niedziela, 7 maja 2017

Wleń...muszelkowe poszukiwania...

Ostatnio kiedy oglądaliśmy Bożenki zdjęcia,zaintrygowały nas fotografie muszelek.Postanowiliśmy więc spróbować sami je znaleźć.
Wstajemy na tyle wcześnie,by na spokojnie zjeść śniadanie,wypić kawę i oczywiście popodglądać "nasze" pustułki.Cieszy nas to,że znów przyleciały i założyły gniazdo.Po długiej sesji zdjęciowej,pakujemy plecaki i gdy jesteśmy gotowi,idziemy w kierunku stacji kolejowej.W kasie kupujemy biletydo Wlenia i wychodzimy przed budynek dworca.Tu czekamy chwilę na komunikację zastępczą czyli autobus jeżdżący w barwach KD.Kiedy przyjeżdża,wsiadamy do niego i jedziemy ku dzisiejszej przygodzie :)




















Link do filmiku:
https://photos.google.com/share/AF1QipOU2xFzqWI77wNwm12nXZmqEIhYotsa4xCBbgoxq0_kHs55Hr9vlHKQzFw4Yzp-Yw/photo/AF1QipOg1-kcWLB6h63KhL0KDo_SpEiOSpH6w1K04f9o?key=WnJDeFdnTnh3VTVJQTloLWVKcW5fUkRyYkpGQ3NB

Podróż mija nam szybko i bezproblemowo.Wysiadamy na stacji kolejowej we Wleniu.Kiedy autobus odjeżdża,my powoli idziemy na szlak.










Wędrujemy zielonym szlakiem zmierzając w kierunku Gróry Zamkowej i kościółka św.Jadwigi Śląskiej.Wąską ścieżką pniemy się coraz wyżej i wyżej.Co jakiś czas przystajemy,robimy zdjęcia,chłoniemy ciszę panującą dookoła i niespiesznie docieramy do muru,za którym jest kościół św.Jadwigi Śląskiej.




























































Pachnie dookoła czosnkiem.Nie dziwi to,wszak Góra Zamkowa porośnięta jest czosnkiem niedźwiedzim.Jeszcze nie zakwitł,więc Góra Zamkowa nie jest biała.My już mieliśmy okazję widzieć jak przecudnie to wygląda,a było to tak:
http://podrozedanusiiradka.blogspot.com/2015/05/zotoryjski-sernik-z-okonia.html
Przykucamy,robimy zdjęcia,smakujemy liści i chłoniemy zapach unoszący się dookoła.Po sesji zdjęciowej idziemy w kierunku pałacu Lenno.Okazuje się że jesteśmy za wcześnie.Pałacowa kawiarnia jest jeszcze zamknięta.Wracamy więc do kościółka.






















Ustaliliśmy że nie będziemy wchodzić dziś na zamek,idziemy więc na spacer wąskimi ścieżkami między zielonymi liśćmi czosnku niedźwiedziego.Umilamy sobie w ten sposób czas oczekiwania.










Kiedy kawiarnia pałacowa jest już otwarta idziemy tam.Pytamy o pieczątkę-niestety jeszcze nie mają :( Szkoda :( Ale jest nadzieja że przy następnej okazji będzie !!!
Ruszamy więc na szlak.


































Idziemy zielonym szlakiem turystycznym i niebieskim oznaczeniem ścieżki przyrodniczo-dydaktycznej "Góra Gniazdo".U Bożenki na zdjęciach widzieliśmy porwaki,które również nas zaintrygowały.Radek je widział,bo był tu z Pawłem,ja natomiast nie,więc jestem bardzo ciekawa.Schodzimy z asfaltu w las.Niedaleko od drogi postawiono tablicę informacyjną.Podchodzimy do niej,czytamy i robimy zdjęcia,a po nich idziemy sami szukać porwaków.

"Porwaki wulkaniczne  są fragmentami skał wyrwanymi ze swojej pierwotnej lokalizacji w wyniku przemieszczania się magmy. Występują zarówno w skałach głębinowych jak i wylewnych. Stanowisko w Leśnictwie Łupki, obfituje w piaskowcowe porwaki znajdujące się w lawie bazaltowej. Dzięki założeniu w tym miejscu kamieniołomu uwidoczniła się wewnętrzna budowa intruzji, będącą dawnym kominem wulkanicznym. Wyrobisko znajduje się po lewej stronie drogi z Wlenia do Kleczy, ok 400 m. powyżej Wleńskiego Gródka ( przy zielonym Szlaku Zamków Piastowskich).
Opisany wyżej kamieniołom jest chroniony od 1990 r. jako pomnik przyrody nieożywionej. Jest to jedyne w Polsce stanowisko, w którym można obserwować zjawisko słupowej oddzielności piaskowca. Dlatego zwiedzając Zamek Lenno warto odwiedzić to unikalne w skali kraju wyrobisko.
"Porwaki piaskowcowe" to jedyne w Polsce stanowisko, w którym można obserwować zjawisko słupowej oddzielności piaskowca."-tekst ze strony http://www.lwowek.wroclaw.lasy.gov.pl/pomniki-przyrody#.WR8g-OvyjIU

Oczywiście udaje nam się coś tam znaleźć,ale tego właściwego nie dostrzegamy :( No cóż trzeba będzie dobrze wypytać Bożenkę.Lekko rozczarowani idziemy dalej.


































Wędrujemy zielonym szlakiem przez las.Trochę kropi,ale nie aż tak,żeby nas zniechęcić.Pniemy się ku górze szeroką wąwozową,malowniczą ścieżką.Omijamy kałuże,chłoniemy ciszę i spokój panujący dookoła,robimy zdjęcia i radujemy się swoim towarzystwem :)

























































Kiedy las się kończy,wychodzimy na drogę między polami.Pada,trochę mocniej pada,ale na to nie mamy wpływu.Idziemy drogą do skrzyżowania gdzie stoi krzyż pokutny.Przystajemy na chwilę przy nim,robimy zdjęcia i dedukujemy w którą stronę teraz iść.Radek mówi,że z tego co pamięta ze zdjęć,to powinniśmy zejść na szutrową,bitą drogę.Skręcamy więc w lewo i zaczynamy schodzić w dół.Im niżej jesteśmy tym staje się ona bardziej błotnista.Mamy oblepione błotem spodnie i buty,a na dodatek pękła mi sznurówka.Związuję jakoś oba końce i mogę iść dalej.Kiedy jesteśmy coraz niżej,zaczynamy wątpić w to czy dobrze idziemy.Dzwonię do Bożenki-trzy razy dzwonię i nic!!! Wracamy.Dochodzimy do miejsca gdzie droga się rozwidla.Postanawiamy pójść tą drugą drogą.Wędrujemy nią w błocie-jest rozjeżdżona przez ciągniki-i po jakimś czasie docieramy do jej końca.Zwyczajnie skończyła się w polu.Stajemy lekko zdezorientowani,co robić??? Iść przez las,czy wracać???






















Wracamy do skrzyżowania z krzyżem pokutnym,skręcamy na drogę między polami,która wiedzie nas do lasu.Idziemy leśnym duktem,zdecydowaliśmy że dojdziemy nim do miejsca gdzie ścieżka przyrodniczo-dydaktyczna odbiega od zielonego szlaku.Kiedy tam docieramy,zostawiamy zielony szlak i wkraczamy na niebieski edukacyjny.Idziemy nim przez las.Miejscami musimy szukać oznaczeń,bo nagle znikają,by pojawić się niespodziewanie po bardzo długim marszu.Przystajemy na chwilę na punkcie widokowym,kilka zdjęć i znów wchodzimy w las.










Kiedy ścieżka nagle ostro zakręca i zaczyna schodzić w dół,Radek nie dostrzegając oznaczenia szlakowego zwątpił i zaczynamy wracać do zakrętu.Tu ewidentnie szlak nakazuje skręcić,schodzimy więc.Idziemy gęsiego,bo ścieżka jest wąska i biegnie zboczem.Oboje dochodzimy do wniosku że mogłaby być lepiej oznaczona.Idziemy nią w dół.Tu gdzieś powinny być Białe Skały.Jak na razie to ich nigdzie nie dostrzegamy.










I kiedy tak wędrujemy,nagle przed nami wyrastają skały.Skryte w ciemnym lesie,zasłonięte drzewami.Jedynie wąska,wydeptana ścieżka świadczy że można do nich dojść.Idziemy więc w ich kierunku.Z prawej strony dostrzegamy tablicę informacyjną-jest zasłonięta przez drzewa,więc jej nie widać.Podchodzimy bliżej i dociera do nas że stoimy pod Białymi Skałami.Robimy zdjęcia,oglądamy i stwierdzamy że miejsce to pozostawiono samemu sobie.Gdyby wycięto krzaki i drzewa ,oczyszczono teren i dobrze oznakowano,to pewnie sporo osób by tu zaczęło przychodzić.
















































Po długiej sesji zdjęciowej idziemy dalej.Co jakiś czas oznaczenie ścieżki ginie nam z oczu,wędrujemy na wyczucie i dzięki temu udaje nam się odnaleź szlak.Strasznie kiepsko jest oznaczony.Odkąd powstał,pewnie nikt go nie odnawiał.




























W końcu udaje nam się wyjść z lasu i dotrzeć do cywilizacji.Mijamy mapę z zaznaczonymi punktami ścieżki przyrodniczo-dydaktycznej.Wielu z nich nie widzieliśmy :(
Idziemy ulicami Wlenia w kierunku stacji kolejowej.Mijamy budynek szpitala rehabilitacyjnego w którym leżała Gosia i omijając centrum miasta docieramy do dworca.






















Zatoczyliśmy kółeczko,a muszelek nie znaleźliśmy :(
Sprawdzamy o której mamy "pociąg" i okazuje się że około 50 minut.Siadamy na ławce w wiacie przystankowej,zjadamy kanapki,wypijamy piwo,przyglądamy się ptakom,które co chwilka przylatują z robakami do gniazda i czekamy.Kiedy zaczynamy stygnąć,robi nam się zimno,stwierdzamy,że pojedziemy autobusem.Oczywiście jeśli przyjedzie planowo.Niestety przyjeżdża on opóźniony,więc nie wsiadamy do niego,tylko czekamy na komunikację zastępczą-będziemy mieć bliżej do domu :)












Kiedy nasz transport przyjeżdża-punktualnie-wsiadamy do niego,kupujemy bilety,pytamy się jeszcze Panów,czy jest taka możliwość byśmy mogli wysiąść wcześniej.Odpowiedź brzmi-tak!!!
Rozsiadamy się wygodnie i wracamy do domu,kończąc dzisiejszą wycieczkę.
Pora na kolejną,więc do zobaczenia niebawem :)

Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)


Danusia i Radek :)






2 komentarze:

  1. Zdjęcia i opis jak zwykle wspaniałe 😊 pozdrawiam serdecznie 😊

    OdpowiedzUsuń