niedziela, 4 czerwca 2017

Bałagan na przystanku...

Dziś tak jak wczoraj jedziemy do Trutnova.Bilety mamy,więc nie musimy gnać na stację.Spokojnie jemy śniadanie,pijemy kawę i pakujemy plecaki.Kiedy jesteśmy gotowi ruszamy w kierunku stacji kolejowej.Idziemy od razu na peron gdzie stoi nasz szynobus,wsiadamy do niego i ruszamy ku dzisiejszej przygodzie.










Podróż mija nam sprawnie i bezproblemowo.W Trutnovie sprawdzamy najpierw o której mamy autobus.Mamy trochę czasu więc idziemy na zakupy i krótki spacer.Jest cicho i spokojnie,miasto jeszcze śpi po wczorajszych cyrkowych imprezach.A jak było można obejrzeć tu :
http://podrozedanusiiradka.blogspot.com/2017/06/samuraje-na-szlaku.html
i tu:
http://podrozedanusiiradka.blogspot.com/2017/06/reportersko-i-portretowo-czyli-cyrk-na.html
Dziś jest zakończenie  "CIRK UFF 7. ročník mezinárodního festivalu nového cirkusu",więc będziemy chcieli wrócić z wędrówki w miarę szybko by móc obejrzeć i uczestniczyć w pokazach cyrkowych na ulicy.Teraz,po krótkim spacerze idziemy w kierunku dworca autobusowego.Chwilkę czekamy na cyklobus,a kiedy przyjeżdża wsiadamy do niego,kupujemy bilety i zajmujemy wygodne miejsca.Jedziemy do Malej Úpy-Spálený Mlýn.






















Od przystanku idziemy tak jak wczoraj,zmierzając ku skrzyżowaniu szlaków Cestnik.Wędrówka mija nam dość szybko-zawsze zastanawia mnie jak to się dzieję,że idąc pierwszy raz jakąś trasą,wydaje mi się że przejście zajmuje mi mnóstwo czasu...A kiedy idę drugi raz to trwa to o wiele krócej...i właśnie dziś takie mam wrażenie że na Cestniku jesteśmy o wiele szybciej niż wczoraj....Tu,na widok postawionej tablicy z menu ogarnia nas radość.Jest nadzieja na pieczątkę i vizytki.Postanawiamy więc pójść w tamtym kierunku.


































Asfaltową drogą dość szybko docieramy do Chaty Poutnik.Wchodzimy do środka,kupujemy vizytki,stemplujemy wszystkie kajety i po krótkim namyśle postanawiamy iść dalej,chociaż kusi nas zapach jedzenia unoszący się z kuchni....
No cóż,pogoda zaczyna się zmieniać,nasze plany również ulegają zmianie.Skoro mamy taką możliwość postanawiamy zejść do wsi Horní Albeřice i obejrzeć Vápenke.Idziemy więc drogą asfaltową,wijącą się przez wieś.






























































I tak robiąc zdjęcia niespiesznie docieramy do  Vápenky.Stajemy przy ośmiobocznej wieży szybowej wapniarni,czytamy tekst umieszczony na tablicy informacyjnej,robimy zdjęcia i idziemy do dawnego kamieniołomu-do Muzeum niestety nie wejdziemy,bo nie mamy kluczy-można je odebrać w centrum informacji Veselý Výlet we wsi Temný Důl,spory kawałek stąd....
Po sesji zdjęciowej idziemy wąską wydeptaną ścieżką do dawnego kamieniołomu.Tu znajduje się Albeřická jeskyně,która ma ponad 100 metrów długości.Teren kamieniołomu jest objęty ochroną,jako rezerwat przyrody z licznymi ciekawymi i cennymi gatunkowymi roślinami.My po kilku zdjęciach opuszczamy kamieniołom i wędrujemy dalej.































































































































Asfaltowa droga doprowadza nas do Horní Maršova.Przechodzimy obok dawnego browaru.Mijamy budynek Ratusza i zmierzamy w kierunku przystanku autobusowego.Przechodzimy przez szosę i stajemy między dwiema wiatami przystankowymi.Jedna to "KnihBudka" z mnóstwem książek do czytania,a druga to przystanek autobusowy.Zaglądamy z ciekawości najpierw do budki z książkami,a dopiero później idziemy na przystanek autobusowy.Strawdzamy rozkład i stwierdzamy,że mamy sporo czasu do przyjazdu busika.Wyjmuję więc z plecaka kanapki,pomidory,ogórki,picie i owoce.Skoro mamy tyle czasu pora się posilić.I kiedy zaczynamy "ucztę",do zatoczki wjeżdża autobus.Jesteśmy zaskoczeni,szybko pakujemy wszystko do plecaków i już zmierzamy w kierunku pojazdu,a on zaczyna powoli odjeżdżać.Stajemy zdezorientowani,nie bardzo wiedząc o co chodzi,a autobus znów się zatrzymuje.Otwierają się drzwi,wchodzimy do środka,Rdaek kupuje bilety do Svobody nad Úpou,znajdujemy wolne miejsca,rozsiadamy się i jedziemy.Mówię do Radka,że mógł kupić bilety do Trutnova,skoro autobus jedzie przez Trutnov.Kiedy dojeżdżamy do Svobody nad Úpou,Radek usiłuje podejść do Kierowcy,ale jest to niesamowicie trudne.W przejściu stoją trzy młode dziewczyny żegnające się z koleżankami i za nic nie można Ich wyminąć ani obejść.Po dość długim pożegnaniu w końcu udaje się Radkowi podejść do Kierowcy i kupić bilety.Jedziemy więc do Trutnova.
Podróż mija nam szybko i bezproblemowo.Wysiadamy na dworcu autobusowym w Trutnovie i od razu idziemy w kierunku Galerii UFFO.Jest tu już sporo ludzi czekających na zakończenie VII Festiwalu Cyrków.Stajemy i my i czekamy.....i kiedy tak stoimy przy budynku galerii nadciągnęła sino-szara chmura,z której spadł deszcz.Lunał deszcz.Nic nie dało schowanie się pod daszek,bo ogromne strugi deszczu smagane wiatrem zlały wszystkich stojących pod dachem.Wchodzimy więc do budynku galerii i tu w rytmach bębniarzy przeczekujemy ulewę,a po niej ruszamy z Cyrkowcami na ulice Trutnova.
























Po występach idziemy jeszcze na krótki spacer uliczkami miasta,a po nim zmierzamy ku stacji kolejowej,gdzie stoi już nasz szynobus.Wsiadamy do niego i wracamy do Polski,do domu.
Podróż mija nam bezproblemowo.Jesteśmy szczęśliwi że udała nam się wycieczka.Pora więc na kolejną,a ta już niebawem :)
Do zobaczenia :)

Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)

Danusia i Radek :)






Aby obejrzeć filmik kliknij tu

2 komentarze:

  1. Znowu imponująca trasa, podobają mi się wszystkie zdjęcia robaczków motylków.
    Brawo wytrawni Turyści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu robaczków i motylków dopiero będzie...to jest namiastka...
      Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń