poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Urlopuję się.....kwietniowo :)

 Mam kilka dni urlopu !!!!
Hura !!!!
Cieszę się jak małe dziecko z lizaka :)
Ale któż by się nie cieszył ???
Urlop nie był planowany przeze mnie,więc nigdzie,ale to nigdzie się nie wybieram.Postanowiłam podglądać "nasze" pustułki i może trochę nadrobić zaległości w pisaniu...Najbardziej jednak chcę odpocząć-tak zwyczajnie....
Kiedy Radek idzie do pracy,ja jeszcze poleguje,snu nigdy dość.Później śniadanie,kawa i sesje zdjęciowe gdy dostrzegam pana lub panią pustułkę.Oj piękne są te ptaki,oj piękne :)
 Wciąż nie mogę się połapać,która para siedzi na jajkach.Widzę i "stare" i młode ptaki jak na zmianę przylatują,wylatują z gniazda....
Od poniedziałku do środy włącznie,robię całe mnóstwo zdjęć,ale nie potrafię się oprzeć widokowi za oknem.Szkoda tylko,że są tak strasznie płochliwe.Nie można otworzyć okna,bo od razu odlatują...
W środowy wieczór jadę do Lubania-obiecałam Mamie-termin zabiegu uległ nagłemu przyspieszeniu.Jednak w piątek wracam do Jeleniej Góry,bo mamy kupione bilety na koncert.




























O umówionej godzinie,przyjeżdża po nas Marlenka.Niestety Maciej nie może pojechać,więc mamy jeden bilet na zbyciu-może uda nam się go sprzedać ???
Wsiadamy do autka i jedziemy do Czech,do Vrchlabi,Jesteśmy trochę wcześniej,więc jedziemy do Hotelu Pivovarská Bašta,w którym mieści się minipivovar Krkonošský medvěd.Kupujemy piwo i jedziemy do Domu Kultury.Zostawiamy samochód na parkingu i wchodzimy do środka.W kawiarni,przed salą koncertową,ustawiono stoły,na których rozłożono płyty,koszulki,książki i całe mnóstwo innych rzeczy związanych z dzisiejszym koncertem.Marlenka podchodzi do Pani,która tu sprzedaje i mówi o bilecie,który chcemy sprzedać.Pani go bierze od Marlenki,a my idziemy do gospody na kofolę i piwo.Oczywiście Radek będzie wracał do Polski jako kierowca,więc pije kofolę,a my dwie raczymy się piwem.
Po wypiciu napoi idziemy w kierunku sali koncertowej.Jest mnóstwo ludzi,co wcale nie dziwi.Zaglądamy do Pani,ale nasz bilet wciąż sobie spokojnie na stoliku leży z innymi biletami.No cóż,może uda się sprzedać-mamy taką nadzieję.Na afiszu dostrzegamy informację by nie fotografować,nie filmować aparatem i telefonem.Jestem tym faktem zawiedziona :( Być na koncercie i nie zrobić zdjęć??? Straszne !!!!
No cóż,skoro tak ma być,to niech będzie.
Wchodzimy na salę,odnajdujemy swoje miejsca,rozsiadamy się wygodnie i czekamy.Wiemy,że jeśli ktoś usiądzie na miejscu obok Radka,to nasz bilet został sprzedany.
Sala powoli się zapełnia i kiedy ma się zacząć koncert,obok Radka siada młoda Pani.Hura!!!!-bilet się sprzedał!!!
Gasną światła,tylko punktowo oświetlona zostaje scena,a na nią wchodzi Jaromír Nohavica-to właśnie dla Niego tu przyjechaliśmy.Gromkie brawa i kilka słów powitania,z prośbą by nie fotografować-wszak będziemy wspólnie śpiewać i rozmawiać.
Zaczyna się koncert-już po pierwszej piosence jestem zachwycona.Niesamowite podejście do widowni,czarowanie jej krótkimi anegdotkami i opowiadaniami,pomiędzy piosenkami :) Dawno czegoś takiego nie widziałam.I nikt nie robi zdjęć-co u nas jest nie do pomyślenia-wszak wszelkiego rodzaju zakazy się łamie.Mój telefon leży spokojnie w kieszeni i nagrywa piosenki,ale aparat smętnie zwisa z kolana...Przez dwie godziny koncertu, Jaromír Nohavica tylko podczas jednej francuskiej melodii,granej przez Polskiego muzyka na akordeonie,zszedł ze sceny.Można powiedzieć,że dwie godziny czarował głosem i muzyką całą widownię.
Kiedy zbliżał się koniec koncertu,ludzie powstawali i gromkimi brawami nagrodzili artystów.I nagle dostrzegamy,że zgromadzeni na sali robią zdjęcia,wyjmuję i ja swój aparat i zaczynam fotografować.Po ostatniej piosence,brawach i wręczeniu kwiatów,przyszła pora na bis i tu postanawiam nagrywać.Chcę mieć choć jedno,malutkie nagranie.I tak też się dzieje-mam jedno nagranie !!!! Radość moja jest wielka-kilka zdjęć i nagranie :)
Koncert dobiegł końca,Jaromír Nohavica podziękował wszystkim przybyłym,pora więc powoli opuścić Dom Kultury.Idziemy najpierw po pieniądze za sprzedany bilet-bez żadnego problemu Marlenka otrzymała całą sumę-od razu nasuwa się pytanie,czy u nas byłoby to możliwe???
Wsiadamy do samochodu i jedziemy w kierunku granicy.
























Podróż mija nam bezproblemowo i dość szybko.
Kończy się czarowny i niezwykły wieczór i mój krótki urlop niestety też....
Jednak już niedługo ruszymy na kolejną wędrówkę,więc do zobaczenia już niebawem :)

Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)

Danusia i Radek.


P.S.
By obejrzeć i posłuchać mojego nagrania trzeba kliknąć tu :
https://picasaweb.google.com/104452894196676741932/6278237015930980017?authkey=Gv1sRgCP6GlfPVj4L9qAE#6278277900534573970

Natomiast o piosenkarzu można przeczytać tu :
http://www.nohavica.cz/_pl/jn/bio/bio.htm








4 komentarze:

  1. Super opis, fajna przygoda muzyczna. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Link do poprzedniego wpisu podesłałabym zarządcom Kolei Dolnośląskiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nic nie da,a poza tym,musiałam zablokować dodawanie komentarzy i ukryć te napisane,bo zaczęło się robić nieprzyjemnie....
      Było,minęło,nas nie dotyczyło,a najbardziej nam się zebrało...ot życie...

      Usuń