niedziela, 21 marca 2021

Uwaga dilerzy :) - czyli spacer do Czerwonego Dworku :)

Pierwszy dzień kalendarzowej wiosny przypada właśnie dziś. Wczoraj rozpoczęła się astronomiczna, ale pogoda nic a nic wiosennej nie przypomina, więc nie dziwi nasze lenistwo. Wstajemy późno, jemy śniadanie, pijemy kawę i zastanawiamy dokąd ruszymy na spacer. Po chwili rozmowy, decydujemy się pojechać samochodem na cmentarz, a później zdecydujemy co dalej. Wszystko będzie zależeć od pogody. Ubieramy się, bierzemy aparat i wychodzimy z domu. Wsiadamy do samochodu i jedziemy nim w kierunku cmentarza. Droga mija nam szybko, bo umilamy ją sobie rozmową. Ustalamy że po wizycie na cmentarzu, pojedziemy do Mysłakowic zobaczyć Czerwony Dworek. Gdy docieramy do nekropolii, zostawiamy autko tuż przy murze, wysiadamy z niego i idziemy w kierunku cmentarza. Po dotarciu do grobu Tatki Radka, wyjmujemy znicze i zapalamy je. Chwilę dumamy i modlimy się, a po zadumie i modlitwie, wędrujemy w kierunku zaparkowanego samochodu. Kiedy wychodzimy za bramę, dociera do nas wołanie:
-Danusia! 
-Danusia!
Oboje odwracamy się zaskoczeni i dostrzegamy Basię. Witamy się z nią bardzo serdecznie, rozmawiamy i radujemy się ze spotkania :)
Przy okazji serdecznie pozdrawiamy Basię :)
Fotografujemy się w trójkę i żegnamy się z Basią. Wsiadamy do autka i jedziemy w kierunku Mysłakowic.
Droga mija nam bezproblemowo i szybko. Z głównej szosy zjeżdżamy w ulicę Czerwony Dworek, gdzie na poboczu zostawiamy samochód, wysiadamy z niego i idziemy w kierunku naszego celu.












Przechodzimy obok starych domów tyrolskich i nowych przypominających tamte. Wędrujemy skrajem ulicy i niespiesznie docieramy do Czerwonego Dworku-Ośrodka Leczenia Uzależnień MONAR. Idziemy w asfaltową drogą i z każdym krokiem zbliżamy się do budynku. Tą samą drogą dość energicznie wędruje młody, blady  chłopak. Kiedy nas dostrzega wchodzi do budynku a po chwili wychodzi z niego i znów szybkim marszem przemierza alejki miedzy drzewami. My idziemy dalej, robię kilka zdjęć z daleka i kiedy jesteśmy dość blisko drewnianego domu, prawie wybiega z niego mężczyzna i głośno mówi do nas:
-Tu jest teren prywatny, nie wolno obcym wchodzić!
Jesteśmy zaskoczeni, bo nigdzie nie widzieliśmy zakazu wejścia, ale przepraszamy za nasze najście, odwracamy się i opuszczamy teren MONARU.

"Ośrodek Rehabilitacyjno-Readaptacyjny ,,MONAR” w Mysłakowicach koło Jeleniej Góry, mieści się w XIX-wiecznym niemieckim dworku myśliwskim, wpisanym do rejestru zabytków. Willa została zbudowana w latach 1838-1840 dla Ch. von Rothara (pełnomocnika króla pruskiego Fryderyka Wilhelma III w Mysłakowicach) – wg projektu F. Schinkla, drewniana na podmurówce jest cennym przykładem budownictwa osiedlających się na tych terenach osadników tyrolskich sprowadzonych przez króla pruskiego w latach 1837-38. Zachowany układ przestrzenny oraz detale architektoniczne podkreślają wyjątkowość architektury tego typu na terenie Dolnego Śląska.
Dom stoi na wzniesieniu nazwanym na pamiątkę inicjatora budowy ROTHER-BERG. Położony w pięknej malowniczej okolicy Karkonoszy z widokiem na najwyższy szczyt – Śnieżkę. Jest otoczony lasem mieszanym.
Po II wojnie światowej dom był wykorzystywany do celów kolonijnych. W roku 1984 zakupiony na własność przez Stowarzyszenie MONAR. Pierwsi pacjenci ośrodka pojawili się z początkiem października tegoż roku. Większość z nich czynnie uczestniczyła w pracach przystosowawczo-remontowych zdewastowanego budynku."-tekst ze strony: http://monar.org.pl/historia/





Zaczyna trochę padać, więc opatulamy się szczelniej i idziemy w kierunku zaparkowanego samochodu.
-A może zajrzymy do Majeczki i Wiktora?-pytam Radka.
-Tak nie zapowiedziani?
-To zadzwonię-odpowiadam i wyjmuję telefon. Wybieram numer Majeczki i od razu, bez sygnału słyszę miły głos.
-Co kochana ?
-Majeczko czy jesteście w domu?, bo my jesteśmy w Mysłakowicach i zastanawiamy się czy moglibyśmy się wprosić na kawę?
-Oczywiście że tak, czekamy na Was-odpowiada Majka.
-Zaraz będziemy-odpowiadam i się rozłączam.
Patrzę na Radka i mówię:
-Jedziemy na kawę.
Kiedy docieramy do samochodu, wsiadamy do niego i jedziemy do Majki i Wiktora.








U Majeczki i Wiktora spędzamy trochę czasu, rozmawiając, pijąc kawę i zajadając się ciastkami, a czas spędzony w przemiłym towarzystwie niesamowicie szybko nam minął :) 
Pozdrawiamy serdecznie Majeczkę i Wiktora bardzo serdecznie :)

W końcu nastał czas rozstania, żegnamy się z naszymi Gospodarzami i wychodzimy na zewnątrz. Idziemy do auta, wsiadamy do niego i wracamy do domu, kończąc w ten sposób krótką aczkolwiek piękną wycieczkę :) Następna już wkrótce, więc do zobaczenia niebawem :)

Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i cieplutko, życząc miłej lektury i zdrówka :)

Danusia i Radek :)
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz