sobota, 10 listopada 2012

Tajemniczy las :)

Dziś mamy w planach Czechy.
Śniadanie,kawa,pakowanie plecaków,bo mimo tego,że jedziemy autem,to będą nam potrzebne.
Chcemy odwiedzić miejsce,które znamy tylko z vizytki,a przy okazji odwiedzić,kolejne nowe dla nas miejsce.Pogoda nie nadzwyczajna,ale o tej porze roku nie ma co narzekać,dobrze,że nie pada.
Jedziemy najpierw do Trutnova,do browaru po piwo.Nie udało nam się kupić piwa,bo się spóźniliśmy i prodejna była już zamknięta.No cóż,przy następnej okazji kupimy.Skoro już tu jesteśmy,to zaglądamy do punktu informacji turystycznej i wracamy do auta.Teraz ruszmy ku naszemu dzisiejszemu celowi.














Przed nami Horní Maršov,tu zostawiamy samochód na parkingu i kierujemy się w stronę ratusza.Przechodzimy przez most nad rzeką.Mijamy budynek ratusza,zrujnowane budynki dawnego browaru i pniemy się w górę.Wąską uliczką,wśród drewnianych domków,otoczonych płotami i z psami biegającymi po podwórkach,które witają nas głośnym szczekaniem,wychodzimy w pola.Teraz wśród pól wędrujemy ku widocznemu w oddali lasowi.Przed nami Rýchory-Kutná,szczyt z Rychorskou Boudou i Dvorský les.










Na skraju lasu stoi,widoczny z daleka krzyż.Postawiony jest on ku pamięci leśnikom.
Wchodzimy do lasu i teraz leśna droga prowadzi nas do góry,najpierw delikatnie wspinając się,by za chwilę podejście było bardziej odczuwalne.Trzeba jednak przyznać,że ta leśna droga,a nasz szlak,jest odnowiony i dość dobrze się nim podąża.Drogę umilamy sobie rozmową.Poza nami nie widać tu nikogo,las wokół nas ma jakąś tajemniczość w sobie i jest ona odczuwalna,może sprawia to mgła,która zaczyna nas delikatnie otaczać?

W pewnym momencie staję w miejscu jak wryta.Przed nami ni stąd,ni zowąd "wyrasta" bunkier.Jestem tak zaskoczona jego widokiem,że z wrażenia zaniemówiłam.









Bunkier z tej strony jest niewidoczny!!!!

Przechodząc obok bunkra,mam nieodparte wrażenie lęku.Czuję się nieswojo-dziwne uczucie i nie mam pojęcia dlaczego?Nawet moja ciekawość "wzięła nogi za pas i uciekła". Boję się zajrzeć do środka.















Wspinając się coraz wyżej,mgła zaczyna nas szczelniej otaczać,przez co las wokół robi się bardziej tajemniczy.
W pewnym momencie widzę,jak idący przede mną Radek,zatrzymuje się.Po dojściu do Niego,okazuje się,że chce mi pokazać coś,co ledwie można dostrzec.Pomiędzy drzewami,w oddali,widać jakieś barierki-tak mi się wydaje-czyli musi to być punkt widokowy.Idziemy więc zobaczyć cóż to takiego i po wyjściu z lasu,na wprost nas ukazują się zabudowania,a z boku ścieżka prowadząca do miejsca,które dostrzegliśmy we mgle.













Tak jak nam się wydawało,jest to punkt widokowy.Jednak my dziś nie mamy żadnych szans by cokolwiek z niego zobaczyć.Otacza nas gęsta mgła.Wchodzimy po schodkach na górę i robimy sobie zdjęcia.Z tablicy informacyjnej dowiadujemy się,że w tym miejscu w 1892 roku została tu wybudowana Maxova Bouda(Maxovka),która po II Wojnie Światowej spłonęła.Obecnie jest tu vychlidka,ale w niedługim czasie ma powstać wieża widokowa.Opuszczamy to miejsce i kierujemy się do Rychorskiej Boudy.



































Zanim wejdziemy do schroniska,mamy sesję zdjęciową przed nim,a po niej wchodzimy do środka.Zamawiamy herbatę,kupujemy vizytki,dzwoneczek,widokówki i znaczki.Do tego pieczątki i przy stoliku z gorącą herbatą odpoczywamy przed dalszą drogą.










Po odpoczynku,ruszamy dalej.Przed nami Dvorský les.Mgła jest jeszcze większa niż była i przez to sprawia,że krajobraz nas otaczający jest jeszcze bardziej tajemniczy,wręcz czarodziejski.
Na rozstaju dróg,nasz szlak wprowadza nas na leśną ścieżkę,ukrytą wśród świerków.Tu dopiero jest niesamowicie.Drzewa po obu stronach ścieżki,mają "skarpety z mchu". Wygląda to tak,jakby mech wspinał się na drzewa,szczelnie je otulając i pokrywając.Do tego znów nie wiedzieć skąd,nagle prawie przed nami "wyrasta"-Řopík.Znów jestem niesamowicie zaskoczona.Mijamy go i idziemy dalej,a naszym oczom ukazują się niesamowite,zniekształcone przez panujące tu warunki atmosferyczne,powyginane drzewa.Niektóre pokryte są grubymi warstwami porostów.Znów ulegam jakieś magii tego miejsca.Czuję się jak "Alicja w krainie czarów". Pierwszy raz mam takie odczucie,jestem tym niesamowicie zaskoczona i urzeczona zarazem.


























































Dvorský les,punkt triangulacyjny.





W tak niesamowicie tajemniczej atmosferze,otaczającego nas lasu,dochodzimy do punktu z oznaczeniem "Dvorský les". Robimy sobie zdjęcia i idziemy poszukać punktu triangulacyjnego.Po odnalezieniu go ruszamy w drogę powrotną,tym samym szlakiem.
Cały czas towarzyszy mi niezwykła tajemniczość,czar i magia tego miejsca.Nie wiem sama,czy sprawia to mgła nas otaczająca,czy może te dziwne,zniekształcone i powyginane drzewa.A może wszystko razem?????














I znów przechodzimy obok drzew w "mchowych skarpetkach",obok wodnych oczek w trawach schowanych,powalonych i butwiejących pni i ukrytego wśród lasu bunkra.W tak magicznej i pełnej tajemniczości atmosferze dochodzimy do Rychorskiej Boudy.







Tu,w tym miejscu byliśmy!!!





Przy schronisku zatrzymujemy się na chwilę.Radek zauważył na łące cmentarz.Idziemy więc zobaczyć czy faktycznie jest to cmentarz.Okazało się,że jest to Hřbitov odpadků-czyli cmentarz odpadków.Na tabliczkach napisane jest ile czasu zajmuje rozłożenie się w ziemi np.:
skórka z pomarańcza rozkłada się w ziemi od 6-18 miesięcy
gazeta od 3-12 miesięcy
niedopałek papierosa od 2-10 lat
szkło od 3000 tat do nigdy
itp...
Najkrócej ulega rozkładowi ogryzek jabłka-od tygodnia do 20 dni.
Daje to do myślenia.
Powinniśmy się dobrze zastanowić,zanim coś wyrzucimy na ziemię!!!!


Hřbitov odpadků.












Tato Radka pewnie by pozazdrościł tego drewna!!!

Budynek dawnego browaru w Horním Maršovie.

Powoli opuszczamy Rychory i drogą wśród tajemniczego lasu podążamy z powrotem do Horneho Maršova.Cały czas towarzyszy mi uczucie tajemniczości tego miejsca.Pierwszy raz się z czymś takim spotkałam.Żegnamy las i wchodzimy na łąkę,by na skróty dojść do miasteczka.
Po drodze mijamy zabudowania dawnego browaru,gdzie przystajemy na chwilę,robiąc zdjęcia,a po chwili wsiadamy do samochodu i ruszamy w kierunku Polski.
Nasza wędrówka tajemniczym i czarodziejskim lasem dobiegła końca.Pora więc na następną.
Do zobaczenia niebawem :)

Serdecznie wszystkich pozdrawiamy,życząc miłej lektury :)

Danusia i Radek :)








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz