czwartek, 1 listopada 2012

Mumlavski wodospad w listopadzie :)

Dziś mamy pierwszy dzień listopada.Postanowiliśmy wyciągnąć Tatę Radka do Czech na krótki spacer.Na spokojnie,bez pośpiechu szykujemy się do wyjazdu.
Jedziemy do Tanvaldu,gdzie Radek wciąż ma nadzieję zjeść polévke Prdelačke,a jedyne miejsce,które znamy,że jest tam podawana,to właśnie gospoda w Tanvaldzie.Zostawiamy auto na parkingu i idziemy w kierunku owej gospody.Po drodze pokazujemy Tacie Radka pomnik Jary Cimrmana-czeskiego geniusza,wszechstronnego myśliciela i twórcy,osoby fikcyjnej,ale uwielbianej przez Czechów i utożsamianej jako prawdziwa."Jara Cimrman we mgle"-usytuowany jest na balkonie budynku tutejszego kina.
Po dojściu do gospody,okazało się,że jest zamknięta.No trudno,znów się nie udało zjeść Prdelački....
Postanawiamy,że Radek pójdzie po samochód i podjedzie po nas,a ja przy okazji pokażę Tacie Radka nowy dworzec autobusowy w Tanvaldzie.Tak też robimy.



Po krótkim spacerze i obejrzeniu nowego dworca,podjechał po nas Radek,wsiadamy do samochodu i ruszamy do Harrachova.Tu chcemy Tatę Radka wyciągnąć na spacer.Nic Mu na razie nie mówimy,będzie niespodzianka.Chcemy pokazać Tacie Radka Wodospad Mumlavy.
W Harrachovie,zostawiamy auto na parkingu i spacerkiem idziemy przez miasteczko.Zaglądamy przy okazji do sklepików z pamiątkami,do kościoła i wciąż jeszcze nie zdradzamy naszych planów wobec Taty Radka. Gdybyśmy Mu teraz powiedzieli,to pewnie by stwierdził,że jest zmęczony i nie da rady z nami iść,a tak idzie z nami i podziwia Harrachov.
Przechodzimy obok dworca autobusowego i powoli zmierzamy w kierunku lasu.Teraz dopiero zdradzamy dokąd idziemy i co chcemy Mu pokazać.














Idziemy ostrożnie,bo droga jest trochę oblodzona.Tu wciąż jeszcze leży pierwszy śnieg.
I tak,wolniutko,krok za kroczkiem idziemy wzdłuż rzeki Mumlavy,która swym szumem oznajmia nam,że jest tuż obok.Raz słychać ją głośniej,to znów gdzieś het w oddali,ale gdy dochodzimy do Wodospadu to słychać ją już niesamowicie głośno.






Idziemy teraz ostrożniej,bo szlak pokryty jest warstwą zlodowaciałego śniegu.Stajemy na mostku,przerzuconym nad rzeką i podziwiamy Mumlavský vodopád.Trzeba przyznać,że pięknie się prezentuje.Stojąc tak dłuższą chwilę,nie zauważmy kiedy Tato Radka zszedł na dół i prawie biegnąc po mokrych kamieniach,jest już przy samym wodospadzie.Oczywiście Radek poszedł w Jego ślady,tylko ja zostałam na moście i robię zdjęcia.Dopiero po dłuższej chwili zeszłam na dół i dołączyłam do obydwu panów.Nasza sesja zdjęciowa z wodospadem trwa dość długo....
Po nasyceniu oczy pięknem spadającej wody i szumem,huczącym w uszach postanawiamy wracać.Wystarczy na dziś spaceru.Zrobiło się zimno,a przy wodzie odczuwany chłód jest większy niż w rzeczywistości.



















Tą samą drogą,ale trochę szybciej wracamy do Harrachova.Wsiadamy do samochodu i odjeżdżamy w kierunku Polski,do domu.
Kolejna wędrówkowa karteczka została zapisana,pora na następną.
Do zobaczenia niebawem....

Pozdrawiamy wszystkich bardzo serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury.


Danusia i Radek :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz