wtorek, 2 maja 2017

Włodzicka Góra :)





Dziś trzeci dzień będziemy jeździć na bilet "podróżuj z KD".Oczywiście Sylwia jedzie z nami.Wczoraj pytaliśmy się Jej,czy była na Włodzickiej Górze-stwierdziła że nie.Wychodzi na to że tylko ja tam byłam,bo Radek też nie był.
Wstajemy odpowiednio wcześnie,jemy śniadanie,pijemy kawę,pakujemy plecaki i idziemy w kierunku stacji.Dziś Sylwia jest wcześniej niż my i dzwoni do mnie z zapytaniem gdzie jesteśmy? A my akurat docieramy do stacji.Witamy się z Sylwią i razem idziemy na peron.Gdy przyjeżdża pociąg,wsiadamy do niego,zajmujemy wygodne miejsca i jedziemy najpierw do Wałbrzych Głównego.Podróż mija nam szybko i bezproblemowo.W takim towarzystwie inaczej być nie może.W Wałbrzychu przesiadamy się do szynobusa jadącego do Międzylesia.My oczywiście wysiadamy o wiele wcześniej.Nasza jazda pociągiem kończy się w Świerkach Dolnych.Stąd ruszamy.Idziemy zielonym i czerwonym szlakiem.Przystajemy na moście na sesję zdjęciową z tunelami kolejowymi.Tu Sylwia przypomina sobie,że już je widziała,ale nie jest pewna dokąd wtedy szła.

"Tunele w Świerkach Dolnych – dwa równoległe, proste, stopowe, jednotorowe tunele kolejowe w Świerkach Dolnych w województwie dolnośląskim, wydrążone pod górą Świerkowa Kopa (609 m n.p.m.) na Wzgórzach Wyrębińskich między miejscowościami Bartnica i Świerki na trasie kolejowej z Kłodzka do Wałbrzycha.
Wlot tuneli położony jest na wysokości 549 m n.p.m., a wylot na poziomie 530 m n.p.m.. Spadek tuneli w kierunku południowo-wschodnim wynosi 16,3 promila. Maksymalna głębokość tuneli od powierzchni wynosi 79 m. Tunele wykonano w obudowie murowej z kamienia, a częściowo z cegły klinkierowej. Kształt tuneli eliptyczny, długość pierwszego tunelu 1171 m, długość drugiego tunelu 1168 m, szerokość około 4,8 m, wysokość około 5,8 m. W celu odprowadzania spalin do komina wentylacyjnego pomiędzy równoległymi tunelami wykonano trzy przecinki łączące, które jednocześnie stanowią wnęki awaryjne. Portale wlotów do tunelu wykończono w obudowie kamiennej z klińców.
Tunele pod Świerkową Kopą to jedne z dłuższych tuneli w Sudetach.
Pierwszy tunel wydrążono w latach 1876-1879. Drugi równoległy wydrążono w latach 1909-1911.
Decydujący wpływ na budowę tunelu miała wojna francusko-pruska, która pokazała jak ważną rolę odgrywała wówczas kolej. Po zakończeniu działań wojennych wrócono do pierwotnych koncepcji budowy linii kolejowej Wałbrzych-Kłodzko, jednego z odcinków Śląskiej Kolei Górskiej. Jedną z wielu przeszkód była Świerkowa Kopa (609 m n.p.m.) zamykająca wlot do Doliny Włodzicy. W celu jej przekroczenia zdecydowano wydrążyć jednotorowy tunel o długości 1171 m. w obudowie murowej. Pierwsze prace rozpoczęto latem 1876 roku i trwały do 1879 roku. Pierwszy pociąg przejechał tunelem dopiero 15 października 1880 roku po zakończeniu wszystkich prac na jednotorowej trasie. Pod koniec XIX wieku postanowiono wybudować drugi równoległy tor. W 1909 przystąpiono do budowy drugiego równoległego tunelu o podobnych parametrach. Tunel został oddany do ruchu w 1912 roku.
W lutym 1945 roku jadący w kierunku Wałbrzycha pociąg medyczny z rannymi oraz personelem medycznym uległ awarii w tunelu pod Świerkową Kopą. Ze względu na duży spad torowiska, skład z niesamowitym pędem cofał się w kierunku Kłodzka. Na stacji Ludwikowice Kłodzkie został skierowany na wznoszący się pod górę boczny tor. Spodziewano się, że jadąc pod górę, pociąg wyhamuje. Jednak kozioł oporowy nie wytrzymał uderzenia i skład z ludźmi na wysokości osiedla Orkany runął w dół, zapalając się. Oficjalnych danych na temat tego wypadku nie podano, prawdopodobnie było wielu zabitych."-Wikipedia.

Po zdjęciach,przechodzimy przez jezdnię,skręcamy w lewo,a później w prawo,mijamy ostatnie zabudowania i wkraczamy na łąkę.Idziemy jej skrajem,pnąc się ku zalesionej górze.



































Zaczyna ciut mocniej padać.Jest nadzieja,że gdy wejdziemy do lasu,to deszcz nie będzie uciążliwy.Pogoda trochę się nie sprawdziła.Miało padać,ale dopiero po 12-tej...
Wkraczamy na wąską ścieżkę,która dość ostro pnie się w górę.Nie pamiętam tej trasy,a przecież osiem lat temu tędy szłam.Jednak kiedy ścieżka skręca w prawo i nagle z lewej strony "wyrastają" wielkie ściany po dawnych zabudowaniach,rozpoznaję to miejsce,Sylwia też.Obie już tu byłyśmy,tyle że każda z nas w innym terminie.


































Przyglądamy się wysokim,grubym,pokrytym mchem ścianom.Robią wrażenie i poruszają wyobraźnię.Obchodzimy je i ścieżką wchodzimy wyżej.Stajemy nad tajemniczymi ruinami,spoglądamy na nie z góry,robimy kilka zdjęć i powoli wędrujemy ścieżką,która skręca w prawo,a po chwili ostro w lewo.I znów pniemy się dość ostro w górę i tak dochodzimy do Rozdroża pod Włodzicką Górą.Tu szlaki się rozchodzą.Zielony skręca w lewo,a czerwony w prawo.My oczywiście idziemy zielonym zmierzając ku naszemu celowi.








































\









A naszym celem jest Włodzicka Góra.

"Włodzicka Góra (niem. Königswalder Spitzberg) – szczyt (757 m n.p.m.), w południowo-zachodniej Polsce, w Sudetach Środkowych, na Wzgórzach Włodzickich.
Najwyższy szczyt Wzgórz Włodzickich, położony południowo-zachodniej Polsce na zachód od Ludwikowic Kłodzkich na północno-zachodnim krańcu pasma Wzgórz Włodzickich, w zakolu górnej Włodzicy.
Góra wznosi się w postaci stromego, dość regularnego stożka, który w kierunku południowo-wschodnim przechodzi w długi, wyrównany grzbiet. Zbocza: zachodnie, północno-zachodnie i strome północno-wschodnie opadają w kierunku zakola Włodzicy. Wzniesienie zbudowane z utworów czerwonego spągowca, głównie piaskowców ciosowych i zlepieńców, w których ciągną się karbońskie piaskowce i zlepieńce. Wierzchołek i znaczną część zboczy porastają lasy świerkowo-bukowe regla dolnego. Dolne partie zboczy oraz zbocze południowo-zachodnie pokrywają łąki. U podnóża północno-wschodniego zbocza położona jest miejscowość Świerki. Od północnego zachodu pod szczyt Włodzickiej Góry podchodzą rozproszone zabudowania dawnych przysiółków Dworków, a od południa ostatnie domy Sośniny. Na szczycie znajduje się ruina wieży widokowej. Aktualnie planowana jest budowa nowej wieży.
Na zboczu góry znajdują się pozostałości obiektów do załadunku i transportu kamienia z pobliskiego kamieniołomu.
Łąki pokrywające południowo-zachodnie zbocze, częściowo przechodzą w torfowisko z początku okresu zlodowacenia południowopolskiego.
Na szczycie punkt widokowy na Sudety, a zwłaszcza na Góry Sowie.
Wzniesienie zaliczane jest do Korony Sudetów Polskich.
Szlaki turystyczne:
-szlak turystyczny zielony Kościelec - Góra Wszystkich Świętych - Góra Świętej Anny - Przełęcz pod Krępcem - Nowa Ruda - Włodzicka Góra - Świerki Dolne - Kompleks Gontowa - Sokolec - Schronisko Sowa - Wielka Sowa
Pod szczytem przebiega szlak:
-szlak turystyczny czerwony Świerki Dolne - Rozdroże pod Włodzicką Górą - Świerki - Granicznik - Rozdroże pod Słoneczną."-Wikipedia.

Od Rozdroża jest to tylko kilka minut podejścia i stajemy na niewielkiej polance z ruiną dawnej wieży widokowej.

"Wieża widokowa na Włodzickiej Górze – zbudowana w 1927 r. na najwyższym szczycie Wzgórz Włodzickich, w pobliżu Świerk Dolnych, w Polsce.
Wieża widokowa położona jest w województwie dolnośląskim, w powiecie kłodzkim, w gminie Nowa Ruda.
Była to budowla w postaci smukłej, kwadratowej wieży wysokiej na 14,6 m z tarasem widokowym nakrytym namiotowym daszkiem, wykonana z betonu i pustaków wypełnionych szlamem. W przyziemiu wieża była rozbudowana o bufet-schron, zbudowany na planie kwadratu. W 1934 r. nadano jej imię Paula von Hindenburga. Na zboczu góry znajdują się pozostałości obiektów do załadunku i transportu kamienia z pobliskiego kamieniołomu. Aktualnie planowana jest budowa nowej wieży.
Budowla na Włodzickiej Górze jest jedną z kilku wież widokowych w Sudetach Środkowych. Inne znajdują się na: Górze Świętej Anny, Górze Wszystkich Świętych, Grodziszczu, Kalenicy, Wielkiej Sowie oraz w Suszynie."-Wikipedia.














Ściągamy plecaki,robimy zdjęcia.wchodzimy po schodach na wieżę-oczywiście do pewnego momentu,bo nie ma tu barierek ani innych zabezpieczeń.Widoków dziś nie mamy,niskie chmury i mgła skrywa wszystko,ale żadne znas nie narzeka.Jest pięknie,kameralnie i nie pada.Po sesjach zdjęciowych rozsiadamy się na chwilę odpoczynku,posilenia się i małe co nieco.Wszak należy nam się !!!






























































Po posileniu się,odpoczynku i długich sesjach zdjęciowych,ruszamy powoli dalej.Jestem ciutkę zaskoczona,bo szlak jest dość dobrze oznaczony,a jak wędrowaliśmy tędy osiem lat temu z oznaczeniem było strasznie kiepsko.Niespiesznie docieramy do punktu widokowego i drewnianego krzyża-wotum wdzięczności za odzyskanie wolności w 1989r.(ustawiony w 2009r).Dziś widoki mamy bardzo przymglone,ale mimo to piękne i tajemnicze.Kilka zdjęć,chwila na sycenie oczu i aparatów pięknem które nas otacza i powoli wędrujemy dalej.Schodzimy w dół i opuszczamy las,wychodząc pod pastuchem na łąkę.Mokrą łąkę.




























I tu zaczyna się szukanie szlaku.Nigdzie go nie ma.Opowiadałam Radkowi,jak wędrowaliśmy przez Wzgórza Włodzickie,ciągle szukając oznaczenia szlakowego.I dziś mamy podobną sytuację.W oddali na drzewach dostrzegamy-dzięki zoomowi w aparacie-czerwony szlak koński,ale zielonego pieszego nie ma nigdzie.Decydujemy się iść w lewo-intuicja tak nakazuje.Wędrujemy więc mokrą łąką ku widocznej na horyzoncie drodze.Kiedy do niej docieramy,dostrzegamy w oddali,po lewej stronie,na jednym z drzew nikłe oznaczenie szlaku.Czyli dobrze intuicja nam podpowiedziała.


Tu po lewej stronie na jednym z drzew można znaleźć oznaczenie szlaku.







Wedrujemy błotnistą drogą między polami na których pasą się gdzieniegdzie krowy.Niektóre pola są otoczone pastuchami,więc by iść dalej trzeba pod nimi przejść.Jednak gdy docieramy do pozostałości kapliczki pod dużym drzewem,szlak już wiedzie dobrze oznaczoną drogą,wijącą się między polami.
























Co jakiś czas z lewej strony wyłaniają się widoki,Są zamglone,ale wyobraźnia podpowiada,że gdy jest piękna pogoda,to muszą być cudne.Wędrujemy błotnistą drogą.Buty i nogawki spodni mamy oblepione czerwoną ziemią,mokra mgła otacza nas z każdej strony,chytrze skrywając przed nami krajobrazy.Idziemy dość szybkim tempem,zależy nam by nie moknąć,bo co jakiś czas niestety trochę popaduje....




































Wędrówkę umilamy sobie rozmowami,więc mija nam szybko.Kiedy docieramy do kapliczki,to już wiemy,że jesteśmy w Nowej Rudzie.Od kapliczki zaczynamy schodzić w dół.Idziemy drogą między działkami,kierując się ku centrum miasta.














































"Historia miasta:
Początki miasta i okres czeski (do 1526 r.)

Nowa Ruda jest miastem założonym w dolinie rzeki Włodzicy i jej dopływów, pomiędzy Górami Sowimi a Wzgórzami Włodzickimi na linii szlaków handlowych prowadzących z dzisiejszych Czech do Śląska. Rozwój osady przypadł na czas kolonizacji niemieckiej za panowania czeskiego króla Przemysła Ottokara II (1253-1278). Pierwsza, historyczna wzmianka o grodzie nad Włodzicą, zamieszczona w najstarszej księdze fundacji miejskiej Kłodzka pochodzi z roku 1337 i wymienia proboszcza Reynharta. W 1347 r. osada należała do Hannusa Wusthuba, który w roku 1352 sprzedał noworudzkie dobra rodzinie Donynów.
W okresie następnych 120 lat w miasteczku rozwinęło się tkactwo i  sukiennictwo oraz szewstwo, co zaowocowało nadaniem statutu cechowego szewcom w roku 1404 oraz sukiennikom w 1416 r. W latach 1427-1429 najazdy husytów doprowadziły do zniszczenia miasta, które powoli odbudowywało się z ruin na mocy nadanych przez Donynów na nowo praw w 1434 roku. Z tego roku pochodzi też pierwsza wzmianka o istnieniu na terenie Nowej Rudy kopalni węgla kamiennego.
W 1472 r. panem Nowej Rudy został Jerzy Stillfried, jeden ze „złotych rycerzy” króla Czech Jerzego z Podiebradów, który poślubiając siostrę ostatnich właścicieli Annę von Donyn, splótł dzieje miasta i swojej rodziny na trzy kolejne wieki.

Okres austriacki (1526-1742)

W XVI wieku Stillfriedowie stali się orędownikami wyznania protestanckiego, co skutkowało w czasie wojny trzydziestoletniej (1618-1648) najazdem hrabiego Bernarda Thurna w 1622 r. i drugą pożogą miasta. Wzięci do niewoli Stillfriedowie powrócili do wyznania katolickiego i uzyskali ponownie dobra noworudzkie.
W 1742 roku Nowa Ruda po zakupie Ziemi Kłodzkiej przez króla pruskiego od władcy Czech weszła w skład państwa pruskiego. W kolejnych latach noworudzcy Stillfriedowie stali się właścicielami dóbr ziemskich także na 1/3 obszaru Ziemi Kłodzkiej. W 1810 roku  noworudzkie dobra przeszły w ręce rodziny von Magnis i pozostały ich własnością do 1945 roku.
W 1855 r. Nowa Ruda stała się siedzibą powiatu, obejmującego dwa miasta (Nowa Ruda i Radków) oraz 37 wsi. W II połowie XIX wieku nastąpiło ożywienie gospodarcze, związane przede wszystkim z rozwojem przemysłu włókienniczego. Coraz większego znaczenia zaczęło nabierać także górnictwo węgla kamiennego. Powstała kopalnia „Ruben” w Nowej Rudzie, „Johann Babtista” w Słupcu, „Rudolph” w Przygórzu i „Wenzeslaus” w Ludwikowicach..
Od 1871 r. Nowa Ruda należała do II Rzeszy Niemieckiej. W 1879 r. wybudowano do Nowej Rudy linię kolejową z Kłodzka, a rok później z Wałbrzycha. W następnej dekadzie doszło do najtragiczniejszego w dziejach miasta pożaru. 23 maja 1884 r. pożar strawił część domostw w rynku oraz kościół parafialny.
Działania I wojny światowej ominęły Nową Rudę, jednak wielu mieszkańców miasto, zaciągniętych do armii niemieckiej brało w niej udział i straciło życie. Miasto odczuło dość poważnie powojenny kryzys gospodarczy. Na skutek reformy administracyjnej Niemiec Nowa Ruda utraciła w 1932 r. status miasta powiatowego. Po dojściu Hitlera do władzy w Niemczech ruch narodowosocjalistyczny zaczął wkraczać w życie miasta.
W 1937 r. miały miejsce uroczystości związane z 600-leciem istnienia miasta. Na tę okoliczność wydano kronikę Nowej Rudy autorstwa prof. Josepha Wittiga.
II wojna światowa nie objęła swoimi działaniami wojennymi miasta. Jednak wówczas miała miejsce największa katastrofa górnicza w kopalniach noworudzkich. W kopalni „Ruben” zginęło 187 górników.

Okres polski (od 1945 r.)

Po kapitulacji III Rzeszy w maju 1945 r. do Nowej Rudy wkroczyły oddziały Armii Czerwonej, a w czerwcu przybyli już do miasta pierwsi Polacy. Po zakończeniu sporów terytorialnych z Czechami o Ziemię Kłodzką Nowa Ruda znalazła się w granicach Państwa Polskiego. Pierwszym polskim burmistrzem został Edward Miernik. Pierwszym proboszczem parafii Św. Mikołaja ks. dr Michał Białowąs, repatriant z diecezji lwowskiej.
W tym czasie Nową Rudę zasiedliła ludność z Polski centralnej oraz repatrianci z kresów wschodnich. Przybywali też polscy górnicy z Francji oraz Polacy z innych krajów europejskich. W ten sposób wytworzyło się specyficzne społeczeństwo, które przez wiele lat przechodziło trudny proces integracji.
Powojenni mieszkańcy znaleźli zatrudnienie w przemyśle wydobywczym i włókienniczym. Powstała Kopalnia Węgla Kamiennego „Nowa Ruda”, w skład której weszła kopalnia „Piast" (dawna „Ruben”) oraz kopalnia „Słupiec” („Johann  Babtistagrube”). Utwoarzono Zakładów  Przemysłu Włókienniczego „Nowar”, specjalizujące się w produkcji sztucznego jedwabiu.
W 1954 r. Nowa Ruda po raz drugi stała się siedzibą powiatu noworudzkiego, który był najmniejszym powiatem ówczesnego województwa wrocławskiego i przetrwał do reformy administracyjnej państwa w 1975 r.
W 1970 r. zakończono budowę Miejskiego Ośrodka Kultury, a w 1972 r. Po raz pierwszy zorganizowano w Nowej Rudzie Festiwal Studentów Szkół Artystycznych, dla wielu kojarzący się z pojawieniem się na stacji kolejowej białej lokomotywy. Rok później Nową Rudę połączono administracyjnie ze Słupcem.
W II połowie lat 70-tych miały miejsce tragiczne wypadki w KWK „Nowa Ruda”. W 1976 r. zginęło 17 górników, a trzy lata później 7. Po ogłoszeniu stanu wojennego w kopalni noworudzkiej miał miejsce strajk, zakończony aresztowaniami i procesami.
Okres przemian 1989 r. zaznaczył się licznym udziałem mieszkańców. W maju 1990 r. miały miejsce pierwsze wolne wybory do władz samorządowych i w Nowej Rudzie kandydaci Komitetu Obywatelskiego uzyskali wszystkie mandaty w 28-osobowej Radzie Miejskiej. Burmistrzem został Stanisław Łukasik. W lipcu ukazał się pierwszy numer lokalnej „Gazety Noworudzkiej”. W roku 1991 władze Nowej Rudy podpisały porozumienie partnerskie z niemieckim miastem Castrop-Rauxel oraz z francuskim Wallers-Arenberg, a rok później z sąsiednim czeskim miastem Broumov.
W 1992 r. KWK „Nowa Ruda” postawiono w stan likwidacji, a kopalniane Pole „Piast” zamknięto już w 1994 r. Pole „Słupiec” natomiast w roku 2000. W międzyczasie zlikwidowano zakłady włókiennicze „Nowar”, filię dzierżoniowskich zakładów „Diora” oraz wiele innych miejsc pracy, co skutkuje do dziś dużym bezrobociem w mieście."-tekst ze strony:   http://www.um.nowaruda.pl/en/miasto/historia-miasta

W deszczu wchodzimy do centrum miasta.Mimo to robimy zdjęcia z figurą św.Jana Nepomucena i pijalnią piwa "Maciek".Po sesji zdjęciowej idziemy do informacji turystycznej.Stemplujemy wszystkie kajety,pytamy o dojazd do Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Słupcu.Pani wypisała nam na kartce godziny odjazdów i powrotów busików.Dziękujemy i idziemy na kawę do "Białej Lokomotywy".Niestety w kawiarni nie ma miejsca.Musimy iść gdzie indziej.Kierujemy się ku kościołowi.Na przeciwko świątyni jest mała kawiarnia,wchodzimy do niej,rozsiadamy się wygodnie i zamawiamy kawy.








Nic się nie zmieniło,Maciek ma tu cały czas swoją pijalnię piwa :)



















Kiedy tak siedzimy rozkoszując się smakami zamówionych kaw,sprawdzam ile mamy stąd do stacji kolejowej i o której mamy pociąg.I cóż się okazuje? 5 minut do stacji,a pociąg odjeżdża za 6 minut.Gnamy więc jak tylko możemy,ale niestety zamiast skręcić w uliczkę z lewej strony,pognaliśmy prosto w dół i przez to straciliśmy czas.Kiedy docieramy do stacji,pociąg już sobie pojechał....
Co robić???
Jemy kanapki i zastanawiamy się co zrobić z czasem,który mamy do następnego pociągu.Idziemy na krótki spacer do centrum-decydujemy.








































Po spacerze wracamy na stację kolejową.Wypijamy wrocławskie piwo Schöps i wychodzimy na peron.Przyjeżdża pociąg jadący do Kudowy Zdrój i kiedy odjeżdża przez megafon zostaje ogłoszony komunikat że zamiast pociągu do Wałbrzycha zostanie podstawiona komunikacja zastępcza.Za utrudnienia przepraszamy.Wychodzimy na zewnątrz i czekamy.Bardzo długo czekamy.Rozmawiamy z młodą Dziewczyną,która mówi nam że to może potrwać ze dwie godziny,albo bus wcale nie przyjedzie.Tak się często dzieje-stwierdza!!!
Czekamy.
Czekamy!
Czekamy!!!!-a nasza cierpliwość jest na granicy...
Czekamy dalej coraz bardziej zniecierpliwieni....
Po ponad godzinie przyjeżdża bus.Wsiadamy do niego uradowani,ale miny nam rzedną,gdy dowiadujemy się że podróż będzie trwać półtora godziny na stojąco.W busie jest gorąco,śmierdzi wymiocinami i co jakiś czas płaczą dzieci.Masakra.No cóż trzeba jakoś to przeżyć.Najważniejsze że jedziemy !!!


































Kierowca busa jedzie szybko,omija niektóre stacje-brak miejsca w środku...
Do Wałbrzycha Głównego docieramy ciut przed przyjazdem pociągu jadącego do Jeleniej Góry.Ależ jesteśmy szczęśliwi.Czekamy na peronie,a kiedy przyjeżdża nasz szynobus,wsiadamy do niego,rozsiadamy się wygodnie i wracamy do domu :)
Tak kończy się nasza dzisiejsza wędrówka,jutro kolejna,więc do zobaczenia:)
Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)

Danusia i Radek :)

4 komentarze:

  1. Danusiu - bardzo ładnie i zgrabnie opisujesz Waszą wędrówkę na Włodzicką Górę - niewiele znam z tych rejonów, interesująco wygląda szynobus, który kursuje na trasie Wałbrzych - Międzylesie ! Czy zawsze tak było ?
    "Przyglądamy się wysokim,grubym,pokrytym mchem ścianom.Robią wrażenie i poruszają wyobraźnię" - nie piszesz nic o tej budowli, czyżby to były pozostałości po II wojnie ?
    Dziękuję za interesujące zdjęcia nieznanego mi terenu, choć pogody nie mieliście zbyt ładnej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Andrzeju te wysokie,grube,pokryte mchem ściany to pozostałość po zabudowaniach służących do załadunku i transportu kamienia z pobliskiego kamieniołomu.Nie jestem w stanie napisać kiedy zostały wybudowane,bo mimo "grzebania" w internecie niczego więcej nie znalazłam.
      Kiedyś,parę lattemu zanim nastała epoka szynobusów,tą trasą pewnie jeździły pociągi takie jak wszędzie w Polsce.Teraz na niektórych trasach jeżdżą jednowagonowe szynobusy.Są wygodne.
      Dziękuję że tu zajrzałeś.Cieszy nas jeśli możemy choć w taki sposób pokazać piękno miejsc w których byliśmy.Być może kogoś to zachęci do przyjazdu...
      Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
  2. No to Was poniosło tym razem, chociaż dla Ciebie to żadna nowość.
    Dobrze jest tak wędrować siedząc na kanapie hihi. Butów nie przemoczę. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej nas trochę wyniosło...
      Dziękuję Olu :)
      Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń