sobota, 24 maja 2014

Pierwszy storczyk :)

Dziś korzystamy z propozycji Macieja i jedziemy samochodem najpierw do Horní Maršova.O historii tej czeskiej miejscowości można przeczytać tu:
http://www.hornimarsov.cz/pl/historie-obce
My parkujemy samochód niedaleko wjazdu na cmentarz i idziemy w tamtym kierunku.Mijamy ogromną lipę z ławeczką dookoła pnia,figurę św.Jana Nepomucena,starą plebanię i wejściem bramnym wchodzimy na teren cmentarza,na którym znajduje się kościół.Ostatnio gdy tu byliśmy,budynek świątyni był otoczony rusztowaniami,dziś ich nie ma,a drzwi są otwarte.Wchodzimy po schodach z łupka do przedsionka.Niestety,jak się okazało po chwili,kościół jest zamknięty,wejścia do jego wnętrza broni krata,z kłódką.Zaglądamy przez kratę i postanawiamy wysłać Radka po klucz,a sami obchodzimy świątynię dookoła.
























Radek przynosi klucz,otwieramy więc kościół i wchodzimy do środka.Wnętrze świątyni jest w opłakanym stanie,ale widać,że trwają tu prace remontowe.Zgromadzone materiały i sprzęt napawa optymizmem,że za jakiś czas to miejsce będzie perełką.Przechadzamy się po starym wnętrzu,oglądając wszystko i zaglądając wszędzie,nawet tam,gdzie jest wyraźny znak zakazu.Wchodzimy z Maciejem na empory.W jednym miejscu deska jest ruchoma i wywołuje dreszczyk emocji,ale ciekawość jest silniejsza,idziemy więc dalej,na chór organowy.Stąd mamy widok na całe wnętrze świątyni.Robimy całe mnóstwo zdjęć,więc niesamowicie sporo czasu spędzamy w kościele.








































































Po dość długiej sesji zdjęciowej w kościele,zamykamy go i schodzimy do dawnej plebanii.
"Dawna barokowa plebania jest przykładem wyjątkowego połączenia zabytku kultury z obiektem użytkowym z zastosowaniem nowoczesnych technologii (ogrzewanie biomasą, kolektory słoneczne, rekuperacja ciepła). Plebania jest majątkiem Centrum SEVER, które w roku 2013 ukończyło jej kompletną rekonstrukcję tak, aby mogła służyć jako Dům Obnovy Tradic, Ekologie a Kultury (Dom Odnowy Tradycji, Ekologii i Kultury). Cele DOTEKu to odnowienie związku ludzi z krainą i przyrodą, zachowanie dziedzictwa kulturowego, szerzenie umiejętności wspierających zrównoważony rozwój. Otwarte codziennie od 9.00 do 17.00. Dotek proponuje: wędrówki z przewodnikiem, noclegi i wyżywienie, regionalne produkty."-informacje ze strony DOTEK.
Wchodzimy do infocentrum,oddajemy klucz od kościoła,dziękujemy i dowiadujemy się od Pani,że mamy możliwość obejrzenia dawnej plebanii w środku.Ucieszył nas ten fakt.Idziemy więc za naszą Panią przewodnik.






Zejście do najstarszej części plebanii,do piwnic.




































































































































Kiedy Pani pokazała nam wszystkie(prawie wszystkie,bo w niektórych pokojach byli zakwaterowani ludzie) pomieszczenia dawnej plebanii,opowiadając nam przy okazji historię i teraźniejszość tego miejsca,pożegnała się z nami,zostawiając nas samych byśmy mogli sobie jeszcze na spokojnie wszystko obejrzeć.My korzystamy z tego i mamy dodatkową,długą sesję zdjęciową.
Po obejrzeniu wnętrz,opuszczamy gościnne progi dawnej plebanii,wsiadamy do samochodu i jedziemy dalej.


































Naszym kolejnym celem jest Svoboda nad Úpou.Parkujemy samochód tuż przy informacji turystycznej,która okazuje się już zamknięta.
Bierzemy plecaki i ruszamy na szlak.
Idziemy pustymi uliczkami,pnąc się coraz wyżej.Mijamy piękne,stare,drewniane domy i wchodzimy w las.




































Leśną drogą wędrujemy,robiąc zdjęcia kwiatom,których rośnie tu całe mnóstwo.Najwięcej jednak jest tu czosnku niedźwiedziego,biało jest od jego kwiecia :)
I tak niepostrzeżenie dochodzimy do Janskich Lázni.Decydujemy się nie iść główną drogą,tylko skręcamy ku kościołowi.Ja z Radkiem byliśmy w tu ubiegłym roku i nawet mieliśmy możliwość zajrzeć do środka-wprawdzie przez karty,ale jednak,a dziś niestety,nawet drzwi są zamknięte.Robimy kilka zdjęć i idziemy w kierunku centrum uzdrowiska.Zatrzymujemy się,na krótki odpoczynek i posilenie się w pięknej altance :)





















































Kiedy już jesteśmy najedzeni,idziemy "przywitać" się  z Karkonoszem,zrobić sobie z Nim zdjęcia,a później krótki spacer po centrum uzdrowiska :) Pełno tu kwiatów,właśnie jest pora kwitnienia rododendronów i azalii.Różne kolory płatków kuszą nas skutecznie i znów mamy sesję zdjęciową :)












































Niestety my na koncercie nie będziemy :(












I znów sporo czasu zajęły nam zdjęcia i spacer po centrum.Powoli jednak wkraczamy na szlak.Idziemy zielonym szlakiem,kierując się ku Muchomůrce.Przechodzimy uliczkami miasteczka,mijając piękne pensjonaty,hoteliki i hotele i wchodzimy w las.Na drzewie dostrzegamy ogłoszenie-zaproszenie na Dzień Dziecka organizowany właśnie dziś i tam dokąd idziemy :)
























Wędrujemy więc leśną drogą,rozmawiamy,robimy zdjęcia i nie wiedzieć kiedy wychodzimy na polanę z piękną,długą aleją drzew,ogromnym,drewnianym ludem,płotkiem i mnóstwem dzieci w różnym wieku.Gwarno i wesoło jest dookoła :)
My przechodząc obok drewnianego luda,zostajemy powitani uśmiechem,przez Panie,które tu witają dzieci-nas niestety nie zaliczono jako dzieci :( ,mimo to wkraczamy w ten dziecięcy gwar :)
Idziemy powoli,rozglądając się dookoła,rozmawiamy i cieszymy się,że możemy tu być.Kiedy tak sobie spokojnie idziemy,dostrzegam w trawie storczyka i biegnę by zrobić zdjęcia,zaskakując swoim zachowaniem wszystkich.Prawie padam na kolana przed nim-taki jest cudny,a poza tym to mój pierwszy w tym roku,więc radość moja jest tym większa :)






Nas,niestety nie zaliczono do dzieci :(

Storczyk-cudo znalezione w trawie :)









































Po sesji zdjęciowej ze storczykiem,mamy kolejną z ogromnym stołem i krzesłami.Zasiadając do niego,czujemy się niesamowicie malutcy.....ale zabawę mamy przy tym rewelacyjną :) Idąc dalej,napotykamy kolejne drewniane ludy z ławeczkami i tabliczkami,ogromnych rozmiarów łóżko,drewniany,okrągły,kryty strzechą domek pasterski itp....Wszędzie dookoła słychać radosne śmiechy i pokrzykiwania dzieci.Po drodze mijamy kilka punktów kontrolnych,gdzie dzieci wykonują zadania-zabawy i otrzymują za nie kolorowe kamyczki,a na koniec pewnie każde z Nich dostanie nagrodę :)
My,oglądając to wszystko i ciesząc się,tanecznym krokiem zmierzamy do naszego celu,do Muchomůrki.




















Ile czasu potrzeba by coś uległo rozkładowi ?
-ogryzek 20 dni
-papierek 2-5 miesięcy
-bananowa skórka 3-6 miesięcy
-guma do żucia 1-5 lat
-woreczek foliowy 20-30 lat
-papieros 10-20 lat
-plastikowa butelka 50-80 lat
-szkło NIGDY



Muchomůrka-punkt widokowy z altanką o charakterystycznym kształcie grzyba(muchomora czerwonego),jest wspominany w przewodnikach po okolicy uzdrowiska Janské Lázně już pod koniec XIX wieku.W pierwszej po czesku napisanej książce o Karkonoszach Vaclava Durycha z 1897 roku,miejsce to występuje pod nazwą Zacisze Księżniczki lub Odpoczynek Księżniczki.Był to ponoć ulubiony zakątek kuracjuszki księżnej Almy Thurn-Taxisowej,z domu Belcredi,która pod Czarną Górą przeżyła napaść wojsk pruskich w 1866 roku.Trasa spacerowa biegnąca przez Las Promenadowy łagodnie opada po wąskim grzbiecie w kierunku Svobody nad Upą.Rosną wzdłuż niej stare klony.Do końca I wojny światowej nazywała się Aleją cesarza Franciszka Józefa.Ścieżce prowadzącej do Justova mlýna w Maršovie I,nadano imię Paula-po mężu Holubovej,córce założyciela tutejszej Piettovskiej dynastii Prospera starszego.Dominujące nad otoczeniem wzniesienie z panoramą Doliny Upy od dawna przyciągało uwagę kuracjuszy i turystów.Jednakże w jego dziejach,nie było tyle poezji....,bowiem wzniesienie nazywało się Galgenberg-wzgórze straceń.W czasach Marii Teresy,kiedy miasto miało gardłowe prawo,stała tu szubienica.W starszych dokumentach pisemnych,miejsce to bywa mylnie utożsamiane z podobną altanką zwaną Gloriet nad Doliną Rudolfa w Janskich Lazniach.Generalną renowację altanki Muchomůrka przeprowadzono jesienią w 2001 roku,na koszt miasta Svoboda nad Upą :)-tekst z tablicy informacyjnej.










My po dotarciu do czerwonego muchomora,siadamy na ławeczce pod kapeluszem i robimy sobie zdjęcia,a po sesji powoli zaczynamy schodzić ku Svobodzie nad Upą :)


































Po dotarciu do centrum miasteczka,postanawiamy przespacerować się jego uliczkami,zrobić niewielkie zakupy(kofola i piwo) i iść do restauracji coś zjeść :)
Kiedy rozsiadamy się wygodnie w restauracji,rozkoszując się zimnym piwem i kofolą-Maciej-bo kierowca-czekając na polevki(boršč)-za oknem z nieba "spadła" chmura.Udało nam się przejść zamierzoną trasę i zdążyć przed deszczem,zjeść i wypić piwo,unikając deszczu i odjechać do Polski już po nim-to się nazywa wyczucie czasu :)










Marlenka w Czechach jest popularna :)













Tak oto kończy się kolejny wędrówkowy dzień,pora więc na następny :)
Do zobaczenia już niebawem :)


Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)


Danusia i Radek.


Zdjęcia tu dodane są Macieja,Radka i moje :)
Pani pustułkowa dzielnie siedzi na jajeczkach :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz