niedziela, 7 sierpnia 2016

Nás krásnych je málo-czyli mosty nad Izerą i Dolánky :)

Dziś jedziemy z Rajdem na Raty.No może,nie pójdziemy z Nimi,ale do miejscowości Malá Skála pojedziemy razem.Mamy swoje plany.
Wstajemy odpowiednio wcześnie,na spokojnie zjadamy śniadanie,pijemy kawę,robimy kanapki i pakujemy plecaki.Kiedy jesteśmy gotowi,ruszamy w kierunku stacji kolejowej.Tu spotykamy sporą grupę znajomych,witamy się,rozmawiamy i dobieramy w piątki.Z nami jest Sylwia i dwójka młodych ludzi-Iza i Leszek-rodzina Krzysztofa i Ani.Kupujemy bilety ZVON i idziemy na peron,gdzie czekamy chwilkę na pociąg,a kiedy przyjeżdża,wsiadamy do niego i jedziemy do Szklarskiej Poręby Górnej.












Podróż mija nam szybko i bezproblemowo.W Szklarskiej Porębie Górnej przesiadamy się do czeskiego pociągu,jadącego do Liberca.My oczywiście nie jedziemy do Liberca,a jedynie do Tanvaldu.Tu mamy kolejną przesiadkę.Z Tanvaldu jedziemy do Železného Brodu.I znów się przesiadamy,tym razem do pociągu jadącego do Turnova.Nasza jazda kończy się w miejscowości Malá Skála.Stąd rajdowicze ruszają na dzisiejszą wędrówkę.My również,tyle że pójdziemy w innym kierunku.Zanim ruszymy,robimy sobie krótką sesję zdjęciową z miniaturką stacji,a po niej powoli wędrujemy wąskimi uliczkami,kierując się do naszego pierwszego celu.














































Przechodzimy nad Izerą.Przez chwilę przyglądamy się pływającym w kajakach ludziom i kiedy stajemy po drugiej stronie ruchliwej drogi,żegnamy się z rajdowiczami.Oni ruszają na szlak dzisiejszej wędrówki,a my idziemy na piwo :)










Maloskalský pivovar znajduje się w "Restaurace pod Pantheonem".I my właśnie tam zmierzamy.Najpierw kilka zdjęć na zewnątrz,a po sesji wchodzimy do środka.Postanawiamy pójść na taras.Wchodzimy więc na piętro.Przechodzimy przez salę restauracyjną i rozsiadamy się wygodnie na tarasie.Zamawiamy piwo-Maloskalská polotmavá desítka-razy dwa i zastanawiamy się kiedy nasi rajdowicze staną na punkcie widokowym.Zaglądamy w tamtym kierunku co jakiś czas,rozkoszując się smakiem złocistego trunku.
Dzwonię do Sylwi i mówię Jej by spojrzała w w dół na prawo,gdy stanie już na górze.W odpowiedzi słyszę,że za niedługo pomacha do nas :) Czekamy więc z kuflami w dłoniach.....
Po jakimś czasie na punkcie widokowym dostrzegamy znajome postacie,ale nikt z góry nas nie widzi.Czekamy więc na Sylwię i kiedy staje Ona na górze,od razu zaczynamy do siebie nawzajem machać :) Robię kilka zdjęć przy okazji,a po sesji siadamy przy stoliku i rozkoszujemy się cudownym smakiem złocistego trunku :)
































Nawet osa chciała się napić....















Po wypiciu piwa i zapłaceniu rachunku,schodzimy na parter.Tu kupujemy butelkę złocistego trunku,robimy kilka zdjęć i wychodzimy na zewnątrz.

Link do filmiku:
https://get.google.com/albumarchive/104452894196676741932/album/AF1QipPB4Gyc0vclS6jf9q_nYLojkEw-XtIyCQQVkesa/AF1QipPs2fwLwg2DM2QNyG0pO9O0-LpdV7EY4LdRl0V0






















Zanim ruszymy na szlak,idziemy najpierw do punktu informacji turystycznej,gdzie kupujemy vizytki i stemplujemy kajety.Po dopełnieniu formalności,przechodzimy na drugi brzeg Izery.Tu zaglądamy do sklepiku,kupujemy małe co nieco,przechadzamy się spacerkiem,robiąc kilka zdjęć i postanawiamy nie szukać szlaku,tylko pójść ścieżką rowerową.


























Idziemy więc skrajem asfaltowej drogi,mija nas całe mnóstwo rowerzystów.Ruch panuje tu niesamowity.Wchodzimy na podwieszany i lekko bujający się most nad Izerą,robimy kilka zdjęć i idziemy dalej.Kiedy dostrzegam motyle na łącę,kuszę się i robię z daleka kilka zdjęć,Radek widząc to,uśmiecha się delikatnie i mówi: "Danusiu nie możesz dziś się zatracać,nie mamy aż tyle czasu...a poza tym nie możemy zawieść zaufania naszych znajomych." Oczywiście wiem o tym.Wszak to Oni nam zawierzyli,bo to my mamy bilet.
Wędrujemy więc dalej,bez motylkowych zdjęć....
Mijamy co jakiś czas niewielkie knajpki,w których panuje spory ruch.Rowery zaparkowane obok świadczą o tym.Znów wkraczamy na most nad Izerą.Jest wiszący i malowniczy i gdy się po nim idzie,to się lekko buja.Krótka sesja zdjęciowa i ruszamy dalej.


































Kiedy docieramy do miejscowości Rakousy,trochę się gubimy i idziemy prosto,ale po jakimś czasie gdy nie dostrzegamy oznaczenia ścieżki rowerowej,wracamy do wiaduktu.Przed samym mostem,odnajdujemy oznaczenie rowerówki.Skręcamy więc na wąską dróżkę i pniemy się nią do góry na wiadukt.Ścieżka rowerowa jest tu poprowadzona wzdłuż torów.Oddzielona jest od nich metalowym płotem z siatki.Idziemy nią,robimy zdjęcia,przyglądmy się płynącym w dole kajakom i powoli schodzimy z mostu.

"Most kolejowy na Izerze – Rakousy.
O XIX wieku mówi się, że jest okresem rewolucji przemysłowej oraz stuleciem pary. Nastąpił wówczas rozwój transportu, budowano drogi i koleje. W okresie, kiedy w Czechach kończyła się budowa dróg państwowych, powstawały też pierwsze linie kolejowe. Impuls do budowy pierwszych torów kolejowych  dali północnoczescy, libereccy przemysłowcy, którzy zaczęli kupować saksoński i pruski węgiel, a ze względu na duże odległości nie mogli go transportować tradycyjnymi sposobami. Jedną z niewielu tras, które zachowały się na rozkładach jazdy do dziś, jest trasa nr 030 Pardubice – Liberec. Dzieło spółki Süd-norddeutsche Verbindungsbahn (SNDVB, „Południowo-północno-niemieckie koleje łącznikowe“) należy do najstarszych linii kolejowych w Czechach. Spółkę założono 5 czerwca 1856 r., na jej czele stanął hrabia Arnošt Harrach. Budowę linii zaczęto w 1856 r. w Pardubicach, po 13 miesiącach dotarto do Josefova (39,5 km), po kolejnych 8 miesiącach zbudowano dalszych  37,6 km  do  miejscowości Horky koło Starej Paki  a  po  upływie następnych sześciu miesięcy dnia 1 maja 1859 uroczyście otwarto kolej w Turnovie. Na trasie budowano wiadukty, tunele i mosty. I właśnie mosty, obok tuneli, należą do najbardziej typowych elementów budownictwa kolejowego. Podczas budowy mostu koło Rakousów na trasie z Turnova do Železnego Brodu w 1858 r. spółka SNDVB po raz pierwszy wykorzystała patent astriackiego inżyniera Rudolfa Schifkorna z roku 1853 – metalową kratownicową konstrukcję łączącą żeliwne odlewy i elementy stalowe. Konstrukcję dostarczyły zakłady mostowe braci Kleinów z Sobotína. Most składał się z 7 pól po 26 metrów każde. W 1892 r. konstrukcja wymieniona została na półparaboliczne kratownice z górnym pomostem spoczywającym na oryginalnych kamiennych filarach. Wymianę przeprowadziła firma Vojtěcha Lanna z Pragi. Stalowy most w Rakousach był pierwszym mostem tzw. systemu Schifkorna w całej monarchii.

Opracował: OHK v Jablonci nad Nisou
Tłumaczenie: Helena Jankowska."-tekst ze strony http://www.atrakcjetechniki.karr.pl/pl/strony/1198.html

Idziemy przez wioskę.Zbliżamy się do rzeki i wędrujemy wzdłuż niej.Słyszymy pozdrowienia płynących w kajakach i pontonach ludzi.Pozdrawiamy Ich,cały czas wędrując dalej i tak docieramy do miejscowości Dolánky.












Stajemy przed folwarkiem "Dlaskův statek",robimy kilka zdjęć i wchodzimy do środka.

"Dolánky u Turnova są częścią miasta Turnov. Leżą wzdłuż rzeki Izery, przed miejscem w którym wpływa do niej Vazovecký potok. Pomimo swych niewielkich rozmiarów Dolánky są popularnym celem wycieczek. Ich najbardziej znaną atrakcją turystyczną jest Gospodarstwo Dlaska. Jest ono  typowym przykładem domu, jakie w dawnych czasach wznoszono nad Izerą. Gospodarstwo powstało w 1716 roku i od tego czasu poddane zostało wielu przeróbkom architektonicznym. Jest samodzielną, otoczoną płotem z belek, budowlą z dwoma bramami – górną, murowaną i zwieńczoną drewnianą dzwonniczką, oraz dolną, wykonaną z drewna. Spośród stojących tu pierwotnie budynków do dzisiaj przetrwała jedynie drewniana stodoła. Częścią gospodarstwa jest również wykonana w 1784 roku rzeźba Panny Marii oraz piętrowy, drewniany spichlerz. Obecnie Dolánky słyną także z kempingu, festiwalu i przede wszystkim trasy Greenway Jizera, znanej ścieżki rowerowej wzdłuż rzeki Izery."-tekst ze strony http://www.regionalniprodukt.cz/dr-pl/18325-odk-po-izerze.html

Kupujemy bilety,vizytki,stemplujemy dzienniczki,pytamy czy możemy robić zdjęcia i zaczynamy zwiedzanie.


































































Przechadzamy się bez pośpiechu po izbach na parterze.Oglądamy wszystko,robimy zdjęcia i wchodzimy po drewnianych schodach na piętro.Tu jest więcej izb niż na parterze.Zaglądamy do każdej.Oglądamy stare sprzęty domowe,robimy zdjęcia i śmiejemy się,gdy Radek,mimo ostrzeżenia o niskich stropach,kilka razy uderza głową w belki.Ot zapomniał się....
















































































































Po obejrzeniu wszystkiego w budynku mieszkalnym,wychodzimy na zewnątrz i wchodzimy do części dla zwierząt.Kilka zdjęć i idziemy obejrzeć ekspozycję muzealną w stodole.Kiedy już wszystko zobaczymy,powoli opuszczamy teren folwarku.Pora ruszyć dalej.
Idziemy do punktu informacji turystycznej,spoglądamy na mapę i ruszamy powoli na szlak.
























Przechodzimy kolejny raz nad Izerą,wchodzimy do parku i alejkami parkowymi zmierzamy w kierunku centrum miasta Turnova.Robimy sobie przy okazji krótkie sesje zdjęciowe.I w ten sposób docieramy do nieznej nam dzielnicy miasta.



























I tak wędrując ulicami Turnowa,dostrzegamy na ul.Žižkovej obdartą z tynku willę z dwiema dużymi,żelaznymi rzeźbami-co nas bardzo zaciekawiło.Wchodzimy przez otwartą bramę na podwórze-jest tu też restauracja,a przed nią duża,żółta metalowa żyrafa-robimy sobie z nią zdjęcia i idziemy do metalowych postaci.Kiedy tak je fotografujemy,w drzwiach ukazuje się Pani i woła nas byśmy weszli.Radek najpierw sprawdza która jest godzina i stwierdza,że mamy na tyle czasu,by zajrzeć do środka.Wchodzimy więc i zaczynamy oglądać prace uczniów szkoły BBart Turnov, ale także różne dzieła sztuki rzemieślników i producentów z Czeskiego Raju.Przechadzamy się od jednej do drugiej sali,oglądamy niesamowite rzeźby,robimy zdjęcia-całe mnóstwo zdjęć,a kiedy już wszystko obejrzymy,powoli wychodzimy na zewnątrz.Jesteśmy zachwyceni tym co widzieliśmy i żałujemy,że nie mamy więcej czasu...
























































































Gdyby nie to,że mamy bilet,na który oprócz nas ma jeszcze jechać troje znajomych,to w galerii rzemiosł spędzilibyśmy o wiele więcej czasu.No cóż,tak już w życiu bywa.
Idziemy dość szybko w kierując się ku centrum Turnova.Nie pamiętamy ile potrzebujemy czasu by dojść do stacji,dlatego w Rynku zatrzymujemy się tylko na kilka zdjęć.Po sesji zdjęciowej idzemy w kierunku Izery,którą przekraczamy,idąc przez kolejny dziś most.






















Dość szybkim tempem wędrujemy prawie pustymi ulicami miasta i dzięki temu na stacji kolejowej jesteśmy ze sporym zapasem czasowym.Coś nam się ubzdurało z godziną odjazdu pociągu z miejscowości Malá Skála i kiedy na rozkładzie jazdy pociągów nie znajdujemy takiego odjazdu,dzwonię do Wiktora i pytam się o której ma być pociąg w Malej Skáli? Odpowiedź Wiktora nas uspokaja-mamy czas na jedzenie i piwo.Siadamy na ławce w cieniu-słoneczko dość dało nam się dziś we znaki-wyjmujemy kanapki i butelkę piwa-dużą butelkę :)
Po takim marszu,kanapki smakują rewelacyjnie,a piwo jest ambrozją :) Posileni i napojeni,odpoczywamy jeszcze chwilę,a kiedy zostaje zapowiedziany nasz pociąg,zbieramy swoje rzeczy i idziemy na peron.Tu czekając dostrzegamy dość tęgiego Pana,w czarnej koszulce z napisem "Nás krásnych je málo".Ukradkiem robię Mu zdjęcie,bo szalenie podoba mi się napis.Kiedy przyjeżdża nasz pociąg,wsiadamy do niego,zajmujemy dodatkowo dwa miejsca i jedziemy po naszych rajdowiczów,ruszając już w drogę powrotną.
I tak jak rano,przesiadamy się w Železným Brodzie,w Tanvaldzie i w Szklarskiej Porębie Górnej.










Droga mija nam bezproblemowo.Szczęśliwie docieramy do domu,kończąc w ten sposób dzisiejszą wędrowkę.Pora więc na kolejną.
Do zobaczenia niebawem :)


Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)

Danusia i Radek :)






2 komentarze: