Pogoda w kratkę.W poniedziałek deszcz,we wtorek nawet ładnie i dzięki temu udała się węrdówka w Górach Izerskich:
http://podrozedanusiiradka.blogspot.com/2016/08/izerski-dzien-urlopu.html
Wczoraj na zmianę-słońce i deszcz,więc było siedzenie w domu i robienie ogórków kiszonych,przez co był też pomyłkowy telefon:
"-Gabrysiu masz ogórki?
-Nie.
-Ale dlaczego?
-No nie mam...
-Ani takich do kiszenia?
-Nie mam...
-Ale dlaczego?
-Nie wiem,ale nie mam...
-Szkoda....
-No szkoda,ale tak jakoś wyszło...a poza tym nie ma mnie w Jeleniej Górze,jestem w sanatorium.
-No tak,ale mimo to szkoda że nie masz ogórków....
-A co?Chciałaś Radkowi zrobić ogórki?
-No tak,kilka słoików,byśmy mieli pod ręką.Szkoda,że nie masz ogórków...
I konsternacja....Chwila ciszy i zastanowienia.Coś mi głos z drugiej strony telefonu zaczyna przypominać głos nie tej Gabrysi,do której miałam zadzwonić.Eureka!!!To nie ta Gabrysia!!!
-Gabrysiu,ja Cię przepraszam,ale to nie do Ciebie miałam zadzwonić.Chociaż widać tak miało być i z Tobą też miałam porozmawiać i dowiedzieć się co u Ciebie.Ot gapa ze mnie....
Rozmawiamy jeszcze chwilę już nie o ogórkach,oczywiście-z tego śmiejemy się niesamowicie :) Żegnamy się i dzwonię do drugiej Gabrysi:
-Gabrysiu,czy masz ogórki?
-Mam.
-Takie do kiszenia?
-Tak.
-Oj to fajnie,a masz koper?
-Mam....
-A czosnek?
-Mam i chrzan też mam....
-To świetnie.Pójdę najpierw na ryneczek po kwiatki i przyjdę do Ciebie po ogórki.To na razie,pa."
I takim sposobem udało się zrobić kilka słoików ogórków,a Radek dostał pozdrowienia od dwóch Gabryś :)
Oczywiście pozdrawiam obie Gabrysie bardzo serdecznie :)
Tak było wczoraj.
Dziś ma być słońce,więc trzeba to odpowiednio wykorzystać.Wstaję razem z Radkiem.On szykuje się do pracy,a ja w Góry.Po wczorajszej,dość emocjonalnej rozmowie z Radkiem,postanowiłam pojechać do Jagniątkowa i stamtąd ruszyć na szlak.Nie mam sprecyzowanego planu.Mają być stada motyli,które skutecznie mnie spowolnią i ma być też Czarny Kocioł Jagniątkowski,a reszta wyjdzie w trakcie wędrówki.Pełna improwizacja.
Wyszykowana idę na przystanek MZK i czekam chwilkę na 15-tkę.Kiedy przyjeżdża,wsiadam,kupuję w automacie bilet,rozsiadam się wygodnie na jednym z nielicznych wolnych miejsc i jadę ku nowej przygodzie :)
Podróż mija mi bezproblemowo i dość szybko.Zanim autobus dojedzie do Jagniątkowa,to na kolejnych przystankach wsiada spory tłum ludzi.No tak,są wakacje,więc to nie dziwi.
Kiedy autobus zatrzymuje się na moim przystanku,wysiadam z niego i od razu ruszam na szlak,a za mną cały tłum...jestem przerażona....ale myślę sobie,nic to!-dam radę uciec przed tym tłumem i będę wędrować sama....
Idę pierwsza,przed olbrzymią grupą ludzi i nawet motyle mnie nie potrafią skusić,bym została w tyle.
Tłum gna do góry niesamowicie szybkim tempem.Odpuszczam,zwalniam,robię zdjęcia i puszczam ten ogrom ludzi przed siebie.Niech pędzą!!! I tak,spokojnym krokiem docieram do skrzyżowania szlaków.Tu zostawiam cały tłum i skręcam w lewo na czarny szlak.Nim wędruję ciesząc się ciszą,spokojem i samotnością.
I kiedy tak sobie wędruję,w oddali za mną dostrzegam postać w czerwonej koszulce.Rozpoznaję Panią,z którą dziś na szlaku się mijałam kilkakrotnie.Czekam więc na Nią,a kiedy dociera do mnie,witamy się i idziemy niewielki kawałek razem.Rozmawiamy przez chwilkę,a później rozstajemy się.Ona się spieszy i ma cel do którego zmierza,ja natomiast mam mnóstwo czasu i nie mam celu.....
"Czarny Kocioł Jagniątkowski (niem. Schwarze Schneegrube) – kocioł polodowcowy w Sudetach Zachodnich, w Karkonoszach.
Czarny Kocioł Jagniątkowski położony jest w południowo-zachodniej Polsce, w Sudetach Zachodnich, w zachodniej części pasma Karkonoszy, na terenie Karkonoskiego Parku Narodowego, na północ od Czarnej Przełęczy, na północno-wschodnim zboczu Śmielca i północno-zachodnim zboczu Czeskich Kamieni.
Jest to łagodnie wykształcony kocioł polodowcowy. Kocioł podcina zbocza Śmielca i Czeskich Kamieni. Jego skalne ściany wyżłobione kilkoma żlebami, mające po kilkadziesiąt metrów wysokości, opadają stromo skalnymi stopniami do polodowcowego dna z moreną czołową najmłodszego etapu zlodowacenia. Jest jednym ze słabiej wykształconych kotłów karkonoskich. Górna krawędź kotła osiąga wysokość 1325 m n.p.m. Dno kotła znajduje się na wysokości 1130-1150 m n.p.m. na dnie rozciąga się między morenami niewielka górska łaka -"Jaworowa Łąka". Osobliwością w pobliżu moreny czołowej jest trzymetrowy Wędrujący Kamień, który kilka razy zmieniał swoje położenie prawdopodobnie w wyniku schodzących lawin. Z kamieniem związane są liczne legendy. Kocioł polodowcowy otoczony urwistymi skałami nadaje Karkonoszom wysokogórski charakter. Z kotła wypływa górski potok Wrzosówka. W dolinie Wrzosówki znajdują się moreny czołowe i denne starszych etapów zlodowacenia. Najniższe moreny występują na wysokości 950 m n.p.m. Największy zasięg lodowca wynosił 1.700 m.
Kocioł powstał w plejstocenie, prawdopodobnie w czasie ostatniego zlodowacenia (bałtyckiego).
Zbocza kotła porasta bogata roślinność górska, łąkowa i naskalna – sasanka alpejska, pierwiosnka maleńka, kosodrzewina. Kocioł stanowi ścisły rezerwat o powierzchni 22 ha, w którym chronione są formy skalne oraz bogata roślinność łąkowa i naskalna.
Kocioł swoją nazwę zawdzięcza wcześnie topniejącej pokrywie śnieżnej, która utrzymuje się tu do początku czerwca.
Czarny Kocioł Jagniątkowski stanowi szczególnie niebezpieczne miejsce zimą z powodu schodzących tu lawin oraz groźnych nawisów śnieżnych."-Wikipedia.
http://podrozedanusiiradka.blogspot.com/2012/07/sniezne-stawki-po-raz-ostatni.html
Idę bez pośpiechu,robię zdjęcia,chłonę piękno,które mnie otacza i wkraczam w tłum,niestety....
Mija mnie całe mnóstwo ludzi idących w tym samym kierunku,jak i w przeciwnym.Ja się cieszę gdy znów zostaję sama.Niespiesznie wędruję zielonym szlakiem,robię zdjęcia,sycę oczy pięknem,które mnie otacza,zachwycam się widokami i rozkoszuję się ciszą,gdy zostaję sama.I tak niespiesznie docieram do pierwszego ze stawków :) Idę wzdłuż jego brzegu,kierując się ku drugiemu.Wszystkie skałki są oblężone przez odpoczywających ludzi.Idę więc dalej,ciekawi mnie jak biegnie szlak.
Po zostawieniu stawków za sobą,wkraczam na wyrytą i wydeptaną między kosodrzewiną ścieżkę.Nią podążam dalej.Jestem zachwycona kiedy staję na wprost ogromu Śnieżnych Kotłów.Pięknie i majestatycznie się prezentują.Stoję chwilę,podziwiam,robię zdjęcia i powoli wędruję dalej.
Przechodzę po drewnianej kładce i wkraczam ułożoną z kamieni ścieżkę.Po jakimś czasie zmienia się ona przejście po rumowisku skalnym.Niesamowicie się idzie.Widoki,które roztaczają się ze szlaku,są przepiękne.Przystaję co jakiś czas,rozkoszuję się nimi,robię zdjęcia i znów idę.....W Jeleniej Górze,na dworcu autobusowym czeka na mnie Radek.Idziemy jeszcze na małe zakupy,a po nich wracamy razem do domu.
Tak kończy się mój kolejny dzień urlopu i cudowna wędrówka po Karkonoszach :)
Pora na następną,więc do zobaczenia niebawem :)
Pozdrawiam wszystkich cieplutko i serdecznie,życząc miłej lektury :)
Danusia.
Linki do filmików są tu:
https://get.google.com/albumarchive/104452894196676741932/album/AF1QipOpzwNZvWmVw-YgQoZKqq2Wp6socIwMPNa9TgtN/AF1QipMsy0rxKh_mhZdeSC0o1LOdc05MnTa2jHkI-R-O?authKey=CJ7a1sK5uJqaeQ
https://get.google.com/albumarchive/104452894196676741932/album/AF1QipOpzwNZvWmVw-YgQoZKqq2Wp6socIwMPNa9TgtN/AF1QipOwIw1Tt9g3JrT7DhZSbPjs0gxwnbBOg3TjyL9H?authKey=CJ7a1sK5uJqae
Fajna wyprawa :)
OdpowiedzUsuńSamotna,ale cudna,polecam :)
UsuńPozdrawiam cieplutko :)