niedziela, 13 września 2015

"A niech Pon Bóg obrania","nogi w piekarniku,a On w kościele"-czyli już na Podkarpaciu :)


Pierwsza część urlopu minęła niesamowicie szybko,a jak to było,można zobaczyć tu:
https://podrozedanusiiradka.blogspot.com/2015/09/i-stao-sieurlop-czas-zaczac.html
Bez problemów odnajdujemy stanowisko z którego ma odjechać nasz bus.Kiedy docieramy na miejsce,okazuje się że akurat nasz transport zostaje podstawiony.Stajemy w kolejce i po paru chwilach kupuję bilety mówiąc pierwsza grupa,niewidomy znaczny z opiekunem.Wchodzimy do busa szukając wzrokiem dwóch miejsc obok siebie,docieramy na sam tył pojazdu.Siadamy oboje nie zwracając uwagi na dziwne miny Pani z jamnikiem położonym na siedzeniu obok.Bus rusza.Pani zaczyna głośno komentować,że musi psa wziąć na kolana,bo wsiadło tyle osób,że zrobiło się strasznie ciasno.Mnie zaczyna to wkurzać.Ciekawi mnie czy dwoje dorosłych ludzi,kupiło oprócz biletów dla siebie,również dla psa? Po dłuższej jeździe,jestem skłonna przypuszczać,że takież biletu nie kupili,bo mężczyzna zamiast pójść zaprotestować do kierowcy,usiadł na wolnym miejscu z przodu.
Jedziemy.To jest najważniejsze.Bus podąża drogą szybkiego ruchu.Omija znane nam miejscowości,nie wjeżdżając do nich.Jedyny przystanek jest przed zjazdem z autostrady za Tarnowem.Tu pasażerowie mogą rozprostować "kości" i skorzystać z toalety.Oczywiście i my wysiadamy.Oboje dzwonimy-ja do Mamy,a Tato do swojej Siostry.Po przerwie wszyscy wracają do busa i ruszamy w dalszą podróż.Pasażer siedzący obok mnie,który do postoju cały czas spał,teraz się ożywił.Kupił sobie małe co nieco i patrząc na mnie spytał:
-Czy będzie Pani miała coś przeciwko jeśli się napiję?
-Nie,nie będę miała nic przeciwko-odpowiadam.
-Bo wie Pani,wracam z wesela i trochę mnie jeszcze trzyma,więc muszę się podleczyć.
Uśmiecham się do Niego mówiąc:
-Rozumiem.
-Jadę do Tarnowca-mówi współpasażer.
I tu odzywa się mój Tato,mówiąc że On był w Tarnowcu,dawno temu.Obaj Panowie znaleźli wspólny temat,więc nie wiedzieć kiedy docieramy do Brzostku.Żegnamy się z Panem,życząc sobie wzajemnie wszystkiego dobrego i wysiadamy w centrum miasteczka.Obieramy bagaże i witamy się z Agnieszką i Andrzejem,którzy przyjechali po nas.Wsiadamy do samochodu i jedziemy do Kleci gdzie wszyscy już na nas czekają.Witamy się z Ciocią Milą,Dorotą i Józkiem,wchodzimy do domu,rozpakowujemy się,jemy obiad,pijemy kawę i na pogaduchach szybko mija nam czas.Wieczorem siadam przy laptopie i "gadam" z Radkiem na GG aż do nocy,opowiadając Mu wszystko.Po rozmowie,kąpiel i sen.
Poniedziałkowy ranek budzi mnie zaglądającym przez okno słońcem.Wstaję dość wcześnie.Słyszę krzątających się na podwórzu Ciocię i Tatę.
Śniadanie i kawa,chwila rozmowy i postanawiamy pójść do Brzostku na odpust.Dziś jest Święto Podwyższenia Świętego Krzyża,a tutejszy kościół jest właśnie pod takim wezwaniem.Jestem zaskoczona gdy Ciocia mówi mi,że z tego powodu dzieci dziś nie idą do szkoły.Jest Święto !!!
No cóż,co kraj to obyczaj.
Zbieramy się i niespiesznie ruszamy w kierunku miasteczka.
























Kiedy dochodzimy do skrzyżowania dróg,nie skręcamy w lewo,a przechodzimy na drugą stronę szosy i po kamiennych schodach wchodzimy na stary,ogrodzony murem cmentarz wojenny.Przyznam szczerze że byłam tu chyba jeden raz i to bardzo,bardzo dawno temu.Pora więc to nadrobić.Niespiesznie wędrujemy po zadbanym i pięknie utrzymanym cmentarzu.Przystajemy by spojrzeć na poustawiane równiutko betonowe cokoliki z krzyżami.Robię zdjęcia i oglądam wszystko,mając baczenie na Tatę,by idąc o coś nie zahaczył.

"Cmentarz nr 220 w miejscowości Klecie to jeden z najpiękniejszych cmentarzy wojennych na terenie województwa podkarpackiego. Założenie zaprojektował Michael Matscheko Ritter von Glasner. Żołnierskie mogiły umieścił wokół neogotyckiej kapliczki z XIX wieku, wyremontowanej po wojennych zniszczeniach. Ogólnie na cmentarzu znajduje się 188 mogił indywidualnych i 2 zbiorowe. Pochowano tutaj 143 żołnierzy z armii austrowęgierskiej oraz 94 z rosyjskiej, w tym 144 zidentyfikowanych. Całość otoczona monumentalnym murem z piaskowca krytym dachówką, umieszczona jest na niewielkim wzniesieniu obok wiejskiej drogi. Wejście na cmentarz stanowi kuta żeliwna brama, do której wiodą betonowe schodki. Po ich bokach rosły stare, wysokie lipy. Za wejściem, po bokach alejki, znajdują się dwie mogiły zbiorowe, na których ustawione są wysokie żeliwne krzyże. Mogiłę po prawej stronie wieńczy krzyż „prawosławny”, kryje ona szczątki 21 nieznanych żołnierzy rosyjskich. Przed kaplicą usytuowany jest jedyny pojedynczy grób. Ustawiony na nim żeliwny zadaszony krzyż, jest jedynym tego rodzaju na tym cmentarzu.Tabliczka inskrypcyjna informuje, że pochowano tutaj oficera, poległego 7 maja 1915 roku.
Pozostałe mogiły indywidualne połączone są w grupy usytuowane w dwóch rzędach wzdłuż ogrodzenia. Wyjątek stanowi pojedyncza grupa siedmiu mogił rosyjskich znajdująca się z tyłu kaplicy, połączona w jednym rzędzie. Na poszczególnych grupach mogił ustawionych jest od 4 do 8 betonowych cokolików zwieńczonych żeliwnymi krzyżami: łacińskimi dla żołnierzy austrowęgierskich oraz „prawosławnymi” dla Rosjan. Wszystkie groby rosyjskie usytuowane są bliżej ogrodzenia. Przed kaplicą znajdowały się dwie okrągłe ławeczki, jednak jedna została zniszczona przez rosnące w środku drzewo i nie została odtworzona. Cmentarzowi, po przeprowadzonych w ostatnich latach pracach remontowo–konserwacyjnych, przywrócono pierwotny kształt. Odtworzono brakujące tabliczki nagrobne i zakonserwowano zachowane. Obecnie znajduje się on w bardzo dobrym stanie technicznym. Wpływ na to ma niewątpliwie fakt, że stojąca na cmentarzu kaplica pod wezwaniem św. Leonarda, cieszy się czcią miejscowego społeczeństwa, dzięki temu troską otaczany jest także cmentarz wojenny.
Cmentarz został w 1992 roku z urzędu wpisany do rejestru zabytków (nr A-343), jako cmentarz żołnierzy austrowęgierskich (brak danych o liczbie pochowanych), założony w 1915 roku. Życzeniem p. Józefa Forysia, który pracował przy remoncie kaplicy i budowie cmentarza było spocząć na jego terenie. Po jego śmierci wykonano wolę zmarłego. Nagrobek, stylizowany na żołnierski, znajduje się tuż obok kaplicy, po prawej stronie."-tekst ze strony: https://mpn.rzeszow.uw.gov.pl/?paged=6&resting_place_category=cmentarz-wojenny&p=536&s

Po obejrzeniu całego cmentarza i zrobieniu zdjęć,powoli opuszczamy to miejsce i ruszamy w kierunku miasteczka.


























Wędrujemy niespiesznie,podziwiamy widoki,mijamy nowe,willowe budynki,ale obok nich dostrzegamy też stare,drewniane domy.Przy takim jednym budynku,Tatę zaczepia Jego dawny kolega.Witają się,rozmawiają,idą do starego,drewnianego domu,a ja zostaję na podwórku fotografuję to co mi się spodoba.
Po jakimś czasie,Tato wraca do mnie,żegna się z dawnym kolegą i razem idziemy już do Brzostku.










"Brzostek – miasto w Polsce, w województwie podkarpackim, w powiecie dębickim, siedziba gminy miejsko-wiejskiej Brzostek. Położone nad rzeką Wisłoką na pograniczu Pogórza Ciężkowickiego i Strzyżowskiego, w ziemi sandomierskiej historycznej Małopolski.
Był miastem w województwie sandomierskim w 1629 roku.W latach 1975–1998 miejscowość administracyjnie należała do województwa tarnowskiego.
Miasto jest centrum usługowo-handlowym dla okolicznych wiosek: sklepy, ośrodek zdrowia, firmy usługowe, biblioteka publiczna, szkoła podstawowa i gimnazjum, Zespół Szkół im. Jana Pawła II.
Pierwsza pisemna wzmianka o Brzostku pojawiła się w dokumentach legata papieskiego Idziego w latach 1123–1125. Brzostek należy do najstarszych miejscowości województwa podkarpackiego, jakie potwierdzają dokumenty pisane w Krakowie (maj 1123 – styczeń 1125) i wydane przez legata papieskiego Kaliksta II, przeprowadzający legację w Polsce Idzi z Tuskulum, który za zgodą Bolesława Krzywoustego i syna Bolesława oraz bp.krakowskiego Radosta zatwierdzał posiadłości klasztoru opactwa benedyktynów w Tyńcu, m.in.: Bieździedza, Kratowice, Pilzno, Brzostek (Brestek), Klecie (Clececi), Dęborzyn (Doborin), Szebnie, i wioskę „Vnochovici” (Januszkowice?). Miejscowości te musiały powstać znacznie wcześniej. Wówczas była to mała wioska należąca do dóbr opactwa benedyktynów w Tyńcu.
Od XIV wieku miejscowość rozwinęła się jako osada targowa. W 1367 benedyktyni tynieccy założyli miasto Brzostek. Historia miasteczka obfituje w ciekawe wydarzenia: w XVI wieku Brzostek został całkowicie spalony przez wojska węgierskie, zaś w XVII wieku przez wojska księcia siedmiogrodzkiego Jerzego Rakoczego.
W lutym 1846 roku chłop ze Smarżowej, Jakub Szela, stanął na czele rzezi galicyjskiej.
W XIX wieku swoją aptekę otworzył tu Ignacy Łukasiewicz, twórca lampy naftowej. W 1833 roku urodził się tu Aleksander Gryglewski, późniejszy profesor Szkoły Sztuk Pięknych w Krakowie i znany malarz polskich zabytków.
W 1934 roku Brzostek stał się gminą wiejską, zachował jednak prawo do używania historycznej nazwy miasto. W czasie II wojny światowej miasteczko przeszło pacyfikację, Niemcy wymordowali Żydów, straty budynków wynosiły ponad 65%.
W 1985 roku gminę odznaczono Krzyżem Partyzanckim.
Prawa miejskie miejscowość posiadała w latach 1367–1934. Zostały one jej przywrócone 1 stycznia 2009 roku."-Wikipedia.

Przechodzimy obok kościoła pod wezwaniem Podwyższenia Krzyża Świętego.Jest on posadowiony można by rzec w najwyższym punkcie miasta.Wzdłuż barierek oddzielających chodnik od krajowej drogi,poustawiano stragany ze słodyczami i przeróżnymi bibelotami-pierdołami.Bez pośpiechu wszystko oglądamy,robię zdjęcia i chłonę atmosferę odpustu :) Kupuję cukierki-różne-dla znajomych,będą zaskoczeni,bo u nas na Dolnym Śląsku takich nie ma.I kiedy tak szwędamy się między straganami,Tato spotyka znajomego,z którym rozmawia dość długo.Ja wykorzystuję ten czas na spacer,zdjęcia odpustowe i kupno zniczy,które zapalimy na grobach bliskich.Po spacerze razem wchodzimy do świątyni.Krótka modlitwa,kilka zdjęć i opuszczamy kościół,wędrując w kierunku cmentarza.












"Kościół - zespół kościoła pw. Podwyższenia Krzyża Świętego.
W sąsiedztwie rynku od strony południowo - wschodniej stoi murowany, neoklasycystyczny kościół parafialny wzniesiony w latach 1814 - 1816. Do niedawna otaczały go stare drzewa (obecnie zostały wycięte) i kamienny mur z bramami od strony rynku, plebani i ul. Łukasiewicza. Kościół w Brzostku to jednonawowa świątynia, zbudowana zgodnie z chrześcijańską tradycją. Prezbiterium jest nieco węższe i zamknięte półkoliście. Przylega do niego zakrystia i położony symetrycznie przedsionek. Neogotycki przedsionek przy nawie został dobudowany w 1869 roku. Nawę nakrywa sklepienie kolebkowe z gurtami spływającymi na przyścienne filary, prezbiterium zaś sklepienie żagielkowe. Fasadę kościoła wieńczy wieża nakryta dzwonowatym hełmem (w okresie międzywojennym miał on kształt gotycki). W czasie I wojny światowej Rosjanie ustawili na wieży karabin maszynowy. Warto w tym miejscu odnotować, że wydarzenie to posłużyło za temat obrazu przebywającemu w Brzostku malarzowi Wojciechowi Kossakowi. Na portalu świątyni widnieje napis fundacyjny.
Kościół nosi wezwanie Znalezienia Krzyża Świętego. Nawiązuje do niego scena tytułowa w ołtarzu głównym: Chrystus na krzyżu w otoczeniu Matki Bożej i św. Jana Apostoła. W bocznych wnękach umieszczono figury świętych: Piotra i Pawła. Ołtarz został wykonany według projektu rzeźbiarza Remiszewskiego w 1907 roku. Nie wykazuje jednolitego stylu. Przeważają elementy pseudobarokowe. Jego renowację i złocenie przeprowadzono w 1979 roku.
W nawie zachował się późnorenesansowy ołtarz św. Leonarda z początku XVII wieku.
 Został on przeniesiony z Kleci po rozebraniu tamtejszego kościoła (1818 rok). Świętego przedstawiono w stroju opackim na tle krajobrazu. W tle znajdują się miniaturowe postacie rolników, pasterzy, chorych i żebraków w oryginalnych strojach. Znalazło się też miejsce dla bydła, którym opiekował się święty (wierzono, że broni go przed zarazą). W niszach nastawy oddzielonych złoconymi kolumnami ustawiono polichromowane rzeźby patronów Polski: św. Stanisława i św. Wojciecha. W zwieńczeniu znajduje się obraz Matki Bożej Bolesnej z ciałem Pana Jezusa, po bokach zaś tonda z obrazami świętych. Ołtarz pomalowany jest na kolor niebieski.
Dwa inne ołtarze: Matki Bożej i Najświętszego Serca Pana Jezusa nie przedstawiają wartości zabytkowej. Obraz Matki Bożej umieszczony we współczesnym ołtarzu pochodzi z końca XVIII wieku, ale jego sukienka została wykonana w ostatnich latach. Na uwagę zasługują ponadto: rokokowa ambona, chrzcielnica i kropielnica wykonane w stylu klasycystycznym, krucyfiksy, obrazy i feretrony z XVIII wieku. Zachował się także XVII-wieczny ornat. Na wieży wisi dzwon z 1521 roku.
Pod posadzką świątyni zachowały się krypty pochodzące ze starego kościoła - prawdopodobnie z XVII wieku. W XIX wieku nie były już używane. Wyjątek uczyniono w 1846 roku dla czterech ofiar rabacji zamordowanych w okolicy. W kaplicy bocznej zachowało się proste epitafium poświęcone Józefie Gumowskiej (1858-1916) żonie miejscowego lekarza."-tekst ze strony: http://zabytki-podkarpacie.pl/Kosciol---zespol-kosciola-pw-Podwyzszenia-Krzyza-Swietego_f_14_ido_1575













"Niedaleko od kościoła na wzgórzu, w otoczeniu starych drzew położony jest cmentarz parafalny. Został on założony na początku XIX w. po zamknięciu cmentarza przykościelnego. Ze względu na swe położenie i piękne widoki rozciągające się stąd na okolicę stanowi ulubione miejsce spacerów. Jednak to położenie spowodowało duże zniszczenie cmentarza w czasie I i II wojny światowej. W 1915 r. na walory obronne wzgórza zwrócili uwagę Rosjanie, którzy odpierali stąd ataki wojsk austro-węgierskich. Jesienią 1944 r. cmentarz ponownie znalazł się pod ogniem artylerii - tym razem rosyjskiej. Na skutek tego większość nagrobków uległa zniszczeniu. Na zacieranie się układu starego cmentarza mają wpływ powtórne pochówki na miejscach mogił ziemnych. Nie można już dziś odnaleźć grobów dwóch powstańców poległych w 1863 r. jedyną wzmiankę o nich zawiera sprawozdanie proboszcza z obchodów 50 rocznicy wybuchu powstania (1913 r.). Przy grobach tych odbyła się wówczas manifestacja patriotyczna. Na skraju cmentarza od strony północnej znajdują się kwatery żołnierzy z I wojny światowej (nr 223, 224, 225). Pierwszy jest najokazalszym z nich. Główny pomnik został wykonany z żelbetonu w formie nastawy ołtarzowej. Umieszczono w niej rzeźbioną w piaskowcu głowę Chrystusa w cierniowej koronie. Na cmentarzu spoczywa kpt. Olbrich z 18 pułku piechoty (zmarł 18 maja 1915 r.) i por. Lein. Pochowano tu także 65 żołnierzy austro-węgierskich i 97 rosyjskich. Napis informuje, że polegli w ciężkich walkach koło Brzostku w maju 1915 r. Dwa pozostałe cmentarze mają charakter grobów masowych. W większym położonym przy głównej alejce pochowano 97, a w mniejszym 42 żołnierzy austro-węgierskich. Ich projekt opracował por. Rossmann.
Z mogiłami wojskowymi sąsiaduje teren przyłączony do cmentarza parafialnego pod koniec XIX w. Zachowały się tu nieliczne grobowce z lat 1890-1912. Na prawo od alejki pochowano Wojciecha Michniaka, dyrektora szkoły, zmarłego 28 lutego 1908 r. Nieco dalej znajduje się grób Edwarda Chwala, żołnierza legionów, sekretarza magistratu, działacza społecznego. Za udzielanie pomocy Żydom Niemcy wywieźli go do Oświęcimia. Zmarł 28 kwietnia 1945 r. w Bergen Belsen. W pobliżu można odnaleźć wywrócony nagrobek policjanta Władysława Kusa zamordowanego przez bandytów 13 października 1922 r. w Januszkowicach „na posterunku w obronie życia imienia obywateli”. W starszej części cmentarza położony jest grób ks. Jana Samolewicza (1802-1878) dziekana strzyżowskiego i proboszcza w Brzostku. W odległości około 10 m widać nagrobek wykonany z białego marmuru przez T. Pawłowskiego w Tarnowie. Napis informuje:
ś. p.Teodorowi KACZYŃSKIEMU
Dr Medycyny ur.18 Wrz. 1842 zm. 3 Maja 1882
w uznaniu jego zasług OBYWATELE
Teodor Kaczyński brał aktywny udział w życiu społeczno-kulturalnym miasteczka. Zmarł na tyfus zarażony od chorych, którym spieszył z pomocą. Na środku starego cmentarza położona jest neogotycka kaplica pod wezwaniem św. Anny. Ufundowali ją w 1864 r. Marian i Anna Mysłowscy herbu Nałęcz. Przypominają o tym epitafia nagrobne umieszczone wewnątrz kaplicy. Znajduje się tu także ołtarz, w którym umieszczono krucyfiks i obraz św. Anny. Marian Mysłowski (1825-1875) był miejscowym burmistrzem; prowadził też pocztę. Wcześniej jako porucznik pełnił służbę w wojsku austriackim. W 1871 r. w Jaśle wydał broszurę Dzieje miasta Brzostku, adresowaną do młodzieży szkolnej. Jedna z ulic miasteczka nosi jego imię.
Przy kaplicy od strony południowej zachowały się groby księży. W pierwszym pochowano ks. Antoniego Stańko, doktora filozofii, wikarego w Brzostku (zmarł 22.VI.1898 r.). Spoczywają tu także: Wojciech Cieleńkiewicz starszy lekarz weterynarii powiatowej w Krośnie (zmarł w 1906 r.), jego żona Paulina (nauczycielka) i nauczycielka przedszkola Marcelina Kiciarska. Obok pochowano ks. Wilhelma Żywickiego (1891-1951) dziekana i proboszcza brzosteckiego. Sąsiedni grobowiec kryje zwłoki ks. Feliksa Potockiego (1828-1892) proboszcza i ks. Jana Jaracza (1877-1908), byłego wikariusza i rezydenta w dworze w Januszkowicach. Dalej pochowany jest ks. Stefan Szymkiewicz (1842-1944) długoletni, zasłużony proboszcz i dziekan brzostecki, odznaczony orderem „Polonia Restituta”. W sąsiednim rzędzie znajdują się groby. Kazimierza Darowskiego (1799-1872), c.k. adiunkta sądu krajowego, Andrzeja Tułeckiego (1860-1938) długoletniego burmistrza, komendanta Gwardii Obywatelskiej i nauczyciela Wacława Tomka (zmarłego w 1891 r.). Nieco dalej na skraju cmentarza pochowano aptekarzy: Józefa Bursę (zmarłego w 1922 r.) i Zdzisława Rakowieckiego (1873-1942). W pobliżu spoczywa Jan Nosal (zmarł w 1992 r.) uczestnik walk pod Monte Casino. Natomiast po przeciwnej stronie alejki w sąsiedztwie kaplicy znajduje się okazały grobowiec Zapalskich właścicieli dworu w Januszkowicach. Pochowano w nim między innymi Antoniego Kościeszę Zapalskiego (1855-1925) rotmistrza Wojsk Polskich. W tym samym rzędzie spoczywa Stefan Traciłowski (1883-1984) nauczyciel, działacz społeczny oraz zasłużona nauczycielka Zofa Tułecka (zmarła w 1953r.). Z tyłu znajdują się groby: Stanisława Łabudzińskiego (1888-1921) doktora praw i kapitana Wojsk Polskich, a także Władysławy Twardusiowej (1890-1983) nauczycielki i kierowniczki szkoły. Nieco dalej widać wykonany z białego marmuru nagrobek Porofrego Zieniewicza (zmarłego w 1897 r.) burmistrza i aptekarza. Jako ciekawostkę warto dodać, że brzostecką aptekę odkupił on od Ignacego Łukasiewicza w 1859 r. W południowej części cmentarza przyłączonej w latach 1927-36 przy bocznej alejce pochowano: Andrzeja Jana Szybista (1870-1955) burmistrza, Karola Wnęka (1890-1949) nauczyciela, działacza społecznego i jego żonę Helenę (1889-1960) - nauczycielkę. W trzecim rzędzie znajduje się grób zasłużonego lekarza, założyciela Związku Strzeleckiego w Brzostku Rudolfa Lacha (zmarł 6.X.1942r.). Nieco dalej pochowano siedmiu żołnierzy z 19 Samodzielnego Batalionu Saperów poległych w 1945 r. przy rozminowywaniu terenów przyfrontowych. Pochowano tu także Bronisława Grygla ps. „Sęp” żołnierza AK zastrzelonego 17 stycznia 1945 r. Po przeciwnej stronie alejki na skraju cmentarza znajdują się groby osób pomordowanych przez Niemców w czasie pacyfikacji Brzostku 20 czerwca 1944 r. Pochowano tu: Augusta Czosnykowskiego, Jana Jurysia sekretarza gminy Brzostek II, Stefana Niemca, Tadeusza Stanclika emerytowanego kierownika poczty, Józefa Szybista, Franciszka Szybowicza, Stanisława Tokarza, Jana Tułeckiego, Szymona Tułeckiego, Helenę Winiarską i Karola Ziarno ps. „Sikora” wizytatora tajnego nauczania w obwodzie krakowskim zmarłego w szpitalu w Jaśle 22 czerwca."-teks ze strony: http://zabytki-podkarpacie.pl/Cmentarz-rzymskokatolicki---Brzostek_f_14_ido_1585
Wchodzimy na teren nekropoli.Najpierw zatrzymujemy się przed cmentarzami wojennymi,kilka zdjęć i niespiesznie ruszamy ku grobom bliskich i znajomych.Ciocia,dwóch Wujków,Dziadek i Babcia-to moi bliscy są tu pochowani.Tato ma tu więcej rodziny i znajomych,których ja znam tylko z opowiadań...
Zapalamy kolejno na grobach znicze,przystajemy przy każdym na chwilkę zadumy i modlitwy,a po nich odwiedzamy kolejne,przez co dość dużo czasu spędzamy na brzosteckim cmentarzu.
























Po opuszczeniu cmentarza,idziemy w kierunku Rynku.Niespiesznie wędrujemy uliczkami miasteczka,podziwiamy stare i nowe budynki.Ja robię zdjęcia,a Tato wspomina miejsca ze swej młodości,wskazując je gdy przechodzimy obok.Fotografuję wszystko co co nas otacza-to również moje wspomnienia.Przyjeżdżałam tu w latach swojej młodości na wakacje,a później na urlop.Piękne i beztroskie to były czasy.
Kiedy jesteśmy nieopodal straganów odpustowych,Tato spotyka kolejnego znajomego.Witają się,rozmawiają,wspominają dawne czasy,a ja robię zdjęcia chłonąc piękno Podkarpacia :)
Zawsze kochałam ten region Polski :)
































Neoklasycystyczna kaplica z początku XIX wieku
położona na rynku na tzw. "Plantach".
Pochodzi prawdopodobnie z 1816 roku, przebudowana została w latach 1918-19.
Otrzymała wtedy ozdobny fronton z ceglanymi kolumnami.
Ostatni remont przeprowadziło w 1989 roku
Towarzystwo Miłośników Ziemi Brzosteckiej.
Wewnątrz kaplicy na kamiennej mensie ołtarzowej
ustawiono figury św. Jana Nepomucena
 (barokowa z końca XVIII wieku) i Matki Bożej.
 Obok niej zachowała się XIX-wieczna studnia tradycyjnie nazywana "studnią u Jana".















Kiedy Tato już skończy pogaduchy z dawnym znajomym,ruszamy powoli w kierunku Kleci,wsi gdzie mieszka Jego najmłodsza Siostra :)
Idziemy niespiesznie,oglądając wszystko dookoła.Wędrówkę umilamy sobie rozmową i robieniem zdjęć,więc mimo spacerowego kroku,mija nam ona niesamowicie szybko.Gdy docieramy do Kleci,wstępujemy najpierw do mojej Kuzynki Doroty.Witamy się z "małą" Agnieszką-córką Doroty,siadamy przy stole,pijemy kawę i opowiadamy cośmy dzisiaj widzieli.Po kawie przenosimy się do Cioci Mili na obiad,a po obiedzie,wsiadamy do samochodu  z Agnieszką-moją drugą Kuzynką i Andrzejem,Jej partnerem- i jedziemy na Wolę Brzostecką,do wsi w której mieszkał mój Dziadek.






















Droga mija nam szybko i bezproblemowo.Wjeżdżamy na podwórko,wysiadamy z auta i witamy się z psem "Michałem",który radośnie merda ogonem na nasz widok.Agnieszka daje mu jeść,a my wchodzimy do domu.Oj dawno tu nie byłam.Spoglądam na znajome meble,piec kaflowy,w którym Dziadek piekł chleb i ciasto,kiedy mieliśmy przyjechać.Wszystko takie znajome,bliskie,ale puste-brakuje obecności człowieka.Niestety Dziadek-ojciec mojego Taty i Wujek-brat mojego Ojca-odeszli z tego świata,więc teraz dom świeci pustkami...
Oglądam wszystko w środku,robię zdjęcia i na dłużej zatrzymuję się przed fotografią trzech Braci w mundurach wojskowych.Jest to idealne połączenie trzech różnych fotografii,wszak każdy z Braci służył w wojsku w innym czasie....Pamiętam że od zawsze lubiłam patrzeć na to zdjęcie.Wracają wspomnienia...










Trzej Bracia:Wujek Janek,mój Tato i Wujek Czesiek :)











Po wywietrzeniu domu,postanawiamy iść na spacer,na "Koziorki"-tak zawsze nazywano zalesione wzniesienia.Cała nasza czwórka i pies rusza spacerowym krokiem najpierw ku polom,które obecnie raczej są łąkami.Nie przypominają pól z ziemniakami,zbożami,truskawkami,fasolą i tytoniem,które kiedyś tu uprawiano.Pamiętam czasy,jak sąsiad sąsiadowi miedzę podcinał podczas orki i ile było o to kłótni...Teraz pola wyglądają całkiem inaczej,nie ma na nich ściernisk po zbożu,schnących łętów ziemniaczanych,o truskawkach już nie wspomnę...W tej chwili dominują łąki,na których nie pasą się krowy.Kiedyś krowy pasło się na miedzach i drogach między polami,bo trawa z łąk była potrzebna na siano.Jak czasy się zmieniły niesamowicie...
Wędrujemy drogą wijącą się miedzy łąkami i powolnym krokiem zmierzamy ku zalesionemu wzniesieniu,na którego brzegach w dawnych czasach rosły poziomki,a ich zapach unosił się w powietrzu...














































Wspominając dawne czasy,podziwiając widoki i robiąc zdjęcia powoli zaczynamy wracać.Michał biega między nami,co jakiś czas trącając któreś z nas zimnym nosem.Widać po nim że jest szczęśliwy.Żal będzie go zostawić samego,ale niestety nic nie możemy zrobić.Jego los związany jest z domem Dziadka.Gdy do niego docieramy,wsiadamy do samochodu,a psina zostaje by pilnować gospodarstwa.
Jedziemy do Gogołowa,tak wymyśliła Agnieszka z Andrzejem.
Jak było w Gogołowie można zobaczyć tu:
https://podrozedanusiiradka.blogspot.com/2015/09/ludowe-rzezby-na-dziole-czyli-dzia-i.html
Po pięknej wycieczce,wracamy do Kleci i do późnego wieczora rozmawiamy z bliskimi,a po kolacji każde z nas zmyka do swojego pokoju,by położyć się spać.Ja oczywiście jeszcze "rozmawiam" na GG z Radkiem i dopiero po niej  kładę się spać.
Tak minął nam poniedziałek na Podkarpaciu :)





















Wtorek budzi nas błękitnym niebem i słoneczkiem.Śniadanie,kawa i sesja zdjęciowa w ogrodzie Doroty,gdzie róże upajają zapachem,a skrzaty wystawiają swe głowy spod krzaków.I kiedy tak się szwędam wśród kwiecia,podchodzi "mała" Agnieszka i stwierdza,że pojedziemy dziś do Dobryni.
Skoro zostało ustalone,wsiadamy do samochodu i ruszamy ku nowym dla mnie miejscom.
Jak było w Dobryni można zobaczyć tu:
https://podrozedanusiiradka.blogspot.com/2015/09/dobrynia-i-debowiec-czyli-urlopu-ciag.html
Po całym dniu w odwiedzinach i po kolacji,chwilę "rozmawiam" na GG z Radkiem,a po rozmowie zmykam spać.Jutro idziemy w pole :)











Środowy ranek budzi nas pięknym słońcem i błękitnym niebem.Przy śniadaniu padło pytanie czy zostanę w domu i upiekę ciasto.Odpowiadam:
-Nie.Idę z Wami w pole,zbierać ziemniaki.
Widzę że Agnieszka patrzy na mnie z powątpiewaniem,ale ja nie zmieniam zdania.Po kawie idę z Dorotą do sklepu.Wędrujemy skrótem,przez łąkę,kładkę i dawniejszy dworski park,mijamy budynek dawnego Dworu,gdzie robię kilka zdjęć.Dokądkolwiek idę zabieram ze sobą aparat,nikogo już to nie dziwi,a ja dzięki temu mam zdjęcia.

"Klecie.
Miejscowość jest położona w dolinie Wisłoki przy szosie nr 992 Pilzno - Jasło. Wychodzi stąd także droga do Frysztaka (16 km). Przez wieś przepływa potok Gogołówka wpadający nieopodal do Wisłoki. Zabudowania rozrzucone są wzdłuż drogi głównej oraz w przysiółkach: Poręby, Stawiska, Markosie i Zamłynie. Od południa górują nad wsią wzgórza Bukowsko - Januszkowickie. Klecie liczą obecnie 592 mieszkańców. Znajdują się tu budynki dydaktyczne Zespołu Szkół Rolniczych w Brzostku (ostatnio oddano do użytku salę gimnastyczną). Na skraju wsi nad Wisłoką prowadzona jest od kilkunastu lat eksploatacja żwiru. Na wyrobiskach założono duże jezioro. Wkrótce ma tam powstać strzeżone kąpielisko.
Osada wzmiankowana w dokumencie z lat 1123 - 1125 (nazywana wówczas Clececi). Musiała jednak istnieć znacznie wcześniej. Od swoich początków należała do dóbr opactwa benedyktynów w Tyńcu. Jako najludniejsza wieś w okolicy stała się, prawdopodobnie już w XII w., siedzibą parafii fundowanej przez benedyktynów. Wkrótce rozwinął się tu kult św. Leonarda ściągający pielgrzymów z odległych stron. Słynne odpusty w dniu 6 listopada gromadziły tłumy pątników. W związku z tym kościół przynosił duże dochody. Nic dziwnego, że sporo było chętnych do objęcia go w posiadanie. W 1281 r. zakończył się spór opactwa z Janem z Sieradza, dążącym do przejęcia dochodów parafii. O tym, że były one znaczne świadczy fakt apelacji do najwyższej instancji sądowej - do papieskiego Rzymu.
W 1352 r. Klecie były siedzibą dekanatu. W dwa lata później wioska znalazła się w kompleksie dóbr odebranym przez Kazimierza Wielkiego benedyktynom. Król nadał ją bojarom ruskim zasłużonym w walkach na wschodzie: Piotrowi, Chodkowi i Ostaszkowi, założycielom rodu Czuryłłów i Gorajskich herbu Korczak. Zakonnicy nie zamierzali rezygnować ze swej własności. Jeszcze w XV w. toczył się spór, w którym wielokrotnie interweniowała kuria Rzymska. Jednak Kleci benedyktyni już nie odzyskali. Wróciła do nich jedynie mała część wioski położona w pobliżu kościoła. Właścicielem drugiej - większej był wspomniany już Piotr Iwanowicz wojewoda żydaczowski, a po nim Iwan i Dymitr z Klecia. Ten ostatni używający później przydomka z Goraja był marszałkiem i podskarbim królestwa, bliskim współpracownikiem królów. Kazimierza Wielkiego, Ludwika Węgierskiego, Jadwigi i Władysława Jagiełły. Za sprawą Dymitra w 1360 r. Klecie otrzymały prawo niemieckie. Z biegiem czasu znaczenie Kleci malało. Nawet siedziba parafii w XV w. przeniosła się do Brzostku. W Kleciach pozostał jedynie kościół filialny, przy którym rezydował wikariusz. Gasła sława św. Leonarda, choć nadal pamiętano o cudach, które zdarzały się za jego sprawą w świątyni. Potwierdza to przekaz kronikarza Jana Długosza. O nadal istotnym znaczeniu odpustów klecieckich świadczy termin organizowania jarmarków w Brzostku, które według przywileju z 1471 r. miały się odbywać nazajutrz po uroczystości św. Leonarda. W ten sposób starano się połączyć uroczystości religijne z interesami handlowymi. Ciekawostką może być fakt, że pod koniec XV w. prawnicy krakowscy rozpatrywali wątpliwość parafianki z Brzostku, która nie mogła wypełnić uczynionego w czasie choroby ślubu. Kobieta postanowiła, że po odzyskaniu zdrowia odbędzie na klęczkach drogę do kościoła w Kleciach. Do zdrowia wróciła, ale nie miała dość sił, aby ślub wypełnić.
W połowie XV w. w opackiej części wioski było 4 łany kmiece oraz karczma z rolą. Natomiast w części Czuryłłów istniały 2 folwarki. W 1536 r. wioska była podzielona między Piotra i Stanisława Gorajskich i Stanisława Witkowskiego. Było tu trzy dwory i tyleż folwarków, nadto młyn i karczma. W wiosce mieszkało 7 kmieci oraz 3 zagrodników. Dwóch kmieci gospodarowało także w części opackiej. W 1657 r. w czasie najazdu Rakoczego spłonął tutejszy kościół. Legenda mówi, że ocalał jedynie ołtarz z obrazem św. Leonarda, ponieważ święty sam „odpędzał” od siebie płomienie. Kościół odbudowano w 1667 r.
W XVIII w. w wiosce budowano szkuty i dubasy, które następnie spławiane były Wisłoką. Pod koniec stulecia istniała tu zorganizowana przez właścicieli Richterów „fabryka” gontów. W 1810 r. wioska należąca do Klary Pinińskiej liczyła 346 katolików i 12 Żydów. Poważnym problemem był zły stan miejscowego kościoła filialnego, który ze starości był „bliski zawalenia”. Z zamiarem jego rozbiórki wystąpił proboszcz brzostecki już pod koniec XVIII w. Wywołało to ostre protesty mieszkańców zarówno Kleci jak i pobliskiej Bukowej i Januszkowic. Ci ostatni w liście do biskupa zwracali uwagę na liczne cuda, które dokonywały się w świątyni za sprawą św. Leonarda („... w tym kościele mając cudowny Obraz wiele cudów tak podczas Powietrza jako i zarazy na bydło uciekając się do niego za Jego przyczyną do Boga doznawaliśmy...”). Prośba okazała się skuteczna. Rozbiórkę kościoła wstrzymano. Ostatecznie doszło do niej w 1818 r.
Mimo bogatej przeszłości w wiosce zachowało się niewiele zabytków. W miejscu dawnego kościoła w 1890 r. wybudowano niewielką neogotycką kaplicę. Wewnątrz znajduje się ołtarz z obrazem św. Leonarda wykonanym w 1967 r. Wokół kaplicy w 1916 r. Austriacy założyli cmentarz wojskowy nr 220 (data wyryta jest na murze cmentarza).
Jego projekt przygotował Glassner Matschako. Groby zostały ułożone w dwóch rzędach symetrycznie względem kaplicy, którą z tyłu okrążają. Przed kaplicą pochowano oficerów (m.in. por. Albina Pfoseta z 58 Pułku Piechoty poległego 7 maja1915 r.). Ogółem pogrzebano tu przeszło 250 żołnierzy austro-węgierskich i rosyjskich (188 w grobach pojedynczych, pozostałych w 2 mogiłach zbiorowych). Austriacy pochodzili z następujących pułków piechoty: 21, 36, 59, 62 i 98. Polegli 7 i 8 maja 1915 r. Trzeba podkreślić, że cmentarz jest dobrze utrzymany. Stanowi to zasługę rodzin: Nowickich i Serwińskich, którzy od lat się nim opiekują. W wiosce istnieje jeszcze jeden cmentarz żołnierski (nr 221) położony na Równiach nad Gogołówką. Jest on jednak w przeciwieństwie do poprzedniego bardzo zniszczony. Nawet tablica na pomniku została rozbita. W masowym grobie pochowano 31 Austriaków.
W Kleciach warto także zobaczyć zabytkowy zespół dworski, którego resztówka zachowała się przy głównej drodze w pobliżu potoku Gogołówka. Okazały, murowany dwór wzniesiony został zapewne w pierwszej połowie XIX w. Budynek zbudowany na planie prostokąta, dwutraktowy, posiada od strony zachodniej ozdobny portyk kolumnowy. Obok dworu stoi murowana, neoklasycystyczna oficyna z pierwszej połowy XIX w. z portykiem wspartym na dwóch kolumnach. Zachowały się także inne zabudowania dworskie z początku XIX w.: gorzelnia (obecnie stodoła), obora, stajnia, stodoła, spichlerz i oranżeria. Dwór otoczony jest znajdującym się w szczątkowym stanie parkiem
krajobrazowym."-fragment tekstu ze strony: http://brzostek.pl/publikacje/brzostek_i_okolice/brzostek_i_okolice.pdf

Po zakupach i zdjęciach,wracamy do domu,gdzie przebieramy się i idziemy w pole.Ziemniaki zostały już wykopane,teraz zostało je pozbierać :)






























































Zbieramy ziemniaki,słuchamy opowiadań,a właściwie anegdotek z życia,śmiejemy się gdy dziewczyny opowiadają jak Andrzej zostawił nogi w piekarniku i poszedł do kościoła.Brzuchy nas bolą od śmiechu,gdy słyszymy że "Siatka"bierze etopirynę na kolana,a sąsiad gdy rozmowy schodzą na temat ożenku stwierdza "niech Pon Bóg obrania".Ja znajduję w ziemi gąsienicę z kolcem w dupie i robię jej zdjęcia,a moje Kuzynki pękają ze śmiechu,kiedy mówię Im o swoim znalezisku.Sama pewnie też bym tak zareagowała gdyby mi ktoś tak opisał gąsienicę.Później okazało się że była to gąsienica zmrocznika gładysza-ćmy nocnej o różowych wzorach na tułowiu i skrzydłach.
















Kiedy kończymy zbierać ziemniaki na polu,postanawiamy wykopać i pozbierać,te które rosły się koło domu.Poszło nam to niesamowicie sprawnie i po zakończeniu wykopków,zjadamy obiadokolację i siadamy przed domem rozkoszując się ciepłym wieczorem i małym co nieco :)
I tak w rewelacyjnych nastrojach,ciemną nocą-tu słoneczko wcześniej zachodzi niż na Dolnym Śląsku i wcześniej też wstaje,różnica to prawie pół godziny-rozchodzimy się do swoich pokojów.Ja jeszcze rozmawiam na GG z Radkiem,a po rozmowie zmykam do łóżeczka :) Jutro kolejny dzień na Podkarpaciu :)




Czwartkowy ranek budzi mnie zaglądającym przez okno słoneczkiem.Śniadanie,kawa i pilnowanie Ojca.Widzę po Jego minie że coś sobie wymyślił i postanowił sam pójść do Brzostku.Oczywiście krzyżuję Jego plany i doganiam Go i razem wędrujemy w kierunku miasteczka.










"Brzostek.
Najstarsze ślady pobytu człowieka w tych okolicach pochodzą z młodszej epoki kamienia (neolitu) przypadającej między połową IV i III tysiąclecia p.n.e. Natomiast pierwszą pisemną wzmiankę o Brzostku zawiera dokument legata papieskiego Idziego z lat 1123-1125. Brzostek był wtedy małą wioską należącą do dóbr opactwa benedyktynów w Tyńcu. W ich posiadaniu znajdowała się także sąsiednia wieś Klecie, która była siedzibą parafii. W tamtejszym kościele rozwinął się kult św. Leonarda, przyciągający - według świadectwa Jana Długosza - licznych pielgrzymów z "Polski, Węgier, Rusi i Litwy".
W 1339 r. Brzostek został przeniesiony na prawo niemieckie, a w dokumencie z 1354 r. określony był jako osada targowa. Na jego rozwój wpłynęło dogodne położenie na szlaku handlowym prowadzącym na Węgry. 18.VI.1367 r. opat tyniecki Jan zezwolił Jakubowi synowi Stefana na przeprowadzenie lokacji miejskiej Brzostku. Podobny przywilej otrzymał 1. III. 1394 r. od Władysława Jagiełły Stanisław z Saspolina. Król zezwolił na założenie miasta zwanego Małym Brzostkiem położonego w sąsiedztwie miasta opackiego (w okresie późniejszym Mały Brzostek stał się przedmieściem, a w XVIII w. osobną wioską nazwaną Nawsiem). Na początku XV w. utworzono w Brzostku parafię. Istniała też szkoła parafialna, szpital i liczne bractwa. W 1474 r. miasto zostało spalone przez wojska węgierskie. Klęska pożaru spadła nań także w 1522 r. W XVI w. Brzostek stał się znacznym ośrodkiem rzemieślniczo-handlowym. Działały tu liczne cechy rzemieślnicze, a targi i jarmarki przyciągały kupców z odległych miast. W 1657 r. miasto zostało doszczętnie spalone przez wojska siedmiogrodzkie Jerzego Rakoczego. W XVIII w. mieszczanie w obronie swych przywilejów toczyli długoletnie spory z opatem tynieckim. Wysłannicy miasteczka dotarli nawet do kurii papieskiej w Rzymie.
Po pierwszym rozbiorze Polski w 1772 r. Brzostek znalazł się w granicach Austrii. Na początku XIX w. osiedlili się tu Żydzi. W 1833 r. w miasteczku urodził się sławny malarz Aleksander Gryglewski. W 1846 r. istniała w Brzostku tajna organizacja przygotowująca powstanie narodowe. Planowano tu sformować jeden z oddziałów, którego zadaniem miało być rozbicie garnizonu austriackiego w Jaśle. 20 lutego 1846 r. okolice zostały objęte krwawą rabacją chłopską, która przekreśliła plany powstańcze. Na czoło tego ruchu wysunął się Jakub Szela - chłop z pobliskiej Smarżowej. W latach 1854-66 w Brzostku miał siedzibę urząd powiatowy. W 1857 r. twórca przemysłu naftowego Ignacy Łukasiewicz otworzył tu swoją aptekę. W 1863 r. kilku mieszczan brało udział w powstaniu styczniowym. Kilkunastu ochotników walczyło także w czasie I wojny światowej w 1 Brygadzie legionów. 7. V. 1915 r. w okolicy Brzostku rozegrała się krwawa bitwa między wojskami rosyjskimi i austriackimi. Spłonął wtedy m.in. XVII-wieczny ratusz.
W okresie międzywojennym w okolicy rozwijał się radykalny ruch ludowy. W 1934 r. Brzostek stał się gminą jednostkową wiejską zachowując prawo używania historycznej nazwy "miasto" Utworzono wtedy także gminę Brzostek II obejmującą okoliczne wioski. W czasie II wojny światowej na mieszkańców spadły krwawe represje ze strony Niemców (12. VIII. 1942 wymordowanie Żydów, 20. VI. 1944 pacyfikacja miasteczka). Przez całą okupację tajną działalność prowadziła placówka ZWZ-AK W okresie akcji "Burza" na terenie gminy działało kilka oddziałów partyzanckich (w 1985 r. gmina Brzostek została odznaczona Krzyżem Partyzanckim). W wyniku działań wojennych jesienią 1944 r. Brzostek poniósł znaczne straty materialne. Zniszczenia zabudowy sięgały 66%. Zmniejszyła się liczba ludności, zamknięto też sąd grodzki W 1954 r została zlikwidowana gmina Brzostek I. Ponowny rozwój miejscowości nastąpił dopiero w latach siedemdziesiątych."-tekst ze strony: http://brzostek.pl/historia/hist_1.html

Zatrzymujemy się obok przystanku autobusowego.Tato już wie że sam nigdzie nie pójdzie,więc zdaje się na mnie.Wędrujemy niespiesznie uliczkami miasteczka,oglądamy stare,drewniane,zabytkowe domy.Ojciec opowiada o znanych Mu miejscach i tak docieramy do kirkutu.Miejsce jest wyczyszczone i ogrodzone.Widać że dbają o nie.Tato jest zaskoczony widokiem cmentarza żydowskiego.Mówi mi że On pamięta potrzaskane na kawałki,zarośnięte chwastami macewy...No cóż zmienia się świat i ludzkie jego postrzeganie.Chcemy by groby naszych bliskich nie były niszczone,więc szanujemy nekropolie innych.

"Cmentarz żydowski w Brzostku - przez miejscową ludność chrześcijańską zwany "kierkutem" – powstał zapewne w połowie dziewiętnastego wieku, na prostokątnej działce o powierzchni około 0,8 ha, w polach na północ od miejscowości. Obszar grzebalny kilkakrotnie powiększano, dokupując grunty między innymi w 1927 r. i 1931 r.
Wiadomo, że przed wojną światową nekropolia była ogrodzona drewnianym płotem, z bramą od strony południowej. Przy wejściu znajdował się dom pogrzebowy. Na podstawie zachowanych ksiąg zmarłych okręgu metrykalnego okręgu Brzostek, wiemy, że w latach 1894 – 1938 na cmentarzu pochowano 446 osób.
Podczas drugiej wojny światowej na cmentarzu naziści dokonywali egzekucji osób pochodzenia żydowskiego. Ofiary grzebano w zbiorowych mogiłach. Zapewne już wtedy rozpoczął się proces niszczenia nekropolii. Dzieła dewastacji dokończono już w czasach PRL rękami niektórych mieszkańców Brzostka, którzy rozebrali ogrodzenie, a pomniki nagrobne wykorzystali między innymi do prac budowlanych czy melioracyjnych. Na części cmentarza wzniesiono budynki ośrodka maszynowego, pozostały pusty plac wykorzystano jako pole orne.
Począwszy od lat dziewięćdziesiątych, działacze Towarzystwa Miłośników Ziemi Brzosteckiej podejmowali temat upamiętnienia nekropolii. Plany te udało się zrealizować kilkanaście lat później, dzięki zaangażowaniu wywodzącego się z Brzostka profesora Jonathana Webera z Oxfordu i przy współpracy wzmiankowanego uprzednio Towarzystwa, lokalnych władz oraz pracowników Muzeum Okręgowego w Tarnowie. Niezabudowaną część cmentarza ogrodzono metalowym płotem. Na betonowych postumentach ustawiono około siedemdziesięciu nagrobków, odnalezionych w różnych punktach Brzostka. Ufundowany został również pomnik ku czci Żydów brzosteckich.
W dniu 14 czerwca 2009 r. odbyła się ceremonia rekonsekracji cmentarza. W uroczystości udział wzięli między innymi: Żydzi pochodzący z Brzostka, Naczelny Rabin Polski Michael Schudrich, lokalne władze i mieszkańcy.
Staraniem Muzeum Okręgowego w Tarnowie w 2009 r. wydano książkę zatytułowaną „Cmentarz żydowski w Brzostku”."-tekst ze strony: https://sztetl.org.pl/pl/miejscowosci/b/191-brzostek/114-cmentarze/8661-cmentarz-zydowski-w-brzostku

Spostrzegamy informację że klucz od kirkutu znajduje się w Rynku,w budynku Urzędu Miejskiego,ale kiedy chwytamy za klamkę w bramce,ta ustępuje,a my wchodzimy na teren cmentarza i powoli zaczynamy chodzić między macewami.Tato ogląda i dotyka,a ja robię zdjęcia.
W młodości,będąc tu na wakacjach lub urlopie,wiele razy przechodziłam obok tego miejsca i muszę się przyznać że nie wiedziałam o istnieniu żydowskiego cmentarza w Brzostku.




























Po obejrzeniu kirkutu i sesji zdjęciowej,powoli opuszczamy żydowski cmentarz i niespiesznie kierujemy swe kroku ku Wisłoce.Z każdym krokiem wracają wspomnienia,Ojciec pokazuje gdzie mieszkali Jego koledzy,gdzie chodził do szkoły itp...Ja przypominam sobie spotkania ze znajomymi i nasze wyjścia do kina,czy na zabawę.Oj dawne to były czasy,oj dawne....
I tak wędrujemy sobie w sentymentalnych nastrojach uliczkami miasteczka,powolutku zmierzając w kierunku Kleci.












Kaplica słupowa z XVII wieku stojącą
w ogrodzie przy ul. A. Mickiewicza.
 Zbudowano ją, jak głosi tradycja,
na grobach mieszczan pomordowanych
przez wojska Jerzego II Rakoczego w 1657 roku
 lub przez Szwedów w czasie trzeciej wojny północnej.
Przekaz ten potwierdzają wykopywane w pobliżu kości ludzkie.





















Po obiedzie,rozsiadamy się wygodnie w cieniu,przed domem Cioci,pijemy piwo,rozmawiamy,robię zdjęcia i odpoczywamy :)
Kiedy trochę upał zelży,wsiadamy do samochodu i jedziemy na Wolę Brzostecką.
































































Kiedy docieramy na Wolę Brzostecką,Agnieszka z Andrzejem wietrzą dom i karmią Michała,Tato poszedł odwiedzić swojego Kuzyna,a ja idę z aparatem w kierunku kapliczki.Mijam po drodze sklep,który pełni tu również rolę klubu i biblioteki.Nikogo przed budynkiem nie ma,ale kiedy wracam po zrobieniu zdjęć kapliczce,to na ławce siedzi dwóch moich dawnych znajomych.Andrzej-brat mojej koleżanki i Marek-chłopak,którego Dziadkowie mieszkali nieopodal domu mojego Dziadka.Podchodzę do Nich,witam się z Nimi.Okazuje się,że byli w klubie i widzieli mnie przez okno jak szłam z aparatem w kierunku kapliczki.Dlatego też wyszli na zewnątrz,by się ze mną przywitać i porozmawiać.Siadam na chwilę obok Nich,rozmawiamy,wspominamy dawne czasy,opowiadamy o nowych.Po miłej pogawędce,żegnam się z Nimi i wracam do domu Dziadka.Chwilę czekamy na Tatę,a kiedy przychodzi,wsiadamy do samochodu i wracamy do Kleci.
Po kolacji,rozmawiam z Radkiem na GG,opowiadając Mu o dzisiejszym dniu,a kiedy jest już późny wieczór zmykam spać,kończąc w ten sposób kolejny dzień na Podkarpaciu :)






Murowana kapliczka wzniesiona w 1 połowie XIX wieku.
Zbudowana na rzucie kwadratu.
Fasadę ozdobiono półkolumnami połączonymi łukiem
o barokowym wykroju koszowym.
Kapliczka znajduje się po prawej stronie drogi prowadzącej do Brzostka.





Ostatni poranek na Podkarpaciu,budzi mnie pięknym słońcem i błękitnym niebem.Znów zapowiada się upalny dzień.
Śniadanie u Cioci,kawa u Doroty i zbieramy się do wyjścia.Oczywiście Ojciec wymyślił sobie że Andrzej Go zawiezie do Brzostku,a stamtąd pójdzie sam na Wolę Brzostecką.Nie mogę puścić Go samego,więc jadę z Nimi do Brzostku.Kiedy jesteśmy na miejscu,Andrzej wraca do Kleci,a my idziemy na przystanek autobusowy.Spoglądam na rozkład jazdy autobusów i stwierdzam,że musielibyśmy dość długo czekać na transport,a za kilka minut będzie jechać autobus w kierunku Kołaczyc,więc możemy tam pojechać.Bez entuzjazmu Tato przystaje na moją propozycję.Kiedy przyjeżdża autobus,wsiadamy do niego,kupujemy bilety i jedziemy do Kołaczyc.Po ponad półgodzinnej jeździe wysiadamy na przystanku w miasteczku i ruszamy na zwiedzanie :)
Jak było w Kołaczycach można zobaczyć tu: https://podrozedanusiiradka.blogspot.com/2015/09/koaczyce-niespodziewanie-czyli-wciaz.html






















Po powrocie z Kołaczyc,pakujemy się-wszak wieczorem ruszymy w drogę do domu-jemy obiad,idziemy na pogaduchy do Doroty i Józka,a popołudniu jedziemy z Agnieszką i Andrzejem na Wolę Brzostecką.










Kiedy jesteśmy na miejscu,Tato od razu poszedł na pogaduchy do Kuzyna,my wietrzymy dom,witamy się z Michałem,któremu dajemy jeść i pić.Przechadzam się i robię zdjęcia,wspominam dawne czasy i chłonę spokój i piękno tego miejsca.














































Gdy słoneczko zaczyna powoli zachodzić,dzwonię do Taty,żeby zaczął się zbierać,bo musimy wracać.Ten oczywiście,po odwiedzinach u Kuzyna,musiał jeszcze podejść do klubu,by tam chwilę pogadać ze znajomymi.Kiedy Jego pobyt przedłuża się,idę tam i wyciągam Go.Razem wracamy do domu Dziadka.Agnieszka z Andrzejem już na nas czekają.Wsiadamy do samochodu i jedziemy do Kleci.
























Po przyjeździe z Woli Brzosteckiej,jemy kolację,robię kanapki i picie na drogę,żegnamy się z Dorotą,Józkiem,małą Agnieszką i Ciocią.Wsiadamy do auta,gdzie są już nasze bagaże i jedziemy z Agnieszką i Andrzejem do Dębicy,skąd mamy autobus do Jeleniej Góry.Chwilę czekamy na przystanku,a kiedy przyjeżdża nasz transport,żegnamy się z Agnieszką i Andrzejem.Wsiadamy do autobusu,kupuję bilety u Kierowcy,znajduję dwa miejsca obok siebie,rozsiadamy się wygodnie i ruszamy w kierunku Dolnego Śląska.
Tak minął nam urlop na Podkarpaciu,a lejący deszcz podczas nocnej jazdy umilał nam podróż.

Pozdrawiam serdecznie Danusia :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz