niedziela, 4 listopada 2012

Kiedyś ciężkie wejście,dziś ciężkie zejście-czyli o tym jak pokonałam Chełmiec,a on mnie :)

Dziś po raz trzeci mam okazję wędrować z "Rajdem na Raty". W planie jest Chełmiec-drugi co do wysokości szczyt,Gór Wałbrzyskich.Przez wiele lat był uważany za najwyższy,jednak musiał ustąpić tego zaszczytu Borowej,która jest zaledwie o kilka metrów wyższa.
Mamy jechać pociągiem do Boguszowa-Gorce.
Wczesna pobudka,śniadanie,kawa,pakowanie plecaków i ruszamy na dworzec kolejowy.Tu spotykamy sporą grupę rajdowiczów,z którymi się witamy.Wsiadamy do pociągu jadącego do Wałbrzycha,my mamy wysiąść w Boguszowie-Gorce,skąd zaczniemy naszą wędrówkę.U pani Konduktor kupujemy bilety i teraz na spokojnie mogę iść się przywitać z resztą naszej grupy.
Podróż mija nam dość szybko.Wysiadamy na stacji docelowej.Tu odbywa się oficjalne powitanie wszystkich przez Wiktora i omówienie planu naszej dzisiejszej wędrówki.















Najpierw idziemy do centrum miejscowości.Zatrzymujemy się obok ratusza.Wiktor zaczyna nam opowiadać historię tego górniczego miasta.Początek dzisiejszemu miastu,dała osada założona przez saksońskich górników,którzy w XIV wieku,rozpoczęli wydobywanie tu rud srebra i ołowiu.Osadę tę nazwano Gottesberg (Boża Góra). Prawa miejskie i górnicze Boguszów otrzymał w 1499r.W 1973r. do Boguszowa zostały przyłączone wsie: Gorce,Kuźnice Świdnickie i Stary Lesieniec i powstało miasto Boguszów-Gorce.
Miejscowość jest znana z tego,że to właśnie tu znajduje się najwyżej położony rynek i ratusz w Polsce (591,58 m n.p.m.).
Poza tym Boguszów-Gorce ma więcej rekordów:
-najwyżej położony stadion w Polsce przy ulicy Kusocińskiego 1 (664 m n.p.m.).
-najstarszy (obok Srebrnej Góry) w Sudetach ośrodek wydobycia srebra.
-najwyżej położona stacja kolejowa i dworzec kolejowy na linii Wrocław - Jelenia Góra (547 m n.p.m.).
-najdłuższy bieg terenowy w Polsce - Sudecka Setka (100 km).
-najsmaczniejsze potrawy z ziemniaków na Dolnym Śląsku ("Biesiada Ziemniaczana pod Mniszkiem").
-największe zbiory starych kartek i widokówek Boguszowa, Gorc, Kuźnic Świdnickich - posiada Pan Marceli Lorenc.
-największe zbiory minerałów - posiada Pan Jan Kaluch.










Po wysłuchaniu opowieści Wiktora,ruszamy w kierunku kościoła.Dziś niedziela,więc kościół jest otwarty,ale w tej chwili trwa msza,więc nie wchodzimy do środka.Nie chcemy przeszkadzać.Oglądamy kościół z zewnątrz i powoli ruszamy na szlak wiodący na Chełmiec.















Szlak z Boguszowa-Gorce na Chełmiec,to Droga Krzyżowa Górniczego Trudu.Każda ze stacji tej drogi,poświęcona jest innym górnikom i ich kalwarii.
Tą trasą miałam okazję,kilka lat temu schodzić z Chełmca,a dziś nią właśnie wchodzimy na górę,która mnie kiedyś "pokonała"....
Idziemy sobie spokojnie,bez pośpiechu,podzieleni na mniejsze grupki.Czas wypełniają nam rozmowy i robienie zdjęć,więc droga nam się nie dłuży.Po drodze mija nas terenowy samochód z myśliwymi.Jesteśmy trochę zaskoczeni tym widokiem,ale gdy dochodzimy do rozwidlenia dróg,gdzie jest niewielki parking,dostrzegamy więcej samochodów i dość sporą grupę myśliwych siedzących na pieńkach.Pytamy Ich,czy może załapaliśmy się na grochówkę??? Odpowiadają nam,że przyszliśmy za wcześnie,bo Oni dopiero zaczynają polowanie.
Jestem zaskoczona tym,ale mimo to idziemy dalej....























Co jakiś czas robimy sobie sesje zdjęciowe,a przy okazji czekamy na resztę grupy.
Prawie pod samym szczytem Chełmca,nasz szlak zamienił się w błotnistą,rozjechaną przez ciągniki i samochody drogę.Trwa tu ścinka drzew,więc taki widok nie dziwi.
Jako pierwsi wchodzimy na szczyt.
Chełmiec,według dawnych pomiarów miał wysokość 869m n.p.m. i był uznawany za najwyższy szczyt Gór Wałbrzyskich.Zaliczony został do Korony Gór Polski.Pomiar ten wynikł z tego,że punkt triangulacyjny pomiaru wysokości umieszczono na wieży widokowej,przez co góra zrobiła się wyższa o 18m.Po korekcie,okazało się,że o 3m wyższa od Chełmca(851m n.p.m.)jest Borowa(854m n.p.m.).












W latach 1887-88 na szczycie Chełmca,z inicjatywy Wałbrzyskiego Towarzystwa Górskiego WGV,wybudowano,kamienną wieżę widokową.Budowa wieży została sfinansowana przez Jana Henryka XV von Hochberg-właściciela zamku Książ.Wieża była stylizowana na ruinę i znajdowała się w niej gospoda oraz schronisko.Według najnowszych  pomiarów laserowych,wieża ma wysokość 19,80 m (we wcześniejszych publikacjach wysokość wieży wynosi 22 m). Z zabytkowej wieży w pogodny dzień,możemy zobaczyć między innymi szczyt Śnieżki, Ślęży czy też Wielkiej Sowy.Gdy tu byłam kilka lat temu,wieża była zamknięta na głucho,a dziś mamy okazję wejść na samą górę,gdyż wieża widokowa jest udostępniana.Działa tu Europejskie Centrum Radiokomunikacji Amatorskiej "Góra Chełmiec" i dzięki Nim wieża "żyje" :)
Wchodzimy więc do środka budynku,witamy się z Panem,który na nas czeka.Pytamy czy możemy iść na górę,stwierdza,że tak-tylko musimy uważać,bo na samej górze nie ma zbyt wiele miejsca i wszyscy na raz się tam nie zmieścimy.












Wchodzimy więc grupkami.Na samej górze,podziwiamy przepiękną panoramę rozpościerającą się dookoła.Z każdej strony góry-niesamowity widok.
Robimy sobie sesje zdjęciowe-grupkami,osobno,jak sobie każdy z nas ma ochotę.





















Po sesjach zdjęciowych,powoli schodzimy,robiąc miejsce dla następnych rajdowiczów.Na dole chwila rozmowy z gospodarzem i wychodzimy na zewnątrz.
Jarek już ustawił statyw,więc tu,na Chełmcu zrobimy sobie grupowe zdjęcie.Czekamy cierpliwie,aż wszyscy zejdą z wieży.Trochę nam to zabiera czasu,ale w końcu udaje się i jesteśmy uwiecznieni na wspólnej fotografii!!! 
Teraz mamy czas na posilenie się i odpoczynek przed dalszą drogą.
Zastanawiam się,którędy będziemy schodzić i cały czas wychodzi mi,że będzie to ten sam szlak,którym kiedyś wchodziłam na Chełmiec.I już wiem,że lekko nie będzie!!!!Podejście nim było strasznie wyczerpujące,to jakież może być zejście???JESZCZE GORSZE!!!!
No cóż,trzeba się zebrać w sobie i powiedzieć,że da się radę!!!!
Ruszamy!!!
Tak jak myślałam,schodzimy tym właśnie szlakiem.Ja wchodząc nim,klęłam jak diabli,a zmęczona byłam okrutnie i tylko dzięki miodowi Jurka,byłam w stanie jakoś zregenerować nadwyrężone siły.Teraz przyszło mi się zmierzyć z zejściem....
Niesamowicie wolno,krok za krokiem,przytrzymując się czegokolwiek,co jest akurat pod ręką,schodzimy w dół.Nogi uciekają,ślizgając się w miękkiej ziemi,usłanej liśćmi i gdzieniegdzie kamieniami.Straszne!!!Nie znalazłam żadnego kija,by się nim podpierać,ale jakoś daję radę.Wolno,ale schodzę....
Tak oto doszliśmy do drogi,przecinającej nasz szlak i tu zauważamy rozstawionych myśliwych.Dziś mają nagonkę i polowanie na dziki.Strach schodzić!!!!Co będzie gdy jakiś dzik będzie gnał w dół???No cóż,co ma być to będzie!!!
Odpoczywamy chwilkę na drodze i znów ruszamy w dół.Znalazłam sobie kija,którym podpieram się i jakoś ciut lepiej mi się schodzi,ale wciąż idę niesamowicie wolno.Mięśnie bolą od ciągłego hamowania-pewnie będą zakwasy!!!!
Słychać co jakiś czas strzały,więc wiemy już,że polowanie się zaczęło.
Jestem już prawie na samym dole i stało się!!!!Poślizgnęłam się i zjechałam na tyłku!!!Na samym dole!!!
Chełmiec zapamiętałam jako ciężkie wejście,ale teraz będę pamiętać też,jako cięższe zejście!!!!
Góra mnie pokonała....


















Teraz idziemy jakiś czas leśną drogą,po równym,więc można złapać oddech i nabrać dystansu do tego zejścia.Po jakimś czasie wychodzimy na drogę asfaltową i ustawiając się jeden za drugim,ruszamy dalej gęsiego poboczem.Ładny sznureczek się z nas zrobił!!!
Idąc tak zauważam,że Basia zrobiła z liści bukiet i dała go Marlence.Trzeba przyznać,ładnie Jej wyszedł.Ma dziewczyna talent!!!!
Tak dochodzimy do Lubomina.Jest to niewielka wieś śródgórska,ulokowana nad rzeką Czyżynką,między Masywem Trójgarbu,Krąglaka,a Masywem Chełmca.
My idziemy do kościoła,górującego nad okolicznymi zabudowaniami.Kościół p.w.Podwyższenia Krzyża Świętego,powstał ok. 1600r. na potrzeby ewangelików.Do dzisiejszego dnia,zachowała się część dekoracji sgraffitowej na południowej ścianie kościoła.Niesamowicie to wygląda.Mur okalający kościół,pochodzi z czasów budowy świątyni.
Oczywiście kościół jest zamknięty,więc nie mamy możliwości zobaczyć jego wnętrza.



Rzeczna butomyjnia...


























Obłaskawianie "czarnej pantery"...



Chełmiec.

Zawsze uśmiechnięta !!!!

Nowe dzieło Basi :)









W piosence była żółta łódź podwodna,a tu,
na szlaku jest mały,żółty,porzucony samochodzik....
Przechodzimy prawie przez całą wieś,kiedy nasz szlak wyprowadził nas w pola.Drogami wśród łąk i pól idziemy w kierunku Szczawna Zdrój.W pewnym miejscu okazało się,że nigdzie nie ma oznaczeń szlaku.Stajemy w polach zdezorientowani,zastanawiając się w którą stronę iść.Jak zwykle,Basia pognała do przodu poszukać jakichkolwiek znaków, a po jakimś czasie dołączył do Niej Radek i udało się!!!Znaleźli jedno,ledwie widoczne oznaczenie szlaku.Zawołali nas i tak,nasza grupa ruszyła teraz błotnistą i mokrą drogą,wśród pól i lasów.







Po dość długim marszu w błocie,dochodzimy do Szczawna Zdroju.Mijamy po drodze stajnie Ośrodka Jazdy Konnej "Dworzysko" i wchodzimy na teren Parku Szwedzkiego.Spacerowym krokiem kierujemy się do centrum miasteczka.Po drodze czyścimy sobie buty w hałdach śniegu,by jakoś wyglądać.




Śniegowa butomyjnia :)
Odpoczynkowa ławeczka....






Park pięknie wygląda.Liście na niektórych drzewach jeszcze się trzymają i cieszą oczy swymi kolorami,dodając uroku krajobrazowi.
Park Szwedzki w Szczawnie Zdroju został założony w drugiej połowie XIX wieku na terenie rozległych łąk i zajmuje ok.14 ha. Wśród alejek spacerowych,pełno jest miejsc gdzie można usiąść i odpocząć,wsłuchując się śpiew ptaków.Jest tu kilka dość efektownych fontann i rośnie wiele różnych okazów drzew.Rosną tu nasze rodzime drzewa i dość egzotyczne.My mamy okazję podziwiać cypryśnika błotnego,którego leżące na ziemi szyszki nas bardzo zaciekawiły.






Cypryśnik błotny.







Czekając na resztę grupy,robimy sobie sesje zdjęciowe.
Gdy wszyscy już do nas doszli,idziemy całą grupą w kierunku Domu Zdrojowego.
Jest to monumentalny budynek.Został wybudowany w latach 1909-1910 z inicjatywy rodziny Hochbergów,właścicieli pobliskiego Książa.W owym czasie,był to największy i najnowocześniejszy hotel na Śląsku.
Wchodzimy do środka.Mamy okazję zobaczyć środkową część holu na parterze.Wygląda to na salę,gdzie odbywają się koncerty.Stoją tu krzesła dla widzów i dwa fortepiany.Przysiadamy na chwilę....






























Po chwili odpoczynku w Domu Zdrojowym,ruszamy dalej.Przed nami budynek Pijalni Wód Mineralnych.Piękny budynek pijalni został zbudowany w dziewiętnastym wieku.Jest on częściowo drewniany i częściowo murowany.Znajdują się tu ujęcia wód mineralnych: "Marta","Młynarz","Mieszko" i "Dąbrówka". Mają podobny smak,przynajmniej ja mam takie odczucie.Oczywiście wchodzimy do środka i po uiszczeniu stosownej opłaty dostajemy kubeczki plastikowe z rurkami,z których pijemy pijemy wody mineralne i po jakimś czasie opuszczamy budynek pijalni i spacerkiem ruszamy przez uzdrowiskowy park,powoli kierując się na przystanek komunikacji miejskiej.






















Na przystanku,czekamy tylko chwilkę na nasz autobus.Wsiadamy do niego,kupujemy bilety u kierowcy(zajęło to dość sporo czasu) i jedziemy na dworzec kolejowy Wałbrzych Miasto.Tu mamy dość sporo czasu do naszego pociągu,idziemy więc na spacer po okolicznych sklepach....Po zakupach wracamy na dworzec,gdzie wsiadamy do pociągu jadącego do Jeleniej Góry.Oczywiście bilety kupujemy u tej samej pani Konduktor,co rano-powitała nas z lekkim rozbawieniem,pytając: Tak szybko przewędrowaliście taki kawał drogi???
Wracamy więc do domu w wyśmienitych humorach i mimo ciężkiej przeprawy z Chełmcem jesteśmy szczęśliwi.

Kolejna nasza wędrówka dobiegła końca,pora na następną:)
Do zobaczenia więc niebawem.

Pozdrawiamy wszystkich bardzo serdecznie,życząc miłej lektury.

Danusia i Radek :)

Zdjęcia tu zamieszczone są autorstwa: Basi,Jarka,Pawła,Bolka,Radka i moje.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz