niedziela, 9 września 2012

Petrovka-czyli spacerkiem po polskich i czeskich Karkonoszach :)


Niedziela zapowiada się cudownie,więc trzeba to odpowiednio wykorzystać.Dzisiaj dzień wolny,a od jutra urlop...
Postanawiamy z Radkiem wybrać się w Karkonosze.Dla mnie trasa,którą wybrał Radek w ogromnej części jest mi nieznana.
Śniadanie,kawa,pakowanie plecaków i w drogę.
Jedziemy do Jagniątkowa i stąd ruszamy na szlak.
Poranek jest dość chłodny,co widać w lustrze ulicznym i na trawie.Pajęczyny rozpostarte wśród traw,pełne kropel rosy,wyglądają jak sznury pereł.Aż dziw bierze,że takie wydawałoby się cieniutkie niteczki są w stanie udźwignąć taki ciężar.
I tak oto zaczynamy swą dzisiejszą wędrówkę....




Idziemy czarnym szlakiem tzw."Petrowką".
Przed nami i za nami nie widać nikogo.Cisza przerywana jest jedynie świergotem zbudzonych ptaków i naszym sapaniem(właściwie to tylko ja tak głośno sapię...). Droga niemiłosiernie pnie się do góry.Widoków nie ma tu żadnych,dookoła las.Po drodze zauważamy grzyby-jadalne i trujące.Wszystkie dodają uroku naszej trasie i żal,że nie możemy ich zbierać....
Im wyżej jesteśmy,tym piękniejsze widoki nam się ukazują.Oglądamy się za siebie i chwilę stoimy zapatrzeni w panoramę,wyłaniającą się pomiędzy drzewami.































I jesteśmy już na granicy polsko-czeskiej.
Panorama Karkonoszy rozpościerająca się wokół nas jest przecudna.Nie możemy nasycić się tymi widokami.....
Po dłuższej chwili schodzimy na czeską stronę.Zmierzamy teraz do spalonej "Petrovej Boudy".
Ruina kusi idących turystów-zaglądają ciekawie do tego co zostało.My też zaglądamy i żal,że nie byłam w tym schronisku,gdy jeszcze istniało...
Mijamy ruiny i schodzimy w dół.Przed nami "Moravska Bouda",tu zamierzamy odpocząć przy piwie i polevce.Najpierw jednak krótka sesja zdjęciowa na łąkach okalających schronisko.



Wchodzimy do schroniska po pieczątkę i vizytkę,zamawiamy piwo i karkonoskie kyselo.Rozsiadamy się na zewnątrz,ciesząc się promieniami słonecznymi i oglądając widoki.
Do tej pory nie miałam okazji spróbować tej polevki,więc bardzo ciekawi mnie jej smak.
I moja ciekawość zostaje zaspokojona-smakuje przepysznie,a piwo rewelacyjnie gasi pragnienie.
Karkonoskie kyselo to zupa na bazie kwasu chlebowego i wywarze z grzybów.Są w niej pokrojone w spore kawałki grzyby suszone,ziemniaki,usmażona cebulka i jajko.Smakiem trochę przypomina nasz polski żurek.Warto było spróbować.PYCHA!!!!!
Po posileniu się,chwilę odpoczywamy i przechadzamy się pomiędzy wybudowanymi tu schroniskami.Robimy sobie przy tym dłuższą sesję zdjęciową.




































Jesteśmy najedzeni,więc ciężko nam się teraz idzie,ale nic to!-damy radę!
Wracamy więc na polską stronę i teraz idziemy,czerwonym szlakiem przez Główny Grzbiet Karkonoszy do Śląskich Kamieni.
Przy Śląskich Kamieniach jest mnóstwo ludzi.Każdy przystaje,robi zdjęcia,odpoczywa.Skały te są niesamowicie malownicze,więc nie dziwi widk tylu ludzi.Wykorzystujemy moment,gdy nie ma nikogo i robimy sobie zdjęcia.
ŚLĄSKIE KAMIENIE (1413m)
Grupa skalna na szczycie wzniesienia w Głównym Grzbiecie Karkonoszy, górująca na zachód od Przełęczy Karkonoskiej. Skałki silnie spękane o wysokości dochodzącej do 8m złożone z dwóch zespołów.Legenda mówi o śmierci młodej dziewczyny w miejscu Śląskich Kamieni – stąd czeska i niemiecka nazwa Dívči kameny i Mädelsteine (Kamienie Dziewczęce).
























Po sesji zdjęciowej przy Śląskich Kamieniach, ruszamy dalej.Przed nami jeszcze sporo do przejścia.
Widoki jakie nam towarzyszą przez cały czas zapierają dech w piersiach,cieszą oczy i duszę i rekompensują trudy wędrówki.
Dochodzimy do kolejnej grupy skał.Są to Czeskie Kamienie (Mužské kameny)-szczyt i grupa skał o tej samej nazwie. Położone są one na wysokości 1416 m n.p.m., pomiędzy Śmielcem (1424 m n.p.m.) a Śląskimi Kamieniami (1413 m n.p.m.). Grupa skalna złożona jest z bloków skalnych o długości ok. 50 m.



Czeskie Kamienie są piękną grupą skał,ale na nas robi wrażenie niewielka grupka skałek zwana-Dziób.Tu mamy sesję zdjęciową i krótki postój,by za chwilę ruszyć dalej w stronę Wielkiego Szyszaka.
Przechodzimy obok,bo szlak omija Wielki Szyszak.Na szczyt nie prowadzi żaden znakowany szlak,a jedynie przechodzi przez niego granica państwa.Zimą,gdy szlak czerwony jest zamknięty,można przejść przez szczyt Wielkiego Szyszaka.Na samej górze znajduje się ustawiona w 1888r. piramida z kamieni,jest to pomnik na cześć Wilhelma I-cesarza Niemiec.Nie miałam okazji go widzieć,więc nie będę opisywać,jak wygląda obecnie.Ze słyszenia wiem,że się rozpada....























Dochodzimy do Śnieżnych kotłów i tu robimy sobie sesję zdjęciową,kolejną już :).Zaglądamy w dół,do Śnieżnych Stawków-jeszcze szlak jest otwarty,bo widać ludzi kręcących się w dole.Wyglądają jak kolorowe,malutkie mróweczki.Nie zostajemy tu zbyt długo,przed nami jeszcze spory kawałek drogi.
Mijamy Łabski Szczyt,przy którym umieszczono tablice informacyjne o unikatowych porostach,rosnących na powierzchniach skalnych.Rosną tu głównie gatunki tworzące plechę skorupiastą,stale zrośniętą z podłożem.I tu na Łabskim Szczycie można zauważyć jasno zielony porost-wzorzec alpejski.Oprócz niego występuje tu też szaro-niebieski,o liściastych plechach-tapetka pierścieniowata,dla której skały Łabskiego Szczytu,są jednym z dwóch znanych miejsc,występowania w Karkonoszach.
I tak idąc Głównym Szlakiem Sudeckim dochodzimy do Twarożnika-grupy skalnej z poukładanymi jeden na drugim kamieniami.Nie zostajemy tu długo,robimy kilka zdjęć i kierujemy się na czeską stronę,do Voseckiej Boudy.Tu robimy sobie przerwę na małe co nieco i krótki odpoczynek :)



























Po posileniu się,ruszamy z powrotem do Głównego Szlaku Sudeckiego.
Stąd już widzimy Szrenicę ze schroniskiem o tej samej nazwie.My dziś jednak nie zajrzymy do niego.Idziemy czerwonym szlakiem w kierunku Trzech Świnek.Jest to malownicza grupa skał rozłożona po obu stronach Głównego Szlaku Sudeckiego,nieopodal Szrenicy.I jak większość miejsc w Karkonoszach ma swą legendę.Według niej,Duch Gór,zwany też Karkonoszem,Liczyrzepą,Rzepiórem zapragnął spędzić jakiś czas wśród ludzi.Zszedł więc z Gór,przybrał ludzką postać i został świniopasem u jednego gospodarza z Piechowic.Szło mu tak dobrze,że gospodarz,nie wiedzący z kim ma do czynienia,postanowił zatrzymać świniopasa na dłużej używając podstępu.Ukrył więc trzy świnki w kosodrzewinie,nieopodal Szrenicy,obwiniając świniopasa o ich stratę.Ten nie mając wyjścia musiałby odpracować taką stratę,ale Karkonosz przejrzał podstęp gospodarza,porwał go i uniósł pod Szrenicę i na jego oczach przemienił świnki w skały.I tak oto te piękne skały cieszą oczy wędrowców do dziś.
Przechodząc obok Trzech Świnek,zachwycamy się ich pięknem i robimy zdjęcia.Trwa to jakąś chwilę,ale zdajemy sobie sprawę,że mimo tak pięknej pogody powinniśmy trochę przyspieszyć.Ja jutro wcześnie wstaję....Jutro jadę do Babci-mój urlop się zaczyna....












Od Trzech Świnek mamy już cały czas z górki.Mijamy schronisko na Hali Szrenickiej.Jeszcze chwilkę tracimy na kilka zdjęć,po której nogi nas dość szybko niosą do Szklarskiej Poręby.I stąd odjeżdżamy do Jeleniej Góry,kończąc nasz "spacer" po Karkonoszach polskich i czeskich.Dziękujemy Duchowi Gór,że pozwolił nam cieszyć się pięknem górskich pejzaży.













Tak oto kolejna nasza wędrówka dobiegła końca.


Do zobaczenia już niebawem.


Pozdrawiamy bardzo serdecznie wszystkich i życzymy miłej lektury :)

Danusia i Radek :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz