Jedziemy do Tanvaldu,gdzie Radek wciąż ma nadzieję zjeść polévke Prdelačke,a jedyne miejsce,które znamy,że jest tam podawana,to właśnie gospoda w Tanvaldzie.Zostawiamy auto na parkingu i idziemy w kierunku owej gospody.Po drodze pokazujemy Tacie Radka pomnik Jary Cimrmana-czeskiego geniusza,wszechstronnego myśliciela i twórcy,osoby fikcyjnej,ale uwielbianej przez Czechów i utożsamianej jako prawdziwa."Jara Cimrman we mgle"-usytuowany jest na balkonie budynku tutejszego kina.
Po dojściu do gospody,okazało się,że jest zamknięta.No trudno,znów się nie udało zjeść Prdelački....
Postanawiamy,że Radek pójdzie po samochód i podjedzie po nas,a ja przy okazji pokażę Tacie Radka nowy dworzec autobusowy w Tanvaldzie.Tak też robimy.
Po krótkim spacerze i obejrzeniu nowego dworca,podjechał po nas Radek,wsiadamy do samochodu i ruszamy do Harrachova.Tu chcemy Tatę Radka wyciągnąć na spacer.Nic Mu na razie nie mówimy,będzie niespodzianka.Chcemy pokazać Tacie Radka Wodospad Mumlavy.
W Harrachovie,zostawiamy auto na parkingu i spacerkiem idziemy przez miasteczko.Zaglądamy przy okazji do sklepików z pamiątkami,do kościoła i wciąż jeszcze nie zdradzamy naszych planów wobec Taty Radka. Gdybyśmy Mu teraz powiedzieli,to pewnie by stwierdził,że jest zmęczony i nie da rady z nami iść,a tak idzie z nami i podziwia Harrachov.
Przechodzimy obok dworca autobusowego i powoli zmierzamy w kierunku lasu.Teraz dopiero zdradzamy dokąd idziemy i co chcemy Mu pokazać.
Idziemy ostrożnie,bo droga jest trochę oblodzona.Tu wciąż jeszcze leży pierwszy śnieg.
I tak,wolniutko,krok za kroczkiem idziemy wzdłuż rzeki Mumlavy,która swym szumem oznajmia nam,że jest tuż obok.Raz słychać ją głośniej,to znów gdzieś het w oddali,ale gdy dochodzimy do Wodospadu to słychać ją już niesamowicie głośno.
Idziemy teraz ostrożniej,bo szlak pokryty jest warstwą zlodowaciałego śniegu.Stajemy na mostku,przerzuconym nad rzeką i podziwiamy Mumlavský vodopád.Trzeba przyznać,że pięknie się prezentuje.Stojąc tak dłuższą chwilę,nie zauważmy kiedy Tato Radka zszedł na dół i prawie biegnąc po mokrych kamieniach,jest już przy samym wodospadzie.Oczywiście Radek poszedł w Jego ślady,tylko ja zostałam na moście i robię zdjęcia.Dopiero po dłuższej chwili zeszłam na dół i dołączyłam do obydwu panów.Nasza sesja zdjęciowa z wodospadem trwa dość długo....
Po nasyceniu oczy pięknem spadającej wody i szumem,huczącym w uszach postanawiamy wracać.Wystarczy na dziś spaceru.Zrobiło się zimno,a przy wodzie odczuwany chłód jest większy niż w rzeczywistości.
Tą samą drogą,ale trochę szybciej wracamy do Harrachova.Wsiadamy do samochodu i odjeżdżamy w kierunku Polski,do domu.
Kolejna wędrówkowa karteczka została zapisana,pora na następną.
Do zobaczenia niebawem....
Pozdrawiamy wszystkich bardzo serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury.
Danusia i Radek :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz