niedziela, 26 stycznia 2014

W bajkowej krainie,gdzie mróz szczypie w nosy,a śnieg skrzypi pod nogami.Niech nam zadroszczą wszyscy,których wystraszył mróz :)

"Witam Narciarzy i Sympatyków aktywnego wypoczynku.
 W dniu wczorajszym (środa) sprawdziłem warunki narciarskie w Jakuszycach. Są one bardzo trudne: napadało niewiele śniegu, zaledwie kilka milimetrów; trasy oblodzone, wystające kamienie trawa itp; w wielu miejscach na trasach 
 brak pokrywy śnieżnej.
 W związku z powyższym Zarząd Oddziału PTTK „Sudety Zachodnie” zaprasza Państwa na wycieczkę pieszą w dniu 26.01.2014 (niedziela).
Wyjazd autobusem MZK Nr 9 o godz. 08.15 z przystanku PKP Jelenia Góra. Zbiórka uczestników o godz. 09.00 na przystanku MZK Przedszkole w m.Piechowice.
Trasa wycieczki wynosi 12 km i przebiega: Piechowice Górne - Michałowice - Uroczysko - Piechowice Dolne.
W Piechowicach Górnych ruszamy na trasę niebieskim szlakiem turystycznym, obok niewielkiej elektrowni wodnej i przełomem rzecznym rzeki Kamiennej dochodzimy do zielonego szlaku turystycznego, wzdłuż potoku Rudnik a następnie drogami leśnymi obok nieczynnego kamieniołomu granitu osiągamy szczyt góry Drewniak. Po odpoczynku przez m. Michałowice niebieskim szlakiem turystycznym dążymy do m. Piechowice. Przed Uroczyskiem oglądamy pozostałości niewielkiego cmentarzyka. W Piechowicach podziwiamy kościół pw. św Antoniego.
Powrót z Piechowic do Jeleniej Góry autobusem MZK ok. godz. 14.20, lub 16.10.
Na trasie wycieczki przewidziane jest ognisko.
Uczestnicy we własnym zakresie ubezpieczają się od następstw nieszczęśliwych wypadków, członkowie PTTK z opłaconą składką objęci są ubezpieczeniem zbiorowym.
 Wycieczkę prowadzi Janusz Perz.
 Pozdrawiam.
 Janusz Perz."












I mamy kilkanaście stopni poniżej zera,ale czy taki mróz może nas zatrzymać w domu ?
Mejl od Jarka,a później taki sam od Wiktora,sprawił,że postanowiliśmy wybrać się na Januszową wędrówkę.Dla nas to takie małe okazje spotkania się ze znajomymi.Ciekawi nas,kogo mróz nie wystraszy.
Tak więc wstajemy odpowiednio wcześnie.Śniadanie,kawa,pakowanie plecaków i przede wszystkim ubieramy się ciepło.Kiedy jesteśmy gotowi,idziemy na przystanek MZK.Tu spotykamy znajomego,z którym chwilę rozmawiamy i rozstajemy się,bo On ma inne plany niż my.
Wsiadamy do naszego autobusu,witamy się z Jarkiem i Jurkiem i jedziemy,zabierając po drodze Zosię,dwie Basie i Janusza.Mało nas,na to wygląda,że mróz wystraszył większość znajomych....
Wysiadamy w Piechowicach,tu najpierw czekamy chwilkę,aż dojdzie do nas jeszcze jedna osoba.Krótkie powitanie i omówienie trasy przez Janusza i ruszamy.










Idziemy uliczkami Piechowic,kierując się najpierw do elektrowni wodnej,na rzece Kamiennej.
O elektrowni można przeczytać tu:
http://www.tauron-ekoenergia.pl/elektrownie/energia-wodna/zew-jelenia-gora/Strony/szklarska-poreba-i.aspx#ad-image-0
Po zajrzeniu do wnętrza elektrowni idziemy dalej,wzdłuż rzeki Kamiennej,która częściowo jest zamarznięta.Przeglądające się w niezamarzniętych fragmentach,płynącej rzeki,słoneczko dodaje wodzie złocistego blasku,a w dodatku dostrzegamy kąpiącego się ptaka :) Przystajemy na chwilę,robimy zdjęcia i idziemy dalej,mróz szczypie nas w nosy i policzki,a śnieg skrzypi nam pod nogami :)










Przyłapana Basia :)











Kapiący się ptak :)








Rzeka w złocistym kolorze :)



























:)

Sympatyczna buźka w puchowej czapie :)

No i poszli sobie....

















Trzy kaptury na głowie,a czapka w plecaku :)



Serce :)



Potoczek w sopelkach :)








Przeszkoda :)

Każdy pokonuje ją tak jak potrafi...















Krzyżówka szlaków.

Obserwuję ich !!!

Wędrujemy leśnymi ścieżkami wśród drzew i śniegu.Pokonujemy powalone drzewa,brniemy w śniegu-na szczęście nie ma go zbyt wiele,więc nie ma zasp śnieżnych i wspinamy się coraz wyżej,dochodząc do leśnej drogi.






















Stajemy na środku drogi i czekamy chwilę,łapiąc oddech.Las wygląda bajkowo.Śnieg skrzy się w promykach słońca,a drzewa mają szadziowe,białe ubranka i do tego cudowny błękit-czyż nie bajkowy świat??? :)
Po chwili odpoczynku,ruszamy dalej.My zostajemy w tyle,bo to co znajduje po obu stronach drogi zwala nas z nóg-no nie dosłownie,ale niewiele brakuje bym na klęczkach robić zdjęcia :) Żarnowce mają przepiękne pióropusze śniegowo-szadziowe :)






















Paparazzi :)























Jak paprocie :)










Sesja zdjęciowa trochę trwała,bo czyż można przejść obojętnie obok takich cudeniek???
W końcu jakoś udało się nam zmobilizować i idziemy do dawnego kamieniołomu granitu.Byliśmy tu wiele razy,ale w tak pięknych okolicznościach przyrody jeszcze nie!!!!
O kamieniołomie można przeczytać tu:
http://dolny-slask.org.pl/530123,Piechowice,Kamienilom_granitu_Michalowice.html
Stajemy jak zaczarowani.Widok stąd jest przepiękny :)
Po chwilowym zauroczeniu,wracamy na ziemię.Jak ma być ognisko,to trza nazbierać trochę drewna.Zbieramy więc suche gałęzie-nie są tak do końca suche,bo wszystko pokryte jest cienką warstewką lodu.Basia i Sofijka usiłują podpalić te niby suche gałązki,spalają przy tym prawie wszystek papier.Jurek chodzi dookoła niepalącego się jeszcze ogniska i co chwila słyszymy: "Oj nie będzie dziś ogniska,a ja kiełbaski wziąłem...." Po jakimś czasie,gdy został nam ostatni skrawek gazety,ogień zapłonął i znów słyszymy Jurka : "A jednak dobrze,że wziąłem kiełbaski,będzie ognisko."
Ognisko płonie,wrzucam do niego ziemniaki ugotowane w mundurkach,zawinięte w folię aluminiową.Wypróbowany sposób-surowe potrzebują sporo czasu by się w żarze upiec,a ugotowane nie.Kiełbaski nadziane na kijki już skwierczą nad ogniem i czegóż tu chcieć więcej ???










Wyjmuję gorące ziemniaki z ognia,są upieczone.Do tego sos tatarski i kiełbaski-same pyszności :) Rozkoszujemy się jedzeniem i widokami,które się stąd rozpościerają :) Uczta dla podniebienia i duszy :)










































































"Uaha,uszatki dwa...."









"Złoty Denar i Złoty Widok"

Pozostałość po kamieniołomie.









A to my,Radek nam  zrobił zdjęcia z punktu widokowego.

Po posileniu się i odpoczynku ruszamy dalej.Oj ciężko nam się idzie i nie jest to sprawka śniegu,a tych wszystkich pyszności,które były przyniesione w plecakach.Jednak trzeba się zmobilizować.
Radek został gdzieś w tyle,rozglądam się za Nim.Pytam Zosi czy widziała Radka? W odpowiedzi usłyszałam,że poszedł w innym kierunku.Jestem zaskoczona.
Dochodzimy do punktu widokowego nad kamieniołomem.Tu spotykamy parę turystów,których prosimy o zrobienia nam zdjęcia,a Radka wciąż nie ma :( Zaczynamy Go nawoływać i po chili pojawia się,lekko zziajany,ale zdążył jeszcze i na jednym zdjęciu jest z nami :)
Dziękujemy i rewanżujemy się tym samym,robiąc zdjęcia parze turystów i życząc Im miłego dnia :)
Grupowe bez Radka :)

Grupowe z Radkiem :)






Po zdjęciach idziemy dalej.Pytam Radka,gdzie był,a On wskazuje mi miejsce,oddalone po przekątnej od nas i mówi,że zawsze chciał tam podejść by zrobić zdjęcia.I dziś miał okazję,więc ją wykorzystał :)
Wchodzimy do lasu i ścieżką wśród ośnieżonych drzew idziemy dalej,do następnego punktu widokowego,jest nim Złoty Widok.
Wchodzimy na skałki i tu spotykamy dwie kobiety z dwoma psiakami,które radośnie się z nami witają.Biegając w śniegu,mają niesamowitą radochę :)








Basia z psiakami :)









Jaskinia :)





Pierś :)













Ze Złotego Widoku idziemy leśną ścieżką i skręcamy w prawo.Tu w skałach jest jaskinia szczelinowa.Janusz nam ją pokazuje.Jaskinia ma obmurowane wejście.Nie ma nazwy,ale za dawnych czasów podobno służyła za kryjówkę pewnemu zbójowi.
Po obejrzeniu i zdjęciach,wracamy kawałek i wchodzimy na szlak.Tu Janusz i część grupy prowadzi do góry,a ja Radek i Jarek idziemy dołem,obchodząc skałki.Na górze są kociołki wietrzeniowe,więc Janusz dlatego poprowadził tam grupę.Jest tu największy kociołek wietrzeniowy w Karkonoszach.Miałam okazję wiele razy być w nim,a w zeszłym roku Sofijka nawet w nim mieszała kijkami...hi,hi...
Po obejrzeniu kociołków,powoli ruszamy dalej.






Największy kociołek wietrzeniowy w Karkonoszach :)
















I znów idziemy leśną drogą,z przepięknie udekorowanymi śniegiem drzewami.Gałązki uginają się pod koronkowymi ubrankami.Robimy sobie sesję zdjęciową,zostając daleko w tyle i kiedy wychodzimy w Michałowicach,to nikogo z naszej grupy nie widać.Idziemy więc sami.Omijamy kościół i zatrzymujemy się na chwilę przy owocach róży w szadziowych ubrankach.Cieszy mnie to,bo mam w końcu swoje,wymarzone,czerwone owoce.Nie mają jednak lodowych kolców,ale trzeba się cieszyć tym co się ma :)










Cóż to za drzewo ???













Po różanych zdjęciach,odnajdujemy naszą grupkę i już wszyscy razem idziemy dalej.Leśną drogą,dochodzimy do miejsca,gdzie skręcamy w lewo i teraz węższą drogą lekko się wspinamy,dochodząc do dawnego leśnego cmentarzyka.O nim napisane jest tu:
http://www.jelonka.com/news,single,init,article,42502
Płyty nagrobne z urnami zostały przeniesione w jedno miejsce,tworzące kopiec.Oglądamy i robimy zdjęcia.Nie miałam pojęcia,że przechodząc tuż obok mijam miejsce spoczynku kilkudziesięciu ludzi,ukryte w lesie.
"Pejzaż zimowy z Karkonoszy" 1938r.









Po chwili zadumy i ciszy,opuszczamy cmentarzyk,wracamy do naszego szlaku i nim schodzimy obok Uroczyska do Piechowic.Tu chwilę czekamy na autobus,którym odjeżdżamy do Jeleniej Góry.
Dzień był prawdziwie zimowy,z mrozem szczypiącym w policzki i nosy.Śniegiem skrzypiącym pod nogami i skrzącym się w słońcu.Błękitem nieba i cudownie oszadzionymi drzewami,trawami i żarnowcami.Co mnie zastanawiało i wprawiało w zdziwienie i zachwyt,stawiając mnóstwo pytań.W jaki sposób tak cienkie źdźbło trawy potrafi utrzymać taką ilość śniegowych gwiazdek?Jak to się dzieje,że śniegowe gwiazdki nie spadają z gałązek,tylko trzymają się?
Niech nam zazdroszczą Ci,którzy wystraszyli się mrozu :)
Żałujcie bo jest czego :)


Czy ktoś wie co to jest???

Tak oto kolejna wędrówka dobiegła końca,pora więc na następną.

Do zobaczenia niebawem :)

Pozdrawiamy wszystkich bardzo serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)

Danusia i Radek :)

Zdjęcia tu dodane są Sofijki,Radka i moje :)
Dodaj napi

7 komentarzy:

  1. na zdjęciu są "oszronione" włosy
    pozdro P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I wszystko,no prawie wszystko wiadomo.
      Oczywiście to są oszronione włosy,ale czyje???
      Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
    2. nie pamiętam imienia, ale pani w kurtce Marlins

      Usuń
  2. Och jak zazdroszczę tych wędrówek w zimowym krajobrazie:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elu wiesz,że ja nie lubiłam zimy???,a teraz wciąż mi mało,a szczególnie tak pięknej,słonecznej,mroźnej i błękitnej.
      Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
  3. I nic to, że gile z nosa
    wisiały nam jak stalaktyty?:):):)
    Warto było wspólnie spędzić
    ten piękny,mroźny dzień.
    Uszatek?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co tam "gile,wiszące jak stalaktyty",najważniejsze było to,że mogliśmy cieszyć się czasem spędzonym razem :)
      Pozdrawiam cieplutko Uszatka :)

      Usuń