niedziela, 19 stycznia 2020

Z tęsknoty za rajdem - wycieczka miastowa :)

" Witam
Zapraszamy w niedzielę 19 stycznia na wycieczkę „miastową”. Wyjazd z Jeleniej Góry pociągiem o godz. 8.34 do stacji Wałbrzych Miasto. Tu spotkamy się z regionalistą z Dolnośląskiego Towarzystwa Miłośników Zabytków, który pokaże nam miasto z innej niż zwykle perspektywy. Temat wycieczki: „Szlakiem Gwarków – Wałbrzych niestandardowy”.
Powrót do Jeleniej Góry ze stacji Wałbrzych Miasto o godz. 14.23.
Pozdrawiam."

Kiedy przeczytaliśmy owe zaproszenie,od razu,zgodnie stwierdziliśmy że pojedziemy.Lubimy takie inne wycieczki.Trochę po Wałbrzychu żeśmy się szwędali,ale możliwość zobaczenia czegoś innego kusi okrutnie.
Mimo niedzieli wstajemy dość wcześnie.Na spokojnie jemy śniadanie,pijemy kawę,pakujemy plecaki i zastanawiamy się ilu znajomych dziś spotkamy.Kiedy jesteśmy gotowi,wychodzimy z domu i idziemy w kierunku stacji kolejowej.Przed nami dostrzegamy znajome postacie,więc już wiemy że Rajdowicze się stęsknili za wędrowaniem i będzie Ich więcej niż sądziliśmy.Dość szybko się o tym przekonujemy wchodząc do budynku dworcowego.Długa kolejka do kasy biletowej uświadamia nam że mieszkając tak blisko,powinniśmy być tu o wiele wcześniej.No cóż,teraz pozostaje nam uśmiechnąć się do Edyty by nam kupiła bilety-co też oczywiście czynimy i nie musząc stać w kolejce do kasy,wykorzystujemy ten czas na witanie się ze znajomymi,których jest tu całkiem sporo :) Radość i gwar panują dookoła,a my w tym wszystkim uczestniczymy z przyjemnością :)
Kiedy bilety są już kupione,wędrujemy na peron,na który podjeżdża nasz pociąg.Wsiadamy do niego,zajmujemy wygodne miejsca,ściągamy plecaki i kurtki i rozsiadamy się wygodnie.O 8:34 ruszamy ku nowej przygodzie.Podróż umilamy sobie rozmowami,więc mija nam szybko i bezproblemowo i nie wiedzieć kiedy docieramy do stacji Wałbrzych-Miasto.Tu wysiadamy z pociągu i witamy się z Panem z Dolnośląskiego Towarzystwa Miłośników Zabytków.Robert,bo tak Panu jest na imię,jest lekko zestresowany widokiem tak licznej grupy,która wysiadła z pociągu.Po krótkim powitaniu,wędrujemy wszyscy ku budynkowi stacji kolejowej,gdzie nasz Przewodnik oficjalnie wita wszystkich i w skrócie opowiada nam o herbie Wałbrzycha,pokazując go na zdjęciach.

"Herb przedstawia dąb o zielonej koronie i brązowym pniu stojący na zielonej murawie. Za drzewem widnieją szare góry; tarcza herbu jest czerwona.
Herb nawiązuje głównie do herbu z 1764 roku, jego wygląd został zatwierdzony w 1991 r.
Pierwszy znany herb Wałbrzycha pochodzi z 1675 roku. Przedstawiał on samotne drzewo- zieloną jodłę na niebieskim tle, rosnąca na pagórku; potem w latach 1720-1754 w herbie widoczny był pałac w otoczeniu lasu (wieniec topoli) oraz na pierwszym planie jeleń przy kamiennym słupku.
Począwszy od 1764 roku, już na stałe, godłem herbowym miasta zostaje dąb (Eiche). Początkowo dąb przedstawiany jest na tle gór, natomiast w późniejszym herbie (z 1809 roku) przedstawiany jest zielony dąb z żółtymi żołędziami, na białym, srebrnym tle, ale już bez gór.
Wszystkie trzy wcześniejsze wersje herbu można zobaczyć na ścianie frontowej wałbrzyskiego ratusza.
Pierwowzorem herbowego drzewa był dąb, który jak sądzono przez wiele lat rósł w miejscu dziś nie istniejącym - na zboczu kamieniołomu. Drzewo to zachowało się na kilku zdjęciach i litografii z około 1875 r., które są w zbiorach wałbrzyskiego muzeum. Jednak podczas sprzątania terenu Parku im. Jana III Sobieskiego w Wałbrzychu, przy alejce będącej przedłużeniem ulicy Inwalidów Wojennych, pracownicy MZUK-u odnaleźli potężny kamień, na którym po usunięciu ziemi i oczyszczeniu widnieje napis: „Stadteiche gepflanzt 1933 anstelle der Wappeneiche”, co oznacza: : „Miejski dąb posadzony w 1933 roku w miejsce dębu herbowego”. Pierwotny dąb usechł w roku 1932 i został usunięty razem z korzeniami. Teraz w tym samym miejscu stoi tam jego potomek, zasadzony w 1933 roku.
Po II wojnie światowej i powrocie Wałbrzycha do "macierzy" czyli do ziem polskich, nastąpiła zmiana herbu. W prawej (heraldycznie), na czerwonej połowie tarczy widniała połowa polskiego orła z głową zwróconą w prawo, zaś w lewej żółtej (złotej) tarczy zielony dąb z żołędziami, całość od dołu łączyły zielono-czarne wzniesienia.
Do tej wersji nawiązuje bezpośrednio herb powiatu wałbrzyskiego."-Wikipedia.

 










Po skrótowym opowiadaniu o herbie Wałbrzycha i stwierdzeniu że stacja Wałbrzych-Miasto wygląda cały czas tak samo,wychodzimy na zewnątrz.Zatrzymuję wszystkich na schodach,po to by zrobić kilka zdjęć grupowych,a po nich podchodzimy kawałeczek ku przejazdowi kolejowemu i spoglądamy na ruinę Fabryki Porcelany Wałbrzych.Tu nasz Przewodnik wyjmuje z plecaka talerzyk z tejże fabryki,który przechodzi z rąk do rąk,a każdy kto chce go ogląda.Słuchamy jak Robert opowiada skróconą historię tego miejsca.

"Działka, na której powstała w 1845 roku fabryka Carla Tielscha, leżała na obrzeżach miejscowości Altwasser (Stary Zdrój), która w 1923 roku została włączona w granice administracyjne Wałbrzycha. Miejsce powstania fabryki, w pobliżu jeszcze wtedy działającego uzdrowiska, zostało wybrane przez Tielscha nieprzypadkowo, ponieważ znajdowało się w bezpośrednim sąsiedztwie planowanej linii kolejowej, która na dwa lata przed założeniem fabryki połączyła Wrocław z odległymi zaledwie o 12 km Świebodzicami (Freiburg) i prowadzić miała dalej do Wałbrzycha.
Fabryka rozpoczęła działalność z trzema piecami do wypału i około trzydziestoma pracownikami. Dyrektorem technicznym został Ernst Bauer (ojciec dyrektora fabryki Ohmego). U podstawy późniejszego sukcesu fabryki leżała koncepcja produkcji niedrogiej porcelany użytkowej dla coraz większej grupy mieszczaństwa, a także robotników. Stało się to możliwe m.in. dzięki zakupowi w latach pięćdziesiątych XIX w. kopalni kaolinu w okolicach Miśni oraz posiadanym przez Tielscha udziałom w wałbrzyskich kopalniach węgla.
Już po pięciu latach produkcji, w roku 1850, udało się fabryce Tielscha sprzedać większą partię wyrobów na rynku amerykańskim – w Stanach Zjednoczonych i Meksyku. W tym czasie w zakładzie zatrudnionych było ok. 300 pracowników, zaś firma była jedną z nielicznych niemieckich fabryk, które swoje produkty prezentowały na wystawie światowej w Londynie w roku 1851. Uznanie jury, potwierdzone wyróżnieniem, zdobyły m.in. serwisy stołowe i kawowe. Podkreślano przy tym wysoką jakość wykonania, ciekawe dekoracje i korzystne ceny. Srebrnym medalem z kolei uhonorowano młodego fabrykanta i jego wyroby już w następnym roku na Wystawie Śląskich Wyrobów Przemysłowych we Wrocławiu. W tym okresie porcelana Tielscha wzorowana była na wyrobach manufaktury porcelany F.A. Schumanna w Moabicie pod Berlinem. Bogate wzornictwo, z kunsztownymi plastycznymi dekoracjami trafiało w gusta nabywców chcących podkreślić dzięki porcelanie swój status społeczny. Do cenionych wyrobów fabryki z tego czasu, podobnie jak sąsiedniej fabryki Kristera, należała porcelana w widokami Śląska i innych niemieckich regionów.
W 1858 roku w bezpośrednim sąsiedztwie fabryki powstać miał zakład Traugotta Silbera. Władze Altwasser nie wyraziły jednak zgody na powstanie kolejnej fabryki, uzasadniając to szkodliwym wpływem większej ilość fabrycznych dymów na funkcjonowanie uzdrowiska. Nieoficjalnie mówiło się jednak, że na to stanowisko władz spory wpływ miał sam Carl Tielsch, który nie chciał dopuścic do powstania w pobliżu konkurencji. Tielsch notabene odkupił pierwsze powstałe na potrzeby fabryki Silbera budynki i włączył je do swojego zakładu. Sam Silber swoją fabrykę porcelany stworzył ostatecznie dwa lata później w miejscowości Königszelt (Jaworzyna Śląska).
Na przełomie lat 60. i 70. XIX w. fabryka zatrudniała rekordową liczbę 1500 pracowników, porcelanę wypalano łącznie w 28 piecach, roczna produkcja białej porcelany osiągała wartość ok. 600 tys. talarów, zaś porcelany dekorowanej – 150 tys. talarów. Do tej drugiej grupy należały także towary luksusowe – duże wazony, kandelabry i figurki – szczególnie poszukiwane i nabywane przez mieszczaństwo. Mimo sukcesów eksportowych, m.in. odnoszonych w Holandii, Danii, Norwegii i Szwecji, głównym odbiorcą porcelany pozostawał rynek niemiecki.
Fabryka zdobywała liczne nagrody i wyróżnienia, zarówno na wystawach krajowych we Wrocławiu (1857, 1878, 1881) i Dreźnie (1891), jak i na międzynarodowych wystawach przemysłowych – w Londynie (1862), Paryżu (1867), Trieście (1871), Wiedniu (1873), Melbourne (1880) i Barcelonie (1919). Podkreślano, że fabryka – mimo stosunkowo krótkiego czasu istnienia – dorównała najbardziej znanym i uznanym producentom porcelany w Niemczech.
Z początkiem lat 70. XIX w. roczna produkcja sięgała 20 milionów sztuk o wartości 750 tys. talarów. Zatrudnienie nadal oscylowało wokół 1500 osób, z czego, co warto podkreślić, ok. 1/3 pracowników stanowiły kobiety.
Finansowa sytuacja firmy pozwoliła Tielschowi nabyć w 1880 roku fabrykę szkła lustrzanego w odległej o niespełna dwa kilometry miejscowości Sandberg należącej wówczas do uzdrowiska Salzbrunn (Szczawno Zdrój, obecnie teren ten jest częścią dzielnicy Wałbrzycha – Piaskowej Góry) i rozwinąć ją w kolejnych latach w największą we wschodnich Niemczech hutę szkła. Dzięki tej inwestycji Tielsch wybudował budzący powszechny podziw szklany pawilon na Śląskiej Wystawie Rzemiosła i Przemysłu we Wrocławiu w 1881 roku, w którym prezentował swoje wyroby porcelanowe.
Carl Tielsch zmarł w 1882 roku a po jego śmierci fabrykę porcelany przejął jego syn z pierwszego małżeństwa – Egmont. Zajął on również miejsce swojego ojca w kolegium świdnickiej izby handlowej, które to stanowisko piastował aż do 1920 roku. W zarządzie fabryki pozostali dotychczasowi dyrektorzy i prokurenci: Heinrich Eisenecker, Fritz Müller i Reinhold Kindler. Ten ostatni przez wiele lat należał do tzw. “Trzech Króli” śląskiej porcelany” – przedstawicieli fabryk Tielscha, Kristera oraz fabryki Königszelt, którzy w okresie świąt Bożego Narodzenia spotykali się w Królewcu, aby tam wspólnie dzielić udziały w rynku na terenie Prus Wschodnich.
Od 1 października 1897 roku stanowisko dyrektora technicznego w fabryce Tielscha objął Georg Faist, wcześniej pracujący w fabryce Carla Kristera. Już wkrótce, bo w 1904 roku, krótko przed 60. rocznicą założenia fabryki, Faist otrzymał niebagatelne zadanie – rozbudowy fabryki, która była już stanowczo za mała na tak dużą skalę produkcji. Podczas podróży do Anglii, Ameryki Północnej i Francji Georg Faist zdobył doświadczenia, które pozwoliły mu stworzyć nowe budynki fabryczne w zgodzie z najnowszymi standardami technicznymi i sanitarnymi. Dodatkowo do wypału porcelany zastosował piece tunelowe (nazywane również kanałowymi), dotychczas stosowane jedynie w produkcji kamionki. Na wypał porcelany w piecach tego typu zdecydowano się kilka lat wcześniej, w 1894 roku, w fabryce Hermanna Ohmego w podwałbrzyskim Nieder-Salzbrunn (technologia ta została przez Ohmego opatentowana).
Pierwotnie w roku 1905 w fabryce Tielscha zbudowano piec o długości 42 metrów, który okazał się jednak za krótki. Dopiero zbudowany rok później 60-metrowy piec spełnił swoje zadanie. W ten sposób w początkach XX wieku w Altwasser funkcjonowała fabryka, która pod względem nowoczesności, gospodarności, bezpieczeństwa i warunków pracy była na ówczesne czasy wzorem dla innych. Piece tunelowe natomiast zaczęły być powszechnie stosowane w przemyśle ceramicznym. Nowa technologia polegała na tym, że wyroby porcelanowe przejeżdżały na żelaznych wózkach przez 60-70-metrowy piec tunelowy i stopniowo osiągały odpowiednią temperaturę wypału, a następnie również stopniowo stygły. Pozwoliło to skrócić czas wypału z 5-7 dni w tradycyjnych piecach do zaledwie 50-60 godzin. Wśród nowatorskich rozwiązań wykorzystanych w fabryce wspomnieć należy jeszcze to, że nowe hale fabryczne wykonane były w całości, łącznie z konstrukcją dachu, ze zbrojonego betonu; wyposażono je również w nowoczesny jak na owe czasy system odsysania kurzu i pyłu powstającego przy produkcji.
U progu I wojny światowej fabryka Tielscha zatrudniała wciąż ok. 1500 pracowników. W katalogu z roku 1914 znaleźć można było 1637 różnego rodzaju produktów, co – jak zapewniał producent – stanowiło jedynie wybór spośród znacznie szerszego asortymentu. Ceny wahały się od 1,80 do 10,50 marek za tuzin niedekorowanych filiżanek i od 0,30 do 3 marek za niedekorowany dzbanek do kawy. Dla porównania – tygodniowa pensja pracownika fabryki porcelany wynosiła wówczas od 15 do 20 marek.
Pokaźny wybór produktów zwielokrotniał się oczywiście poprzez różnorodne dekoracje. Poza fabryką biała porcelana z zakładów Tielscha dekorowana była także w malarniach w samym Altwasser i innych miejscowościach, jak np. w malarni H. Steinerta w Landeshut (Kamienna Góra). W tym okresie blisko 60% produkcji eksportowano, zaś fabryka posiadała własne salony firmowe w Berlinie, Hamburgu, Brukseli, Wiedniu i Paryżu oraz przedstawicielstwa w Aleksandrii, Amsterdamie, Atenach, Belgradzie, Bejrucie, Buenos Aires, Bukareszcie, Hawanie, Kairze, Konstantynopolu, Londynie, Lyonie, Meksyku, Montevideo, Salonikach, Sofii, Tunisie i Valparaiso.
Lata I wojny światowej to – podobnie jak w wielu innych zakładach przemysłowych – czas ograniczenia produkcji narzuconego przez władze we Wrocławiu. W przypadku firmy C. Tielscha nakaz ten zmniejszał produkcję do 60%. Dodatkowych trudności przysparzało powołanie wielu pracowników do służby wojskowej. W 1917 roku firmę C. Tielsch & Co. przekształcono w spółkę akcyjną z kapitałem zakładowym w wysokości 3 milionów marek. Udziałowcem został – oprócz Egmonta Tielscha i dyrektora Georga Faista – także Hugo Auvera z fabryki porcelany C.M. Hutschenreuther w Hohenberg w Bawarii, która to fabryka w 1920 roku przejęła pakiet kontrolny akcji. W ten sposób firma Tielscha została włączona, jako największy zakład, w struktury koncernu Hutschenreuthera. Kiedy rok później zarząd koncernu przeniesiono z siedziby w Bawarii do nowych budynków w Dreźnie, przeprowadził się tam również dyrektor Faist, świętujący właśnie 25-lecie swojej pracy w zakładach Tielscha. Georg Faist zmarł 8 marca 1923 roku na zawał serca w wieku 60 lat. Kierowanie fabryką przejął Hugo Auvera, który jako dyrektor generalny, wspólnie z pozostałymi dyrektorami, przeprowadził zakład przez okres inflacji.
Skutkiem I wojny światowej był spadek eksportu z 60 do 40%, jednak poprzez nowe inwestycje i rozbudowę fabryki firmie udało się utrzymać pozycję na rynku i ponownie osiągnąć w końcówce lat dwudziestych zatrudnienie na poziomie 1400 pracowników. Stopniowo odzyskiwano dawne i pozyskiwano nowe rynki zagraniczne, w tym tak egzotyczne, jak Australia, Nowa Zelandia czy Afryka Południowa, których obsługą zajmowało się przedstawicielstwo w Hamburgu. Rozwój firmy został zahamowany przez kryzys światowy, w wyniku którego znacznie ograniczono produkcję, głównie wskutek niewypłacalności kontrahentów. Efektem kryzysu była decyzja o całkowitym przejęciu fabryki Tielscha przez koncern Hutschenreuthera, które formalnie nastąpiło 23 marca 1923 roku, od tej pory zakład w Altwasser, w dalszym ciągu rozbudowywany, przestał być samodzielną firmą, a stał się oddziałem fabryki porcelany C.M. Hutschereuther. Taki stan rzeczy trwał aż do zakończenia II wojny światowej, w trakcie której zakład, który oszczędziły działania wojenne, produkował przede wszystkim porcelanę zastępczą dla osób, które straciły swój dobytek podczas bombardowań.
W końcu 1944 roku, kiedy Armia Czerwona stała się jeszcze po wschodniej stronie Wisły, w fabryce rozpoczęto przygotowania do 100. jubileuszu powstania firmy. Obchody tej rocznicy jednak nie doszły nigdy do skutku – po zakończeniu wojny fabryka, zajmująca teren ponad 16 hektarów z zabudowaniami o łącznej powierzchni 64 tys. m2, jak również kopalnia kwarcu w Grüssau (Krzeszów) i zakład wydobycia gliny w Jaroszowie koło Strzegomia zostały przejęte przez władze polskie. Manufakturę całkowicie znacjonalizowano. W 1953 roku otrzymała ona nazwę Zakłady Porcelany Stołowej “WAŁBRZYCH” i przez kolejne 40 lat kontynuowała produkcję, często wzorując się na wcześniejszych „tielschowskich” fasonach. Fabryka została zamknięta w 2012 roku, a w 2017 roku rozpoczęto wyburzanie dawnych zabudowań fabrycznych."-tekst ze strony: http://slaskaporcelana.pl/walbrzych/fabryka-porcelany-tielsch/
Po wysłuchaniu historii o Fabryce Porcelany,nasz Przewodnik wskazuje nam budynek z czerwonej cegły,znajdujący się po drugiej stronie ulicy.Jest to dawny budynek Wałbrzyskich Zakładów Graficznych "Kalkomania".






















"Zakład otwarty 27 stycznia 1896 roku mieścił się na Starym Zdroju w budynku pod nazwą "Mansfelder Haus" . W krótkim czasie okazało się, że potrzeby przemysłu ceramicznego są tak duże, że należy rozbudować zakład i powiększyć produkcję. W roku 1897 współwłaścicielem zakładu został kupiec Alfred Mannich ze Starego Zdroju. On to właśnie doprowadził do kupna placu pod budowę nowego zakładu.
W roku 1898 drukarnia mieszcząca się w budynku "Mansfelder Haus" została przeniesiona na nowe miejsce, gdzie istnieje do dnia dzisiejszego.
Drukarnia kalki ceramicznej założona przez Emila Wunderlicha była największą w tym czasie drukarnią w Europie.
Pierwszego listopada 1905 roku przedsiębiorstwo handlowe zostało zmienione w spółkę, którą kierował Emil Wunderlich i Alfred Munnich, jego nazwa brzmiała od tego czasu E. Wunderlich & Comp. A.G. W maju 1906 r. zakupiono konkurencyjną firmę w Swiebodzicach Gruschwitz & Lechner, a w 1920 r. firmę Zierdruck-Anstalt Lindenruh GmbH koło Głogowa. W 1930 r. całą produkcję z Swiebodzic przeniesiono do Starego Zdroju, a świebodzicki zakład zamknięto.
[Petroniusz:] Po II wojnie światowej zakład kontynuował produkcję kalkomanii. Z ogłoszenia prasowego z roku 1957 wynika, że wówczas zakład działał pod nazwą "Wałbrzyskie Zakłady Kalkomanii Cerfarba", a wg ogłoszenia z roku 1969 były to już Wałbrzyskie Zakłady Graficzne Kalkomania". Problemy finansowe zakładu zaczęły się w latach 2003-2004 wraz z kłopotami Fabryki Porcelany Książ. Zaległości Książa wobec Kalkomanii sięgnęły kwoty 1 mln złotych. W latach 2009-2010 na liście dłużników pojawiły się dwie następne wałbrzyskie fabryki porcelany: Krzysztof i Wałbrzych (ich łączne zadłużenie sięgnęło 900 tys. zł). Upadek innych fabryk porcelany w kraju i zalewająca polski rynek tania kalka importowana z Chin dopełniły reszty. W roku 2013 zakład został postawiony w stan upadłości układowej.
W przetargu ogłoszonym przez syndyka w sierpniu 2014 roku stanęła jedna firma Witek's z Modlniczki koło Krakowa, która kupiła wałbrzyską Kalkomanię za cenę 2.150,0 tys. zł. Obecnie zakład działa pod nazwą Kalkomania - Witeks Sp. z o.o."-tekst ze strony: https://polska-org.pl/544142,Walbrzych,Kalkomania_Witeks_sp_z_o_o.html






Po obejrzeniu z zewnątrz budynku wałbrzyskiej Kalkomanii,wędrujemy dalej,do miejsca gdzie stoi Pałac Tielschów.

"Autorem projektu budynku był architekt wałbrzyskiego ratusza, Hermann Friedrich Wäsemann. Pałac wzniesiono w latach 1860-1863 dla Carla Roberta Tielscha, właściciela pobliskiej fabryki porcelany (Manufakturzystka C. Tielsch & Co. Altwasser), późniejszej Fabryki Porcelany Wałbrzych S.A. Po II wojnie światowej przez wiele lat willa służyła jako siedziba dyrekcji Zakładu Linii Kolejowych PKP w Wałbrzychu. Od końca lat dziewięćdziesiątych XX wieku do roku 2008 stał pusty i niszczał. Nowy właściciel, prywatny przedsiębiorca w Wałbrzycha, rozpoczął jego remont. Dzisiaj w dawnym budynku rodziny Tielsch znajdują się różne biura i punkty usługowe."-tekst ze strony: https://polska-org.pl/544311,Walbrzych,Biurowiec_dawny_palac_Tielschow.html

Tu zatrzymujemy się na ciut dłużej.Słuchamy opowiadania Roberta-naszego Przewodnika,podziwiamy piękno odrestaurowanego budynku i robimy zdjęcia,a po nich odwracamy się o 180° i naszym oczom ukazuje się relikt nie tak dawnej przeszłości-Hotel Sudety.


























Odwracamy się plecami do Pałacu Tielscha i na światłach przechodzimy na drugą stronę ulicy,stając na wprost Hotelu Sudety.Tu Robert zadaje pytanie:
-Czy ktoś miał okazję w tym hotelu nocować?
Kilka osób z naszej grupy stwierdza że tak,w ubiegłym wieku mieli okazję przebywać na terenie Hotelu Sudety.

"(...)Otwarty w marcu 1971 roku hotel był największym takim obiektem na Dolnym Śląsku. Jego budowa kosztowała ponad 40 mln zł, była to suma gigantyczna, jak na owe czasy. W 284 pokojach mogło się zatrzymać 340 osób, w każdym pokoju był telewizor, telefon i łazienka, czego nie było jeszcze w wielu prywatnych mieszkaniach. „Sudety” miały trzy gwiazdki, zatrzymywały się w nich gwiazdy muzyki, filmu i sportu podczas swoich wizyt w Wałbrzychu.(....)"-fragment tekstu ze strony: https://walbrzych.dlawas.info/wiadomosci/hotel-sudety-spor-sadowy-trwa/cid,12820,a

Stoimy przed ogromnym betonowo-szklanym budynkiem,słuchamy opowiadania naszego Przewodnika,fotografujemy owe miejsce,należące już do historii.
Po zdjęciach,powoli ruszamy ku kolejnemu dzisiejszemu celowi.


























Zatrzymujemy się na chwilkę przed kościołem Zmartwychwstania Pańskiego.Robimy kilka zdjęć,słuchamy krótkiego opowiadania o budowli,a co ciekawsi zaglądają do wnętrza.Po chwili idziemy dalej,przechodząc obok budynku dawnego "Schroniska Młodzieżowego Daisy" i skręcamy w uliczkę gdzie znajduje się "Lwi Gród".Uliczka wiodąca do niego jest usłana psimi kupami,więc aby w nie wejść potrzeba nieźle się nagimnastykować.Mimo takich przeszkód,udaje nam się dotrzeć do dawnego Domu Zdrojowego "Lwi Gród".








































"Lwi Gród został wzniesiony pod koniec XVIII wieku (prawdopodobnie w 1791 roku) przez ówczesnego właściciela Starego Zdroju, Josepha Franza Bernarda von Mutius. W budynku znajdowało się 36 pokoi gościnnych i sala balowa (na piętrze). Po zamknięciu uzdrowiska w 1873 roku budynek przeznaczono na mieszkania (np. w roku 1936 mieszkało w nim 21 rodzin, każda miała do dyspozycji pokój z kuchnią). Przed wojną przeprowadzono remont budynku (dach, podłogi, okna, fasada) oraz obniżono wysokość pomieszczeń na drugim piętrze w celu ograniczenia kosztów ogrzewania. W roku 1960 Lwi Gród został wpisany do rejestru zabytków (nr 669). Na początku lat 80. dwudziestego wieku wykwaterowano z budynku ostatnich lokatorów. Od tej chwili opuszczony budynek był notorycznie plądrowany i demolowany. Zniszczonych zostało wiele elementów architektonicznych, rozkradziono dziewiętnastowieczną stolarkę okienną, rozebrano piece kaflowe i jeden bieg schodów z ozdobną balustradą. W roku 1996 w budynku wybuchł pożar. Wówczas obiekt zakupił prywatny inwestor Ireneusz Gorzoch, który go częściowo wyremontował i zabezpieczył przed dalszą dewastacją. W budynku planował urządzić dom rehabilitacyjny, po zmianie planów - dom handlowy. W roku 2010, po śmierci Gorzocha, jego rodzina sprzedała Lwi Gród nowemu właścicielowi, który docelowo zamierzał urządzić w nim hotel ze SPA i częścią konferencyjno-biznesową. W związku z tym, że nowy właściciel nie znalazł inwestorów, postanowił w Lwim Grodzie urządzić hotel z kasynem, na co w 2011 roku nie zgodziła się Rada Miejska w Wałbrzychu. W nocy z 8 na 9 lipca 2012 roku w budynku wybuchł pożar (prawdopodobnie było to celowe podpalenie dla zatarcia śladów włamania i grabieży) w wyniku którego spłonęło ok. 100 m2 powierzchni na najwyższej kondygnacji. Podczas akcji gaśniczej użyto ok. 20m3 wody, która zalała niższe kondygnacje. Obecny stan budynku jest tragiczny i grozi katastrofą budowlaną."-tekst ze strony: https://polska-org.pl/543343,Walbrzych,Dom_Zdrojowy_Lwi_Grod_dawny.html


















































Kiedy już obejrzymy "Lwi Gród" z zewnątrz i wysłuchamy opowiadania o historii tego miejsca,niespiesznie idziemy w kierunku ulicy 11 Listopada,przy której,po drugiej stronie dostrzegamy budynek dawnego młyna,z balkonem na którym znajdują się insygnia górnicze.Robimy kilka zdjęć z daleka,a po chwili przechodzimy na drugą stronę ulicy i już z bliska fotografujemy ów budynek,a po kilku fotkach idziemy dalej.




















"Domator" wylegujący się na świeżym powietrzu...

Przechodzimy przez Pełcznicę i między starymi budynkami,wąską,wydeptaną ścieżką wędrujemy ku kolejnemu dzisiejszemu celowi.










Oczywiście docieramy do niego dość szybko,ale możemy go podziwiać jedynie z daleka.Szyb Chwalibóg stoi na otoczonym terenie i my niestety nie mamy tam wstępu.Robert opowiada historię tego miejsca i pokazuje stare zdjęcia,a my podchodzimy do płotu i usiłujemy jak najlepiej sfotografować tę najstarszą na Dolnym Śląsku stalową wieżę wyciągową.

"W Wałbrzychu w dzielnicy Stary Zdrój zachowała się najstarsza w dolnośląskim zagłębiu węglowym stalowa wieża wyciągowa, postawiona w 1888 roku nad szybem Tiefbau I (Chwalibóg I) kopalni Segen Gottes, przemianowanej w 1945 roku na Chwalibóg . Postawiono ją w 1888 roku podczas modernizacji urządzeń szybowych dwóch szybów zgłębionych w 1854 roku. Zburzono wtedy starą murowaną wieżę basztową, zostawiając tylko dolną część murów, w które wkomponowano podstawę stalowej wieży. Jest to jednozastrzałowa wieża o konstrukcji kratowej. Układ prętów wzdłużnych, pionowych oraz ukośnych, a szczególnie blach węzłowych zastrzałów kwalifikuje wieżę do tzw. wież niemieckich. W 1925 roku wieża została przebudowana, jednakże nie jest znany zakres tej przebudowy.
W latach 70-tych na terenie kopalni mieścił się oddział Zakładów Koksowniczych WAŁBRZYCH, gdzie produkowano brykiet, tzw. Lofix (mieszanka miału węglowego i naftalenu).
W 1991 roku szyb Chwalibóg I został wyłączony z ruchu i zasypany, pozostawiono stalową wieżę oraz maszynownię jako zabytek techniki. Zlikwidowano również większość kopalnianych budynków przemysłowych, te które pozostały wykorzystywane są w celach gospodarczo-handlowych."-tekst ze strony: https://polska-org.pl/544110,Walbrzych,Szyb_Chwalibog_I_II.html?photoOffset=80










Po wysłuchaniu opowieści Roberta i zdjęciach,powoli ruszamy dalej.Znów przechodzimy nad Pełcznicą i wędrujemy ścieżką parkową znajdującą się za Hotelem Sudety.Tu również dostrzegamy betonową budowlę,która wydaje nam się że jest dawnym schronem.Prawda jednak jest inna,jest to wejście do sztolni odwadniającej.Przechodzimy obok,zmierzając ku kolejnemu celowi..




Wejście do sztolni odwadniającej.

















Po przejściu niewielkiego odcinka,wchodzimy na teren budynków szpitalnych.

"Historia Batorego
Jest to pierwszy polski Szpital w Wałbrzychu, a zatem zasługuje na szczególne wspomnienie. W 1945 roku dysponował on 205 łóżkami i został przejęty od niemieckiej administracji przez wspomnianą już Ekspozyturę Spółki Brackiej jako Szpital Górniczy, choć sprawował on również opiekę nad ogółem pacjentów, ponieważ drugi Szpital wałbrzyski, tzw. powiatowy na Gaju, zajęło wojsko radzieckie na lazaret. Od roku 1949 szpitalem administruje już Zakład Lecznictwa Pracowniczego, a w roku 1951, w nowej strukturze administracyjnej, zostaje samodzielną jednostką budżetową i otrzymuje nazwę Szpitala Miejskiego Nr 2 im. Wincentego Pstrowskiego. Pierwszym dyrektorem tego szpitala zostaje chirurg, dr Władysław Michale, który równocześnie prowadzi duży oddział chirurgiczny wraz z ambulatorium, gdzie pracował dr Marian Winnicki. Łóżka internistyczne wziął w opiekę dr Tadeusz Włyński. Przy oddziale wewnętrznym umieszczono łóżeczka pediatryczne, które powierzono dr Janinie Łazickiej i dr Salomei Pałkowej (wspomnianym już wcześniej byłym więźniarkom obozów niemieckich). W szpitalu był również duży oddział zakaźny, z powodu licznych w tym czasie zachorowań na dur brzuszny, czerwonkę i błonicę. Prowadził go dr Henryk Bierczyński, którego asystentką była dr Łazicka jako pediatra, a później dr Zdzisława Jordan. Początkowo w szpitalu pracowało jeszcze kilku lekarzy niemieckich, stopniowo zastępowanych przez lekarzy polskich. W wyniku energicznych zabiegów dyrektora szpitala, który odzyskuje dwa pawilony użytkowane przez wojska radzieckie, liczba łóżek wzrasta w roku 1947 do 380. W roku 1948, kiedy wojska radzieckie opuszczają Wałbrzych, zwalnia się szpital powiatowy na Gaju. Postanowiono wtedy przenieść tam wszystkie łóżka ginekologiczno-położnicze (w tym także z jedynego publicznego oddziału ginekologiczno-położniczego przy ul. Matejki 5 prowadzonego przez dr Czyżewicza).
Jednocześnie wobec wzrostu zachorowań u dzieci pozyskany od dr Durka budynek oddziału ginekologiczno-położniczego przy ul. Barbary zostaje wykorzystany na wydzielony oddział dziecięcy, którego ordynatorem zostaje wysoko kwalifikowany lekarz pediatra, dr Stefania Gleichgewicht z Warszawy. Wróciła ona wraz z mężem z wojennej tułaczki po ostatnim pobycie w Anglii. Asystentami tego oddziału dziecięcego były dr Eugenia Mielnicka, dr Maria Koziar i dr Tatiana Kopito. Natomiast dr Fryderyk Gleichgewicht obejmuje oddział wewnętrzny. Nadmienić należy przy tym, że duży oddział wewnętrzny kierowany przez dr Tadeusza Włyńskiego został podzielony na dwa. Dramatyczny wzrost zachorowań dzieci na choroby zakaźne (głównie na błonicę) zmusił lekarza grodzkiego i dyrektora szpitala Nr 2 na przełomie lat 1949/1950 do kolejnej zmiany organizacyjnej, a mianowicie postanowiono przeprofilować Szpital na Gaju w całości na Szpital dziecięcy zakaźny. Po wyjeździe z Wałbrzycha dr Władysława Michale dyrektorem szpitala zostaje dr Fryderyk Gleichgewicht. Bardzo trudną sytuację kadrową oddziału chirurgicznego ratuje pozyskanie w 1951 roku dr Tomasza Ciska oraz dr Kazimierza Dzika przybyłego z wrocławskiego szpitala Bonifratrów wraz z młodą asystentką, dr Zofią Jodłowską. Struktura szpitala w latach pięćdziesiątych ulega stopniowym przemianom. W drodze remontów i adaptacji budynków liczba łóżek w 1953 roku wzrasta do 465. Stopniowo dzieli się oddziały i tworzy nowe. Skład oddziałów i kierujących nimi ordynatorów przedstawiał się następująco:
Oddziały chirurgiczne: dr Tomasz Cisek, dr Kazimierz Dzik, dr Julia Wojciechowska-Skupin,
dr Marian Skupin, dr Czesław Suchocki.
Oddziały wewnętrzne: dr Fryderyk Gleichgewicht, dr Julian Przyrowski, dr Henryk Bierczyński.
Oddział dziecięcy: dr Stefania Gleichgewichtowa.
Oddział neurologiczny: dr Janina Późniak. Oddział okulistyczny: dr Krystyna Klemańska.
Oddział laryngologiczny: dr Ludwik Fastman. Oddział dermatologiczny: dr Janina Kossówna.
Oddział urologiczny: dr Józef Browiński.
Oddział urazowo-ortopedyczny: dr Tadeusz Brągoszewski.
Oddział chirurgii szczękowej (od 1977 r.): dr Zdzisław Dobaczewski.
Przy Szpitalu znajduje się również znacznie rozbudowana pracownia radiologiczna, którą systematycznie unowocześniano i wyposażano w najnowsze aparaty poza aparatami Roentgena pracownia posiada obecnie ultrasonograf oraz mammograf. Kolejnymi kierownikami tej pracowni byli: dr Adam Kelber, dr Janusz Piekarski, dr Stanisław Orłowski, który „zdobył" najdłuższy staż i w 1991 roku przekazał kierownictwo dr Andrzejowi Kędziorowi. W Szpitalu Nr 2 już w 1951 roku była zlokalizowana Stacja Krwiodawstwa, przeniesiona potem do samodzielnego budynku przy ul. Bolesława Chrobrego. Duże laboratorium analityczne było systematycznie rozwijane; jego kierownikiem początkowo był dr Władysław Bednarski, po nim mgr Danuta Pawłowska, a następnie mgr Litwin. Obecnie znacznie rozbudowane i unowocześnione laboratorium jest prowadzone przez mgr Jolantę Rapacz. Nieodłączną częścią szpitala była i jest jego apteka, którą ostatnio znacznie unowocześniono i rozbudowano (na podkreślenie zasługuje nowoczesna produkcja płynów infuzyjnych). Apteką szpitalną kierowała początkowo mgr Janina Jastalska, która przechodząc na emeryturę przekazała ją mgr Janowi Szostakowi. W roku 1963 aptekę gruntownie przebudowano. Z rąk mgr Szostaka przejęła aptekę w 1964 roku mgr Aleksandra Szklennik, której energia i inicjatywa pozwoliła zagwarantować szpitalowi dostęp do najnowszych osiągnięć farmacji. Ona też kierowała rozdziałem leków, jakie nadsyłano do Wałbrzycha w ramach zagranicznej pomocy w okresie stanu wojennego (1981-1983).
Rosnące znaczenie i potrzeby właściwej opieki anestezjologicznej doprowadziły też do wydzielenia działu anestezjologii (w latach sześćdziesiątych). Działem tym kierowali kolejno: Wiesław Gorzędowski, Maria Majewska, Zofia Niemcewicz, a obecnie dr Irena Kudrykiewicz. Dział ten obsługuje wszystkie szpitale Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego. W najbliższej przyszłości przewiduje się uruchomienie oddziału intensywnej opieki medycznej, co będzie połączone z dalszą rozbudową bloku operacyjnego. Jest to konieczne, ponieważ ostatecznie z powodu trudności budżetowych upadła idea budowy szpitala wojewódzkiego, który miał być zlokalizowany na Podzamczu. Tak więc Szpital Nr 2 ze swymi 567 łóżkami będzie jeszcze długie lata spełniał funkcję wiodącego szpitala wojewódzkiego, naturalnie pod warunkiem stałego unowocześniania i doposażenia. I tu także należy wymienić kolejnych dyrektorów szpitala: pierwszym był wspomniany już Władysław Michale, następnym Fryderyk Gleichgewicht, potem funkcję tę krótko sprawuje dr Marian Skupin, po nim zaś dr Ludwik Fastman. Kolejnymi dyrektorami byli dr Bronisław Rabinowicz, dr Mieczysław Ropek, w roku 1960 kierownictwo szpitala przejął dr Józef Straburzyński, a po nim Edward Jasiak, Romuald Książek i Jacek Willak; obecnym dyrektorem jest Bogusz Stępniewski. Wspomnieć też trzeba bardzo zasłużonego kierownika administracyjno-gospodarczego, Jana Juniszewskiego, związanego ze szpitalem niemal od początku jego istnienia. Przełożonymi pielęgniarek szpitala, które równie wybitnie przysłużyły się do jego rozwoju, były: Regina Strokowska, Janina Prus, Hanna Gumowska, Ewa Dziura, Hanna Jagła, Janina Kułak, Grażyna Jurewicz i ostatnio (od czerwca 1991 r.) Irena Marciniszyn. W latach 1945-1949 przełożonym pielęgniarek w Szpitalu nr 2 był również mężczyzna mile wspominany felczer Ludwik Kamiński."-tekst ze strony: http://www.zdrowie.walbrzych.pl/historia-batorego






Co jakiś czas zatrzymujemy się by zrobić kilka zdjęć,obejrzeć budynki szpitalne z zewnątrz i wysłuchać opowiadania naszego Przewodnika.Kiedy już Robert nam wszystko powie,niespiesznym krokiem ruszamy dalej.





































































 Wędrujemy uliczkami Wałbrzycha bez pośpiechu.Przyglądamy się pięknym,starym kamienicom,robimy zdjęcia i tak docieramy do placu gdzie znajduje się Pomnik Pamięci Górnictwa Wałbrzyskiego.Zatrzymujemy się przy nim na ciut dłużej.Przewodnik mówi nam o symbolice pomnika,a oprócz tego opowiada co w tym miejscu było wcześniej.Po zdjęciach,pada pytanie:
-Którędy idziemy dalej? Z lewej i z prawej strony Pomnika są schody,więc pora zdecydować którą drogę wybrać.
I większość zdecydowała.wchodzimy z prawej strony i niespiesznie wędrujemy,pnąc się w górę.Przed nami park i Harcówka.




























Powabne kształty...










"W 1905r. w stulecie urodzin Fryderyka Schillera w parku miejskim, założonym kilka lat wcześniej na Parkowej Górze (422 m npm.), odsłonięto kamień pamiątkowy a miejsce to nazwano Schillerhohe. W 1911r. wybudowano tam restaurację z pokojami gościnnymi tzw. Schillerbaude. Schroniska za czasów niemieckich, zwłaszcza te położone tak blisko miast, nastawione były na obsługę spacerowiczów i turystów urządzających krótkie, niemęczące wypady. Obiekty te miały pełnić przede wszystkim rolę gospody, funkcja noclegowa była drugoplanowa. W latach 30. gospodarzem obiektu był Bruno Sternagel, do "budy Schillera" doprowadzony był też telefon.
W Wałbrzychu 4 sierpnia 1947 r. odbyła się konferencja turystyczna z udziałem m.in. Walerego Goetla, prezesa Polskiego Towarzystwa Turystycznego (późn. PTTK). Ustalono na niej, że wszelkie obiekty turystyczne z terenu powiatu wałbrzyskiego zostaną przejęte i zagospodarowane przez wałbrzyski oddział Dolnośląskiej Spółdzielni Turystycznej. Rozwiązanie to okazało się tymczasowe. Obiekt w Parku Sobieskiego przekazano potem Związkowi Harcerstwa Polskiego. Wzięła się stąd nazwa Harcówka, która przetrwała dziesięciolecia i utrwaliła się w świadomości mieszkańców. Z początkiem 1957r., zarządzeniem przewodniczącego Głównego Komitetu Kultury Fizycznej i Turystyki, utworzony został Zarząd Zakładu Eksploatacji Obiektów Turystycznych PTTK z siedzibę w Szczawnie Zdroju. Nowy podmiot zajął się zarządzaniem górskimi schroniskami i domami turystycznymi w tym rejonie. Stał się on także właścicielem Harcówki. Sytuacja taka trwała kilka lat. W 1962 r., w następstwie likwidacji szczawieńskiego ZEOT, za zgodą Zarządu Głównego PTTK, Harcówkę przejął w użytkowanie oddział PTTK z Wałbrzycha. Obecnie, w wyniku kolejnej reorganizacji, posiadaczem obiektu jest spółka Sudeckie Hotele i Schroniska PTTK z Jeleniej Góry.
Za czasów polskich schronisko, oprócz funkcji turystycznych, pełniło także rolę restauracji dla wałbrzyszan, odwiedzających chętnie to miejsce podczas spacerów po parku. Już w latach siedemdziesiątych Harcówka wyposażona była w telewizor, miała też swoją biblioteczkę. Ilość miejsc, w zależności od ustawienia łóżek w pokojach, oscylowała w granicach pięćdziesięciu. W pierwszym półroczu 1995 r. z Harcówki zaczęła nadawać swoje audycje wałbrzyska rozgłośnia radiowa, występująca w latach 1995-1997 pod nazwą Radio Harcówka. (zm. moose w oparciu o www.cotg.pttk.pl ) Obecnie schronisko dysponuje 50 miejscami noclegowymi w pokojach 1-7 i 9-osobowych (niektóre z łazienką i TV), ponadto oferuje 5 sal restauracyjnych (każda o innym wystroju) i catering oraz organizuje różne uroczystości."-tekst ze strony: https://polska-org.pl/548315,Walbrzych,Dom_Turysty_Harcowka.html
Droga w górę nie jest taka straszna i dość szybko docieramy na miejsce.Stajemy dookoła naszego Przewodnika,słuchamy Jego opowiadania i oglądamy stare zdjęcia tego miejsca.Niestety Harcówka jest zamknięta na głucho.Poprzedni najemca się wycofał,a obecny jeszcze niczego nie zrobił.Szkoda,bo obiekt jest w niesamowicie pięknym miejscu położony.My mieliśmy okazję być tu w ubiegłym roku,podczas naszych wędrówek po szczytach okalających Wałbrzych.No cóż,trzeba znów doczekać lepszych czasów dla tego miejsca.Dziś schodzimy na taras u podnóża budynku  podziwiamy zamgloną panoramę miasta,robiąc przy okazji kilka zdjęć :) Po sesji zdjęciowej,zatrzymujemy się na krótką przerwę i mały posiłek przed budynkiem dawnej Harcówki.Po posileniu się i odpoczynku powoli idziemy dalej.
















I tak niespiesznie docieramy do Stadionu Miejskiego.Tu zatrzymujemy się na trochę dłużej.

"Stadion Nowe Miasto
W Polsce w latach 1920. nie budowano tak dużych kompleksów sportowo-rekreacyjnych. Wtedy jednak Wałbrzych nie był miastem polskim, a niemieckim. Dlatego w dzielnicy Neustadt (Nowe Miasto) powstał efektownie skomponowany zespół obiektów sportowych, wpisany we wschodnie zbocze parku.
Na górnym tarasie (zachód) dwa boiska piłkarskie, poniżej nich stadion wielofunkcyjny, a za jego północnym łukiem kolejny plac gry, tym razem do koszykówki. Po wschodniej stronie – baseny. Całość połączyły szerokie aleje i schody, a założenie otrzymało nazwę Waldenburger Berglandstadion.
Trybuny uformowano na kształt litery C, ze stosunkowo niewielką pojemnością. Trybuny pocięły poziomo trzy rzędy alejek, a po wschodniej stronie powstał jedynie bardzo skromny nasyp dla widzów. Choć wizualnie trybuny bliskie są elipsie, powstały pierwotnie jako mocno zaokrąglony siedmiokąt.
W takiej formie stadion przyjął m.in. Adolfa Hitlera, który zapełnił obiekt podczas swojego wiecu w lipcu 1932. Do wojny nie zmieniło się nic, a po 1945… wszystko. Wałbrzych został włączony do Polski, a w 1946 roku gospodarzem stadionu stał się Górnik Wałbrzych.
W kolejnych latach stadion uległ znacznemu przeobrażeniu. Trybuny po zachodniej stronie zostały rozbudowane wzwyż, zlikwidowano horyzontalne przejścia między sektorami na rzecz bardziej amfiteatralnego układu. W szczytowym momencie pojemność była szacowana na 30-40 tysięcy widzów. Duża rozbieżność to efekt zastosowania ławek i zróżnicowanego zapotrzebowania podczas meczów Górnika.
Niestety, od 1993 roku stadion jest prawie nieużywany. Płyta boiska wciąż jest miejscem meczów, jednak trybuny przestały być potrzebne po fuzji Górnika z Zagłębiem i przenosinach na zachód miasta. Od 2011 roku ogłaszane były plany przebudowy stadionu dla potrzeb lekkoatletyki (zmniejszenie pojemności do 1,5 – 3 tys. miejsc), jednak dotąd nie udało się ich zrealizować.
Niestety nie ocalało całe założenie przestrzenne z lat 20. W miejscu jednego z boisk powstała hala widowiskowa, baseny zasypano gruzem, a boisko koszykarskie na północy stadionu zarosła roślinność."-tekst ze strony: http://stadiony.net/stadiony/pol/stadion_miejski_w_walbrzychu
Po opowiadaniu Roberta,Radek mówi mi jak On pamięta ten stadion.Jeździł tu na mecze,więc trochę wspomnień ma...i to nie całkiem miłych...
Po sesji zdjęciowej stadionu,przechodzimy przez ulicę i zatrzymujemy się przed budynkiem szkoły.Robert instruuje nas gdzie mamy pójść by zrobić ładniejsze zdjęcia budynkowi.Oczywiście słuchamy się Jego rad i dzięki temu fotki są lepsze.Po zrobieniu zdjęć,dołączamy do grupy i zmierzamy razem ku kolejnemu celowi.Przed nami Mauzoleum.








































Idąc ku Mauzoleum,zatrzymujemy się na sikundę,korzystając z toalety w zaprzyjaźnionym naszego Przewodnika Barze.Po sikundzie wędrujemy już do Mauzoleum,które znajduje się na wzgórzu.Idziemy najpierw skrajem szosy,a później wchodzimy na leśną drogę,pnącą się delikatnie górze.I tak docieramy do budynku,przypominającego kształtem warownię.Obchodzimy go dookoła i zatrzymujemy się nieopodal wejścia-zamurowanego wejścia.Robert mówi nam że wejście zostało zamurowane,dla bezpieczeństwa.Oczywiście w dalszym ciągu można wejść do środka,przez niewielki otwór i jeśli ktoś ma ochotę,to może wejść.I tak kilka osób weszło,a większość grupy z otwartymi parasolkami nad głowami-zaczął padać deszcz-stanęła dookoła Przewodnika by wysłuchać historii tegoż miejsca.

"Mauzoleum w Wałbrzychu (niem. Schlesier-Ehrenmal; zwyczajowo Totenburg) – Mauzoleum upamiętniające 170 tys. Ślązaków, którzy zginęli podczas I wojny światowej, ofiary wypadków w kopalniach i 25. lokalnych bojowników ruchu narodowo-socjalistycznego. Budowla znajduje się na wschód od centrum miasta, na północnym zboczu Niedźwiadków przy niebieskim szlaku turystycznym na wysokości ok. 510-530 m n.p.m.
Mauzoleum w Wałbrzychu zbudowano w latach 1936–1938 według projektu Roberta Tischlera z inicjatywy Ludowego Związku Opieki nad Niemieckimi Grobami Wojennymi. Wykonane zostało przez wałbrzyskie firmy i kamieniarzy, którzy pracowali także przy budowie mauzoleum na Górze Świętej Anny.
Budynek mauzoleum ma kształt zbliżony do kwadratowej warowni o wymiarach ok. 24x27 m i wysokości ok. 6 m. Wejście wiodło do zamkniętego portyku okalającego kwadratowy, arkadowy dziedziniec. Portyk i krużganki były podpiwniczone.
 Dodatkowe wejścia były umieszczone w bocznych ścianach portyku i prowadziły do niewielkich kwadratowych mastab, które zwieńczono rzeźbami zrywających się do lotu orłów spoczywających na kamiennych kulach ze swastykami. Elewacje budowli i arkady wykonano z wapienia triasowego z rejonu Gogolina, natomiast gzymsy i portale z piaskowca górnokredowego z Łącznej.
Sklepienie krużganka pokrywała marmurowo-złota mozaika zaprojektowana przez H. Mühlena z Monachium. Posadzkę krużganków wyłożono granitem karkonoskim, a dziedziniec brukiem. W centrum dziedzińca stanęła metalowa kolumna ze zniczem zaprojektowana przez Ernsta Geigera i odlana w zakładach Würtembergische Metallwarenfabrik Geislingen-Steige. Na cokole znajdowały się cztery lwy z otwartymi paszczami inspirowane rzeźbą Lwa Brunszwickiego. Były to lwy ryczące i oznajmiające zmartwychwstanie poległych w dniu Sądu Ostatecznego. Kolumna była zdobiona ornamentem sieciowym. Znicz podtrzymywały rzeźby trzech nagich młodzieńców. Bogata ikonografia wałbrzyskiej kolumny wyróżniała się na tle rzeźby III Rzeszy, operującej prostą symboliką. Przed mauzoleum znajdował się plac defiladowy z masztami - majowymi, na flagi.
W 1945 roku niewielka część kompleksu została wysadzona przez Niemców na dzień przed wkroczeniem Armii Czerwonej. Po II wojnie światowej mauzoleum popadło w ruinę. Kolumna się nie zachowała. Istniały niezrealizowane plany wykorzystania budowli na cele rekreacyjne.
Pod budowlą, zachowały się piwnice, do tej pory niezbadane dokładnie. Pojawiają się opinie, że samo mauzoleum maskuje wejścia do dużego podziemnego kompleksu o nie wyjaśnionym do dziś do końca przeznaczeniu."-Wikipedia.

Stoję przed budynkiem Mauzoleum i rozglądam się za Radkiem.Nigdzie Go nie widzę,więc zaczynam podpytywać osoby wychodzące z Mauzoleum czy nie widzieli Radka.I cóż? Nikt Go nie widział.Zastanawiam się gdzie się podział.Domyślam się że wszedł do środka i moje przypuszczenia okazały się słuszne,gdyż po jakimś czasie wyłonił się z budynku.Pytam się czy zrobił zdjęcia?
-Oczywiście,że zrobiłem.
-To dobrze,a sfotografowałeś kominek z herbem Wałbrzycha?
-Nie,a gdzie jest?
Wskazuję ręką lokalizację,Radek zostawia mi plecak i znika we wnętrzu Mauzoleum.
Po jakimś czasie wychodzi i mówi:
-Ten kominek to taki zamurowany w ścianie.Niewielki,więc można go przeoczyć.Herb natomiast ktoś pomalował na niebiesko.Zobaczysz na zdjęciach.
-Zobaczę-odpowiadam oddając Radkowi plecak i ruszając za grupą,która już poszła dalej.






























































Schodzimy leśną drogą,zmierzając ku zabudowaniom miasta.co jakiś czas zatrzymujemy się by sfotografować kamienie oznaczające granice rejonów górniczych.Na dodatek,po drodze dostrzegamy kamień z datą budowy tej drogi.I kiedy tak co chwilę przystajemy,większa część grupy zniknęła nam z oczu.Nie martwi nas to zbytnio,bo mniej więcej wiemy dokąd grupa zmierza.Idziemy więc w kierunku Pałacu Czettritzów.


































"Pałac początkowo nazywany również „Zamkiem Wałbrzych”, został wybudowany w latach 1606 – 1628 przez rodzinę von Czettritz Nastąpiło to po pożarze Zamku „Nowy Dwór”, którego ruiny znajdują się w wałbrzyskiej dzielnicy Podgórze.
Do połowy XVII w. w rezydencji zamieszkiwała wdowa po Diprandzie von Czettritz. Po jej śmierci pałac przeszedł w ręce Henryka von Czettritz, a potem Marii Katarzyny Bibrian z domu Czettritz. W tym okresie prawdopodobnie nie zostały dokonane żadne zasadnicze zmiany w budynku dworskim.
W końcu w roku 1738 ówczesny zamek wraz z miastem przeszedł drogą kupna w posiadanie Konrada Maksymiliana Hochberga. Nastąpiły prace modernizacyjne. Dostawiono wówczas cylindryczną wieżę z klatką schodową, a w murze wykuto nowe wejście, ozdobione pseudorenesansowym portalem i herbem Hochbergów, którego domeną są trzy pagórki nad czerwono-białą szachownicą.
Od 1882 r. siedziba ulegała dalszej modyfikacji. Od strony południowej dobudowano
2-kondygnacyjny człon z płaskim stropodachem, a  w latach następnych dalszy fragment muru oraz wysoki budynek administracyjny. Ostatnią rozbudowę przeprowadzono w roku 1922 w kierunku południowym.
Po wojnie kompleks służył różnym instytucjom. W latach 1964-65 zostały przeprowadzone roboty elewacyjne całego obiektu.
Pałac jest położony na terenie parku, którego powierzchnia wynosi 4,30 ha. Znajdują się tam również dwie wille. W starszej z nich (z 1905r.) zmarła w 1944 roku księżna angielskiego pochodzenia Maria Teresa Pszczyńska, nazywana księżną Daisy, ciotka Winstona Churchilla, ostatnia właścicielka zamku „Wałbrzych”, pani na Książu i Pszczynie. W roku 2007 na dziedzińcu zespołu wzniesiono postument upamiętniający księżną.
Od 2004 r. pałac jest siedzibą Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej im. Angelusa Silesiusa.
Pałac Czettritzów znajduje się na ul. Zamkowej 4, na trasie spacerowej „Szlakiem Starego Grodu”, oznaczonej kolorem czerwonym."-tekst ze strony: https://cit.walbrzych.pl/atrakcje-turystyczne/palac-czettritzow
























Stajemy przed pałacem,słuchamy opowiadania Roberta.Robimy zdjęcia i niespiesznie idziemy wzdłuż budynku,podziwiając przy okazji okaz skamieniałego drzewa.

"Skrzemieniałe drzewo sprzed ok. 300 milionów lat. Zapewne nieliczni wiedzą, że znajdujący się tutaj kopalne (sfosylizowany) pień karbońskiego drzewa ma blisko 315 mln lat i pochodzi z pobliskiej kopalni.
Ten duży fragment środkowej części pnia kopalnego jest przedstawicielem najstarszych drzew szpilkowych i ma budowę podobną do współczesnej araukarii. Zgodnie z oznaczeniami niemieckiego paleobotanika Heinricha R. Göpperta ten pień to Dadoxylon należący do rodzaju Walchia, przedstawiciel Lebiachia, drzew żyjących na przełomie karbonu i permu. Były to najczęściej okazy o pniach o wysokości 16 metrów i średnicy około 1 metra, które występowały w obrębie górnokarbońskich piaskowców i zlepieńców warstw żaclerskiego piętra Westfal B. Liczne fragmenty pni tego rodzaju znane są z kopalń w Nowej Rudzie.
Prezentowany pień został zainstalowany w latach70-tych XX wieku z inicjatywy ówczesnego dyrektora Dolnośląskiego Zjednoczenia Przemysłu Węglowego dra inż. Józefa Ciasa i naczelnego inżyniera działu mierniczo-geologicznego mgra inż Marka Frajtaka. Ponadto na terenia okalającego parku znajduje się kilka innych okazów geologicznych, m.in. siedem kawałków pni karbońskich araukarii oraz głaz czerwonego granitu skandynawskiego."-tekst z tablicy informacyjnej.

Wędrujemy w kierunku parku przypałacowego.Tu znajdują się dwie wille,w jednej z nich przez kilka ostatnich lat mieszkała i umarła Księżna Daisy.Szkoda że budynek wciąż jest w ruinie.Druga willa też jest w opłakanym stanie...




































Po obejrzeniu dwóch pięknych budynków z zewnątrz,zrobieniu zdjęć i wysłuchaniu opowiadania Przewodnika,pada pytanie:
-Idziemy zobaczyć jeszcze kościół i Rynek,czy już chcecie iść na pociąg?
Po chwili namysłu,zgodnie decydujemy iść jeszcze coś zobaczyć i podjechać autobusem do stacji Wałbrzych-Miasto.
Ruszamy więc w kierunku kościoła Świętych Aniołów Stróżów.
Zatrzymujemy się przed świątynią,oglądamy ją z zewnątrz,słuchamy Przewodnika i robimy zdjęcia.

"Kolegiata Najświętszej Maryi Panny Bolesnej i św. Aniołów Stróżów w Wałbrzychu – siedziba dekanatu i centralna świątynia Wałbrzycha. 3 maja 2010 została podniesiona do godności kolegiaty.
Wybudowany w latach 1898-1904 jako jedno z ostatnich dzieł Alexisa Langera. Jest jednym z największych kościołów w diecezji świdnickiej, zbudowanym w stylu neogotyckim. Jest przeszło 100 lat główną świątynią Wałbrzycha. Kościół ten jest długi na 60 metrów, szeroki na 30, a wysoki na 22 metry.
W świątyni odbywają się najważniejsze wydarzenia o charakterze diecezjalnym. W 2000 roku nadano mu rangę kościoła Jubileuszowego Roku 2000. Odbywały się pielgrzymki wiernych w celu uzyskania odpustu zupełnego. Odbywały się tu inauguracje roku akademickiego uczelni wyższych Wałbrzycha, wszelkie uroczystości patriotyczne w mieście. Miejsce miały także centralne-miejskie uroczystości nawiedzenia obrazów i figur maryjnych: Matki Bożej Częstochowskiej, Ikona Matki Bożej Łaskawej w Krzeszowie, Matki Bożej Fatimskiej, Matki Bożej Sedes Sapientiae (akademickiej); zakończenie peregrynacji Obrazu Jezusa Miłosiernego w dekanatach wałbrzyskich. Przy powoływaniu nowej, trzeciej diecezji Dolnego Śląska w r. 1992 i 2004, kościół był rozważany jako siedziba biskupa diecezjalnego. Pierwotnie miała to być diecezja wałbrzysko-nyska, następnie nazywano ją sudecką, aż wreszcie — świdnicką od siedziby diecezji w Świdnicy.
3 maja 2010 został uroczyście ogłoszony kolegiatą; 15 września 2010 powołano przy niej kapitułę składająca się z księży kanoników. 3 maja 2015, w 5. rocznicę ustanowienia wałbrzyskiej kapituły kolegiackiej, bp Ignacy Dec odsłonił pamiątkowe epitafium informujące, że świątynia ma status kolegiaty.
W kościele znajdują się organy wykonane przez firmę Schlag & Söhne ze Świdnicy. Instrument ma 46 rejestrów oraz pneumatyczne traktury – trakturę gry i trakturę rejestrów."-Wikipedia.












Od kościoła Świętych Aniołów Stróżów,wędrujemy kawałeczek dalej i zatrzymujemy się na placu z pomnikiem,pomiędzy dwiema świątyniami-kościołem ewangelickim a najstarszym kościółkiem w Wałbrzychu.Robert chwilę opowiada nam o znajdujących się tu świątyniach,my robimy zdjęcia,a po nich wędrujemy w kierunku Rynku.






Na Rynku zatrzymujemy się ciut dłużej.Nasz Przewodnik wskazuje nam kamienice i mówi o nich,a my słucham,oglądamy i robimy zdjęcia.

"Rynek – najstarszy centralny plac Wałbrzycha, położony w Śródmieściu.
Ma kształt prostokąta, znajduje się u zbiegu ulic Sienkiewicza, Gdańskiej, 1 Maja, Kościuszki, Moniuszki i św. Jadwigi. Obok znajduje się Pasaż Okrężny z przejściem do Placu Magistrackiego. Do placu można również dojść ulicami Gdańską i Sienkiewicza.
Rynek to miejsce, gdzie w przeszłości odbywały się cotygodniowe targi. W latach 1731–1853 na środku znajdował się barokowy ratusz. Współcześnie na placu zlokalizowane są ogródki piwne, sklepy, restauracje i punkty usługowe oraz biblioteka miejska, odbywają się tutaj imprezy sportowo-kulturalne.
Plac był kilkakrotnie przebudowywany, w 1905 roku na środku był zieleniec, a na nim pomnik Cesarza Fryderyka III z fontannami u boku. Plac pełnił też rolę węzła komunikacji miejskiej (w tym tramwajowej). Ostatnia dokonana przebudowa odbyła się w 1996 roku – wykonano wtedy zmianę nawierzchni, posadzono drzewa, ustawiono ławki oraz wykonano stylistyczne oświetlenie, na środku powstała fontanna, ograniczono ruch samochodowy.
W rynku mieści się sporo kamienic zabytkowych, ciekawsze z nich to:
-"Kamienica pod Kotwicą": kamienica narożnikowa zbudowana w 1799 roku, w stylu barokowo-klasycystycznym, na fasadzie widnieje napis "MDCCXCIX", na parterze znajdują się trzy podcienia, elewacja jest podzielona pilastrami o głowicach jońskich. Swoją nazwę zawdzięcza kotwicy usytuowanej na samym szczycie kamienicy. Kotwica była symbolem handlowych związków Wałbrzycha z krajami zamorskimi.
-"Kamienica pod trzema różami": wybudowana w stylu barokowym powstała w 1777 roku. Jest to kamienica z podcieniami, trzypiętrowa. Swoją nazwę zawdzięcza trzem stiukowym różom usytuowanym na frontowej i bocznej elewacji.
-"Kamienica pod czterema Atlantami": zlokalizowano w niej siedzibę Biblioteki pod Atlantami. Zbudowana została w latach 1791–1793 w stylu klasycystycznym, przebudowana w 1856 roku. Kamienica została zbudowana dla miejskiego podskarbiego i kupca winnego J.W. Röllscha, dawniej mieściła się tu winiarnia w której był Johann Wolfgang von Goethe. Nazwa kamienicy wywodzi się do czterech atlantów usytuowanych na fasadzie na wysokości drugiej kondygnacji.
Warto zwrócić uwagę też na:
-kamienicę pod nr. 1 – dom Treutlera wybudowany w latach 1785–1789
-kamienicę pon nr. 2 – z 1788 roku, w stylu klasycystycznym
-kamienicę pod nr. 3 – z 1727 roku, w stylu barokowym-jest to najstarsza kamienica w wałbrzyskim rynku
-kamienicę Zakładu Gazowniczego z 1860 roku (między kamienicą pod nr. 1 a kamienicą pod nr. 23 na rogu ulicy Kościuszki) z rzeźbą chłopca trzymającego w rękach kaganek."-Wikipedia.
















Z rynku przechodzimy na Plac Magistracki,gdzie znajduje się budynek wałbrzyskiego Ratusza.

"Plac Magistracki (Kaiser Wilhelm Platz, później Rathaus Platz) – plac w Wałbrzychu, powstał w 1854 roku.
Plac po II wojnie światowej nazwano Placem Wolności później Obrońców Stalingradu. Potocznie jest nazywany „Drugim Rynkiem”, w bliskiej odległości znajduje się Rynek, centralna część miasta. Położony jest w centrum Wałbrzycha u zbiegu ulic Słowackiego, Gdańskiej, Sienkiewicza, Dmowskiego i Kopernika.
Plac był wielokrotnie przebudowywany. Przed ostatnią przebudową w 2014 roku, znajdowała się na nim finezyjna fontanna miejska, przedstawiającą kąpiącą się nagą kobietę. Przy placu usytuowana jest zabytkowa zabudowa: ratusz, prokuratura i kamienice mieszkalne dwu i trzy piętrowe, z zapleczem usługowym. Ostatnia przebudowa była na przełomie 2013 i 2014 roku. Ruch samochodowy na placu został ograniczony.
Od września 2014 roku, po rewitalizacji na środku placu znajduje się podświetlana fontanna która co jakiś czas zmienia barwę światła, cały plac został wyłożony kostką i płytami z granitu, zasadzono nową roślinność. Rzeźba terenu jest wykonana w trzech etapach i połączone schodami, od strony gmachu prokuratury teren jest wyższy i obniża się w kierunku gmachu ratusza. Od strony gmachu prokuratury najwyższej części placu, zlokalizowane są trzy zejścia ze schodami a pomiędzy nimi klomby z roślinnością, zejścia są ulokowane od rogu ulicy Słowackiego i naprzeciw gmachu prokuratury oraz od rogu ulicy Gdańskiej, następne zejście do środkowej części placu znajduje się od kamienicy nr 3a. Na środkowej części placu znajduje się fontanna oraz klomby z roślinnością i małą architekturą, od strony kamienicy nr 9 stoi pogodynka w oszklonej witrynie. Ze środkowej części placu, ulokowane jest duże zejście ze schodami prowadzące do najniższej części placu, zejście rozciąga się od rogu skrzyżowania ulicy Dmowskiego i Kopernika aż do ulicy Sienkiewicza i kończącym się przy kamienicy nr 9 zaraz za stojącą pogodynką. Przy zejściu naprzeciwko gmachu ratusza w środkowej części placu, znajduje się wkopana kapsuła czasu z 2014 roku, przypomina o tym wyryty napis na jednej z granitowych płyt. W najniższej części placu, zaraz przy schodach naprzeciwko gmachu ratusza, został wykonany herb Wałbrzycha z kolorowych granitowych kostek. Gmach prokuratury i ratusza został podświetlony iluminacją. Rewitalizacja placu miała na celu uatrakcyjnić plac i przywrócić charakter historyczny z XX wieku.
Plac ma kształt kwadratu, wokół są parkingi oddzielone pasami zieleni. Środkowa część placu jest wyłożona płytami granitowymi i otoczona murem oporowym. Na samym środku placu jest fontanna z czterema wodotryskami, w środku fontanny znajduje się rzeźba kąpiącej się nagiej kobiety. Fontannę otaczają nasadzone kwiaty. Wejście od strony ratusza jest poprzedzone schodami i murami oporowymi, dawniej koło schodów stały na cokołach cztery lwy. Praktycznie od 1946 roku plac się nie zmienił.
Przez lata swojego istnienia plac był zazwyczaj miejscem relaksu. Znajdowały się tam mini park, altana ogrodowa, fontanna, pomniki. Od 1893 roku stał na placu na wysokim cokole pomnik cesarza Wilhelma I. W 1900 roku postawiono drugi pomnik, pierwszego kanclerza cesarskich Niemiec – Ottona von Bismarcka. W czasie II wojny światowej na placu wybudowano wielki basen przeciwpożarowy.
Po wojnie przebudowano plac, który do dzisiejszego dnia nie zmienił wyglądu. Przebudową placu po wojnie zajął się Jan Duda – Naczelnik Wydziału Technicznego. Ze względu na pochyły teren wykonano mury oporowe i schody wejściowe, obok schodów postawiono cztery lwy, na środku wykonano fontannę z czterema wodotryskami. 21 stycznia 2014 roku rozpoczęła się rewitalizacja placu, zakończenie i otwarcie nastąpiło 7 września 2014 roku, plac został oddany do użytku po rewitalizacji, która miała na celu uatrakcyjnić i przywrócić historyczny wygląd placu z XX wieku."-Wikipedia.

Przystajemy na wprost Ratusza.Robert opowiada,pokazuje stare zdjęcia,my słuchamy,podziwiamy piękno budowli i fotografujemy.Przy okazji robię kilka grupowych zdjęć,a po sesji powoli ruszamy w kierunku przystanku komunikacji miejskiej.

"Ratusz w Wałbrzychu – budowla została wzniesiona w 1856 r. w stylu neogotyckim i znajduje się przy placu Magistrackim. Jest siedzibą władz miejskich Wałbrzycha.
Pierwszy barokowy ratusz w Wałbrzychu został wzniesiony w roku 1731 pośrodku rynku, a w roku 1853 został rozebrany. Budowę nowej siedziby władz miejskich rozpoczęto w roku 1857, a ukończono rok później. Budynek ratusza zaprojektował i wykonał królewski budowniczy Hermann Friedrich Wäsemann z Wrocławia. W 1903 roku ratusz został powiększony o dwa boczne skrzydła wzniesione według projektu wrocławskiego architekta Karla Grossera. W latach 1975-1976 ratusz był remontowany.
Decyzją wojewódzkiego konserwatora zabytków z dnia 25 maja 1977 roku ratusz został wpisany do rejestru zabytków.
Ratusz jest budowlą wzniesioną na planie podkowy, posiada dwa boczne skrzydła, trzy trakty i trzy kondygnacje. Budynek jest nakryty dachami dwuspadowymi z syganturką na kalenicy. Starszą część ratusza zamykają dwie ośmiokątne wieżyczki na końcach fasady. Budynek jest ozdobiony neogotyckimi szczytami. W neobarokowych wnętrzach zachowała się okazała klatka schodowa z kamiennymi balustradami.
Dzisiaj ratusz pełni tę samą funkcję co przed laty - jest siedzibą władz miejskich Wałbrzycha.
























Idąc ulicami Wałbrzycha,dostrzegam w oddali na ścianie budynku mural.Piękny,kolorowy i przypominający ten we Wrocławiu.Przechodzę na drugą stronę ulicy i prawie podbiegam,a Radek za mną do ściennego malowidła.Na ścianie namalowano zwierzęta domowe.W ogromnej mierze są to psiaki,przeróżnej rasy i ubarwienia.Są też koty,papuga i jaszczurka.Fotografujemy je,a po zdjęciach dość szybkim krokiem idziemy za grupą,przy okazji robiąc jeszcze kilka zdjęć.
















































Na przystanek docieramy z lekkim zapasem czasowym.Wykorzystujemy go by zrobić jeszcze kilka zdjęć i zebrać pieniądze na bilety.Kiedy przyjeżdża nasz transport,wsiadamy do niego i jedziemy w kierunku stacji kolejowej Wałbrzych-Miasto.Wysiadamy na przystanku zlokalizowanym niedaleko dworca,przechodzimy przez ulicę i dość szybkim krokiem wędrujemy na peron,a który akurat wjechał pociąg jadący do Szklarskiej Poręby Górnej.Wsiadamy do niego,zajmujemy miejsca,ściągamy plecaki,kurtki i rozsiadamy się wygodnie.










Podróż umilamy sobie rozmowami,więc mija nam szybko i bezproblemowo.Wysiadamy w Jeleniej Górze,gdzie żegnamy się ze znajomymi i wracamy do domu.
Tak kończy się niestandardowa wycieczka miastowa.Kolejna już wkrótce,więc do zobaczenia niebawem :)

Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)

Danusia i Radek :)

P.S.Dziękujemy Robertowi z Dolnośląskiego Towarzystwa Miłośników Zabytków za poświęcony nam czas,cierpliwość i przekazaną nam wiedzę :) Pozdrawiamy i czekamy na kolejną wycieczkę :)



























Aby obejrzeć film kliknij tutaj

4 komentarze:

  1. Przeszliście bardzo dużo drogi. Przy okazji oglądając wiele ciekawych miejsc. Aż dziwie się, że zdążyliście na pociąg.
    Żałuję, że wróciłam wcześniej ale ze względów technicznych musiałam skrócić swój pobyt. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem że było inaczej niż zwykle.Miasto poznawane od "zaplecza".Rozumiem że następnym razem zostaniesz do końca wycieczki :) Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  2. Powiem tak.Wielka historia części zabytków Wałbrzycha.Doskonały Team:''Przewodnik Robert -Cyrus :),uczestnicy w tym AUTORZY bloga .Doskonale rozbudowana w treści historia poszczególnych obiektów.Bardzo dziękuje.Artykuł będzie służył wielu osobą.

    OdpowiedzUsuń