Na dziś jesteśmy umówieni z Maciejem.Rocznicowe spotkanie prima aprilisowe.
Cztery lata temu odbyła się wycieczka prima aprilisowa,a było to tak:
http://podrozedanusiiradka.blogspot.com/2013/04/wielkanocnyprima-aprilisowy-poniedziaek.html
Wstajemy dość wcześnie,jemy śniadanie,pijemy kawę,pakujemy plecaki i kiedy jesteśmy gotowi idziemy w kierunku stacji kolejowej.Na miejscu rozglądamy się za znajomymi.Jesteśmy zaskoczeni,bo nie ma nikogo.Czyżby się rozmyślili??? Dzwonię do Macieja i dowiaduję się,że właśnie idą i za niedługo będą na miejscu.Pytam jeszcze czy kupić bilet i rozłączam się.W kasie kupuję bilet grupowy ZVON,witam się z Edytką,która akurat weszła do budynku dworca.W trójkę idziemy na peron,na który wjechał już nasz pociąg.Kiedy jesteśmy przy szynobusie,dostrzegamy Marlenkę i Macieja wchodzących na stację.Machamy do Nich,wsiadamy do pociągu i zajmujemy wygodne miejsca.Jedziemy do Szklarskiej Poręby Górnej.
Podróż mija nam szybko i bezproblemowo.W Szklarskiej Porębie Górnej mamy przesiadkę na czeski szynobus jadący do Liberca,czywiście musimy trochę poczekać,więc czas oczekiwania umilamy sobie rozmowami i sesjami zdjęciowymy.
Kiedy przyjeżdża czeski pociąg,wsiadamy do niego i jedziemy nim do Tanvaldu.Podróż umilamy sobie rozmowami,więc mija nam ona szybko.Wysiadamy na stacji w Tanvaldzie.Po krótkiej przemowie Macieja i sesji zdjęciowej,ruszamy niespiesznie na szlak.
Kiedy opuszczamy teren dworca autobusowego,przejeżdża obok nas stara,czerwona Škoda.Udaje mi się zrobić jej jedno zdjęcie,zanim zniknęła za zakrętem.My skręcamy w uliczkę,która pnie się w górę ku kościołowi.I tu dostrzegamy zaparkowany zabytkowy samochód.Jest to Łada pomalowana na żółto-biało z dużymi literami VB.Przystajemy koło auta,oglądamy je i robimy zdjęcia.
",,Verejná bezpečnos” czyli ,,Bezpieczeństwo narodowe” – tak w latach 1947-1991 nazywano czechosłowacką policję. Samochody jakimi poruszali się funkcjonariusze były malowane na biało-żółto (wcześniej także na niebiesko). Na masce i przednich drzwiach umieszczony był skrót ,,VB”. Auta takie jak Wołgi M24, Łady czy Skody wyposażone były w charakterystyczny ,,kogut” umieszczony na dachu. Produkowano go w zakładach TESLA, a wzrok przyciągał głównie swoim sporym rozmiarem."-tekst ze strony http://www.autokrata.pl/uzywane/lada-polonez-i-inne-czyli-radiowozy-z-dawnych-lat_s18934/slide_4
Po sesji zdjęciowej powoli idziemy dalej.I kiedy tak niespiesznie sobie wędrujemy,mija nas czerwony,zabytkowy autobus."Ogórek" sprawił,że każdy z nas pomyślał o tym,że gdzieś w okolicy będzie dziś zlot starych samochodów.Gdy czerwony autobus zatrzymał się,podchodzimy do niego,robimy sobie z nim zdjęcia,a Maciej tak przy okazji zagaduje kierowcę o ewentualny zlot.No cóż,po krótkiej rozmowie okazuje się,że autobus został wynajęty do przewiezienia gości weselnych.Wiadomość ta lekko nas rozczarowuje,ale i tak cieszy nas fakt,że mamy możliwość oglądać go i zrobić sobie z nim zdjęcia.Po sesji zdjęciowej wędrujemy dalej.
Przechodzimy obok budynku przy którym zgomadzili się weselni goście,mijamy stare i nowe domy,zaglądamy do ogródków w poszukiwaniu wiosennych kwiatków,podziwiamy widoki i niespiesznie wędrujemy uliczkami Tanvaldu,zmierzając powoli do naszego dzisiejszego celu.
Przystajemy na dłuższą chwilę przy Kudrův ozdravný pramen.Nalewamy do białych filiżanek źródlanej wody,pijemy ją delektując się jej smakiem i chłodem.Po wypiciu wody,wracamy na szlak,wedrując dalej.
Na skrzyżowaniu szlaków Svárov Továrna,zmieniamy kolor szlaku.Teraz będzie nam towarzyszył żólty.Kiedy dochodzimy do stawu,dostrzegamy dość sporo ludzi-zastanawiamy się czy czasami nie odbywają się jakieś zawody wędkarskie,ale wszystko się wyjaśnia,gdy nasz żółty szlak skręca w lewo i wiedzie nas obok stawu.Zbiornik jest bez wody,a na dnie w błocie po kolana grupa mężczyzn ustawiona gęsiego,wyławia z mułu ryby.Trwa czyszczenie stawu....My chwilkę przyglądamy się trwającym pracom,robimy zdjęcia i powoli zaczynamy się piąć ścieżką między drzewami w górę.
Leśna droga,usłana rudymi,suchymi liśćmi z bukowymi nagimi drzewami pięknie się prezentuje z błękitnym niebem.Jeszcze wiosna nie zdążyła "wybuchnąć" zielenią,ale kilka ciepłych dni wystarczy by drzewa się zazieleniły.Wędrujemy niespiesznie wsłuchując się w świergot ptaków i delikatny szum wiatru.Jest ciepło i pięknie :) Radujemy się tym i bez pośpiechu idziemy ku vyhlídce Šulíková skála.
Przechodzimy obok skalnych formacji.Mijamy powyginane drzewa i wąskimi,wydeptanymi ścieżkami zmierzamy ku punktowi widokowemu.Po wielu zdjęciach i powolnym spacerze,docieramy do ogrodzonego braierkami szczytowi.Panorana z tego punktu widokowego jest ograniczona,gdyż zasłaniają go wysokie drzewa.Jednak z jednej strony ich nie ma i widać stąd punkt widokowy Terezinka,część miasta Tanvald i Smržovku.W oddali góruje nad wszystkim Ještěd.Chwilę podziwiamy widoki,robimy zdjęcia,a po nich rozsiadamy się na skałach.Wyjmujemy z plecaków kanapki,posilamy się i odpoczywamy.
Po posileniu się i odpoczynku,powoli opuszczamy punkt widokowy na Šulíkově skále.Wędrujemy żółtym szlakiem,kierując się ku Příchovicom.Idziemy leśną drogą,rozmawiamy,robimy zdjęcia,przystajemy na łyk gorącego napitku z termosu i niespiesznie docieramy do kapliczki św.Gotharda.
Odpoczynek w takim miejscu musi trochę trwać,więc rozkoszujemy się ciszą i spokojem tego miejsca.Zaglądamy do kapliczki,czytamy tekst z tablicy informacyjnej,przysiadamy na ławce,robimy zdjęcia i odpoczywamy.Po dość długim postoju i zrobieniu całego mnóstwa zdjęć,powoli idziemy dalej.Przed nami Lesopark u Čápa w Příchovicach.
W ubiegłym roku wędrowaliśmy po Lesoparku,bawiąc się przy okazji jak dzieci,a było to tak:
http://podrozedanusiiradka.blogspot.com/2016/10/prichovice-pulstoleti-s-cimrmanem-czesc.html
Dziś również wędrujemy ścieżkami Lesoparku,przysiadamy na rzeźbionych ławkach,huśtamy się na huśtawkach,robimy zdjęcia grupowe w ramce,a po nich idziemy w kierunku wieży widokowej Maják i restauracji U Čápa.
Kiedy już jesteśmy niedaleko wieży widokowej,zatrzymujemy się przy "wełniaczkach".Na ogrodzonej łące sjestują się owce z maleńkimi jagniątkami.Ależ piękny to widok.Stoimy i robimy zdjęcia,dopiero po nich idziemy do wyjścia z Lesoparku.Radek i Maciej postanowili iść do wieży,a ja,Marlenka i Edytka idziemy w kierunku restauracji.
Rozsiadamy się na zewnątrz.Słoneczko cudnie świeci,więc trzeba cieszyć się i rozkoszować tym,poza tym okazuje się,że jedna z sal w restauracji jest wynajęta dla nowożeńców i gości weselnych.Kiedy nasi Panowie dopełnili formalności w wieży widokowej,dotarli do nas,zostawili plecaki i poszli po piwo.I tak po jakimś czasie nasze podniebienia rozkoszują się piwami:
-Světoběžník JC-Cimrmanův 12% světlý ležák
i
-Jubilejní 13% JC - speciální polotmavé pivo.
Delektujemy się napitkami,podziwiamy widoki,rozmawiamy,robimy zdjęcia i cieszymy się,że możemy dziś tu być razem :)
Po wypiciu piwa,odnosimy kufle i idziemy w kierunku kościoła.Przy okzaji,dzięki uprzejmości Pani z małym dzieckiem i psem,robimy grupowe zdjęcie z narciarskimi postaciami.Po tej sesji zmierzamy już ku świątyni.
Mijamy kościół i po krótkiej naradzie stwierdzamy,że warto by było zajrzeć do Příchovickiej hospůdki.Wchodzimy więc do środka i rozsiadamy się przy jedynym wolnym stoliku.Gwarno tu i tłoczno.Zamawiamy jedzenie i piwo z pivovaru Matuška-Volba sládků duben 2017 – Nefiltrovaná Velikonoční Zlatá 13 Master.
"Velikonoce bez piva? To byla už ve středověku obtížná představa… Pivo se tehdy vařilo v klášterech a tamní mniši si jej během postního období dopřávali kvůli chuti i živinám. Inspirováni touto tradicí pro vás plzenští sládci připravili nefiltrované pivo zlaté barvy s bílou pěnou a výraznou sladovou vůní a chutí."
Posilamy się,delektujemy się wielkanocnym piwem,rozmawiamy,robimy zdjęcia i odpoczywamy,a czas sobie płynie....Dziś mamy go dość dużo,więc spokojnie,bez pośpiechu rozkoszujemy się każdą chwilą :)
Po posileniu się i odpoczynku,powoli ruszamy ku stacji kolejowej w Kořenovie.Wędrujemy drogami asfaltowymi przez Příchovice,co jakiś czas przystajemy i robimy zdjęcia.Podziwiamy widoki,stare budynki i przyrodę nas otaczającą.
Mimo niespiesznego kroku,do Kořenova docieramy dość szybko.Mijamy kościółek cmentarny i polnymi drogami zmierzamy ku stacji kolejowej.
Przy górskiej chacie Zvonica robimy krótki postój.Po odpoczynku wędrujemy dalej.Teraz nasz szlak wiedzie nas leśną drogą i o dziwo mimo ciepłego powietrza,leśny dukt jest przykryty dość grubą warstwą mokrego i miękkiego śniegu.Nogi nam się rozjeżdżają na wszystkie strony kiedy zaczynamy nią schodzić,ale jakoś powoli udaje nam się wędrować,zmierzając ku stacji.
Do stacji kolejowej docieramy z zapasem czasowym.Sprawdzamy rozkład jazdy pociągów i stwierdzamy,że możemy pojechać wcześniejszym szynobusem do Harrachova i tam poczekać na pociąg do Polski,pijąc piwo w barze "U mašinky".Jak postanowiliśmy,tak też czynimy.Wsiadamy do wcześniejszego pociągu i jedziemy nim do Harrachova.
Podróż mija nam szybko i w wyśmienitych humorach wysiadamy na stacji w Harrachovie.Idziemy od razu do Baru "U mašinky" i niestety "całujemy" klamkę-bar jest już zamknięty-dziś był czynny do 17-tej.Lekko rozczarowani tym faktem,postanawiamy godzinę oczekiwania na pociąg do Polski przesiedzieć w wiacie przystankowej.Nie jest nam to straszne,zjadamy owoce,opowiadamy swoje przygody,które nas spotkały po czeskiej stronie,śmiejemy się,a czas oczekiwania nadspodziewanie szybko nam mija.Kiedy przyjeżdża nasz pociąg,wsiadamy do niego,rozsiadamy się wygodnie i wracamy nim do Polski.
W Szklarskiej Porębie Górnej wysiadamy z czeskiego szynobusa i wsiadamy do polskiego,jadącego do Wrocławia.
Wracamy już do domu :)
Podróż mija nam szybko i bezproblemowo.
Po godzinnej jeździe,wysiadamy w Jeleniej Górze,kończąc w ten sposób dzisiejszą wycieczkę.
Żegnamy się ze znajomymi i idziemy do domu.
Dzisiejsza wędrówka była piękna,pora więc na kolejne,które już niebawem :)
Do zobaczenia :)
Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)
Danusia i Radek :)
Zdjęcia tu dodane są Macieja,Radka i moje.
Opis dzisiejszej naszej wędrówki można też przeczytać u Macieja:
http://zpamietnikamlodegoturysty.blogspot.com/2017/04/prima-aprilis-czy-jest-potrzebny-w-tak.html
P.S.
Wczoraj był Prima aprilis,a dziś rano,wsiadając do samochodu by pojechać do pracy,na dachu dostrzegł Radek pustułki....
Może znów zamieszkają.....
Cztery lata temu odbyła się wycieczka prima aprilisowa,a było to tak:
http://podrozedanusiiradka.blogspot.com/2013/04/wielkanocnyprima-aprilisowy-poniedziaek.html
Wstajemy dość wcześnie,jemy śniadanie,pijemy kawę,pakujemy plecaki i kiedy jesteśmy gotowi idziemy w kierunku stacji kolejowej.Na miejscu rozglądamy się za znajomymi.Jesteśmy zaskoczeni,bo nie ma nikogo.Czyżby się rozmyślili??? Dzwonię do Macieja i dowiaduję się,że właśnie idą i za niedługo będą na miejscu.Pytam jeszcze czy kupić bilet i rozłączam się.W kasie kupuję bilet grupowy ZVON,witam się z Edytką,która akurat weszła do budynku dworca.W trójkę idziemy na peron,na który wjechał już nasz pociąg.Kiedy jesteśmy przy szynobusie,dostrzegamy Marlenkę i Macieja wchodzących na stację.Machamy do Nich,wsiadamy do pociągu i zajmujemy wygodne miejsca.Jedziemy do Szklarskiej Poręby Górnej.
Podróż mija nam szybko i bezproblemowo.W Szklarskiej Porębie Górnej mamy przesiadkę na czeski szynobus jadący do Liberca,czywiście musimy trochę poczekać,więc czas oczekiwania umilamy sobie rozmowami i sesjami zdjęciowymy.
Trzeba dokładnie zamknąć!!! |
Kiedy przyjeżdża czeski pociąg,wsiadamy do niego i jedziemy nim do Tanvaldu.Podróż umilamy sobie rozmowami,więc mija nam ona szybko.Wysiadamy na stacji w Tanvaldzie.Po krótkiej przemowie Macieja i sesji zdjęciowej,ruszamy niespiesznie na szlak.
Kiedy opuszczamy teren dworca autobusowego,przejeżdża obok nas stara,czerwona Škoda.Udaje mi się zrobić jej jedno zdjęcie,zanim zniknęła za zakrętem.My skręcamy w uliczkę,która pnie się w górę ku kościołowi.I tu dostrzegamy zaparkowany zabytkowy samochód.Jest to Łada pomalowana na żółto-biało z dużymi literami VB.Przystajemy koło auta,oglądamy je i robimy zdjęcia.
",,Verejná bezpečnos” czyli ,,Bezpieczeństwo narodowe” – tak w latach 1947-1991 nazywano czechosłowacką policję. Samochody jakimi poruszali się funkcjonariusze były malowane na biało-żółto (wcześniej także na niebiesko). Na masce i przednich drzwiach umieszczony był skrót ,,VB”. Auta takie jak Wołgi M24, Łady czy Skody wyposażone były w charakterystyczny ,,kogut” umieszczony na dachu. Produkowano go w zakładach TESLA, a wzrok przyciągał głównie swoim sporym rozmiarem."-tekst ze strony http://www.autokrata.pl/uzywane/lada-polonez-i-inne-czyli-radiowozy-z-dawnych-lat_s18934/slide_4
Po sesji zdjęciowej powoli idziemy dalej.I kiedy tak niespiesznie sobie wędrujemy,mija nas czerwony,zabytkowy autobus."Ogórek" sprawił,że każdy z nas pomyślał o tym,że gdzieś w okolicy będzie dziś zlot starych samochodów.Gdy czerwony autobus zatrzymał się,podchodzimy do niego,robimy sobie z nim zdjęcia,a Maciej tak przy okazji zagaduje kierowcę o ewentualny zlot.No cóż,po krótkiej rozmowie okazuje się,że autobus został wynajęty do przewiezienia gości weselnych.Wiadomość ta lekko nas rozczarowuje,ale i tak cieszy nas fakt,że mamy możliwość oglądać go i zrobić sobie z nim zdjęcia.Po sesji zdjęciowej wędrujemy dalej.
Przechodzimy obok budynku przy którym zgomadzili się weselni goście,mijamy stare i nowe domy,zaglądamy do ogródków w poszukiwaniu wiosennych kwiatków,podziwiamy widoki i niespiesznie wędrujemy uliczkami Tanvaldu,zmierzając powoli do naszego dzisiejszego celu.
Przystajemy na dłuższą chwilę przy Kudrův ozdravný pramen.Nalewamy do białych filiżanek źródlanej wody,pijemy ją delektując się jej smakiem i chłodem.Po wypiciu wody,wracamy na szlak,wedrując dalej.
Na skrzyżowaniu szlaków Svárov Továrna,zmieniamy kolor szlaku.Teraz będzie nam towarzyszył żólty.Kiedy dochodzimy do stawu,dostrzegamy dość sporo ludzi-zastanawiamy się czy czasami nie odbywają się jakieś zawody wędkarskie,ale wszystko się wyjaśnia,gdy nasz żółty szlak skręca w lewo i wiedzie nas obok stawu.Zbiornik jest bez wody,a na dnie w błocie po kolana grupa mężczyzn ustawiona gęsiego,wyławia z mułu ryby.Trwa czyszczenie stawu....My chwilkę przyglądamy się trwającym pracom,robimy zdjęcia i powoli zaczynamy się piąć ścieżką między drzewami w górę.
Leśna droga,usłana rudymi,suchymi liśćmi z bukowymi nagimi drzewami pięknie się prezentuje z błękitnym niebem.Jeszcze wiosna nie zdążyła "wybuchnąć" zielenią,ale kilka ciepłych dni wystarczy by drzewa się zazieleniły.Wędrujemy niespiesznie wsłuchując się w świergot ptaków i delikatny szum wiatru.Jest ciepło i pięknie :) Radujemy się tym i bez pośpiechu idziemy ku vyhlídce Šulíková skála.
Rusałka pawik-drugi motyl "upolowany" w tym roku :) |
Przechodzimy obok skalnych formacji.Mijamy powyginane drzewa i wąskimi,wydeptanymi ścieżkami zmierzamy ku punktowi widokowemu.Po wielu zdjęciach i powolnym spacerze,docieramy do ogrodzonego braierkami szczytowi.Panorana z tego punktu widokowego jest ograniczona,gdyż zasłaniają go wysokie drzewa.Jednak z jednej strony ich nie ma i widać stąd punkt widokowy Terezinka,część miasta Tanvald i Smržovku.W oddali góruje nad wszystkim Ještěd.Chwilę podziwiamy widoki,robimy zdjęcia,a po nich rozsiadamy się na skałach.Wyjmujemy z plecaków kanapki,posilamy się i odpoczywamy.
Po posileniu się i odpoczynku,powoli opuszczamy punkt widokowy na Šulíkově skále.Wędrujemy żółtym szlakiem,kierując się ku Příchovicom.Idziemy leśną drogą,rozmawiamy,robimy zdjęcia,przystajemy na łyk gorącego napitku z termosu i niespiesznie docieramy do kapliczki św.Gotharda.
Odpoczynek w takim miejscu musi trochę trwać,więc rozkoszujemy się ciszą i spokojem tego miejsca.Zaglądamy do kapliczki,czytamy tekst z tablicy informacyjnej,przysiadamy na ławce,robimy zdjęcia i odpoczywamy.Po dość długim postoju i zrobieniu całego mnóstwa zdjęć,powoli idziemy dalej.Przed nami Lesopark u Čápa w Příchovicach.
W ubiegłym roku wędrowaliśmy po Lesoparku,bawiąc się przy okazji jak dzieci,a było to tak:
http://podrozedanusiiradka.blogspot.com/2016/10/prichovice-pulstoleti-s-cimrmanem-czesc.html
Dziś również wędrujemy ścieżkami Lesoparku,przysiadamy na rzeźbionych ławkach,huśtamy się na huśtawkach,robimy zdjęcia grupowe w ramce,a po nich idziemy w kierunku wieży widokowej Maják i restauracji U Čápa.
Kiedy już jesteśmy niedaleko wieży widokowej,zatrzymujemy się przy "wełniaczkach".Na ogrodzonej łące sjestują się owce z maleńkimi jagniątkami.Ależ piękny to widok.Stoimy i robimy zdjęcia,dopiero po nich idziemy do wyjścia z Lesoparku.Radek i Maciej postanowili iść do wieży,a ja,Marlenka i Edytka idziemy w kierunku restauracji.
Rozsiadamy się na zewnątrz.Słoneczko cudnie świeci,więc trzeba cieszyć się i rozkoszować tym,poza tym okazuje się,że jedna z sal w restauracji jest wynajęta dla nowożeńców i gości weselnych.Kiedy nasi Panowie dopełnili formalności w wieży widokowej,dotarli do nas,zostawili plecaki i poszli po piwo.I tak po jakimś czasie nasze podniebienia rozkoszują się piwami:
-Světoběžník JC-Cimrmanův 12% světlý ležák
i
-Jubilejní 13% JC - speciální polotmavé pivo.
Delektujemy się napitkami,podziwiamy widoki,rozmawiamy,robimy zdjęcia i cieszymy się,że możemy dziś tu być razem :)
Po wypiciu piwa,odnosimy kufle i idziemy w kierunku kościoła.Przy okzaji,dzięki uprzejmości Pani z małym dzieckiem i psem,robimy grupowe zdjęcie z narciarskimi postaciami.Po tej sesji zmierzamy już ku świątyni.
Mijamy kościół i po krótkiej naradzie stwierdzamy,że warto by było zajrzeć do Příchovickiej hospůdki.Wchodzimy więc do środka i rozsiadamy się przy jedynym wolnym stoliku.Gwarno tu i tłoczno.Zamawiamy jedzenie i piwo z pivovaru Matuška-Volba sládků duben 2017 – Nefiltrovaná Velikonoční Zlatá 13 Master.
"Velikonoce bez piva? To byla už ve středověku obtížná představa… Pivo se tehdy vařilo v klášterech a tamní mniši si jej během postního období dopřávali kvůli chuti i živinám. Inspirováni touto tradicí pro vás plzenští sládci připravili nefiltrované pivo zlaté barvy s bílou pěnou a výraznou sladovou vůní a chutí."
Posilamy się,delektujemy się wielkanocnym piwem,rozmawiamy,robimy zdjęcia i odpoczywamy,a czas sobie płynie....Dziś mamy go dość dużo,więc spokojnie,bez pośpiechu rozkoszujemy się każdą chwilą :)
Po posileniu się i odpoczynku,powoli ruszamy ku stacji kolejowej w Kořenovie.Wędrujemy drogami asfaltowymi przez Příchovice,co jakiś czas przystajemy i robimy zdjęcia.Podziwiamy widoki,stare budynki i przyrodę nas otaczającą.
Mimo niespiesznego kroku,do Kořenova docieramy dość szybko.Mijamy kościółek cmentarny i polnymi drogami zmierzamy ku stacji kolejowej.
Przy górskiej chacie Zvonica robimy krótki postój.Po odpoczynku wędrujemy dalej.Teraz nasz szlak wiedzie nas leśną drogą i o dziwo mimo ciepłego powietrza,leśny dukt jest przykryty dość grubą warstwą mokrego i miękkiego śniegu.Nogi nam się rozjeżdżają na wszystkie strony kiedy zaczynamy nią schodzić,ale jakoś powoli udaje nam się wędrować,zmierzając ku stacji.
Do stacji kolejowej docieramy z zapasem czasowym.Sprawdzamy rozkład jazdy pociągów i stwierdzamy,że możemy pojechać wcześniejszym szynobusem do Harrachova i tam poczekać na pociąg do Polski,pijąc piwo w barze "U mašinky".Jak postanowiliśmy,tak też czynimy.Wsiadamy do wcześniejszego pociągu i jedziemy nim do Harrachova.
Podróż mija nam szybko i w wyśmienitych humorach wysiadamy na stacji w Harrachovie.Idziemy od razu do Baru "U mašinky" i niestety "całujemy" klamkę-bar jest już zamknięty-dziś był czynny do 17-tej.Lekko rozczarowani tym faktem,postanawiamy godzinę oczekiwania na pociąg do Polski przesiedzieć w wiacie przystankowej.Nie jest nam to straszne,zjadamy owoce,opowiadamy swoje przygody,które nas spotkały po czeskiej stronie,śmiejemy się,a czas oczekiwania nadspodziewanie szybko nam mija.Kiedy przyjeżdża nasz pociąg,wsiadamy do niego,rozsiadamy się wygodnie i wracamy nim do Polski.
W Szklarskiej Porębie Górnej wysiadamy z czeskiego szynobusa i wsiadamy do polskiego,jadącego do Wrocławia.
Wracamy już do domu :)
Podróż mija nam szybko i bezproblemowo.
Po godzinnej jeździe,wysiadamy w Jeleniej Górze,kończąc w ten sposób dzisiejszą wycieczkę.
Żegnamy się ze znajomymi i idziemy do domu.
Dzisiejsza wędrówka była piękna,pora więc na kolejne,które już niebawem :)
Do zobaczenia :)
Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)
Danusia i Radek :)
Zdjęcia tu dodane są Macieja,Radka i moje.
Opis dzisiejszej naszej wędrówki można też przeczytać u Macieja:
http://zpamietnikamlodegoturysty.blogspot.com/2017/04/prima-aprilis-czy-jest-potrzebny-w-tak.html
P.S.
Wczoraj był Prima aprilis,a dziś rano,wsiadając do samochodu by pojechać do pracy,na dachu dostrzegł Radek pustułki....
Może znów zamieszkają.....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz