sobota, 14 lutego 2015

Walentynkowy śledzik :)

Najpierw były mejle i ustalanie konkretnej godziny wyjścia na Polanę Śledzikową.

"W najbliższym czasie i bliższej lub dalszej okolicy odbywa się wiele imprez organizowanych przez organizacje społeczne oraz jednostki samorządowe i administracji państwowej . Sanie rogate , lodowiska , spacery narciarskie , wyścigi piesków ( na które chce się wybrać ale nie wiem jeszcze w jaki dzień ) zoomy i inne . W nawale tych imprez pragnę poinformować z niewielkim wyprzedzeniem o naszej skromnej tj. spotkaniu śledzikowym na Śledzikowej Polanie . Co prawda tzw. ,, śledzik " jest we wtorek ale ze względu na pracujących spotykamy się w sobotę 14.02.15 . Wskazane są różnorakie potrawy śledziowe ale że będzie ognisko to jeśli ktoś również kiełbaskę przyniesie to nie będzie przeszkód do jej podgrzania . Gdyby ktoś chciał przynieść płyny niezamarzające to myślę iż optymalną pojemnością jest 0,2 . Osoby zainteresowane mogą się zgłaszać abym mógł oszacować ilość kartofli do przygotowania . Osoby towarzyszące również mile widziane . Szczegóły podam w przyszłym tygodniu no i w razie wybitnie niesprzyjającej pogody plan awaryjny . Na razie tyle . Pozdrawiam prokurent imprezy M.
PS a za tydzień tłusty czwartek , osoby niepracujące mogą spotkać się na pączuszku :) "
"Do poprzedniego komunikatu na tematy śledzikowe dodam iż proponuję spotkanie w sobotę 14.02 o godz. 9.30 obok tunelu przy dworcu PKS . Kilka minut tradycyjnie poczekamy . Później również tradycyjnie udamy się na polane gdzie przy ognisku spędzimy czas . Będzie to ostatnie spotkanie przed rozpoczęciem sezonu RnR jak nietrudno się domyśleć . Natomiast nie wymyśliłem jak w sposób zorganizowany można by spotkać się w czwartek więc proponuję zajęcia w podgrupach , chyba że ktoś ma jakiś pomysł ale czasu już niewiele . Na razie tyle . Mile widziane zgłaszanie chęci uczestnictwa w sobotnim randewu . M."

My się zgłosiliśmy,ale z zastrzeżeniem-wszystko zależy od zdrowia Tatki Radka,więc do końca nie wiemy czy pójdziemy....
W piątkowy,bardzo późny wieczór ustalamy z Radkiem plan na jutro,by wszystko razem pasowało.
Wstajemy dość wcześnie-ja pół godziny przed Radkiem-smażę racuchy z jabłkami.Zjadamy wspólnie śniadanie,pijemy kawę,pakujemy plecaki i torbę.Wsiadamy do autka i jedziemy najpierw do szpitala,do Tatki Radka.Spędzamy u Niego trochę czasu.W trakcie rozmowy z Tatką,zadzwonił Maciej z zapytaniem,czy będziemy?Odpowiadam,że mogą się nas spodziewać,tyle że my przyjedziemy samochodem.Z Tatkiem spędzamy jeszcze trochę czasu i umawiamy się z Nim na popołudnie.Wsiadamy do samochodu i jedziemy na spotkanie ze znajomymi :)
Autko zostawiamy na niewielkim parkingu,bierzemy plecaki i w drogę,ku Polanie Śledzikowej !!!












Droga z parkingu do polany jest krótka,więc dość szybko jesteśmy na miejscu.Uczestnicy dzisiejszego spotkania już są-dotarli tu ciut przed nami.Witamy się ze wszystkimi.Z plecaka wyjmujemy racuchy i lizakowe serduszka-wszak dziś Walentynki :) Lizaki zostają rozdane,ognisko dzięki Maciejowi i Radkowi płonie,więc zasiadamy do suto zastawionego stołu.Królują na nim śledziowe potrawy,ale nie brakuje ciast i wielu innych pyszności.I pomyśleć,że to wszystko mieści się w plecakach :)


















Różne śledziowe przysmaki :)

:)







































Kiedy ognisko już jest dobrze rozpalone,wrzucam do niego ziemniaki przyniesione przez Marlenkę i Macieja i smażymy kiełbasy.Radość,śmiech,rozmowy słychać dookoła.Fajnie jest się spotkać ze znajomymi :)
Jarek włączył przenośny,mały głośnik z muzyką nagraną na pendrivie.I zaczyna się zabawa.Najpierw wspólne śpiewanie,a później tańce na śniegu :) Końcówka karnawału,Walentynki i spotkanie ze znajomymi,czyż trzeba lepszej okazji by choć trochę zapomnieć o smutkach?










































































































































My powoli zaczynamy się zbierać.Mamy jeszcze swoje plany do zrealizowania,więc żegnamy się ze znajomymi i razem z Sofijką i Heniem,opuszczamy Śledzikową Polanę,kierując się do autka.










Odwozimy Sofijkę na najbliższy dla Niej przystanek,skąd odjedzie do Cieplic.Heniu natomiast wysiada na Zabobrzu,a my jedziemy na parking przy markecie,gdzie zostawiamy autko i ruszamy w kierunku Góry Szybowcowej.
Mijamy osiedle zakazów-tak je nazwaliśmy idąc tędy kilka tygodni temu.I znów,tak jak wtedy,wchodzimy na mokrą łąkę z młodymi brzózkami.I podobnie jak wtedy,na drzewkach są ptaki :) Dziś jednak widzimy cel wyraźnie,więc nie będziemy błądzić po leśnych ścieżkach.Idziemy więc prosto ku naszemu celowi :)






















Śniegowa butomyjnia :)











"Historia Góry Szybowcowej (561m) nie zaczyna się zbyt chlubnie. Początkowo bowiem, to górujące od północnego wschodu nad Jeżowem Sudeckim wzgórze nosiło nazwę Góry Szubienicznej i być może do dziś kryje niejedną tajemnicę konających tu skazańców.
Rozkwit i sławę przysporzył górze, jak to w życiu bywa splot zdarzeń i przypadek. A zaczęło się od kufla piwa. W takiej bowiem atmosferze spotykali się niemieccy weterani lotnictwa I wojny światowej. Oni to na wzór ośrodka szybowcowego w Górach Rhón na Wassrkuppe, postanowili zbudować podobny w Kotlinie Jeleniogórskiej. Zamierzenie to nie było bezpodstawne, ponieważ w kotlinie działa zjawisko tzw. Fali sprzyjające rozwojowi sportów szybowcowych.
Szkoła Szybowcowa w Jeżowie Sudeckim oficjalnie rozpoczęła działalność w 1924 roku, jako drugi tego typu ośrodek w Niemczech. Z okresu przedwojennego najsłynniejszą adeptką wykształconą w tej szkole była Hanna Reitsch – wybitna szybowniczka, wielokrotna rekordzistka w tej dyscyplinie, słynna pilot oblatywacz (m.in. Pierwsze loty śmigłowcem oraz samolotami odrzutowymi i rakietami V-2), pilotka Adolfa Hitlera, autorka książek i instruktor szybowcowy.
Po wojnie, w marcu 1946 roku utworzono Aeroklub Jeleniogórski, który nie licząc przerwy w latach pięćdziesiątych działa do dziś. Wykształcił on wielu asów polskiego lotnictwa, m.in. Pierwszego, polskiego kosmonautę Mirosława Hermaszewskiego.
Góra Szybowcowa, to bogata tradycja sportów lotniczych dwóch narodów - polskiego i niemieckiego, to do dziś funkcjonujący ośrodek szkolenia paralotniarzy, szybowników, lecz to również albo przede wszystkim przepiękne miejsce widokowe. Miejsce niedzielnych wędrówek okolicznych mieszkańców. Miejsce, gdzie panorama jest tak rozległa i fascynująca, że można spędzić kilka godzin zupełnie się nie nudząc. Gdy ktoś jednak chciałby dodatkowo umilić sobie czas, można zajrzeć do baru „u czarownic” i niejednego się dowiedzieć, oczywiście z historii Góry Szybowcowej."-fragment ze strony:http://miasteria.pl/miejsce/gora-szybowcowa-jezow-sudecki.html
Błotnistą drogą pomiędzy polami,docieramy do wydeptanej ścieżki,wiodącej na szczyt.Oglądamy się za siebie i podziwiamy rozpościerające się za nami widoki.Robimy zdjęcia i powoli pniemy się do góry,co jakiś czas przystając na chwilę,by nasycić oczy pięknem krajobrazu :) A im jesteśmy wyżej,tym mamy za sobą rozleglejszą panoramę.Wprawdzie Karkonosze otulone są chmurami,Jelenia Góra natomiast spowita jest smogową mgiełką,ale i tak jest co podziwiać :) I tak wolniutko docieramy na szczyt.Tu zatrzymujemy się na dłuższą chwilę.Panorama stąd jest przecudna.Nasycamy się tym pięknem,rozpoznając widoczne w oddali budowle i szczyty i dopiero po dłuższej chwili zaczynamy powoli schodzić :)
















































Zejście zajęło nam o wiele mniej czasu,niż wejście.By podziwiać krajobraz nie musimy się oglądać za siebie,całe to piękno mamy teraz przed sobą.Kiedy jesteśmy już na błotnistej drodze,dostrzegam sarnę pasącą się pod lasem.Robię zdjęcia i powoli idziemy w kierunku autka.Wsiadamy do niego i odjeżdżamy do domu na obiad.Później wizyta w szpitalu u Tatki Radka,a po powrocie do domu mamy jeszcze gości-moją Mamę,brata i bratową :)

Tak oto zakończył się Walentynkowy dzień :)
Było inaczej i niecodziennie :)
Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)
I do zobaczenia już niebawem :)


Danusia i Radek :)


Zdjęcia tu dodane są Sofijki,Henia,Radka i moje.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz