroczystej konsekracji nowo wybudowanego kościoła pw. św. Mikołaja oraz ofiarował mu dziesięciny z 16 łanów ziemi. Wraz z dokonaniem uroczystego poświęcenia, potwierdził on świątyni w Pełcznicy (obecnie parafia św. Franciszka z Asyżu), dotację nadaną jej miesiąc wcześniej (30 VIII 1228) przez księcia Henryka Brodatego oraz rozciągnął zwierzchnictwo kościoła pełcznickiego nad nowo wybudowaną świątynią w Świebodzicach. Od tej pory kościół św. Mikołaja w Świebodzicach stał się filią kościoła św. Franciszka w  pobliskiej Pełcznicy. Wynika z tego, że w 1 połowie XIII stulecia rolę przewodnią wśród tutejszych osad i świątyń wiodła parafia z nieodległej Pełcznicy. Jednak taka sytuacja nie trwała zbyt długo. W połowie XIII w. o swoim sprzeciwie i niezadowoleniu dała znać świątynia w Świebodzicach, o której prawa próbował skutecznie zabiegać ówczesny proboszcz. Około 1250 r. wybuchł wielki spór pomiędzy proboszczami obu kościołów, który z górą trwał 50 lat, a więc przez całą 2 połowę XIII stulecia. Spór, w którym głównie chodziło o sprawę uniezależnienia się świebodzickiej świątyni spod zwierzchnictwa Pełcznicy, a także o pewien rodzaj dziesięcin, do których prawo rościł sobie proboszcz z Pełcznicy (chodzi tu zapewne o dziesięciny, które od biskupa wrocławskiego Wawrzyńca otrzymał proboszcz świebodzickiego kościoła-1228 r.) znalazł swe odbicie w wielu dokumentach i źródłach historycznych tej epoki. Pewne echa tego sporu musiały także dobiegać na dwór papieski, skoro ówczesny papież przyznaje kościołowi pw. św. Mikołaja pewne przywileje (?).
W kilka lat później doszło do pierwszych rozstrzygnięć sporu. Dnia 25 października 1268 r. arcybiskup salzburski i legat papieski Władysław na podstawie dokumentów Henryka I Brodatego z 30 sierpnia 1228 r. i biskupa wrocławskiego Wawrzyńca z 29 września 1228 r. potwierdza dotację dla kościoła na Pełcznicy. W tym samym dniu Władysław wystawił również dokument dla kościoła w Świebodzicach. Powiadamiał on w nim ówczesnego proboszcza parafii św. Mikołaja (proboszcz miał na imię Henryk), iż od tej pory świątynię w pobliskiej Pełcznicy może uważać za przynależną do swojego kościoła, który w tym czasie stał się kościołem nadrzędnym (głównym). Poza pełcznicką parafią do świątyni w Świebodzicach przyporządkowana została również parafia pw. św. Jadwigi w Mokrzeszowie. Tak więc lata sześćdziesiąte XIII stulecia, które były punktem kulminacyjnym tego wielkiego sporu, zakończyły się dużym sukcesem kościoła pw św. Mikołaja w Świebodzicach. Jednak sprawa nie dobrnęła jeszcze do końca.
Do pełnego rozstrzygnięcia sporu na korzyść parafii w Świebodzicach doszło w początkach XIV stulecia. Dnia 28 kwietnia 1301 r. Henryk, rektor kościoła pw. św. Mikołaja w Świebodzicach, wystosował do kanonika katedry wrocławskiej i patrona kościoła Marii Magdaleny we Wrocławiu Arnolda szereg dokumentów (1. dokument Henryka Brodatego z 30 VIII 1228 r., 2. dokument biskupa wrocławskiego Wawrzyńca z 29 IX 1228 r. oraz 3.dokument arcybiskupa salzburskiego Władysława z 25 X 1268 r.), w celu ich rozpatrzenia oraz pełnoprawnego rozstrzygnięcia długotrwałego konfliktu. Na odpowiedź Henryk nie musiał czekać zbyt długo. 9 maja tegoż roku na podstawie wcześniej przedłożonych dokumentów kanonik Arnold wydał wyrok na podstawie, którego przyznawał świątyni w Świebodzicach pełne prawa do dziesięcin, które od tej pory mogły być pobierane wyłącznie przez przedstawiciela (proboszcza) kościoła pw. św. Mikołaja w naszym mieście. Tak więc półwiekowa rywalizacja obu świątyń zakończyła się pełnym sukcesem świebodzickiej parafii. W początkach XIV stulecia parafia pw. św. Mikołaja w Świebodzicach dochodzi do znaczącej pozycji. Świadczą o tym przekazy źródłowe, które pod rokiem 1305, 1308 i 1330 wymieniają miejscowych proboszczów pełniących znaczące funkcje na dworze książąt świdnickich. Również w tym okresie parafianie otrzymują szereg licznych przywilejów. W 1300 i 1301 r. wiernym, którzy uczestniczyli w nabożeństwach kościelnych biskup wrocławski Jan Romka przyznał 40-dniowy odpust. Natomiast z 1305 r. mamy wiadomości o tym, że miejscowa świątynia wniosła na rzecz Stolicy Apostolskiej opłatę w wysokości 10 skojców.
Przed 1421 r. przy kościele utworzono szkołę parafialną (katolicką), którą przekształcono w czasach reformacji na ewangelicką (1528 r.). Wykładały w niej osoby duchowne, a jej poziom nauczania był sprowadzony do najniższego szczebla ówczesnego systemu szkolnego (tzw. „trivium”). Uczniem przykościelnej szkoły katolickiej w naszym mieście był m.in. w 1421 r. Zygmunt Rosicz (1406-1470), wybitny historyk i kanonik wrocławski, autor cenionych roczników poświęconych dziejom kościelnym i politycznym Śląska. Z jego to prac korzystał m.in. w późniejszym czasie nasz najwybitniejszy kronikarz średniowiecza – Jan Długosz. W połowie XV w. – po zakończeniu wojen husyckich – kościół pw. św. Mikołaja przeszedł pierwszą gruntowną przebudowę. Miejscowa świątynia otrzymała wówczas bardzo charakterystyczną, strzelistą wieżę, która górowała od tej pory nad tutejszą okolicą. W 1 połowie XVI w., w związku z ruchem reformatorskim, zapoczątkowanym przez Marcina Lutra, następuje rozłam w Kościele. Miejscowa świątynia przekształcona zostaje na ośrodek wyznań protestanckich. Wówczas to zmienił się całkowicie wystrój kościoła, a sama szkoła parafialna – przekształcona wtenczas na protestancką – zyskała niemałe uznanie lokalne. Rozwój nauki luterańskiej w naszym mieście, szedł w parze z rozwojem Świebodzic i jego protestanckiej świątyni. Przychylni temu byli również ówcześni właściciele miasta – rodzina Hochbergów (pomimo, że sam ród podzielił się na dwa odłamy: linię katolicką i protestancką). Już w 1595 r. Konrad III von Hochberg, chcąc utrzymać dalszy poziom rozwoju gmin protestanckich w swoich włościach, ustala specjalne przepisy dla ośrodków protestanckich w Świebodzicach, Pełcznicy i Mokrzeszowie (2 maja), dotyczących praw organizacyjnych nowego wyznania. Prawa te zostały w późniejszym czasie wzbogacone o nowe przepisy kościelne wydane w 1615 r. przez syna Konrada III – Krzysztofa II Hochberga (1609–1625). Prawdopodobnie z fundacji miejscowych protestantów utworzono w 1627 r. przy tutejszej parafii pierwszą w naszym mieście bibliotekę, natomiast w latach 1610 oraz 1616 r., kościół został wyremontowany i przebudowany na potrzeby coraz bardziej rozrastającej się społeczności ewangelickiej w naszym mieście. Z tego też okresu pochodzą pierwsze szczegółowe opisy świątyni, których autorem był XVII-wieczny wybitny kronikarz świdnicki I.E. Naso. Opisywał on naszą budowlę jako najładniejszą i jasną. Dzięki niemu dowiadujemy się, iż „część przednią – prezbiterium zamyka ładne sklepienie, a pozostałą część strop szary ze złotymi rozetami wsparty na czterech kamiennych kolumnach, które zdobią pamiątkowe nagrobki (...) Przed ołtarzem znajduje się grobowiec Konrada Hochberga, starosty świdnickiego z 1565 r. Przy kościele znajduje się wieża czworoboczna, zbudowana z kamienia, zwieńczona hełmem dwuprześwitowym, krytym miedzią.
Zdjęcie Roberta.
W XVII i XVIII stuleciu, w okresie zniszczeń wojennych i klęsk żywiołowych, kościół pw. św. Mikołaja był niejednokrotnie niszczony i grabiony, zwłaszcza w okresie wojny trzydziestoletniej (1618–1648). Po jej zakończeniu świątyni ponownie przywrócono prawo organizowania nabożeństw katolickich. Z kolei duchownych, którzy szerzyli wiarę luterańską wygnano z miasta. Zaostrzono przepisy również wobec samych protestantów (w myśl decyzji czyja władza tego religia). Ci mieszkańcy Świebodzic, którzy pragnęli pozostać przy dawnej wierze luterańskiej, musieli uczęszczać od tej pory na nabożeństwa do sąsiedniej Świdnicy, gdyż tylko trzy ośrodki miejskie na Dolnym Śląsku otrzymały przywilej prowadzenia własnych świątyń protestanckich. Oprócz Świdnicy były to jeszcze Głogów i Jawor. Jednak najbardziej tragicznym momentem, nie tylko w dziejach świątyni, ale i dla całych Świebodzic, okazał się dzień 26 lipca 1774 r. Wówczas to w mieście wybuchł bardzo groźny pożar, który w ciągu czterech godzin, strawił zdecydowaną większość miejskich zabudowań wraz z kościołem. Po tym tragicznym epizodzie zabezpieczono resztki dawnej świątyni, które do 1811 r. pełniły funkcję miejskiej kaplicy (z dawnego kościoła do naszych czasów pozostały tylko boczne ściany prezbiterium). Natomiast w 1810 r. – za czasów proboszcza Josepha Klimicha z Roztoki - przystąpiono do odbudowy zniszczonej budowli, którą ostatecznie ukończono rok później. Kolejne lata to przede wszystkim dbanie o wystrój i wnętrze nowo odbudowanej świątyni. Do tego celu starano się głównie wykorzystać przedmioty z sekularyzowanych w tym czasie klasztorów. W 1837 r. do kościoła przeniesiono dwa dzwony z zawalonej wieży świątyni pw. św. Franciszka w Cierniach, zaś nieco później obiekt ten doczekał się nowego dachu i fresków malarskich dokonanych we wnętrzu kościoła przez malarza Schindlera. Obecnie jest to obiekt orientowany, murowany, jednonawowy z prostokątnym, dwuprzęsłowym prezbiterium i wieżą od zachodu. Nad trzyprzęsłową nawą znajduje się płaski strop. Wnętrze nawy, nakryte sklepieniem lustrzanym, wsparte zostało na czterech kolumnach. Na szczególną uwagę zasługuje prezbiterium – najstarsza zachowana część kościoła – którego boczne ściany pamiętają okres piastowski (XIII w.). W skład wyposażenia kościoła – pochodzącego głównie z sekularyzowanych klasztorów (XIX w.) – wchodzi późnobarokowa ambona z baldachimem i ołtarzem głównym, wykonanym w połowie ubiegłego stulecia (1850 r.). Natomiast ołtarze boczne – poświęcone św. Józefowi oraz św. Trójcy - pochodzące z jednego ze strzegomskich kościołów, zostały wykonane w okresie baroku. Godne uwagi są także witraże okienne z barwnych, małych szkiełek, przedstawiające 7 sakramentów świętych oraz postać Chrystusa Króla (witraż główny). Wykonane zostały w latach ostatniej wojny, 1941–1943, przez firmę R. Suessmud. Po obu stronach głównego ołtarza znajdują się dwie figurki renesansowe, autorstwa nieznanego artysty, a pochodzące z Włoch. Pierwsza z nich przedstawia sylwetkę świętej Jadwigi śląskiej (1174–1243), natomiast druga – postać świętego Mikołaja – patrona kościoła (zm. 342 r.).
Główny żyrandol pochodzi z Austrii i wykonany został około 1800 r., a organy pochodzą z końca XIX w. (1898 r.). Poza tym w kościele znajduje się zabytkowa chrzcielnica datowana na 1688 r, a także kaplica z XIX w., w której zachowały się pieczołowicie odnowione obrazy. Natomiast w nawie głównej znajdują się obrazy z życia patrona świątyni. Warto tu również wspomnieć o innej ciekawej budowli, przylegającej bezpośrednio do korpusu prezbiterium kościoła pw. św. Mikołaja. Jest nią kaplica grobowa rodziny Hochbergów, właścicieli Świebodzic w latach 1509–1830. W kaplicy są pochowani w większości katoliccy przedstawiciele tej rodziny. Linia protestancka chowana była natomiast w Wałbrzychu, na Szczawienku oraz na terenie Książańskiego Parku Krajobrazowego (w mauzoleum rodzinnym nieopodal zamku Książ). W rodzinnym „grobowcu” Hochbergów przy kościele św. Mikołaja, na szczególną uwagę zasługuje przede wszystkim późnorenesansowy portal (XVII w.), przedstawiający herb dziedziców z Książa, a także niewielkie epitafium poświęcone Annie Emilli Anhalt-von Kothen-Pless (małżonki Jana Henryka VI Hochberga), która pochowana została w tutejszej kaplicy. W 1988 r.- w 70-tą rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości - wmurowano w ścianę kościoła pamiątkową tablicę poświęconą marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu, która od tego czasu stała się miejscem wielu patriotycznych uroczystości organizowanych w naszym mieście (zwłaszcza obchodów Święta Niepodległości w dniu 11 Listopada).
Warto tu na koniec wspomnieć, że ze świątynią św. Mikołaja było związanych wielu wybitnych duchownych, którzy swoją postawą i charyzmą potrafili wpływać nie tylko na dzieje tutejszego kościoła, ale także na całą społeczność Świebodzic. Do nich się zaliczał m.in. legendarny proboszcz Henryk (XIII w.), który skutecznie potrafił zabiegać o interesy swojej świątyni podczas wielkiego sporu z kościołem w Pełcznicy. On to prawdopodobnie był wzmiankowany w 1293 r. wśród studentów archigimnazjum w Bolonii jako: Henricus de Friburgo in Polonia. Innym wybitnym kaznodzieją ewangelickim był rodowity świebodziczanin - Jan Wawrzyniec (XVII w.), któremu przyszło pełnić bardzo trudną posługę duszpasterską w okresie rekatolizacji Kościoła na Dolnym Śląsku po okresie wojny 30-letniej. Niestety, w 1653 r., po zlikwidowaniu świątyni protestanckiej w naszym mieście, został on wypędzony ze Świebodzic. Kolejnym zasłużonym kapłanem był w latach 1738-1751 Franciszek Hauptel, opiekun biednych i pokrzywdzonych, który poczynił wiele istotnych fundacji i remontów na rzecz tutejszego kościoła. Wreszcie po II wojnie światowej działał tutaj charyzmatyczny Władysław Lorek (1911- 1984), pierwszy powojenny proboszcz w historii naszego miasta, który w 2009 r. doczekał się pamiątkowej tablicy ku swojej czci wmurowanej w ścianę kościoła."-tekst ze strony: https://www.labiryntarium.pl/7gmin/gminaswiebodzice/1378-swiebodzickie-koscioly.html
Spokojnie,bez pospiechu oglądamy wnętrze kościoła.Robimy zdjęcia,a po nich wychodzimy na zewnątrz,gdzie słuchamy naszej Pani Przewodnik,która opowiada historię świątyni.

Po wysłuchaniu opowieści,powoli wędrujemy w kierunku Rynku,gdzie zatrzymujemy się przed Ratuszem.


Pani Róża opowiada o Ratuszu.My zgromadzeni dookoła Niej słuchamy,rozglądając się ciekawie i robiąc przy okazji zdjęcia.Dodatkowo,większość zgłodniała lekko,więc z plecaków powyciągane zostały kanapki i tak konsumując je wsłuchujemy się w opowiadaną historię tego miejsca.

"Wczesnoklasycystyczny budynek ratusza został wzniesiony w latach 1789-91 według projektu architekta Christiana Friedricha Schultze w miejscu wcześniejszego, który spłonął w pożarze w 1774 r. (poprzedni ratusz powstał w konstrukcji szachulcowej w XVII w. i został w 1742 r. przekształcony w kościół ewangelicki). Ratusz przebudowano w 1910 r., przechodził modernizacje w 1926 r. i pod koniec XX w. Elewację remontowano w 2010 r.
Ratusz zbudowany na planie litery T, dwukondygnacyjny, kryty dachem dwuspadowym z dachówki ceramicznej. Szersza część południowa ratusza z centralną wieżą, na rzucie kwadratu (modernizowana w 1831 r.), z dwiema uskokowo zwężającymi się kondygnacjami, zwieńczona czterospadowym hełmem. Na elewacjach pd., wsch. i zach. pseudoryzality zwieńczone tympanonami i wazami. Na narożach wieży, elewacji i ryzalitów pilastry wielkiego porządku. Elewacja pn. z półkoliście zwieńczonym, dwukondygnacyjnym szczytem, z bocznymi wolutowymi spływami i wazami. Wnętrze dwutraktowe, z klasycystyczną klatką schodową.
Ratusz otwarty w godzinach pracy Urzędu Miasta, możliwość oglądania z zewnątrz bez ograniczeń."-tekst ze strony: https://zabytek.pl/pl/obiekty/swiebodzice-ratusz








\

Kamienica z tzw.studnią w środku.

Po wysłuchaniu opowiadania naszej Pani Przewodnik,niespiesznie ruszamy dalej.Przy okazji mówię Radkowi żeby poszedł zrobić zdjęcia czerwonej kamienicy z tzw.studnią w środku.I Radek z dwoma innymi Panami poszedł,a ja z resztą grupy wędruję do kolejnego miejsca.

"Budynek plebanii przy kościele pw. św. Piotra i Pawła (ul. B. Prusa).
Wzniesiony z cegły klinkierowej w 1890 r. z wygospodarowanych funduszy miejscowych ewangelików. Jego bardzo nietypowym elementem jest niewielki wewnętrzny dziedziniec z tzw. studnią, który pełni rolę kanału wentylacyjnego. Warto tu dodać, że w połowie XVIII w. na miejscu owego budynku znajdował się obiekt, który pełnił rolę ratusza miejskiego, gdyż właściwy ratusz – stojący dzisiaj w Rynku – był przekształcony wówczas na świątynię ewangelicką.
Nieopodal plebanii, po drugiej stronie ulicy (pod adresem B. Prusa 14), znajduje się zabytkowy obiekt wybudowany w 1776 r., przebudowany zaś w latach 1818-21, w którym do lat 70-tych XIX wieku mieściła się szkoła ewangelicka. Natomiast po wojnie, w kamienicy tej, Walerian Adamek otworzył pierwszą polską szkołę podstawową w Świebodzicach."-tekst ze strony: https://www.labiryntarium.pl/7gmin/gminaswiebodzice/1476-historia-swiebodzickich-kamienic.html

Z Rynku wchodzimy w ulicę Stefana Żeromskiego.Zatrzymujemy się przy kamienicy z barokowymi drzwiami.Wszyscy słuchają co mówi Pani Róża,a ja rozglądam się za Radkiem.Dwaj Panowie,którzy poszli razem z Nim,właśnie dotarli do grupy,a Jego nie widać.Dzwonię więc do Radka i pytam się gdzie On jest?,a przy okazji tłumaczę Mu w którym miejscu my jesteśmy.Po tej krótkiej rozmowie i po pewnym czasie,Radek do nas dociera.Ot zwyczajnie zniknęliśmy Mu z oczu,a On skręcił w inna uliczkę...
Zdjęcie Roberta.









Kiedy już Radek się znalazł,dołączamy do reszty grupy i słuchamy opowieści Pani Przewodnik,przy okazji dowiadujemy się że,przy tej ulicy znajdowała się pierwsza tkalnia lnu i płótna w Świebodzicach.

"Obiekty dawnej fabryki Kramstów przy ul. Żeromskiego 2. ,
Kamienica narożna przy ul. Żeromskiego i Rynku została zbudowana w latach 70-tych XVIII wieku.(19) W 1809 r. świebodzicki przemysłowiec Fryderyk Kramsta (1779-1819) otworzył tutaj tkalnię lnu i płótna, która dała początek wielkiemu koncernowi włókienniczemu w naszym mieście. Prawdopodobnie w 1835 r. fabrykę Kramstów wizytowała caryca Charlotta z rodu Hohenzollern (żona cara rosyjskiego – Mikołaja I Romanowa), która gościnnie zawitała wówczas do Świebodzic. O dawnej historii budynku (jako fabryki włókienniczej) przypominają dziś dwie płaskorzeźby umieszczone po bokach głównej bramy. Przedstawiają one prządkę i tkacza, dwa atrybuty przemysłu włókienniczego, który uczynił Kramstów najbogatszą rodziną na Śląsku. Kolejne godne uwagi płaskorzeźby widoczne są w górnej części kamienicy. Obrazują one proces powstawania tkaniny."-tekst ze strony: https://www.labiryntarium.pl/7gmin/gminaswiebodzice/1476-historia-swiebodzickich-kamienic.html


















Zdjęcie Roberta.



Kiedy już sfotografujemy budynek dawnej tkalni,niespiesznie idziemy dalej,by zatrzymać się na końcu ulicy,na wprost szarej budowli.Pani Róża wskazując na ów budynek,mówi nam że to jest świebodzicki Zamek.Patrzymy na Nią lekko zdezorientowani i zaskoczeni,ale po chwili wszystko się wyjaśnia.Świebodzice musiały posiadać Zamek,wszak Piastowscy Książęta ze Świdnicy budowali wszędzie zamki.Najprawdopodobniej Zamek w Świebodzicach wybudował Bolko I Surowy.W czasie wojny 30-letniej budynek spłonął i nigdy nie został odbudowany,a jego pozostałości były wykorzystywane jako magazyn.Prawdopodobnie Zamek stał właśnie w tym miejscu,a to,co z niego zostało,na przełomie XIX i XX przerobiono na budynek mieszkalny,znajdujący się dziś na rogu placu Jana Pawła II.Świadczą o tym potężne,nienaturalnie wysokie,sklepione średniowieczne piwnice,w żaden sposób nie pasujące do zwykłej kamienicy.Wysokie piwnice,to wysoki parter-sklepienia piwnic nie pozwalały na jego obniżenie.Zamek,najprawdopodobniej był niewielką warownią obronną,a nie rezydencją i pewnie był zbudowany w większości z drewna.Spoglądamy na budynek w żaden sposób nie potrafimy sobie wyobrazić że tu był Zamek...
Po wysłuchaniu opowiadania Pani Róży,niespiesznie wędrujemy przez Plac Jana Pawła II,zmierzając ku kolejnemu miejskiemu zabytkowi.










Na chwilkę zatrzymujemy się przed budynkiem,w który dawniej mieściła się apteka.

"Kamienica przy ul. Mickiewicza 2.
Wzniesiona w 1903 r. Pierwotnie mieściła się w niej apteka (na parterze) oraz mieszkanie właściciela apteki (pierwsze piętro i poddasze). Obecnie budynek ten spełnia funkcje mieszkalne. Godne uwagi są tutaj motywy dekoracyjne widoczne na elewacji kamienicy: Wąż Eskulapa i głowa greckiego boga sztuki lekarskiej - Asklepiosa (jako symbole farmacji i medycyny) oraz sentencja łacińska: natura sanat, medicus curat (lekarz leczy, natura uzdrawia)."-tekst ze strony: https://www.labiryntarium.pl/7gmin/gminaswiebodzice/1476-historia-swiebodzickich-kamienic.html

Słuchamy,oglądamy i robimy zdjęcia,a po nich spacerowym krokiem zmierzamy ku Pałacowi,zwanemu Zamkiem Hugona.












Zatrzymujemy się przy bramie wiodącej na teren przypałacowy.Słuchamy Pani Przewodnik,która opowiada nam historię tej posiadłości i terenu,który go otacza.

"Zamek Hugona.Najpiękniejszy pałac w Świebodzicach.
W centralnej części Świebodzic, przy ul. Adama Mickiewicza, wznosi się jeden z najpiękniejszych zabytków współczesnego miasta - okazały pałac „Caritasu”. Zbudowany w stylu eklektycznym, czerpie on swoje korzenie architektoniczne z XVI-wiecznego renesansu angielskiego.
Pomimo ponad 150-letniej historii, pałac ten nie znalazł poczesnego miejsca wśród najbardziej popularnych zabytków tych okolic. A szkoda, gdyż jego bogata i burzliwa historia, okazała sylwetka oraz ciekawa architektura, sprawiają, że i jego dziejom należy poświęcić nieco uwagi.
Za pierwszego historycznego budowniczego pałacu uważa się dziś Ernesta Hugo Kramsta (1826-1860), przedstawiciela świebodzickiej rodziny przemysłowców, która w XIX stuleciu uważana była za jedną z najbogatszych familii na Dolnym Śląsku (stąd ich przydomek śląscy Rockeffellerowie). Hrabia Hugo swoją rezydencję zaczął budować w 1858 r., stąd w literaturze możemy się niekiedy spotkać z niemieckojęzyczną nazwą pałacu jako „Hugoschloss” (zamek Hugona). Niestety, wczesna śmierć fundatora pałacu, który zmarł 2 stycznia 1860 r. w wieku niespełna 34 lat, sprawiła, że budowa obiektu nie została do końca przeprowadzona. Niedokończony pałac odziedziczyła po zmarłym żona Maria z domu Seidel (bądź Seydel). Wraz z przejęciem budowli pojawiły się jednak trudności finansowe, dlatego bardzo szybko prysły nadzieje na dokończenie tej ambitnej inwestycji. Niedoszła rezydencja hrabiego Kramsty, pozostawiona sama sobie na uboczu, zaczęła z czasem tracić na znaczeniu i popadać w stan ruiny. Dopiero po kilkunastu latach – w 1875 r. – zainteresował się nią na nowo jeden z miejscowych przedsiębiorców – Robert Seidel, właściciel lokalnego browaru, który postanowił poprowadzić dalej budowę opuszczonej rezydencji.
Nowy właściciel obiektu zaliczał się do dość tajemniczych postaci w dziejach Świebodzic, o którym do naszych czasów przetrwały nieliczne informacje. Wiadomo, że w 1863 r. zakupił on za sumę 3 tysięcy talarów podupadły browar komunalny w naszym mieście, a następnie postanowił go rozbudować i zmodernizować (niem. Stadtbrauerei R. Seidel Freiburg Schl.). Nasz bohater był także właścicielem kilku innych nieruchomości na terenie Świebodzic, a przede wszystkim wolnomularzem, który kierował się w życiu zasadami głęboko moralnymi i chęcią codziennego doskonalenia się. Seidlowie uważani byli za dość wpływową rodzinę w naszym mieście. Byli ponadto wyznania ewangelickiego. Ale to wcale nie przeszkadzało, aby ich dwie córki – Gertruda (s. Otylia) i Małgorzata (s. Robertyna), wstąpiły w późniejszym czasie do zakonu, wybierając Zgromadzenie Sióstr Szkolnych de Notre Dame we Wrocławiu.
Robert Seidel był właścicielem browaru w Świebodzicach przez blisko 30 lat. Po jego śmierci w 1892 r. interes przejęła żona Otylia, która zarządzała nim przez kolejne miesiące. Dopiero w kwietniu 1894 r. cały rodzinny biznes został sprzedany za sumę 400 tysięcy marek trzem udziałowcom: Fritzowi Marcusowi – mistrzowi piwowarskiemu z Wrocławia, Ernestowi Barthelowi - przedsiębiorcy z pobliskiego Strzegomia oraz Maxowi Rockelowi – właścicielowi hotelu we Wrocławiu.
Dobrze prosperujący biznes piwowarski pozwolił rodzinie Seidel nie tylko na dokończenie budowy pałacu, ale też na rozbudowę i upiększanie jego najbliższej okolicy. Wokół pałacu zdecydowano się na założenie 18-morgowego parku w stylu angielskim, z interesującym drzewostanem, który do dzisiaj przyciąga uwagę dendrologów. Wybudowano tu też dwa stawy, zagospodarowano dużą łąkę oraz zaadoptowano pobliski las. Jako obiekt rozrywkowy, przeznaczony dla tutejszych właścicieli, pałac oraz otaczający go park był prawdziwą atrakcją rodzinną. Jako ciekawostkę można tu podać fakt, że na terenie parku znajdowała się niewielka pieczara dla niedźwiedzi, w której były właściciel posiadłości – Robert Seidel, umieścił dwa białe niedźwiadki, przywiezione z Petersburga dla swojej małżonki Otylii.
Zapewne za namową swoich dwóch córek (przyszłych zakonnic), które stały się spadkobierczyniami pałacu – pani Seidel zdecydowała o usadowieniu w nim Zgromadzenia de Notre Dame z Wrocławia. Jednak samo osiedlenie się sióstr zakonnych w tutejszej rezydencji nie należało wtenczas do łatwych spraw. Nie zgadzały się na to ówczesne, w głównej mierze protestanckie władze Świebodzic, które były przeciwne przejęcia pałacu przez katolickie Zgromadzenie. Należy więc tutaj dostrzec dużą determinację ówczesnego kardynała Wrocławia Georga Koppa (1837-1914), który nie czekając na podjęcie ostatecznej decyzji, postanowił wysłać do Świebodzic pierwsze siostry zakonne, które w dniu 14 listopada 1899 r. przybyły do miasta i zamieszkały w tutejszym pałacu. Na tą okoliczność – jak podaje kronika Zgromadzenia – właścicielka pałacu kazała przyozdobić swoją rezydencję pięknymi girlandami i bukietami kwiatów. Dzień przybycia zakonnic do naszego miasta uznaje się dzisiaj za oficjalną datę wprowadzenia się Zgromadzenia de Notre Dame do pałacu w Świebodzicach.
Zatarg z władzami miasta siostry zakonne starały się zawsze rozstrzygać polubownie. Dzięki temu już w kwietniu 1900 r., ustalono, że pałac może być wykorzystywany przez zakonnice, ale tylko na potrzeby sanatoryjne dla chorych sióstr ze Zgromadzenia. Niedługo potem postarano się o możliwość adoracji Najświętszego Sakramentu i odprawiania Mszy Świętej w pałacowej kaplicy. Natomiast w dniu 31 maja 1904 r. nastąpiło oficjalne przepisanie całej posiadłości na własność Zgromadzenia. W tym też okresie pierwszą przełożoną domu została Urszula Schudte, która pełniła tutaj swoją posługę aż do śmierci w 1905 r. Warto wspomnieć, że po przepisaniu pałacu siostrom zakonnym mogła w nim bezwarunkowo mieszkać Otylia Seidel, wdowa po Robercie Seidlu, która zmarła w swojej rezydencji w dniu 16 maja 1921 r., w wieku 89 lat.
Okres dwudziestolecia międzywojennego przynosi kolejne ważne wydarzenia w życiu Zgromadzenia oraz samego pałacu. Mnożą się dotacje oraz darowizny od prywatnych dobroczyńców i nie tylko. Pomimo tego mieszkające tutaj siostry prowadzą dość skromny żywot, borykając się z wieloma problemami i trudnościami życiowymi. Ich głównym źródłem utrzymania było przede wszystkim tworzenie szat liturgicznych, robótki ręczne, wypieki oraz opieka nad chorymi siostrami-pacjentkami, przebywającymi w tutejszym sanatorium. W 1901 r. do pałacu doprowadzono sieć wodociągową, w 1909 r. dokonano gruntownego remontu dachu, a w 1916 r. zainstalowano tu elektryczne oświetlenie. W 1922 r., nieopodal pałacu założono niewielki cmentarz dla służących tutaj zakonnic, na którym niedługo potem spoczęła pierwsza siostra – M. Pulcherii.
Ważnym momentem w życiu Zgromadzenia de Notre Dame w Świebodzicach było powołanie do życia - po 20-tu latach starań – szkoły gospodarstwa domowego i ogrodniczego (niem. Haushaltungs und Gartenbauschule der Armen Schulschwestern in Freiburg Schl.) Placówka ta powstała dzięki staraniom siostry prowincjonalnej M. Annuncjaty, a do jej głównych zadań należało kształcenie młodych dziewczyn z biednych rodzin. Oczywiście powstanie tego rodzaju placówki wychowawczej w murach pałacu wiązało się z wieloma wyrzeczeniami ze strony pracujących tutaj sióstr. Przede wszystkim dał się odczuć brak pomieszczeń na tego rodzaju rozwiązania. Dlatego zdecydowano się odesłać leczące się w miejscowym sanatorium zakonnice do nowego ośrodka w Białej Wodzie, a także do Bytomia i innych macierzystych oddziałów. W ten sposób pozyskano wolne pomieszczenia, które przekształcono i dostosowano na potrzeby zawiązującej się tu szkoły dla dziewcząt wraz z internatem. Placówka ta funkcjonowała w miejscowym pałacu aż do 1942 r.
Po wybuchu II wojny światowej w dawnej rezydencji Seidlów planowano utworzyć szpital dla niemieckich żołnierzy, ale ostatecznie trafiła tu młodzież niemiecka wraz ze swoimi wychowawcami. W tym też czasie wywieziono z pałacu znaczną część pracujących tu zakonnic, a te, które zostały, musiały zajmować się gotowaniem i sprzątaniem. Niektóre źródła wspominają, że w okresie działań wojennych schronienie w pałacu znalazło kilka sióstr zakonnych z Polski, które wraz z innymi zakonnicami z prowincji śląskiej utworzyły tu wspólnotę. Nasze rodaczki angażowały się w niesienie pomocy dla Polaków pracujących w miejscowych obozach pracy, a także udzielały wsparcia duchowego i materialnego dla zesłanych tu więźniów. Po zakończeniu wojny i wkroczeniu do Świebodzic wojsk radzieckich, pałac stał się obiektem wojskowym. Stacjonujące w nim dowództwo radzieckie utworzyło tu lazaret. Natomiast reszta sióstr zakonnych musiała szukać schronienia na terenie miasta.
W październiku 1945 roku siostra prowincjalna prowincji śląskiej - Almeda Schricker, przekazała oficjalnie dawną rezydencję Seidlów przełożonej prowincji polskiej - siostrze Jarosławie Bączek. Jednak dopiero w sierpniu 1946 r. pałac ponownie zasiedlony zostaje przez polskie zakonnice z Węglewa, które zakładają w nim sierociniec. Domem kierowała wówczas „siostra Cecylia Turek – wspaniały pedagog, osoba uzdolniona artystycznie, wspaniale malująca (w kaplicy znajduje się namalowany przez nią portret założycielki Zgromadzenia) i uzdolniona muzycznie, która wszystkie swoje umiejętności przekazywała dzieciom. Wiele z tych dzieci to dziś ludzie dorośli i mieszkańcy naszego miasta. Siostra Cecylia w powojennych latach była osobą znaną w mieście, lubianą i szanowaną”.
W styczniu 1955 r. placówka została przekształcona, za namową Wydziału Wojewódzkiego Oświaty we Wrocławiu, w Zakład Specjalny dla Dzieci Głęboko Upośledzonych. W tym też czasie zmodernizowano wnętrza pałacu oraz zatrudniono nowe osoby świeckie. Natomiast w 1990 r. ośrodek stał się ponownie placówką prywatną, prowadzoną przez siostry ze Zgromadzenia de Notre Dame.
Jako ciekawostkę można tu podać fakt, że w tutejszym pałacu zatrzymał się we wrześniu 1956 r. Karol Wojtyła (późniejszy papież Jan Paweł II), który odbywał w tamtym czasie – jako ksiądz Diecezji Krakowskiej – wycieczkę rowerową po Sudetach, której trasa zaczynała się w Bolesławcu i prowadziła przez Lwówek Śląski, Lubomierz, Mirsk, Świeradów Zdrój, Szklarską Porębę, Sobieszów, zamek na Chojniku, Jelenią Górę, Karpacz, Kowary, Kamienną Górę, Krzeszów, Szczawno Zdrój, Wałbrzych, Książ i kończyła się właśnie w Świebodzicach (w sumie wynosiła ponad 250 km i trwała 5 dni). Do naszego miasta przyszły papież zawitał 4 IX, gdzie spędził jedną noc w domu Sióstr Szkolnych ze Zgromadzenia de Notre Dame. Tu również następnego dnia odprawił Mszę Św. W 2008 r., w 52 rocznicę wizyty i spotkania przyszłego papieża w Świebodzicach, kardynał Henryk Gulbinowicz oraz biskup świdnicki Ignacy Dec dokonali uroczystego poświecenia pamiątkowej tablicy, której fundatorem byli dobrodzieje tutejszego zgromadzenia.
Na koniec kilka słów należałoby jeszcze poświęcić zabytkowemu założeniu parkowemu, które przed laty zostało opisane w pracy „Park pałacowy w Świebodzicach” , autorstwa dr Henryka Urbanika, wieloletniego mieszkańca naszego miasta i miłośnika Świebodzic.
Początki parku wokół pałacyku hrabiego Hugona nie są znane, gdyż większość dokumentów dotyczących rosnących tu drzew została zniszczona podczas ostatniej wojny lub zaraz po niej (nie wyklucza się, iż mogli tego dokonać stacjonujący tu żołnierze radzieccy). Pierwotnie park łączył się z parkiem przy nieistniejącym już dziś Browarze (jako całość), jednak z czasem został przedzielony szosą prowadzącą do pobliskiego szpitala. Jak podaje w swojej pracy dr H. Urbanik „...w 1906 r. zasadzono w parku 21 drzew owocowych i 14 egzemplarzy drzew ozdobnych. W 1911 r. w miejsce wyciętych drzew posadzone zostały sosny i jodły „szlachetne”, a w 1928 r. „drzewa zagraniczne”. Brak jest późniejszych rejestrów, zarówno nasadzeń, które bez wątpienia miały miejsce, czy też prac pielęgnacyjnych, jakie się tu odbywały (...), jednak o wieku większości drzew można się tu dowiedzieć z ich pomiarów grubości. Wynika z nich, że są tu w przewadze drzewa około 100-letnie...”
W 1973 r. terenowe koło LOP oraz uczniowie świebodzickiego LO, zamieścili na obszarze parku tablicę pamiątkową – ku ochronie tutejszych pomników przyrody – z tekstem króla polskiego Władysława Jagiełły z 1423 r. Brzmiał on tak: „Jeśliby ktoś wszedłszy w las, drzewa, które znajdują się być wielkiej ceny, jak cis albo im podobne podrąbał, tedy może być przez Pana, albo dziedzica pojman...”
Obecnie park pałacowy przy ul. A. Mickiewicza jest zaliczany do najcenniejszych i najlepiej zachowanych parków na terenie Dolnego Śląska. A to wszystko – jak pisze dr Urbanik –„z uwagi na dobrze zachowany drzewostan i estetyczny wygląd krzewów (...), który należy przypisać Siostrom Szkolnym de Notre Dame. Opieka ta może być wzorem dla innych właścicieli i użytkowników parków...”.
Czy wiesz, że…
W skład zespołu pałacowego „Hugoschloss” w Świebodzicach wchodziły także 2 budynki gospodarcze. Pierwszy z nich, usytuowany przy ul. Mickiewicza 4, został wzniesiony około 1870 r. Znajdowała się w nim powozownia, służąca do przechowywania pojazdów zaprzęgowych (karoc, dyliżansów, karet), należących do ówczesnych właścicieli pałacu – rodziny Seidlów.
Kolejny z budynków (nr 6 przy ul. Mickiewicza) wybudowany został w latach 1790-1800, a przebudowany natomiast około 1870 r. Był to obiekt mieszkalno-gospodarczy, w którym mieszkała służba zatrudniona przy obsłudze  miejscowego pałacu oraz jego otoczenia (ogrodów, stawów i parku). Obecnie obiekt ten nadal spełnia funkcje mieszkalne."-tekst ze strony: https://www.labiryntarium.pl/7gmin/gminaswiebodzice/1231-zamek-hugona.html

Słuchamy historii tego miejsca,przechadzamy się niespiesznie po okalającym Pałac Parku,robimy zdjęcia i chłoniemy spokój i ciszę,która tu panuje,przy okazji spoglądamy na drugą stronę ulicy,gdzie dostrzegamy plac otoczony betonowym murem.Dowiadujemy się że to właśnie tu,gdzie znajduje się ten plac,mieścił się Świebodzicki Browar.




"Historia tego browaru jest związana z Robertem Seidlem, osobą dość tajemniczą. Dlaczego? Wiemy tylko, że był to człowiek majętny (nie wiadomo tylko na czym się wzbogacił), bo zainwestował nie tylko w browar, ale odkupił również znajdujący się w stanie surowym pałac od Hugona Kramsta (ten zaś wcześniej kupił od Hochbergów z Książa). W 1860 r. Seidel postawił przy obecnej ulicy Świdnickiej nowoczesny zakład piwowarski produkujący piwo leżakowe. Wprawdzie w tym miejscu wcześniej istniał już browar, ale w owym czasie znajdował się on w stanie nadającym się tylko do rozbiórki.
Jaka była późniejsza historia świebodzickiego browaru? W 1892 r. po śmierci Roberta Seidla wdowa po nim – Ottilie z domu Opitz – sprzedała zakład Fritzowi Markusowi, a w 1910 r. obiekt dołączył do sieci browarów Haselbacha. W latach 1945-48 użytkowali go Rosjanie. W 1948 r stał filią Wałbrzyskich Zakładów Piwowarskich, a w 1975 r. dział pod egidą Wrocławskich Zakładów Piwowarskich „Piast”. Produkcji piwa zaprzestano w 1993 r.
Całą produkcję umieszczono pod ziemią, ponieważ takie rozwiązanie zapewniało stałą temperaturę podczas produkcji. W części naziemnej znajdowały się biura, kotłownia i rozlewnia. W browarze cykl produkcyjny był samowystarczalny – od hodowli drożdży i wody; posiadał własne studnie głębinowe, aż po końcowy proces butelkowania. Problem zapewnienia wentylacji został rozwiązany za pomocą systemu podziemnych korytarzy. Taki cykl produkcyjny trwał do 1993 r., kiedy to browar stał się tylko rozlewnią piwa „Książ”. Zamknięto go pięć lat później. Teren zniwelowano i zbudowano parking – zachował się tylko budynek dawnej rozlewni.
Z browarem związana jest pewna tajemnica. Otóż jeden ze zbudowanych cegłą klinkierową korytarzy systemu wentylacyjnego w latach 40. XX w. został przedłużony. Wybetonowano go, a na jego końcu znajduje się zawał (patrz zdjęcia). Saperzy, którzy sprawdzali cały obiekt orzekli, że zasypano go drugiej strony – a zatem ów korytarz zmierza w kierunku bramy do parku książańskiego. Nigdy jednak nie przeprowadzono żadnych specjalistycznych badań, a teraz jest to już niemożliwe."-tekst ze strony: http://dolnoslaskosc.pl/swiebodzicki-browar,1130.html

Kiedy Radek znajduje się koło mnie,pytam się Go czy wie co znajdowało się za betonowym murem? Odpowiada że nie wie-nic dziwnego,skoro gdzieś tam poszedł zrobić zdjęcia i nie słuchał Pani Róży.Gdy mówię Mu że tu właśnie znajdował się Browar,jest lekko zaskoczony tym faktem.Ot nie przygotował się odpowiednio na wycieczkę "miastową".....


Zdjęcie Roberta.

Zdjęcie Roberta.







Po lekkim szoku i zerkaniu w kierunku dawnego Browaru,powoli wędrujemy w kierunku Cmentarza.Przekraczamy jego bramy i ruszamy odwiedzić groby sławnych,zasłużonych i wybitnych ludzi miasta Świebodzice.Pierwszy grób jaki odwiedzamy,jest to grób Gustava Beckera i Jego rodziny.

"Gustav Eduard Becker (ur. 2 maja 1819 r. w Oleśnicy, zm. 14 września 1885 r. w Berchtesgaden) – niemiecki zegarmistrz i założyciel marki zegarów Gustav Becker.
Urodził się na Dolnym Śląsku. Uczył się jako czeladnik we Frankfurcie nad Menem, La Chaux-de-Fonds, Dreźnie, Monachium, Berlinie i Wiedniu (u mistrza zegarmistrzostwa Philipa Happachera). 1 kwietnia 1847 r. otworzył pierwszy w Świebodzicach sklep z zegarami. W 1852 r. na wystawie przemysłowej we Wrocławiu jego zegary były sygnowane jako Gustav Becker. W 1854 r. Becker otrzymał kontrakt z pocztą. Produkcja gwałtownie wzrosła, ponieważ w 1873 r. na wystawie światowej w Wiedniu Becker ogłosił wyprodukowanie 75 000 a w 1875 r. 100 000 zegarów. 15 maja 1885 r. jest to już 750 000, a w 1892 r. wyprodukował 1 000 000 zegarów. Po jego śmierci firmę przejął jego syn Paul Albert Becker i został szefem firmy. Milionowy zegar znajduje się w kolekcji Termet S.A. (dawniej Predom Termet) w Świebodzicach, które po 1945 roku przejęły majątek fabryki Beckera. Grób Gustava Beckera znajduje się na cmentarzu komunalnym w Świebodzicach."-Wikipedia.

Przy grobach rodziny Beckerów wysłuchujemy opowiadania historii najsłynniejszego z tego rodu,spoglądamy na kamienne tablice epitafijne,robimy zdjęcia i powoli wędrujemy dalej.






























Kolejnym grobem przy którym się zatrzymujemy,jest grób znanego świebodzickiego lekarza mieszkającego w Pełcznicy,prof.dra Jana Mikulicza-Radeckiego (1850-1905) i jego żony Henrietty z domu Pacher (1853-1937).Tuż obok znajdują się groby Jego bliskich-córki i zięcia oraz grób lekarza sztabowego (Stabsartzt) prof. dra Wipera (zm. 20.08.1915).Naszą uwagę przykuwa przepiękne,przedwojenne kute ogrodzenie z herbami rodowymi i motywami roślinnymi.Po krótkim opowiadaniu i zrobieniu zdjęć,powoli ruszam zobaczyć inne groby.Bo na przykład w Świebodzicach znajdują się nietypowe nagrobki Romskie.Odłączam się od grupy i idę je obejrzeć.
Kiedy staję przed jednym z takich grobów,wywiera on na mnie wrażenie.Męskie postacie,naturalnej wielkości stojące po bokach grobów-jedna z telefonem komórkowym przy uchu,druga z wyciągniętą,tak jakby do całowania dłonią pełną sygnetów,dziwnie mi się kojarzy.Natomiast inne groby romskie wyglądają rewelacyjnie.Podobają mi się narysowane na kamieniu zdjęcia postaci zmarłych.No cóż,każdy ma swój gust...






















Od grobu Jana Mikulicz-Radeckiego idziemy ku dawnej nekropolii żydowskiej.Kirkut,a właściwie miejsce po nim jest otoczony dość wysokim murem,z bramą zamkniętą na kłódkę.Żeby zobaczyć kilka macew tu zgromadzonych,trzeba się solidnie na wyginać.Radek jest wyższy,więc Jemu udaje się zrobić najlepsze zdjęcia.Po ich zrobieniu idziemy w kierunku kaplicy grobowej rodziny Kramstów.


















"Kaplica rodziny Kramstów - wielkich fabrykantów związanych z miastem Świebodzice. Pierwsza z trzech, zwana grobową, usytuowana jest w centralnej części cmentarza i pochodzi z 1849 r. Została wybudowana dla Ernesta Henricha Kramsta (1784-1845), który o dziwo (!) nigdy nie został w niej pochowany (prawdopodobnie ze względu na swoją wczesną śmierć). Grobowiec ten założony został na planie krzyża greckiego, w stylu neoklasycystycznym (typ francuski), a zwieńczy go półokrągły miedziany dach. W górnej części grobowca uwagę przykuwa dość wyraźny napis w języku niemieckim: „ERBBE GRAEBNISS DER FAMILIE H. KRAMSTA” (tłum. miejsce pochówku rodziny H. Kramsta). Pozostałe dwie kaplice Kramstów, usytuowane w północnej części cmentarza, są już znacznie młodsze i pochodzą z 2 połowy XIX w."-fragment tekstu ze strony: https://www.labiryntarium.pl/7gmin/gminaswiebodzice/1447-swiebodzickie-cmentarze.html

Tuż obok dostrzegamy pomnik poświęcony ofiarom wojny austriacko-pruskiej z 1866 roku.Pomnik ten uroczyście poświęcono 3 lipca 1870 roku.W sumie jest na nim wyrytych 31 nazwisk poległych żołnierzy (20 Austriaków, 10 Prusaków i 1 żołnierz saski),którzy zmarli w lazarecie wojskowym jaki został utworzony w Świebodzicach w 1866 roku podczas trwającego wtenczas konfliktu zbrojnego.Przystajemy przy nim by zrobić kilka zdjęć,a po nich sami wędrujemy po nekropolii świebodzickiej.




























Po obejrzeniu kilku starych grobów,wracamy do grupy i razem wędrujemy ku kolejnemu pomnikowi nagrobnemu.Zatrzymujemy się przy czarnym,marmurowym nagrobku z przepiękną rzeźbą,pogrążonej w smutku kobiety.Jest to nagrobek znanego przemysłowca dr Adolfa Waldmanna (1858-1899) oraz jego żony Heleny (1866-1936).Przyglądamy się pięknej rzeźbie,słuchamy pani Przewodnik i robimy zdjęcia,a po nich niespiesznie opuszczamy świebodzicką nekropolię.






















Zdjęcie Roberta.













Wędrujemy ulicą Wałbrzyską w kierunku Placu Jana Pawła II.Zatrzymujemy się na chwilkę na wprost kamienicy nr.4.Pani Róża opowiada nam o pewnym mężczyźnie,który mieszkał właśnie w tej kamienicy.Lubił On sobie popić i często podchmielony wracał do domu.Razu pewnego,wracając na rauszu został napadnięty przez jakichś zbirów.Przed utratą życia uratowały go psy,które przyszły Mu z pomocą.Od tego czasu,ów mężczyzna zmienił swoje życie i w tym budynku zaczął hodować psy,a na cześć czworonożnych wybawicieli,budynek zdobią głowy psów.Po wysłuchaniu ciekawostki i sfotografowaniu kamienicy,spacerowym krokiem idziemy dalej.
















Tuż nieopodal Palcu Jana Pawła II,wchodzimy do niewielkiej kawiarni,gdzie przysiadamy na chwilę by zjeść małe co nieco słodkiego.Tu też rozstajemy się z niektórymi dzisiejszymi wycieczkowiczami.Dziękujemy Pani Róży niecodzienną wycieczkę ulicami Świebodzic i po zjedzeniu ciasta idziemy w kierunku stacji kolejowej.
































































































W drodze w kierunku stacji kolejowej zatrzymujemy się przy niektórych kamienicach,oglądamy je i robimy zdjęcia.Jesteśmy zachwyceni dzisiejszą wycieczką. :)






















W radosnych nastrojach docieramy do stacji kolejowej.Idziemy na peron 2 by po jakimś czasie przejść przez tory i usiąść na ławkach na peronie 1-szym.Oczywiście peron jest dość oddalony od budynku dworca,więc nie słychać żadnych zapowiedzi.I gdyby nie nasi rajdowicze,którzy zostali przed budynkiem stacji,to pewnie byśmy musieli jechać późniejszym pociągiem.Tak to już u nas jest,rozkład nijak się ma do rzeczywistości.Pociąg Kolei Dolnośląskich jest opóźniany przez spóźniony pociąg IterCity.KD zamiast wjechać na peron 1,wjeżdża na peron 2 i nie czeka na pasażerów,którzy zdezorientowani zostali za zamkniętymi szlabanami.Ot taka Polska kolejowa rzeczywistość !!!
Nam się udało.Wsiadamy do pociągu,ściągamy plecaki i kurtki i rozsiadamy się wygodnie.Kiedy podchodzi do nas Pan Konduktor,by sprawdzić nasze bilety,mówię do Niego poważnie:
-Chcę zwrotu pieniędzy.
Patrzy na mnie zaskoczony.
-Pociąg wjechał na nie ten peron co jest w rozkładzie.Peron jest tak oddalony,że nie słychać zapowiedzi przez megafon,więc mogłabym nie zdążyć wsiąść do pociągu,a na dokładkę pociąg się spóźnił,bo na kolei rządzi PKP i InerCity.
Konduktor patrzy na mnie zaskoczony i zaczyna się tłumaczyć z zaistniałej sytuacji.A ja uśmiecham się do Niego i mówię że to był żart.
Jedziemy i to jest najważniejsze.
Tak kończy się druga miastowa wycieczka,kolejna już niebawem,więc do zobaczenia wkrótce :)
Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)

Danusia i Radek :)

P.S.Zdjęcia tu dodane są Roberta,Radka i moje :)







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz