środa, 22 sierpnia 2012

Kowary-dla Jarka :)

Na dziś zaplanowałam sobie góry.Mam wolne i ma to być samotna wyprawa,bo Radek pracuje.
Pijąc kawę,zauważam jak pogoda za oknem niesamowicie szybko uległa zmianie.Nie wiedzieć skąd pojawiły się ciężkie,szare,nisko wiszące chmury.Zrobiło się ciemno.Zaglądam przez okno i nie mogę uwierzyć w to co widzę za oknem.Chmury nabierają dziwnych kształtów,z sinych robią się ciemno-granatowe,zaczyna grzmieć i rozszalał się wiatr....grad i deszcz dopełniły obraz :(
Czekam i zastanawiam się co zrobić z dzisiejszym dniem i dostaję smsa od Radka.Proponuje mi bym pojechała do Kowar,gdy przestanie padać.Istnieje możliwość zwiedzenia Ratusza i Kościoła Najświętszej Maryi Panny,tylko trzeba być o godzinie 14:00 koło punktu informacji turystycznej.Postanawiam jechać,ale najpierw muszę sprawdzić o której mam autobus.Internet przez poranną burzę nie działa,więc idę w kierunku dworca PKP skąd też odjeżdżają autobusy.



Okazuje się,że autobus mam o 11:00,więc muszę się spieszyć.Wracam by przebrać się i po plecak.
Umyśliłam sobie,że zacznę zwiedzać Kowary od Kaplicy św.Anny.Do tej pory widziałam ją tylko z daleka.
Wsiadam do autobusu i kupując bilet,pytam kierowcę gdzie powinnam wysiąść.Okazało się,że kierowca jedzie dziś pierwszy raz tą trasą,więc sam nie wie.Pomocą służy nam pani,która wsiada do autobusu przed samym odjazdem.
Podróż mija dość szybko.Wysiadam koło wiaduktu kolejowego.Jest piękny,kamienny i niestety nieczynny-kiedyś dość często jeździły tędy pociągi.
Chwilę spoglądam na niego i ruszam już do Kaplicy.
Wybudowana ją na niewielkim wzniesieniu.Na dole znajduję kamień z oznakowaniem i tablicę informacyjną takiej treści: 
"Kaplica św.Anny,późnobarokowa,związana jest z początkami życia religijnego w górniczej osadzie w XIV wieku.W bliżej nieokreślonym czasie ulega zawaleniu.Remont tego co przetrwało nastąpił dopiero w 1772 roku.Architektem i budowniczym kaplicy był Kaspar Jentsch.Kaplica została założona na planie elipsy.Od strony wschodniej przylega kwadratowa,niska przybudówka zakrystii.Całość wieńczy ośmioboczna latarnia,przykryta cebulastą kopułką.Kaplica zachowała prawie w komplecie,późnobarokowe wyposażenie wnętrza.Ołtarz główny zgodnie z wezwaniem,jest ufundowany ku czci św.Anny."
Po zapoznaniu się z tekstem idę zobaczyć samą kaplicę.Wspinam się skrótem,wydeptanym przez ludzi.Pusto tu i cicho.Obchodzę budyneczek dookoła.Łapię za klamkę-oczywiście zamknięte.Zaglądam więc przez dziurkę od klucza i niestety niczego nie widzę.Szkoda.Może kiedyś będę miała okazję zobaczyć wnętrze???
Schodzę na dół i idę w kierunku centrum miasta.Zaczyna padać....









Najpierw odwiedzam "Dom Tradycji". Jest to niepozorna kamieniczka,a w niej znajduje się stała wystawa o kowarskim górnictwie.Byłam tu kilka razy i za każdym razem znajduję tu coś czego nie widziałam wcześniej.Przesympatyczny Pan oprowadza i opowiada o górniczej historii Kowar.Znów oglądam stare dokumenty,plany,zdjęcia,sprzęt górniczy i mundury.Wsłuchuję się w opowieść miłośnika Kowar,który oprowadza turystów.Robię zdjęcia.Po zakończeniu oprowadzania,proszę o pieczątki i ruszam do punktu informacji turystycznej,która znajduje się w przyziemiach ratusza.Tu potwierdza się,że o 14-tej będzie można zwiedzić ratusz i kościół parafialny.Obiecuję,że będę i podążam dalej.
Najpierw chcę zobaczyć pałac "Smyrna".
Przed pałacem dwoje starszych Niemców robi sobie zdjęcia,żywo rozmawiając.Wchodzę do środka i jestem oszołomiona tym co widzę.Pełno tu starych mebli,nawiązujących do XVIII i XIX wieku.Przepych i cisza.Nie wiadomo na co patrzeć.Gdyby nie zaplanowane zwiedzanie ratusza i kościoła,to spędziłabym tu sporo czasu.
Opuszczam pałac i idę do "Parku Miniatur Zabytków Dolnego Śląska".























Nie wchodzę na teren kompleksu,zależy mi tylko na pieczątce i dzwoneczku.Rozczarowuję się,bo dzwoneczka nie mają,ale pieczątkę wbijam do notesu.W Parku Miniatur byłam kilka razy,więc kolejne odwiedziny zostawiam na przyszły rok.
Teraz już szybkim krokiem ruszam w kierunku informacji turystycznej.
Koło ratusza jestem kilka minut przed czasem.Jest tu już kilka osób takich jak ja.Czekamy na naszego "przewodnika". Oglądam przy okazji kowarską "Galerię Sław Kolarstwa Polskiego". Obok budynku ratusza,dookoła fontanny z herbem miasta wmurowano tablice upamiętniające największe sukcesy kolarstwa polskiego i jego autorów.



Przychodzi nasz "przewodnik". Zaprasza nas do wnętrza serca Kowar.
Ratusz jest najpiękniejszym budynkiem Kowarskiej Starówki.Siedziba władz miejskich została wzniesiona według projektu niemieckiego architekta Christiana Schultza w latach 1786-1789.
W holu oglądamy przepiękną polichromie z herbem Kowar z czasów,gdy stało się ono dzięki Fryderykowi Wielkiemu  wolnym miastem królewskim.Herb miasta widoczny na polichromii różni się od współczesnego.W obecnym herbie miasta,koń stoi na tylnych nogach, a dawnym herbie koń biegł.
Według legendy,w zamierzchłych czasach,niedaleko osady mieszkał rozbójnik.Męczył on i dręczył ludzi z "Kowalskiej Góry". Ciężkie to były czasy.Ludzie bez oporu uprawiali rozbójnikowi pola i oddawali mu wszystko.Nikt nie miał odwagi przeciwstawić się okrutnemu rozbójnikowi i jego kompanii.Aż pewnego razu,przyjechał on do kowala sam,bez swoich kamratów.Kowal postanowił wykorzystać sytuację,kazał ukryć się swoim pomocnikom i powiedział rozbójnikowi,że podkuje mu konia,ale tylko wtedy,gdy będzie on trzymany za uzdę,bo inaczej mógłby nieopatrznie konia zranić i ten stałby się niebezpieczny.Rozbójnik przystał na propozycję kowala.Zsiadł z konia i gdy stał tyłem,kowal uderzył go z całej siły zabijając go na miejscu.Spłoszony rumak zaczął uciekać ze stajni.Kowal  wiedział,że gdy kamraci rozbójnika zobaczą konia bez jeźdźca będą szukać zemsty.W ostatniej chwili,rzucił młotem kowalskim i zabił konia.Odtąd ludzie przestali się bać,a czyn ten został uwieczniony w herbie miasta-biegnący koń z wiszącym nad nim młotem.
Piękna jest ta legenda i podobnie jak piękna  jest polichromia w ratuszu.Warto wejść by ją zobaczyć.
Idziemy teraz na pierwsze piętro.Tu znajduje się sala Obrad Rady Miejskiej, największe pomieszczenie w budynku. Zachowało się w niej wyposażenie pochodzące z początku XX wieku, stół dębowy, krzesła, lampy mosiężne oraz granitowa podłoga. Na stropie fasetowym w tej sali namalowano w latach 20-tych XX wieku sceny rodzajowe przedstawiające mieszkańców Kowar przy pracy i wypoczynku.Jedna ze scen była wyjątkowo niewygodna dla władz,więc pewnie dlatego zaraz po II Wojnie Światowej freski zostały starannie zamalowane.Ta scena przedstawia hołd mieszkańców Kowar składany królowi pruskiemu Fryderykowi II, który był między innymi inicjatorem I rozbioru Polski. W historii Śląska zapisał się jednak jako pomysłodawca wielu ważnych przedsięwzięć i mecenas sztuki.Autorem fresku był mało znany artysta Beuthner.











Po obejrzeniu i wysłuchaniu hstorii o kowarskim Ratuszu idziemy teraz przez Kowarską Starówkę.Stoją tu w ciągach zabytkowe kamienice,które powstały pod wpływem budownictwa propagandowego na Śląsku na przełomie XVIII i XIX wieku.Ciekawostką jest,że po ostatnim pożarze miasta,jedna strona Kowarskiej Starówki została "przesunięta" i dzięki temu ulica pomiędzy ciągami kamienic stała się szersza.Poza tym  zostały zachowane piwnice ze starych kamienic,więc część ulicy 1 Maja jest sufitem dla piwnic.O tym opowiedział nam nasz kowarski "przewodnik".
Rozmawiając docieramy do Kościoła Parafialnego p.w.Imienia Najświętszej Maryi Panny.Wchodzimy do środka.Miałam okazję być już kiedyś w tym kościele.Jest piękny.
Siadamy w ławkach i  słuchamy naszego "przewodnika",który opowiada nam o historii kościoła i o wyposażeniu.Nie będę opisywać całej historii tego kościoła,to można znaleźć w internecie.Zdjęcia powinny jednak choć w części oddać to,jak jest w środku kościoła.Ciekawostką jest,że w Kowarach można znaleźć czterech Nepomucenów.Trzech znajdziemy właśnie w kowarskim kościele.












Po obejrzeniu wnętrza świątyni i wysłuchaniu o jej historii żegnamy się z naszym "przewodnikiem".Dziękujemy mu za czas nam poświęcony i każde z nas idzie w swoją stronę...
Ja zmierzam już na przystanek autobusowy.Wkrótce odjeżdżam do Jeleniej Góry,żegnając się z miastem Jarka.
Tak oto dobiegła końca kolejna wędrówka,pora więc na następną.
Pozdrawiam serdecznie i cieplutko wszystkich,życząc miłej lektury :)
Danusia.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz