Postanowiliśmy więc że pojedziemy zobaczyć jak się mają murale w Świdnicy, a przy okazji chcemy zobaczyć też dla nas całkiem nowe murale. Dość późno wstajemy, śniadanie, kawa i zbieranie się trochę nam zajmuje czasu, ale w końcu kiedy jesteśmy gotowi, wychodzimy z domu, wsiadamy do autka i ruszamy ku nowej przygodzie :)
Ustaliliśmy że najpierw odwiedzimy wieś Lubachów. Są tam trzy pięknie wymalowane przystanki autobusowe, czyli coś na zachętę dla nas :)
Podróż do Lubachowa mija nam bezproblemowo i nawet dość szybko. Pogoda zaczyna się klarować, pojawia się błękit i słoneczko, więc cieszy nas to ogromnie :)
"Lubachów - historia wsi.
Jedziemy krętą drogą pnącą się w górę i kiedy dostrzegamy sznur zaparkowanych na poboczu aut, postanawiamy że i my w ten sposób zaparkujemy nasz samochód. Kiedy w końcu udaje nam się znaleźć miejsce, wjeżdżamy w nie i zostawiamy tam autko. Bierzemy aparat, ubieramy kurtki, zapinając je szczelnie pod brodę bo wieje zimny, nieprzyjemny, silny wiatr i ruszamy w kierunku korony zapory.
Ustaliliśmy że najpierw odwiedzimy wieś Lubachów. Są tam trzy pięknie wymalowane przystanki autobusowe, czyli coś na zachętę dla nas :)
Podróż do Lubachowa mija nam bezproblemowo i nawet dość szybko. Pogoda zaczyna się klarować, pojawia się błękit i słoneczko, więc cieszy nas to ogromnie :)
"Lubachów - historia wsi.
Dawne nazwy miejscowości i etymologia nazwy wsi:
Breytenhayn - ok. 1300 r., Breytenhain - 1397 r., Breitenhel 'n - 1743 r., Breitenhain - 1785 r. Pierwotna niemiecka nazwa topograficzna oznaczająca "szeroki (długi) gaj" od breit szeroki, der Hain gaj, zagajnik.
W 1607 roku Lubachów należał do Wiglasa von Schindel, po jego śmierci do Georga Rudolfa I, który odziedziczył Bystrzycę i Lubachów. Po jego śmierci majątek podzielony został pomiędzy synów z małżeństwa z Heleną Barbarą baronową von Hochberg: Georg Rudolf II odziedziczył Bystrzycę, Lubachów, Omieciny i Schlesierthal. Po śmierci Georga Rudolfa II w 1723 roku dobra objęła wdowa po nim Amalia Dorothea, która ze względu na niepetnoletniość synów: ustanowiła kuratorów majątku: Conrada Ernsta Maximiliana Hochberga z Książa oraz Hansa Siegismunda von Czettritz z Nowego Dworu.
W 1730 roku majątek z wszystkimi dobrami przejął Georg Rudolf III. W 1735 roku dobra nabył Conrad Ernst Maximilian von Hochberg. Transakcja zawarta została w Świdnicy 27.VI.1735 roku. Po jego śmierci dobra przeszły na syna Heinricha Ludwiga Carla von Hochberg, który bezpotomnie zmarł w 1755 roku. Jego majątek w 1757 roku odziedziczyła jego siostrę Eleonorę von Murdach. Po jej śmierci w 1766 roku dobra odziedziczył jej wnuk Joachim Alexander von Maltzan, który 10 stycznia 1795 roku sprzedał majątki Carlowi Chnstophowi hrabiemu von Pückler z Jedliny.
Do czasów II wojny światowej majątek w Górnej Bystrzycy wraz z Lubachowem pozostaje w rękach rodziny von Pückler-Burghaus: od 1812 roku Erdmann August, od 1843 roku Karl Alexander. W latach 1870-1898 właścicielem dóbr był królewski szambelan i radca ziemski Carl Pückler, właścicielem utworzonego majoratu dóbr w latach 1902-1917 był Heinrich von Pückler, w latach 1920-1937 hrabia Karl von Pückler z Grodźca.
W 1576 roku wieś liczyła 16 chłopów, w 1785 roku 19 kmieci, l zagrodnika i 18 chałupników. W 1785 roku istniały dwa młyny wodne, w 1830 roku istniała w Lubachowie szkoła ewangelicka, 2 młyny do mielenia kory dębowej, olejarnia, dwa tartaki (młyn znajdujący się w środkowej części wsi zwany był Steinmuhle) w 1845 roku było 30 domowych tkalni bawełny.
Lubachów jest wsią o charakterze uzdrowiskowym położoną w dolinie rzeki Bystrzycy. Zapora na rzece Bystrzycy, leżąca poza granicami administracyjnymi Lubachowa i gminy Świdnicy, stanowi dominantę krajobrazową, zamykając układ przestrzenny miejscowości od południa. Z zapory interesujący punkt widokowy na dolinę rzeki i Lubachów. W południowej części wsi droga do zapory wodnej obsadzona jest aleją lipową.
Zabudowania ciągną się wzdłuż przeprowadzonej równolegle do rzeki drogi ze Świdnicy do Zagórza Śląskiego. Architektura domów jest charakterystyczna dla miejscowości uzdrowiskowych. w zabudowie wiejskiej wyróżniają się pensjonaty. W południowej części miejscowości. na prawym brzegu Bystrzycy znajduje się zespół elektrowni wodnej z około 1920 roku.
Istotnymi elementami krajobrazowymi jest nieczynna już linia kolejowa ze Świdnicy-Kraszowice do Jedliny Zdrój ze stanowiącymi dominanty architektoniczne i widokowe wiaduktami, mostami i przepustami oraz urządzenia związane z rzeką: umocnienia koryta rzeki, mostki."-tekst ze strony: http://www.gmina.swidnica.pl/content/view/380/
Odnajdujemy pierwszy przystanek autobusowy, wjeżdżamy na parking, wysiadamy z autka, bierzemy aparat i idziemy zrobić zdjęcia. Oboje jesteśmy zadowoleni, bo jeśli wszystkie trzy są tak wymalowane jak ten pierwszy to warto było tu przyjechać :)
Ogromny jeleń z porożem, usytuowany z tyłu za ławką, a w oddali Zamek w Zagórzu Śląskim niesamowicie wyglądają :)
Ogromny jeleń z porożem, usytuowany z tyłu za ławką, a w oddali Zamek w Zagórzu Śląskim niesamowicie wyglądają :)
Po sesji zdjęciowej, radośni, mniej więcej wiemy czego się spodziewać na kolejnych przystankach, wsiadamy do samochodu i jedziemy w kierunku zapory, bo sądzimy że kolejne właśnie tam znajdziemy, a poza tym, skoro już tu jesteśmy to trzeba też zobaczyć zaporę znajdującą się na siódmym miejscu w rankingu zapór wodnych w Polsce.
Jedziemy krętą drogą pnącą się w górę i kiedy dostrzegamy sznur zaparkowanych na poboczu aut, postanawiamy że i my w ten sposób zaparkujemy nasz samochód. Kiedy w końcu udaje nam się znaleźć miejsce, wjeżdżamy w nie i zostawiamy tam autko. Bierzemy aparat, ubieramy kurtki, zapinając je szczelnie pod brodę bo wieje zimny, nieprzyjemny, silny wiatr i ruszamy w kierunku korony zapory.
"Budowę zapory wodnej na Bystrzycy w Lubachowie zaplanowano w ramach programu przeciwpowodziowej ochrony Śląska, przyjętego po katastrofalnej powodzi z 1897 r. Pierwotny projekt z 1907 r. uwzględniał jedynie retencyjną funkcję zbiornika, jednak skorygowano go, aby wykorzystać spiętrzenie wody również do produkcji prądu. W związku z tym pojemność jeziora zwiększono z 2 do 8 mln. m3, a wysokość zapory ponad poziom gruntu z 22 do 39 m. Zapora typu ciężkiego została zaprojektowana w oparciu o system prof. Ottona Intzego, ma ona postać betonowo-kamiennego, łukowato wygiętego muru, który jest ściskany przez napierającą wodę. Prace budowlane rozpoczęto we wrześniu 1911 r., osadzając fundamenty w litej skale na głębokości 5 m, a ukończono je w 1914 r. Zapora ma długość 230 m, wysokość (wraz z częścią podziemną) 44 m, grubość u podstawy 29 m, a w koronie 3,5 m. Powstałe Jezioro Bystrzyckie wkrótce zaczęto wykorzystywać także w celach rekreacyjnych."-tekst ze strony: http://www.szlakikulturowe.dolnyslask.pl/o-szlakach/szlak-obiektow-dziedzictwa-techniki-przemyslowej/opis-glownych-obiektow-na-szlaku/lubachow-budynek-elektrowni-wodnej-ob-elektrownia-i-muzeum-zapora/
Wchodzimy na koronę zapory, zakładamy kaptury na głowy bo tu to dopiero wieje lodowaty wiatr. Mimo zimna co chwilkę przystajemy spoglądamy na jezioro albo tamę i robimy zdjęcia i tak przechodzimy na drugi brzeg. Tu zatrzymujemy się na zrobienie kilku fotek, przeczytanie opisu znajdującego się na dwóch tablicach informacyjnych i niespiesznie ruszamy z powrotem, kierując się ku zaparkowanemu autku.
Po dotarciu do samochodu, wsiadamy do niego, nawracamy i zjeżdżamy w dół w kierunku wsi. Tuż przy skrzyżowaniu z ruchliwszą szosą, dostrzegamy wymalowany przystanek autobusowy. Zatrzymujemy obok niego, wychodzimy z auta i robimy zdjęcia. Piękna sowa przycupnęła tuż za ławką, a w tle za nią góry z wieżą widokową :)
Po zdjęciach, wsiadamy do samochodu i jedziemy kawałek dalej, do kolejnego przystanku.
Na tym przystanku króluje muflon z ogromnymi zakręconymi rogami, na tle "płonącego" od zachodzącego słońca górskiego lasu. I znów focimy się z pięknym muralem :) Dodatkowo fotografujemy stary budynek stojący naprzeciwko przystanku.
Po zdjęciach wsiadamy do samochodu i jedziemy do Świdnicy. Mijamy znany nam mural z Charlie Chaplinem, jako kadr z niemego filmu "Brzdąc". Oboje stwierdzamy że ma się on dobrze i nikt go nie zniszczył. Wjeżdżamy na niewielki parking, gdzie zostawiamy samochód. Wysiadamy z niego, bierzemy plecak i aparat i idziemy w kierunku interesujących nas murali.
Dość szybko docieramy do tunelu pod wiaduktem w dzielnicy Kraszowice. I to właśnie tu odnajdujemy piękne murale namalowane przez Świdniczanina Roberta Kukle. Stara, czarna lokomotywa i współczesny szynobus w barwach żółto-białych. Po drugiej stronie dwa portrety Józefa Bekera i Rafała Majki. Dwóch wiązanych ze Świdnicą mistrzów kolarstwa z motywami rowerowymi. Stajemy przy muralach, pozując do zdjęć :)
Po fotkach w tunelu, wracamy kawałek do kładki nad rzeką. Przechodzimy nią na drugi brzeg i idziemy w kierunku stadionu, gdzie jest kolejny mural Roberta Kukli. Na terenie Świdnickiego Ośrodka Sportu i Rekreacji Robert Kukla namalował Roberta Lewandowskiego honorując w ten sposób triumf jego drużyny FC Bayern München w finale Ligi Mistrzów.
Po sfotografowaniu Radka z Robertem Lewandowskim, opuszczamy teren OSiR-u i niespiesznie wędrujemy w kierunku centrum miasta. Kiedy przechodzimy obok willi przy ul.Śląskiej nie możemy się oprzeć jej urokowi i wchodzimy na podwórko by ją sfotografować. Przedwojenna willa z mansardowym dachem, posiada poniżej okapu dachowego polichromie o powierzchni około 1 metra kwadratowego. Malowidła przestawiają scenki rodzajowe okolic miasta oraz znane budowle Świdnicy. Podziwiamy je i fotografujemy przy okazji, a po zdjęciach przechodzimy na drugą stronę ulicy i wchodzimy do Parku Centralnego.
"Park Centralny.
Początki parku sięgają 1911 roku, gdy na terenie obecnego parku zorganizowano wielką, ogólnoniemiecką wystawę przemysłowo-handlową. Została otwarta przez pruskiego następcę tronu księcia Fryderyka Wilhelma z okazji jubileuszu 75-lecia powstania w Świdnicy stowarzyszenia rzemieślniczego. Tereny wystawowe zajęły 9,53 h. Specjalnie na tę okazję wybudowano ponad 20 obiektów, udział wzięło 200 wystawców.
Park został gruntownie przebudowany i zyskał obecny kształt w 1977 roku. Zlikwidowane zostały urokliwe kaskady wodne, pojawił się natomiast sztuczny staw i fontanny w typowej gierkowskiej stylistyce. Wybudowano także sztuczne nabrzeże, z którego odpływały łódki i kajaki. Wielkość poniesionych nakładów wyniosła 20 mln złotych, z czego na 9 milionów oszacowano wartość czynów społecznych wykonanych przez pracowników zakładów pracy, młodzież, wojsko i mieszkańców miasta. Zakończenie kilkuletnich prac świętowano z wielką pompą.
W 2017 roku ruszyła rewitalizacja, która objęły cały parkowy teren. W ramach inwestycji zajęto się oczyszczeniem cieków wodnych, budową fontann, przebudową placu zabaw, ścieżek i kładek dla pieszych, wykonaniem nasadzeń zieleni, a także wyremontowano schody i rozarium. Powstało oświetlenie z ponad 300 lampami i punktami świetlnymi. Według pierwotnych planów, koszt rewitalizacji Parku Centralnego miał wynieść około 11 mln złotych. Ostateczna kwota zbliżyła się do 19 milionów. Odmieniony Park Centralny został oficjalnie oddany w ręce świdniczan 9 czerwca 2019 roku."-tekst ze strony: https://swidnica24.pl/2020/09/park-centralny-rok-po-rewitalizacji-foto/
Spacerowym krokiem wędrujemy alejkami parku i zmierzamy w kierunku centrum miasta. Zatrzymujemy się nieopodal restauracji dookoła której poustawiano przeróżne rzeźby. Fotografujemy je, a po zdjęciach idziemy dalej.
Wędrujemy uliczkami Świdnicy, mijamy dawny Młyn Zbożowy, Aptekę pod Bykami, Katedrę i docieramy do Rynku. Przechodzimy przez niego zatrzymując się by zrobić kilka zdjęć i idziemy zobaczyć stadko dzików ulokowanych na niewielkim placu między nowoczesnymi budynkami.
Fotografujemy się z dzikami, są sympatyczne, więc sesja chwilę trwa.
"Na skwerze przy ulicy Franciszkańskiej w Świdnicy stoi pomnik dzików. Rzeźba przedstawia dorosłego dzika o wysokości około metra, pięć małych dzików oraz skrzynię. Rzeźba o wymiarach 160x406 cm waży ponad tonę. Całość została odlana z brązu przez artystę rzeźbiarza Grzegorza Łagowskiego według pomysłu Aleksandra Mazija.
W herbie Świdnicy znajduje się dzik stąd pomysł na rzeźby tych zwierząt na terenie miasta.
W czerwcu 2013 roku pod skwerem wmontowano kryptę ze Skrzynią Pamięci Świdniczan. W skrzyni, która zostanie otwarta za 100 lat znajdują się pamiątki ze współczesnej Świdnicy. Do tej pory dziki będą pilnować skrzyni. Pomnik rodziny dzików został ustawiony 24 kwietnia 2014 roku."-tekst ze strony: http://www.polskaniezwykla.pl/web/place/41795,swidnica-pomnik-dzikow-i-skrzynia-pamieci-swidniczan.html
Po zdjęciach idziemy do przejścia między dwoma budynkami. Tu znajdujemy nowy mural, są to namalowane skrzydła.
"Na ścianie przy ulicy Siostrzanej powstał mural zachęcający do rejestracji w bazie dawców szpiku Fundacji DKMS. Grafika przedstawia wielobarwne skrzydła i jest częścią kampanii społecznej Fundacji DKMS i NOIZZ “To #niesamowiteuczucie uratować komuś życie”.
Kampania #niesamowiteuczucie oparta jest na historiach dawców szpiku, którzy dali szansę na życie chorym, potrzebującym przeszczepienia krwiotwórczych komórek macierzystych. Akcja ma charakter edukacyjny, a jej ciekawa forma – barwne murale – ma uświadamiać odbiorcom, jak ważna jest idea dawstwa szpiku, w kontekście walki z nowotworami krwi, i ile kolorów może wnieść do życia chorych “bliźniak genetyczny”.– Głównym celem akcji organizowanej przez Fundację DKMS jest zachęcenie innych do rejestracji jako potencjalny dawca szpiku, ale także obalanie mitów, związanych z dawstwem szpiku – mówi Agnieszka Zielonka z Fundacji DKMS, odpowiedzialna za stronę merytoryczną projektu. W ramach kampanii #niesamowiteuczucie murale powstały m.in. we Wrocławiu i Warszawie. Teraz akcja dotarła do Świdnicy – kolorowy malunek powstał w przejściu pod blokiem przy ulicy Siostrzanej.
W ramach działań komunikacyjnych NOIZZ, na stronie www.vs-zycie.noizz.pl można zapoznać się z historiami czwórki bohaterów – dawców szpiku – oraz specjalnie stworzonymi na tę okazję dwoma krótkimi, edukacyjnymi materiałami wideo. Informacje dotyczące tego, jak zostać dawcą szpiku dostępne są na stronie Fundacji DKMS."-tekst ze strony: https://swidnica24.pl/2020/04/swidnica-ma-nowy-mural-kazdy-z-nas-ma-niewidzialne-skrzydla-foto/
Stajemy w środku skrzydeł i fotografujemy się z nimi. Po dość długiej sesji zdjęciowej, ruszamy w kierunku Rynku. Zaczynamy robić się głodni, więc po drodze szukamy jakiejś knajpki. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że nie mamy żadnych szans by zjeść na miejscu, ale może uda nam się coś kupić do jedzenia na wynos ???
W uliczce nieopodal Rynku znajdujemy "Nieziemską Naleśnikarnię". Wchodzimy do środka, czytamy menu i przez chwilkę zastanawiamy się, które naleśniki wybrać???
Kiedy w końcu już wiemy jakie chcemy zjeść naleśniki, zamawiamy je i czekamy, a czas oczekiwania wykorzystujemy by zapłacić za nasze zamówienie i na sikundę. Gdy nasze naleśniki są już gotowe, odbieramy je, żegnamy się, wychodzimy na zewnątrz i ruszamy uliczkami miasta w kierunku nowego murala Roberta Kukli.
Odnajdujemy go na ulicy Spółdzielczej. Najpierw jednak dostrzegamy dwa namalowane, grające anioły - to też dzieło Roberta Kukli. Radek fotografuje mnie na ich tle, a po zdjęciach idziemy za murek i tu dopiero mamy długą sesję zdjęciową z Andrzejem Wajdą :)
"Kolejny mural w świdnickiej przestrzeni miejskiej i zapewne nie ostatni. Powstał na ścianie budynku przy ul. Niepodległości 7, można go jednak oglądać od strony ulicy Spółdzielczej.
Po zrobieniu fotek z muralem Andrzeja Wajdy, niespiesznie wędrujemy uliczkami Świdnicy w kierunku zaparkowanego autka. Gdy do niego docieramy, wsiadamy, wyjmujemy z papierowej torby nasze naleśniki i zaczynamy jeść. Radek zamówił sobie gryczanego naleśnika z duszoną, kiszoną kapustą, kaszanką, suszonymi śliwkami i miodem. Mój natomiast to naleśnik z serem pleśniowym, gruszką, orzechami i miodem. Posilamy się i stwierdzamy że oba naleśniki są syte i pyszne :)
Wybór Andrzeja Wajdy, polskiego reżysera, laureata Oscara, na bohatera kolejnego muralu nie był przypadkowy. Praca związana jest z odbywającym się od kilku lat w Świdnicy Festiwalem Filmowym Spektrum. To właśnie reżyserowi będzie poświęcona tegoroczna edycja. Co więcej, w tym roku mija 20 lat od prapremiery „Panny Nikt” w reżyserii Andrzeja Wajdy, która odbyła się w Świdnicy. „Panna Nikt” to powieść autorstwa świdniczanina Tomasza Tryzny, historia piętnastoletniej Marysi, która ulega manipulacji przez dwie swoje koleżanki. Film ten będzie można zobaczyć podczas festiwalu Spektrum."-tekst ze strony: https://mojaswidnica.pl/mural-z-andrzejem-wajda-gotowy-foto/
Po zrobieniu fotek z muralem Andrzeja Wajdy, niespiesznie wędrujemy uliczkami Świdnicy w kierunku zaparkowanego autka. Gdy do niego docieramy, wsiadamy, wyjmujemy z papierowej torby nasze naleśniki i zaczynamy jeść. Radek zamówił sobie gryczanego naleśnika z duszoną, kiszoną kapustą, kaszanką, suszonymi śliwkami i miodem. Mój natomiast to naleśnik z serem pleśniowym, gruszką, orzechami i miodem. Posilamy się i stwierdzamy że oba naleśniki są syte i pyszne :)
Polecamy "Nieziemską Naleśnikarnię" w Świdnicy :)
Po zjedzeniu naleśników, wyrzucamy opakowania do śmietnika i jedziemy obejrzeć kolejne murale namalowane przez Roberta Kuklę, które znajdują się na Osiedlu Zawiszów.
Podróż mija nam bezproblemowo. Zostawiamy autko na parkingu nieopodal boiska sportowego, wysiadamy z niego i idziemy w stronę boiska.
Po zjedzeniu naleśników, wyrzucamy opakowania do śmietnika i jedziemy obejrzeć kolejne murale namalowane przez Roberta Kuklę, które znajdują się na Osiedlu Zawiszów.
Podróż mija nam bezproblemowo. Zostawiamy autko na parkingu nieopodal boiska sportowego, wysiadamy z niego i idziemy w stronę boiska.
"Pomysł na wykorzystanie muru okalającego boisko na osiedlu Zawiszów pojawił się latem 2016 roku, a tematykę podsunęły zawody koszykarskie Domino Streetball. Wybór Michaela Jordana był oczywisty, natomiast nad kandydaturami koszykarzy do kolejnych portretów Robert Kukla dyskutował z klubem Practo Polonia Świdnica i Ośrodkiem Sportu i Rekreacji, fundatorem farb. – Marcina Gortata nikomu w Polsce nie trzeba przedstawiać, a Lebron James to najlepszy w tej chwili zawodnik na świecie – mówi autor muralu."-tekst ze strony: https://swidnica24.pl/2016/11/mistrzowie-koszykowki-na-murze/
Podchodzimy do muru okalającego boisko sportowe i fotografujemy Michaela Jordana, Lebrona Jamesa i Marcina Gortata, a po zdjęciach wracamy do samochodu.
Wsiadamy do autka i ruszamy w kierunku Jeleniej Góry. Wracamy do domu. Po drodze mijamy znane nam murale na murach i stwierdzamy że mają się dobrze.
Podróż mija nam bezproblemowo i dość szybko, kończąc w ten sposób naszą wycieczkę. Kolejna już niebawem, więc do zobaczenia wkrótce :)
Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i cieplutko, życząc miłej lektury i zdrówka :)
Danusia i Radek :)
Coś niesamowitego, nie przypuszczałam, że Świdnica posiada tyle Murali i wiele innych ciekawostek, jak rzeźby.
OdpowiedzUsuńOj trzeba będzie się wybrać latem. Świetną wycieczkę mieliście. A i te przystanki pomysłowe, u nas ledwo dwa. Pozdrawiam serdecznie
Olu w Świdnicy jest mnóstwo murali, pięknych murali. Robert Kukla Świdniczanin ubarwia w ten sposób swoje miasto, a nam się to podoba :)
UsuńMusisz koniecznie pojechać do Świdnicy :)
Pozdrawiamy serdecznie :)