czwartek, 31 maja 2018

Český ráj-Kozlov,czyli tam jeszcze nie byliśmy :)

Plany na dziś mieliśmy inne,ale Maciej potrafi skusić.Umówiliśmy się więc z Marlenką i Maciejem.Mamy odwiedzić miejsce w którym do tej pory nie byliśmy.Tak więc Český ráj przed nami :)
Wstajemy później niż mieliśmy to we wcześniejszych planach.Jemy śniadanie,pijemy kawę,pakujemy plecaki i tuż przed godziną 8-ą wychodzimy z domu i idziemy na miejsce spotkania.Chwilkę czekamy,a kiedy przyjeżdżają,wsiadamy do samochodu,witamy się z Marlenką i Maciejem i ruszamy ku granicy.Przekraczamy ją w Jakuszycach i jedziemy w kierunku Turnova.Podróż mija nam bezproblemowo,chociaż Marlenka źle się czuje.Przejeżdżamy przez Turnov i zatrzymujemy się na niewielkim parkingu,przy hoteliku we wsi Kacanovy.Wysiadamy z auta i Maciej z Marlenką idą zapytać się czy przez kilka godzin samochód może stać na parkingu.Po otrzymaniu zgody,bierzemy plecaki i powoli ruszamy na szlak.Idziemy kawałek,rozmawiamy i Marlenka stwierdza że nie da rady iść,wróci do samochodu i tam na nas zaczeka.Pytamy czy na pewno chce zostać i czekać,czy może jednak wszyscy wrócimy? W odpowiedzi słyszymy że mamy iść.Idziemy więc w trójkę.












Zanim wejdziemy do lasu,Maciej jeszcze dzwoni do Marlenki,by dowiedzieć się jak się czuje.Po krótkiej rozmowie idziemy dalej.Wchodzimy na leśną drogę i nią wędrujemy do punktu widokowego Raisova vyhlídka.Jest tu zadaszony stół z ławami do siedzenia i ogrodzony punkt widokowy.Widać stąd w szczególności miasto Turnov i jego najbliższą okolicę,ale też bardzo dobrze widoczny jest Ještěd.
Raisova vyhlídka zawdzięcza swą nazwę na cześć Karla Václava Raise,czeskiego prozaika,regionalisty,koncentrującego się na Podkrkonoší i Hlinecku,autora książek dla dzieci i młodzieży.W 1919 roku spędził On z rodziną całe wakacje we wsi Kacanovy w pensjonacie Český Meran (obecnie Hotel Králíček),a później kilkakrotnie odwiedzał to miejsce.
Stajemy,robimy zdjęcia i podziwiamy widoki,a po sesjach zdjęciowych powoli ruszamy dalej.


























































Najpierw leśna ścieżka wiedzie nas po równym terenie,ale po jakimś czasie zaczyna schodzić w dół i tu dostrzegamy pierwsze ślady po dawnym zamku,jest to pozostałość po bramie.Na piaskowcowych basztach widać pracę ludzkich rąk.Tędy wiodła droga do zamku.My nie wchodzimy przez dawną bramę,a podchodzimy kawałek wyżej i stajemy na basztach skalnych,z których mamy okazję spojrzeć z góry na pozostałości po zamku.W dole widzimy studnię,a naprzeciwko okno w skale.Robimi zdjęcia i schodzimy wąskimi,wykutymi między dwiema skałami schodami na dół.










































































"Kozlov (także Chlum ) to ruiny zamku skalnego położonego na wzgórzu Kozlov w wiosce Olešnice , nad osadą Podháj , około 2 km na południe od miasta Turnov, w dzielnicy Semily . Od 1958 roku jest chroniony jako pomnik kultury Republiki Czeskiej .
Pierwsza pisemna wzmianka o tym skalno-drewnianym zamku pochodzi z 1353 roku , gdy należał do Jarka z Valdštejna. Zamek prawdopodobnie powstał już w czasach panowania Zdeněka z Valdštejna w latach 1318 - 1335 . Ostatnie wzmianki o zamku pochodzą z 1362 roku. Opuszczony zamek niszczeje,a jego ruiny zostają przyłączone do majątku pobliskiego zamku Valdštejn .
Do tej pory z rozległych terenów zamku zachowało się tylko kilka rzeźbionych kamieniołomów i studni zamkowych.Zamek był wykorzystywany przede wszystkim do obrony,jego naturalne formacje skalne były uzupełnione drewnianymi fortyfikacjami."-Wikipedia.

Przechadzamy się niespiesznie,oglądamy wszystko,zaglądamy do wydrążonych pieczar,robimy zdjęcia i cieszymy się że dzięki Maciejowi i Marlence mamy okazję tu być :)












































































































Kiedy obejrzymy ostatnią pieczarę,schodzimy w dół po drewnianych schodach tu od razu dostrzegamy drzewo wrośnięte w piaskowcową skałę.Podchodzę bliżej,dotykam,robię zdjęcia i cały czas ze zdziwieniem i zachwytem patrzę jak drzewo zrosło się ze skałą,tworząc jedność.Po bardzo długiej sesji zdjęciowej opuszczamy niespiesznie Kozlov z ruiną zamku Chlum.


























































































Schodzimy malowniczą leśną ścieżką.Miejscami mamy okazję spojrzeć na pojedyńcze piaskowcowe skały.Wygląda to niezwykle pięknie,tym bardziej że np.pokryte są mchem,albo podziurawione jak plaster miodu.Wędrujemy niespiesznie,rozmawiamy,rozglądamy się i robimy zdjęcia.






















I tak niespiesznie docieramy do stawu Vústra.Cały staw i jego otoczenie jest obszarem chronionym.Występuje tu wiele gatunków rzadkich roślin i płazów,w tym gatunków zagrożonych wyginięciem.Najpierw robimy kilka zdjęć,a później siadamy na odpoczynek i telefon do Marlenki.Maciej rozmawia z Nią chwilę,a później proponuje nam dwie trasy do wyboru.My oczywiście wybieramy tą samą trasę,którą Maciej chce iść.Trzeba wcześniej wrócić,wszak nie wiemy do końca jak jest z Marlenką.Powoli więc ruszamy.Przystajemy jeszcze przy źródełku św.Marii,kapliczce i łące z kwitnącymi storczykami i wełniankami.Kilka zdjęć i opuszczamy to piękne miejsce.




















Jaszczur :)












































Kiedy już zrobimy sporo zdjęć,wędrujemy dalej.Idziemy leśnym duktem,delikatnie pnąc się ku górze.
Widzę Was !!!

























Przechodzimy obok odnowionej rzeźby św.Jana Nepomucena.Fotografujemy się z nią i skręcamy w prawo.I znów delikatnie pniemy się ku górze.W prześwitach między drzewami mamy okazję podziwiać widoki.Widać stąd Ještěd i miasto u jego stóp.My po kilku zdjęciach wędrujemy dalej,zmierzając do wsi Pohoří.






















W Pohoří oglądamy dzwonniczkę i pomnik poległych w I Wojnie Światowej.Po kilku fotkach skręcamy w lewo i skrajemy asfaltowej drogi wędrujemy w kierunku wsi Kacanovy.Mijamy pole pełne rumianków.Zapach jest taki kuszący,że nie możemy się oprzeć i schodzimy z szosy by zrobić choć kilka zdjęć i dopiero po nich wędrujemy dalej.










































































Droga jest niesamowicie widokowa,więc idziemy powoli,sycąc oczy i aparaty pięknem które nas otacza :)
Wchodząc do wsi,mijamy drzewo o czterech pniach i kapliczkę św.Jana Nepomucena i docieramy do miejsca skąd zaczęliśmy i gdzie zostawiliśmy Marlenkę.Spotykamy się z Nią przy restauracji,gdzie kupujemy sobie piwo i kofolę.Siadamy przy stoliku na zewnątrz,rozkoszujemy się chłodem napojów,odpoczywamy i przepytujemy Marlenkę.












Po wypiciu i odpoczynku,wsiadamy do auta i jedziemy w kierunku basenu we wsi,bo tuż obok znajduje się Tibetský altán.Parkujemy samochód na poboczu drogi,bierzemy aparaty i idziemy w kierunku Tybetańskiej altany.Usytuowana jest ona na zboczu wzniesienia,więc aby do niej dojść trzeba pokonać strome,aczkolwiek krótkie podejście.Dość szybko je pokonujemy i siadamy na ławkach w Tybetanskiej altanie.Podziwiamy piękne widoki stąd rozpościerające się,robimy zdjęcia i po opdpoczynku schodzimy do auta,wsiadamy do niego i ruszamy w drogę powrotną.




























































































Do wsi Plavy,podróż mija nam dobrze,ale na światłach,gdzie trwają roboty,samochód zaczyna odmawiać posłuszeństwa.Dojeżdżamy więc na parking,wysiadamy z auta,zaglądamy pod maskę,ale praktycznie nik z nas nic nie może zrobić.Jesteśmy bezradni.Zaczepiamy Pana,który idzie z psem na spacer i pytamy Go czy jest gdzieś w pobliżu autonaprawa.Pokazuje nam ręką gdzie znajduje się najbliższa,a poza tym mówi nam że następna jest w Tanvaldzie.Maciej idzie we wskazanym kierunku i po jakimś czasie wraca do nas,mówiąc że nikt tam nas nie przyjmie.Ale można zaryzykować i podjechać tam-może jednak się uda.
Wsiadamy więc do samochodu i jedziemy do autonaprawy.Wjeżdżamy na duże,ogrodzone,pełne samochdów i motorów podwórze.Nikogo nie ma.Rozchodzimy się,by kogoś znaleźć.Ja idę za garaż z motorami,bo słyszę tam jakieś głosy.Na przeciw mnie idzie młody mężczyzna.Mówię "dobrý den".Pan się mnie pyta co się stało,mówię że auto nam nawala i nie wiemy czy możemy nim jechać dalej.Młody mężczyzna podchodzi do samochodu,zagląda pod maskę,sprawdza na komputerze co mu dolega i przedstawia nam jaka jest sytuacja i proponuje,że może tę część wymienić,ale musiałby po nią pojechać do Jablonca nad Nisou i to potrwa ze dwie godziny.Marlenka się zgadza,bierzemy więc co nam potrzebne z samochodu i idziemy do knajpki na piwo i kofolę.









O umówionej godzinie wracamy do autonaprawy,samochód jest już zrobiony.Marlenka płaci,wsiadamy do auta i ruszamy do domu.
W Jakuszycach zaczyna padać deszcz.Delikatnie,więc nie dowierzamy że będzie padać mocniej,ale po chwili leje solidnie,wycieraczki nie nadążają odbierać wody.Grzmi i leje do końca Szklarskiej Poręby.Do Jeleniej Góry wjeżdżamy już bez deszczu.Tu się żegnamy,kończąc piękną i niecodzienną wycieczkę :)
Kolejna już wkrótce,więc do zobaczenia niebawem :)

Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)

Danusia i Radek.

Zdjęcia tu dodane są Macieja,Radka i moje :)

Maciej opisał wycieczkę tu: http://zpamietnikamlodegoturysty.blogspot.com/2018/06/31052018-kacanovy-kozlov-kacanovy-w.html







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz