poniedziałek, 10 września 2012

Urlop cz.I-czyli jak się "ładuje akumulatory" kopiąc ziemniaki :)

Wieża ciśnień w Radomsku.
Pierwszy dzień!!!
I w końcu nadszedł upragniony urlop :)
Jadę do Babci!!!
Zawsze we wrześniu wyjeżdżam na kilka dni do swojej Babci-na wykopki.Nie zliczę ileż już lat minęło,odkąd w tym właśnie czasie zjawiam się u Niej.To już prawdziwa tradycja.
O 6-tej rano,busem wyjeżdżam z Jeleniej Góry do Wrocławia,gdzie mam przesiadkę.Bus przyjechał lekko opóźniony,w biegu docieram do kasy biletowej PKP i w ostatniej chwili wsiadam do pociągu.
Podróż mija mi niesamowicie szybko i po 12-tej wysiadam na dworcu PKP w Radomsku.Mam trochę ponad godzinę czekania na autobus-trochę za mało czasu by iść do cioci i wujka w odwiedziny,później nie miałabym czym dojechać do celu.
Siadam na ławeczce przed dworcem,wystawiam twarz do słońca i rozkoszuję się jego promieniami.Taka pogoda,iście letnia ma być do środy.Później ma się radykalnie pogorszyć.Dlatego też już dziś muszę zacząć wykopki.
Dworzec PKS w Radomsku jest w totalnym remoncie,więc wszystkie przystanki autobusowe zostały przeniesione na parking autobusowy i to stąd właśnie odjeżdżam.
Prowizoryczny dworzec PKS w Radomsku,
a w oddali widać dworzec PKP.

Widok na Sulmierzyce i kominy Bełchatowa.







 Wysiadam w Sulmierzycach i stąd już idę kilka kilometrów do wioski,gdzie właśnie mieszka moja Babcia.
Najpierw przechodzę przez sporą część Sulmierzyc i dopiero po jakimś czasie wchodzę na drogę prowadzącą do mety mojej podróży.
Ta,którą idę,teraz jest asfaltowa,ale kiedyś była wysypana różnokolorowymi kamyczkami.Uwielbiałam wyszukiwać te najpiękniejsze-miałam sporą kolekcję takich kamyków....wspomnienia....
Idąc wśród pól i lasów,robię zdjęcia.Pogoda sprzyja,bo widoki są piękne,pomimo tego,że to tereny nizinne.Przed zakrętem oglądam się za siebie.Patrzę na panoramę Sulmierzyc i kominy Bełchatowa.
Za zakrętem ukazuje się widok na drogę przez wioskę,pola i lasy.Domów tu niewiele,bo starsi poumierali,a młodzi wyjechali do pracy i osiedlili się w miastach.
Powoli,rozglądając się dookoła dochodzę do Babcinych zabudowań.Tuż przed bramą,na środku ścieżki,w trawie wyrosła dla mnie piękna kania.Cóż to jest za piękne przywitanie :) Wchodzę na podwórko i na mój widok przybiega z głośnym szczekaniem Babciny psiak.Gdy mnie rozpoznaje-milknie,ale za to radośnie merda ogonem i biega dookoła mnie.
Z daleka dostrzegam Babcię,która na odgłos szczekania wyszła by zobaczyć co jest przyczyną tego rabanu.
Witam się z Babcią :) Nic się nie zmieniła od zeszłego roku :)











Rozpakowuję się,zjadam obiad i przy kawie chwilę rozmawiamy.Uzgadniamy,że przebieram się i dzisiaj zaczynam kopać ziemniaki.Chcę wykorzystać pogodę.
Najpierw idę za drogę,poszukać grzybów i motyli.
W lasku za drogą sucho i nawet nie pachnie grzybami.Nie martwi mnie to bo ja i tak swoje znajdę,a przy okazji "upoluję" motyle.Nie myliłam się,kilka grzybków znalazłam.Do smażonki z cebulką i jajkami wystarczy.Zadowolona,wracam do domu i teraz mogę już iść na pole.
Babcia zasadziła niewielki kawałek ziemniaków,więc powinnam jutro skończyć-tak jak to miałam w planie.
Biorę ze stodoły starą,żeliwną taczkę(ciężka i skrzypi),dwa kosze wiklinowe,motyczkę i aparaty.Tak wyposażona zjawiam się na polu.Tu najpierw sesja zdjęciowa starego,krytego strzechą domu.Jeszcze 6 lat temu był zamieszkany,a teraz na oczach rozpada się i powoli "umiera"....









Mimo późnego popołudnia,słońce grzeje niesamowicie.Dobrze,że obok są stare jabłonie,które dają trochę cienia i ochłody.
Po jakimś czasie,na pole przychodzi Babcia.Mówi,że trochę ze mną pokopie ziemniaki.Nie sprzeciwiam się,bo wiem,że i tak postawi na swoim.Pracę umilamy sobie rozmową.Później jemy kolację i spacerujemy do zapadnięcia zmroku.
Przed pójściem spać,ściągam zdjęcia i rozmawiam z Radkiem na "gg" :)
Dzień drugi!!!
Poranne słońce zwiastuje,kolejny piękny dzień.
Po śniadaniu z kubkiem kawy idę w pole.Muszę dzisiaj skończyć.Jutro ma się zmienić pogoda.
Trochę o ziemniaku:
Ziemniak wywodzi się z południowego Peru,gdzie był uprawiany około 8 tysięcy lat temu.Po podboju państwa Inków,Hiszpanie przywieźli go do Europy.W Polsce pojawił się dzięki Janowi III Sobieskiemu,który przysłał ziemniaki królowej Marysieńce.Jednak dopiero za panowania króla Augusta III Sasa,zdobył on popularność w Polsce.Do XIX wieku ziemniak stał się niezbędnym elementem diety milionów ludzi.Wchodzi w skład wielu potraw.
W wyniku setek lat krzyżowania do dziś powstało ponad tysiąc odmian uprawnych ziemniaka. W Peru, kolebce naszego bohatera, utworzono największy na świecie "bank genów" ziemniaka, gdzie znajduje się ponad 10 tysięcy jego odmian. Polski Krajowy Rejestr zawiera tych odmian jedynie (a może jednak aż?) 129! Mały ziemniak jest bardzo istotną rośliną przemysłową. Wykorzystuje się go jako składnik przy produkcji m.in. spirytusu czy mączki ziemniaczanej. Bulwy ziemniaka, najczęściej, poza najprostszą formą gotowaną bądź pieczoną, podaje się jako frytki, kopytka, pyzy, placki ziemniaczane, a także… chipsy.
Ziemniak doczekał się pomników,w Polsce też są aż dwa:
-w Biesiekierzu
-w Poznaniu na Łęgach Dębińskich - Pomnik Pyry
25 maja 2008 odsłonięto pomnik ziemniaka w słoweńskiej miejscowości Šenčur(koło Krani).
Pomnik ziemniaka istnieje w parku poświęconym tej roślinie w chorwackiej miejscowości Anajova.
Pomnik ziemniaka umieszczony jest w ścianie kościoła w austriackiej miejscowości Prinzerdorf.
W Muzeum Ziemniaka w Idaho (USA) znajduje się duży pomnik tej rośliny.
Był jeszcze jeden pomnik,ale został zniszczony przez Nazistów,w celu poprawiania przez nich historii.
W Offenburgu w Niemczech,postawiono w 1853r. pomnik słynnemu piratowi i admirałowi Jej Królewskiej Mości Elżbiety I-Francisowi Drake.Na tym pomniku słynny pirat,nie wyglądał jak pirat i trzymał ziemniaka,całą roślinę z łodygami,liśćmi,kwiatami i bulwami w ręku.







Kasztany,które co roku wymieniam.Zostawiam zeszłoroczne,
a zabieram świeże.





Do obiadu jestem na polu sama.Po obiedzie idę na spacer.Za gorąco jest by kopać ziemniaki.Znów "poluję" na motyle i zbieram grzyby.Dla mnie właśnie urosły.Rano będzie super smażoneczka na śniadanie :)
Kiedy słoneczko przestało tak mocno grzać,wracam na pole i kończę kopanie.Zbieram ostatnie ziemniaki,zwożę je do stodoły i teraz mam czas na pogaduszki z Babcią.Najpierw pokazuję Babci zdjęcia,które mam w laptopie.Opowiadam kto na nich jest i gdzie są zrobione.Później wypytuję Babcię o Jej rodzeństwo i rodziców i tym sposobem uzupełniam swoje drzewo genealogiczne.Lubię słuchać jak Babcia opowiada o tamtych,dawnych czasach.Czuję się wtedy jakbym sama przeniosła się w przeszłość.Czas szybko nam mija i zrobił się wieczór,życzę Babci dobrej nocy i idę "pogadać" z Radkiem.


























































Dzień trzeci!!!
No i pogoda się zmieniła!!!
Jeszcze nie jest zimno,ale się zachmurzyło i zaczyna mżyć.No cóż,prognozy się sprawdziły.
Po śniadaniu idziemy z Babcią do stodoły i rozmawiając,przebieramy ziemniaki.Duże i średnie do piwnicy w domu,a małe do piwnicy w stodole.Szybko nam to poszło,więc mam teraz czas dla siebie.Wykorzystuję to,że nie pada i idę pospacerować po polach i lesie.
Popołudniu idę do swojej koleżanki na pogaduszki,a wieczorem,po kolacji z Babcią,"rozmawiam" z Radkiem.










Dzień czwarty!!!!
No i dzień się zbudził deszczem.Słychać jak krople deszczu bębnią o parapet i szyby.Zrobiło się zimno....
Mimo to idę na spacer wśród starych jabłoni.
Po obiedzie idę do Sulmierzyc po zakupy i zobaczyć o której mam autobus rano do Pajęczna.
Jest zimno i mokro,więc postanawiam wracać.W drodze powrotnej,córka mojej koleżanki zabiera mnie do samochodu i podwozi.Nie wracam jednak od razu do Babci,a wstępuję na kawę do koleżanki i przy okazji chcę się z Nimi pożegnać,bo jutro już wyjeżdżam....
Na pogaduchach przy kawie czas nam szybko płynie.Pora już wracać do Babci.Żegnam się więc z Henią i Wioletką :) Do następnego roku :)
Pakuję się już powoli i postanawiam iść wcześniej spać,rano bowiem trzeba bardzo wcześnie wstać.
Jemy z Babcią kolację,rozmawiając.Później chwila "rozmowy" z Radkiem i kolejny dzień urlopu minął.



























Dzień piąty !!!!
Rano wczesna pobudka,śniadanie i kawa,rozmowa z Babcią i w drogę.....
Nie lubię pożegnań,zawsze mam oczy mokre od łez i tak jest i tym razem.
Żegnam się,do następnego razu kochana Babciu :)

W Sulmierzycach jestem przed czasem,więc chwilę czekam na autobus,którym jadę do Pajęczna.Tu mam przesiadkę na autobus do Wrocławia.Jadąc zastanawiam się czy zrobić Radkowi niespodziankę i wrócić wcześniej,czy pójść pochodzić po Wrocławiu???
Decyduję się,że jeśli będzie jakiś autobus do Jeleniej Góry,to od razu pojadę.
Wrocław powitał mnie ciepłem i słoneczkiem-jakaż różnica i niesamowita zmiana.To dobrze,bo mam jeszcze kilka dni urlopu...
We Wrocławiu,okazało się,że mam autobus za 30 minut,więc idę napić się kawy i jadę do Jeleniej Góry!!!

Czekając na autobus,podchodzi pan i pyta,czy ktoś jedzie do Jeleniej Góry,albo do Szklarskiej Poręby???Oferuje tańszą podróż i to już!!!
Zbiera kilka osób i już jedziemy.Radkowi wysyłam sms-a,że zostaję we Wrocławiu,a sama dojeżdżam już do Jeleniej Góry-niespodzianka będzie!!!
Niespodzianka się prawie udała,Radek coś przeczuwał i aż tak bardzo nie był zaskoczony.
Powitanie było cudowne....


Teraz pora na następną część mojego urlopu:)
Do zobaczenia.
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie,życząc miłej lektury.

Danusia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz