Zarząd Oddziału PTTK „Sudety Zachodnie” wraz z redakcją „Nowin Jeleniogórskich” organizują w poniedziałek 6 kwietnia wycieczkę nr 7. Trasa wycieczki o długości 14 km przebiega w zachodniej części Kotliny Jeleniogórskiej. Zbiórka uczestników o godz. 10.00 na przystanku MZK „Mała Poczta” przy ul. Wolności w Jeleniej Górze. Ruszamy ulicą Powstańców Wielkopolskich, przekraczamy linię kolejową do Szklarskiej Poręby, mijamy teren dawnego ośrodka rekreacyjnego „Rakownica” i podchodzimy na Godzisz, na południowym zboczu oglądamy niewielkie skałki i schodzimy do dolnej części Goduszyna. Po przejściu przez Trasę Czeską kontynuujemy wędrówkę widokowymi drogami polnymi podziwiając obszerną panoramę Karkonoszy, Gór Izerskich i Rudaw Janowickich. Mijamy kraniec Wojcieszyc i w pobliży stawów zatrzymujemy się na świąteczne śniadanie przy ognisku. Po odpoczynku drogą wzdłuż Kamiennej docieramy do pałacu w Pakoszowie. Wzniesiony w 1725 roku barokowy pałac został przed kilku laty starannie odrestaurowany z przeznaczeniem na hotel, niektóre pomieszczenie są udostępnione do zwiedzania. W końcowej części wycieczki idziemy do Sobieszowa, skąd co centrum Jeleniej Góry odjeżdżamy autobusem MZK lub PKS.
Wycieczkę prowadzi Wiktor Gumprecht z Mysłakowic.
Uczestnicy we własnym zakresie ubezpieczają się od następstw nieszczęśliwych wypadków, członkowie PTTK z opłaconą składką objęci są ubezpieczeniem zbiorowym.
Opracował Wiktor Gumprecht."
Wczoraj uzgodniliśmy z Tatkiem,że jeśli będzie się czuł dość dobrze,to dziś pójdziemy na rajdową wędrówkę.
No i idziemy!!!
Jesteśmy lekko spóźnieni,ale Radek mnie uspokaja-"Danusiu znam trasę,więc Ich spokojnie dogonimy".
Kiedy jesteśmy niedaleko przystanku "Mała Poczta",dostrzegamy sporą grupkę ludzi stojących na przystanku-to nasi współwędrowcy :)
Podchodzimy do Nich,witamy się z każdym i po krótkim powitaniu przez Wiktora,powoli ruszamy już na szlak.
Idziemy więc ulicami Jeleniej Góry,kierując się ku miejscu,gdzie jeszcze w latach 90-tych ubiegłego wieku tętniło życie i tłumy ludzi tu przybywały."Ośrodek Wypoczynku Świątecznego Rakownica wybudowany został przez społeczeństwo Jeleniej Góry na XXX lecie PRL-u lipiec 1974 roku."-taką informację możemy przeczytać na tablicy,umieszczonej na stojącym przy wejściu na teren,granicie.Kiedyś były tu dwa baseny,zaplecze techniczne,zielony teren do opalania i to wszystko sprawiało,że na Rakownicę podczas wakacji przyjeżdżały tłumy letników.Potem nagle okazało się,że woda w basenach nie nadaje się do użytku.Zaczęły powstawać problemy z wymianą wody i zasilaniem.Za dostarczenie wody do basenów,odpowiadał leśny strumyk i to on jak się okazało został zanieczyszczony.A może woda w nim od zawsze była taka sama?-i tylko wtedy nikt nie dbał no nasze zdrowie tak jak dziś?Mimo wszystko,fakt jest faktem,że przez 16 lat,teren ten tętnił życiem,a teraz stoi odłogiem i niszczeje.
Stajemy by wysłuchać historii tego miejsca,którą opowiada Wiktor.
Ja oczywiście przechadzam się,robię zdjęcia i zaglądam gdzie się da,a przy okazji pytam Radka czy zna to miejsce?-"Ależ oczywiście Danusiu,znam to miejsce.Sam nie raz tu byłem."
No cóż,ja jestem tu po raz pierwszy,ale mimo to wyobrażam sobie jak tu dawniej było.Mam przykład basenu w Lubaniu,gdzie jeszcze pod koniec lat 80-tych ubiegłego wieku chodziłam się kąpać.Teraz to totalna ruina :(
Kiedy Wiktor kończy opowiadać,powoli ruszamy dalej.
Wędrujemy leśnymi drogami,delikatnie wspinając się coraz wyżej i wyżej.I kiedy wciąż tak idziemy do góry,Bolek,który akurat nas mijał,pyta-"czyżbyśmy zdobywali jakiś szczyt?".Radek śmiejąc się,odpowiada:"Bolku,wszak godzisz się zdobyć Godzisz!".Śmiejemy się z tej odpowiedzi idąc wciąż do góry,a im wyżej jesteśmy,tym bardziej zaskakuje nas widok-droga jest strasznie zryta przez dziki.Idziemy nią do skał i kiedy jesteśmy już przy nich,ścieżka powoli zaczyna wieść nas w dół.
Niestety,dawny,popularny punkt widokowy,jest obecnie zarośnięty,niedostępny i zapomniany:(
Wędrujemy przez las,kierując się do Goduszyna-dzielnicy Jeleniej Góry.Tu idziemy ul.Goduszyńską do drogi szybkiego ruchu.Przechodzimy przez nią na drugą stronę,zmierzając ku rozpościerającym się dookoła polom.
Schodzimy z asfaltu na polną drogę i nią wędrujemy,ciesząc się przepiękną panoramą,która dookoła nas się rozpościera.A jest co podziwiać,bo mimo chmur widać Góry Izerskie,Karkonosze i Rudawy Janowickie.Na dodatek,niebo jest "usiane" przedziwnymi,ale pięknymi chmurami.I tak,niespiesznie wędrujemy drogami,wijącymi się wśród pól.
Przy kępie drzew i stercie kamieni,robimy sobie krótki postój na łyk gorącej herbaty,pogaduchy i odpoczynek.
Kościół św.Barbary w Wojcieszycach. |
Po odpoczynku,ruszamy dalej,ku Wojcieszycom.Im bliżej jesteśmy zabudowań,tym droga,którą wędrujemy staje się bardziej błotnista.Nasze buty z każdym kolejnym krokiem stają się cięższe.Błoto klei się do nich,sprawiając,że mamy spory ciężar na nogach....Mimo to jakoś udaje nam się pokonać ten odcinek i kiedy jesteśmy już poza zasięgiem błota,każdy na swój sposób usiłuje wyczyścić obuwie (przechodząc przez kałuże,po trawie,oskrobując buty kijkami itp...)
W Wojcieszycach,spotykamy Ewę i Macieja.Witamy się z Nimi,radując ze spotkania :)
Myjemy buty wodą lejącą się ze szlaucha i kiedy są już czyste,okazuje się,że zostaliśmy sami.Wszyscy już poszli dalej...
Stajemy lekko zdezorientowani na ulicy.Którędy teraz????
Po dłuższym rozglądaniu się dookoła,Radek dostrzega w oddali naszą grupę.Idziemy więc dość szybkim tempem w Ich kierunku.
Mijamy ostatnie domki jednorodzinne i wychodzimy na otwartą przestrzeń.Droga wije się wśród pól.Dostrzegamy naszych rajdowiczów w oddali,na skraju lasu.Idziemy więc w tamtym kierunku i kiedy już jesteśmy na drodze pomiędzy drzewami,zaczyna sypać śnieg.Gęsty i gruby-nawet zimą takiego nie widziałam.Śnieżyca rozszalała się na całego,Grube płatki białego puchu w mig okryły ziemię.Zrobiło się biało dookoła.Niczego nie widać,wszystko otacza chmura śniegowa,stąpająca po ziemi.Ledwo można dostrzec,że wędrujemy pomiędzy stawami.
I tak,mimo szalejącej śnieżycy,robiąc zdjęcia,wędrujemy dalej.Świat dookoła nas wygląda bajkowo,więc trza to uwiecznić na zdjęciach.
Zatrzymujemy się przy znajdującym się wzdłuż drogi wale,gdzie po kilku próbach,udaje nam się rozpalić ognisko.Zanim zaczniemy smażyć kiełbaski,robimy sobie grupowe zdjęcia.A po nich,każdy wyjmuje z plecaków,przyniesione przez siebie wiktuały: kiełbaski,jajka,ciasta i całe mnóstwo innych smakołyków.Zaczynamy więc ucztowanie :)
Dwa,całkiem zgrabne brzuszki....kto wie czyje??? |
Kiedy pierwsze kiełbaski są już usmażone,Maciej wyciąga z plecaka pomlázke-wielkanocną rózgę,z którą w Poniedziałek Wielkanocny w Czechach,chłopcy biegają i smagają dziewczęta po nogach,dostając w zamian pisanki,kolorowe wstążki lub coś do jedzenia.Według tradycji chłostanie,smaganie towarzyszyło słowiańskim obrzędom związanym z radością po odejściu zimy i nadejściu wiosny.Smaganie (podobnie do oblewania) miało zapewniać siły witalne,młodość i oczyścić z chorób.I tak pierwsza na ochotnika,zostaje wysmagana rózgą Sofijka,a później ja i kolejne rajdowiczki :)
Ela krąży pomiędzy uczestnikami dzisiejszej wędrówki,częstując wszystkich słodyczami i małym co nieco.Okazuje się,że wczoraj miała urodziny.Składamy Jej życzenia :)
"Elu z okazji urodzin składamy Ci moc życzeń:
uśmiechu,zdrowia,radości,mnóstwa prezentów i gości,przyjaźni wielkich i małych,wielu przygód niebywałych i uśmiechu wesołego i wszystkiego,wszystkiego najlepszego!!!!!".
Kiedy przestaje sypać śnieg i chmury się rozstępują,ukazując nam błękitne niebo.Robimy sobie sesję zdjęciową w przepięknej scenerii,a po zdjęciach Wiktor zarządza jajkowy konkurs-czyje jajo jest twardsze ????
Do boju stanęło osiem par i tak stukając się nawzajem jajkami,kolejno wykruszają się uczestnicy konkursu.Ostatnia para,która została na polu bitwy,to Władysław i Wiktor.Panowie "walczą" zacięcie o miano "Największego Jajcarza Rajdu na Raty" :)
Tytuł "Największego Jajcarza Rajdu na Raty" zdobył Wiktor!!!!
GRATULACJE!!!!!
Wiktor szczęśliwy ze zwycięstwa,rozłupuje jajko,by udowodnić,że jest ugotowane,zjada je i dostaje całusy od rajdowiczek,jako nagrodę za zwycięstwo :)
Zjadamy resztę smakołyków i powoli gasimy ognisko.Wszak pora iść dalej....
Radek ma swój sposób gaszenia ogniska :) |
Ognisko zostało zagaszone,a my wędrujemy ku Pałacowi Pakoszów.Na skrzyżowaniu dróg,rozstajemy się z kilkoma osobami,które postanowiły już wracać do domów.My idziemy wzdłuż rzeki Kamiennej,czyszcząc sobie buty w śniegu leżącym na poboczach drogi i kiedy jesteśmy blisko pałacu,znów zaczyna sypać biały puch,który z każdym naszym krokiem gęstnieje,tworząc dookoła nas swoistą zasłonę.
Przed wejściem do pałacu,wszyscy otrzepujemy się ze śniegu i dopiero wchodzimy do środka.W holu zostawiamy plecaki,wieszamy kurtki i czekamy na Panią,która będzie nas oprowadzać.
Trochę historii:
"Dokładna data budowy Pałacu Pakoszów nie jest znana. Początkowo prawdopodobnie należał do rodziny Schafgottsch. Pierwszym udokumentowanym właścicielem był John Martin Gottfried, zięć Christiana Menzla.
Studia w najstarszej części dachu wykazują znaczną rozbudowę i przebudowę w połowie XVII wieku. Obecny, późnobarokowy wygląd nadała obiektowi przebudowa z 1725 r.
Obiekt służył Johnowi Martinowi Gottfriedowi jako jako reprezentacyjne pomieszczenia mieszkalne oraz manufaktura wybielająca najwyższej jakości len.
Tkaniny moczono w kadziach na parterze w roztworze z potasu i mydłem, płukano i następnie rozkładano na łąkach do wyschnięcia na słońcu.
Przywilej do przetwarzania niezbędnej do bielenia lnu wody został potwierdzony w 1777 roku przez króla Fryderyka II w dokumencie zachowanym do dziś. Do produkcji prowadzonej w południowej części budynku został przekierowany potok. Woda osłabiła fundamenty od strony północnej, stąd w późniejszych latach potok został przeniesiony około trzech metrów dalej na północ od domu. Północna ściana została wsparta na czterech filarach. Podczas obecnej przebudowy odnaleziono w części zewnętrznej ściany dawny zbiornik służący wybielaniu i duży komin do produkcji potażu.
Pomieszczenia reprezentacyjne i letnia siedziba znajdowały się na pierwszej kondygnacji. Na szczególną uwagę zasługuje ponad 100 metrowa sala, której strop został ozdobiony freskami przez jednego z uczniów Willmanna.
Alegoryczny obraz prezentuje góry lodowe pokryte śniegiem, pejzaże morskie z łodzi udających z towarem do wspaniałych wybrzeży południowych, krajobraz z chmurami, z których wyłania się męska postać z kosą- Kronos oraz dwie postaci wsparte o kulę ziemską, które dzięki swoim atrybutom- wadze i mieczowi uważane są za Justitię i Marsa.
Sala ta została w dużej mierze zniszczona. Zachowało się jedynie kilka fragmentów fresków. Plafon odtworzył jeden z bardziej znanych niemieckich artystów- Christoph Wetzel, którego dziełem było również odrestaurowanie kopuły kościoła Frauenkirche w Dreźnie."-tekst ze strony http://www.palac-pakoszow.pl/historia
"6 lat temu pałac został zakupiony przez Spółkę "Bielarnia Hessa"-potomków dawnych budowniczych i odnowiony z wielką pasją i zachowaniem architektonicznych szczegółów.Mieści się tu hotel,który dysponuje 19 pokojami i apartamentami.
Do dyspozycji naszych Gości:
-unikalna Sala Barokowa
-restauracja prowadzona przez najlepszych kucharzy
-kameralny Drink Bar z kominkiem
-biblioteka
-letni taras restauracyjny
-bezpłatny parking
-winda dla Gości
-bezpłatny dostęp do internetu
-basen
-sauna
-masaże
-pokój zabaw dla dzieci
Pałac jest członkiem prestiżowej Fundacji Doliny Pałaców i Ogrodów Kotliny Jeleniogórskiej.
Zwiedzanie Pałacu:
Codziennie o godz. 12.00, 14.00 i 16.00
Bilet wstępu 12 zł/os, dzieci do 8 r.ż. bezpłatnie
Zwiedzanie grup powyżej 6 osób - za uprzednią rezerwacją
Zapraszamy!"-tekst ze strony http://www.palac-pakoszow.pl/palac
Zwiedzanie zaczynamy od wejścia na pierwsze piętro.Tu rozsiadamy się wygonie na krzesłach i oglądamy film,ukazujący historię tegoż miejsca.Po filmie idziemy do Barokowej Sali z przepięknymi freskami na suficie.Stajemy z głowami zadartymi w górę i oglądamy,podziwiamy i robimy zdjęcia pięknemu sufitowi.
Po zrobieniu całego mnóstwa zdjęć i wysłuchaniu Pani nas Oprowadzającej,przechodzimy powoli dalej-do biblioteki.Tu wysłuchujemy opowieści o księgozbiorze,który się tu znajduje i o właścicielach.
Po obejrzeniu biblioteki i zrobieniu zdjęć idziemy przez część hotelową,schodząc na parter,gdzie mamy okazję zajrzeć do sali "Fitness" i "Basenu".Przy okazji,oglądamy odsłonięte fragmenty starych murów pałacowych i powoli przechodzimy do kolejnych pomieszczeń.
Kiedy obejrzeliśmy wszystko,co mogliśmy zobaczyć,wpisujemy się do księgi,płacimy za możliwość zwiedzania,ubieramy się i opuszczamy Pałac Pakoszów.Nie pada śnieg,ale biało jest dookoła.My idziemy na przystanek MZK i kiedy czekamy na nasz autobus,znów zaczyna sypać białym puchem :)
Kiedy przyjeżdża autobus,wsiadamy i odjeżdżamy do Jeleniej Góry,kończąc Świąteczną wędrówkę :)
Kolejna przed nami,więc do zobaczenia już niebawem.
Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)
Danusia i Radek :)
Zdjęcia tu dodane są Sofijki,Macieja,Jarka,Radka i moje :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz