piątek, 19 maja 2017

Bo mi się marzy....

Mam urlop.
Od poniedziałku,do następnego poniedziałku.
Nadrabiam zaległości w pisaniu,ale ile można siedzieć w domu i pisać??? Pierwsze trzy dni spędziłam w Lubaniu,ale w środę wieczorem przyjechałam do Jeleniej Góry.Podglądam "nasze" pustułki,robię zdjęcia i cieszę się ich widokiem.
W czwartek przy obiedzie mówię Radkowi:
-Marzy mi się spokojny spacer,wśród traw i motyli.Żeby tak iść bez pośpiechu,bez rozmowy,wsłuchać się w śpiew ptaków i szum drzew.Zwyczajnie donikąd nie pędzić.
-To może Danusiu jedź w Góry Izerskie i idź na Izerkę.Tam lata mnóstwo motyli.
-No tak,wszystko się zgadza,ale to mnóstwo motyli tam jest dopiero pod koniec czerwca i na początku lipca,gdy kwitną wszelkie zielska na łąkach.
-No to jedź do Jagniątkowa i pójdź sobie "Koralową Ścieżką",tam też jest pełno motyli.
-Owszem są,ale w tym roku wiosna,ta ciepła dopiero trwa kilka dni,więc nic nie kwitnie....
Ot dylemat....








No cóż,trzeba było coś wybrać.
Mówię Radkowi,że pojadę do Jagniątkowa.
Radek idzie do pracy a ja wstaję,jem śniadanie,piję kawę,szykuję sobie kanapki i kiedy zbliża się pora odjazdu autobusu MZK wychodzę z domu.Idę na przystanek,chwilę czekam na swój transport,a kiedy przyjeżdża,wsiadam do niego,kupuję bilet w automacie,rozsiadam się wygodnie i jadę ku swojej przygodzie.
Wysiadam na przystanku "Dom Hauptmanna".Sprawdzam rozkład jazdy autobusów MZK i powoli ruszam na szlak.
Jest ciepło,ale trochę wieje.Nic to,przynajmniej upał mi nie grozi-myślę sobie.Wchodzę na ścieżkę między płotami i od razu mam dłuższą sesję zdjęciową.Pan pliszki siwej rozpostarł skrzydełka i zaczął "tańczyć" przed samiczką.Staję w miejscu i przyglądam się zachwycona ptasim zalotom.Samczyk podskakuje i biega dookoła samiczki,a ta kryguje się i go przegania.Oboje tak "tańczą" dłuższą chwilę,zajmując przy okazji całą szerokość ścieżki.Nie przeszkadzam im,stoję grzecznie w jednym miejscu.Przyglądam się jak zaczarowana,wszak nie często mam okazję oglądać takie widowisko :) Kiedy w końcu ptaki odlatują,powoli ruszam i ja.Idę tylko kawałeczek,bo na mojej drodze pokazał się motyl.Znów się zatrzymuję.






















Przede mną na ziemi przysiadła rusałka kratkowiec.
"Kratkowiec jest jednym z mnieszych motyli z rodziny rusałkowatych.Dłougość przedniego skrzydła to zaledwie 2 cm.Odznacza się dwiema wyraźnie różnymi formami-wiosenną i letnią-zjawisko to nazywane jest dymoformizmem sezonowym.Forma wiosenna jest od góry żółtopomarańczowa z czarnymi plamkami,podczas gdy na dolnej powierzchni skrzydeł biały,siateczkowaty deseń ostro kontrastuje z pomarańczowym tłem-stąd też nazwa "kratkowiec",czarne tło z białymi pasmami nadaje formie letniej zupełnie inny wygląd,mimo tego że  żółte i pomarańczowe plamki przypominają generację wiosenną.Tak różne ubarwienie dwóch generacji służy też jako kamuflarz.Wiosną,gdy na ziemi jest jeszcze pełno zeschniętych liści i traw,siadając na nie idealnie wkomponowuje się w otoczenie,gdzie zażywa kąpieli słonecznych i czuje się bezpiecznie.Natomiast wersja letnia,prawie czarna,pozwala motylowi wygrzewać się na czarnej,gołej ziemi i posilać się solami mineralnymi.
Główny obszar występowania kratkowca leży w strefie umiarkowanej,rozciągając się szerokim pasem od Francji przez Europę Środkową,Azję Centralną do Japonii.Nie występuje na wybrzeżach Morza Północnego,w Anglii,Irlandii,Skandynawii,a także na dużych obszarach Hiszpanii,Portugalii,Włoch,dawnej Jugosławii i Grecji.W Polsce motyl miejscami jeszcze bardzo pospolity,choć raczej występuje wyspowo.Chętnie zasiedla tereny pagórkowate,ale tylko do wysokości 1000 m n.p.m.Szeroko rozpowrzechniony na łęgach i wilgotnych lasach,wyraźnie preferuje stanowiska częściowo lub całkowicie zacienione.Rusałka kratkowiec jest ściśle związana z pokrzywami,zwłaszcza lubi te,które rosną pod drzewami.Samiczka składa jaja sadowiąc się pod spodem liścia pokrzywy.Umieszcza jedno jajko na drugim,tworząc zwisający w dół łańcuszek,przypominajcy kwiatostan pokrzywy.Takich łańcuszków może złożyć 4-6.Po kilku dniach z jajek wylęgają się gąsienice,które są głęboko czarnobrunatne z licznymi ciemno ubarwionymi kolcami,czym odróżniają się od innych rusałek.Gąsienice przez dłuższy czas żyją gromadnie pożerając liście pokrzywy.Gdy zjedzą wszystkie,przenoszą się razem na kolejną roślinę.Pod koniec swojego rozwoju,gąsienice rozchodzą się i każda osobno szuka sobie miejsca by się przepoczwarzyć.Poczwarki są szaro-brunatne,pokryte błyszczącymi,mieniącymi się w słońcu plamkami.Stadium poczwarki,trwa u pokolenia letniego około 12 dni,motyl pojawia się od połowy lipca do sierpnia.Natomiast u wiosennego,włącznie z zimowaniem 6-9 miesięcy,a motyl pojawia się od końca kwietnia do połowy czerwca.Dorosłe kratkowce żyją z jakieś 2 tygodnie.Wiosenne kratkowce są niesamowicie płochliwe,natomiast letnie są spokojniejsze ale zalatane-potrafią przelecieć spore odległości.Odżywiają się nektarem roślin,ale też spijają sole mineralne z ziemi,ale również posilają się odchodami większych zwierząt."-tekst z "Leksykonu Przyrody".
"Mój" kratkowiec przez dłuższy czas siedzi na ziemi z zamkniętymi skrzydełkami i pozwala sobie zrobić kilka zdjęć.Pewnie czuje się bezpiecznie,wierząc w swój kamuflarz.Nie przeszkadzam mu więc i niespiesznie się oddalam.Idę tylko kawałek,bo na mleczu usiadł cytrynek.






"Listkowiec cytrynek.Motyl dzienny,dość sporych rozmiarów.Długość przedniego skrzydła 3 cm.Żółte ubarwienie motyla zwraca na niego uwagę.Samczyk cytrynowożółty z jedną pomarańczowoczerwoną plamką na każdym skrzydle.Samiczka ma wprawdzie podobne plamki,ale jest znacznie mniej jaskrawa.Można ją pomylić z jakimś innym przedstawicielem bielinków.Występuje powszechnie,w widnych lasach,na wrzosowiskach,na łąkach,w ogrodach i w górach do 2000 m n.p.m.Pospolity w całej Polsce.Występuje w Europie,Afryce Północnej i w strefie umiarkowanej Azji aż po Syberię.Nie występuje na północy Wielkiej Brytanii i Skandynawii oraz na Krecie.
Pod względem cyklu życiowego cytrynek różni się od innych motyli-jest on niezwykle długi.Od czerwca do wiosny następnego roku,żyje 11 miesięcy.Zimuje bez ochrony tuż nad ziemią lub wśród liści na ziemi,wytrzymując bez szkody temperatury poniżej zera.Z drugiej strony,łagodne zimy znosi o wiele trudniej,gdyż w wyższych temperaturach wzrasta zużycie energii,której zapasy szybciej się zużywają.Wytrzymałość cytrynka na zimno związana jest ze składem płynów jego ciała:mieszaniny wody,białka i soli mineralnych.
Okres lotu związany jest z długością życia.Aby na ten długi czas starczyło mu energii,konieczne są częste przerwy w aktywności.Motyl lata przez parę dni,po czym nieruchomieje na kilka tygodni,aby przy sprzyjającej pogodzie znów się na krótko uaktywnić.W tych dniach pije nektar,uzupełniając w ten sposób zapasy energetyczne.Wiosną piewrszy pojawia się samczyk-jest to swoisty zwiastun odchodzącej zimy.Można wtedy zaobserwować gody:samiczka leci pierwsza,a za nią w niezmiennej odległości podąża samiec.Kopulacja następuje,gdy na kruszynie lub szaklaku pojawią się pierwsze pąki.Tam samiczka składa jaja otoczone kleistą substancją aby nie odpadły.Małe gąsienice wykluwają się w czerwcu.Są matowozielone,jaśniesze po bokach,z jeszcze jaśniejszym pasem nad nogami.Takie ubarwienie,na zasadzie przeciwcienia-góra ciemna,spód jasny-czyni gąsienice niemal niewidzialną.Jej kontury prawie zupełnie zanikają,co jest niezbędne aby uniknąć wykrycia przez bystrookie ptaki śpiewające.Po około 4 tygodniach-w lipcu-gąsienice się przepoczwarzają.Długość życia gąsienic zależy od pogody.Jeśli jeszt zimno i wilgotno-jedzą mało i ich rozwój przedłuża się,natomiast w ciepłe i suche dni ich wzrost ulega przyspieszeniu.W lipcu pojawiają się dorosłe motyle.Po krótkim okresie aktywności wyszukują kryjówek,w których spędzają lato w stanie estywacji.Aktywują się ponownie wczesną jesienią,by zebrać zapasy na sen zimowy.Pogoda jednak potrafi namieszać w małych główkach motylich i nieraz można zobaczyć cytrynki lające w listopadzie w piękny słoneczny dzień.Oprócz długiego życia-jak na motyla-to pachnie on też cytryną."-tekst z "Leksykonu Przyrody".
Po kilku zdjęciach powoli idę dalej,mając nadzieję że spotkam dziś jeszcze na swojej drodze jakiegoś motyla.






Przechodzę obok szkółki leśnej KPN-u,są to ostatnie zabudowania Jagniątkowa.Dalej droga wchodzi w las i wiedzie już przez teren Karkonoskiego Parku Narodowego.Idę nią delikatnie pnąc się ku górze.Drzewa osłaniają mnie od słońca.ale i chronią od wiatru,który wieje dość mocno gdzieś tam w koronach drzew.Słychać go dobrze jak duje.Lubię ten szlak-jest tu spokój i nie ma tłumów.Wedrowałam tym szlakiem wiele razy,kilka takich wędrówek opisałam,a było to tak:
http://podrozedanusiiradka.blogspot.com/2016/08/ogorkowy-zakrettrzy-koty-i-rumowisko.html
tak:
http://podrozedanusiiradka.blogspot.com/2012/05/czarny-kocio-jagniatkowski-dla-zosi.html
tak:
http://podrozedanusiiradka.blogspot.com/2012/07/sniezne-stawki-po-raz-ostatni.html
i tak-album ze zdjęciami:
https://photos.google.com/share/AF1QipMuYEjsJxJhbOTQ9QMAs8A1K-zPYLf21N7cgeQCLeiZVJYTeiwdWepT9bS6qgumYQ?key=cmxjLWo3cTBwMHVKZ0l3MVllSllDclFDSWF3MC1B

Idę leśną drogą sama.Nigdzie się nie spieszę,donikąd nie pędzę,nie muszę rozmawiać,nic nie muszę :) Tak jak mi się marzyło,tak mam :) Cieszę się samotnym spacerem,przyrodą mnie otaczającą,wiatrem hulającym w koronach drzew,słońcem prześwitującym między liśćmi drzew i błękitem na niebie-jest bosko :)



































I tak niespiesznie docieram do miejsca zwanego "Trzecia Droga".Jest to skrzyzowanie szlaków z wiatą odpoczynkową.Chwilę stoję i zastanawiam się jak pójść dalej.Decyduję się iść czarnym szlakiem,a niebieskim sobie wrócić.Lubię ten szlak.Nawet latem,gdy tłumy turystów zdeptują Karkonosze,na tym szlaku pojawia się niewielu ludzi i jeśli chce się spokoju i ciszy,to to miejsce jest idealne na takie wędrowanie.Powoli idę szeroką leśną drogą.Towarzyszy mi śpiew ptaków i huczący wysoko w koronach drzew wiatr.Niespiesznie docieram do miejsca gdzie czarny szlak skręca w lewo,w wąską,wyłożoną kamieniami ścieżkę.Idę nią delikatnie pnąc się w górę.Tu zawsze panuje chłód i wilgotność większa niż na innych szlakach.


















































































































Powoli wędruję,robię zdjęcia,podziwiam piękno przyrody i raduję się tym co mnie otacza.Kiedy docieram do Czarnego Kotła Jagniątkowskiego jestem szczęśliwa :) Znów tu jestem-cieszy się moja dusz i serce :) Staję na drewnianym pomoście,rozglądam się dookoła,chłonę całą sobą piękno otaczającego mnie świata,sycę oczy i duszę i dopiero po dłuższej chwili zaczynam robić zdjęcia.Wiatr smaga mi twarz,rozwiewa włosy,burząc fryzurę.Jestem sama,nikogo oprócz mnie tu nie ma.Siadam na drewnianej kładce i odpoczywam.

"Czarny Kocioł Jagniątkowski (niem. Schwarze Schneegrube) – kocioł polodowcowy w Sudetach Zachodnich, w Karkonoszach.
Czarny Kocioł Jagniątkowski położony jest w południowo-zachodniej Polsce, w Sudetach Zachodnich, w zachodniej części pasma Karkonoszy, na terenie Karkonoskiego Parku Narodowego, na północ od Czarnej Przełęczy, na północno-wschodnim zboczu Śmielca i północno-zachodnim zboczu Czeskich Kamieni.
Jest to łagodnie wykształcony kocioł polodowcowy. Kocioł podcina zbocza Śmielca i Czeskich Kamieni. Jego skalne ściany wyżłobione kilkoma żlebami, mające po kilkadziesiąt metrów wysokości, opadają stromo skalnymi stopniami do polodowcowego dna z moreną czołową najmłodszego etapu zlodowacenia. Jest jednym ze słabiej wykształconych kotłów karkonoskich. Górna krawędź kotła osiąga wysokość 1325 m n.p.m. Dno kotła znajduje się na wysokości 1130-1150 m n.p.m. na dnie rozciąga się między morenami niewielka górska łaka -"Jaworowa Łąka". Osobliwością w pobliżu moreny czołowej jest trzymetrowy Wędrujący Kamień, który kilka razy zmieniał swoje położenie prawdopodobnie w wyniku schodzących lawin. Z kamieniem związane są liczne legendy. Kocioł polodowcowy otoczony urwistymi skałami nadaje Karkonoszom wysokogórski charakter. Z kotła wypływa górski potok Wrzosówka. W dolinie Wrzosówki znajdują się moreny czołowe i denne starszych etapów zlodowacenia. Najniższe moreny występują na wysokości 950 m n.p.m. Największy zasięg lodowca wynosił 1.700 m.
Kocioł powstał w plejstocenie, prawdopodobnie w czasie ostatniego zlodowacenia (bałtyckiego).
Zbocza kotła porasta bogata roślinność górska, łąkowa i naskalna – sasanka alpejska, pierwiosnka maleńka, kosodrzewina. Kocioł stanowi ścisły rezerwat o powierzchni 22 ha, w którym chronione są formy skalne oraz bogata roślinność łąkowa i naskalna.
Kocioł swoją nazwę zawdzięcza wcześnie topniejącej pokrywie śnieżnej, która utrzymuje się tu do początku czerwca.
Czarny Kocioł Jagniątkowski stanowi szczególnie niebezpieczne miejsce zimą z powodu schodzących tu lawin oraz groźnych nawisów śnieżnych.
W obrębie Czarnego Kotła Jagniątkowskiego przechodzą szlaki turystyczne:
-szlak turystyczny czarny, prowadzący od Koralowej Ścieżki do dolnej krawędzi kotła.
-szlak turystyczny zielony, prowadzący Ścieżką nad Reglami z okolicy schroniska pod Łabskim Szczytem przez Śnieżne Kotły do Przełęczy Karkonoskiej, przechodzi dolną krawędzią kotła.
-szlak turystyczny niebieski, prowadzący Koralową Ścieżką z Jagniątkowa do czeskiego schroniska Mědvdí bouda, przechodzi nad zachodnią krawędzią kotła.
Z kotła rozciąga się widok na Góry Izerskie oraz rejon Szklarskiej Poręby."-Wikipedia.

"(...)  Jedną z osobliwości Czarnego Kotła jest tak zwany Wędrujący Kamień – o tym, że ważąca ponad tonę trzymetrowa skała przemieszcza się wiedziano od dawna, ale dokładne obserwacje rozpoczęto dopiero w ostatnich latach XVIII wieku mierząc przemieszczanie się bloku skalnego; z opisu Hausleutnera z Jeleniej Góry wynika, że w okresie 14 lat do roku 1810 przesunął się on o 30 metrów.
      Zdaniem badaczy ruch wędrującego kamienia można przypisać zsuwom zachodzącym współcześnie na zboczach o odpowiednim nachyleniu. Biorą w tym zjawisku udział procesy wietrzenia skał, a także woda z opadów atmosferycznych, która gromadząc się i zamarzając w szczelinach rozsadza skały, a odmarzając ułatwia przesuwanie się rozkruszonego materiału skalnego.
      W starych legendach Gór Olbrzymich Wędrujący Kamień pełni rolę szczególną; podobno kiedy skała opuści dno Czarnego Kotła nastąpi koniec świata... Z pobieżnych nawet obliczeń wynika jednak, że na ewentualne sprawdzenie tej prognozy przyjdzie jeszcze trochę poczekać.

Za siwą górą, srebrną rzeką
Nie blisko, chociaż niedaleko,
Gdzie się do nieba ścieżka lepi
Śpią stare baśnie Liczyrzepy

Snu ich pilnują gnomy stare,
Zaplatające brody szare
W warkocze grube niby liny...
Koboldy psotne i gobliny
Z piskiem ganiają cienie w żlebach,
Gwiazdy jak deszcz padają z nieba
I – rozpływają w białych górach,
Gdzie wszystkie baśnie śpią Rzepióra..."-fragmet tekstu ze strony http://www.kson.pl/gazeta/legendy-i-podania/576-duchy-dolnoslaskie-diably-snieznych-kotlow
























Po odpoczynku,powoli wstaję i ruszam zielonym szlakiem w kierunku Rozdroża pod Śmielcem.Kiedy opuszczam Czarny Kocioł Jagniątkowski,mija mnie dwójka turystów.Pierwsi ludzie spotkani dziś na szlaku.Witamy się mówiąc sobie nawzajem "dzień dobry" i nasze drogi się rozchodzą.Widać że są zaskoczeni,bo oglądają się za mną kilka razy,jakby nie wierząc że kogoś spotkali.Zanim opuszczę Kocioł,robię kilka zdjęć,a po nich pnę się w górę.
















Po kilku minutach docieram do Rozdroża pod Śmielcem.Tu spotykam dwóch Panów konserwujących i czyszczących tablicę informacyjną."Dzień dobry" i schodzę w dół "Koralową Ścieżką".Powoli,bez pośpiechu,rozglądając się,robiąc zdjęcia i chłonąc piękno otaczającej mnie przyrody wędruję w kierunku Jagniątkowa.

















































Przystaję na chwilę przy Paciorkach.Kilka zdjęć i chwila na podziwianie widoków ze skał.

"Paciorki (niem. Korallenstein) – grupa granitowych skałek w Sudetach Zachodnich, w paśmie Karkonoszy.
Paciorki położone są w południowo-zachodniej Polsce, w Sudetach Zachodnich, w zachodniej części Karkonoszy, na północnym zboczu Śląskiego Grzbietu, na grzbiecie odchodzącym na północ od Śmielca, pomiędzy dolinami Szklarki i Wrzosówki. Leżą na wysokości 1040-1079 m n.p.m.
Tworzą one zgrupowanie granitowych skałek, ciągnących się na długości kilkudziesięciu m i o wysokości dochodzącej do ok. 15 m. Można tu obserwować wyraźne spękania biegnące w trzech kierunkach oraz nieregularne (cios granitowy). Na niektórych skałkach występują kociołki wietrzeniowe. Wokół nich i poniżej leżą liczne bloki granitu."-Wikipedia.

Po krótkiej sesji zdjęciowej idę dalej.I tak powoli docieram do krzyżówki szlaków "Trzecia Droga"-zatoczyłam kółko.Stąd już schodzę do Jagniątkowa tak samo jak tu weszłam.I tu dopiero spotykam turystów.W sumie dziewięć osób idących w górę,a ja jedna w dół.
































Niespiesznie docieram do przystanku.Autobus MZK stoi na parkingu.Sprawdzam rozkład jazdy-mam niecałe pół godziny do odjazdu,postanawiam więc iść w kierunku Domu Hauptmanna.Tak sobie myślę,są tam kwiaty,więc i motyle powinny być.Wchodzę na teren parkowy,rozglądam się za małymi skrzydełkami i niestety nie dostrzegam żadnego.Kwiaty oczywiście są,ale takie ciutkę marnawe :( Nic to!!! Wędruję w kierunku przepięknej willi.Przystaję,robię zdjęcia i dostrzegam na drzewie czarną wiewiórkę.Podchodzę ciut bliżej i zoomem robię jej zdjęcia.Jest piękna,a kiedy "rozpłaszcza" się na korze drzewa wygląda niesamowicie.Przez dłuższą chwilę jest tak przytulona do kory,a ja dzięki temu mam sesję zdjęciową.Kiedy jej się już znudzi takie kamuflowanie,przeskakuje na inne drzewo i tyle ją widziałam.Obchodzę Dom Hauptmanna dookoła,robię zdjęcia i powolutku wracam na przystanek.


































Siadam na ławce w wiacie przystankowej i czekam.Moje oczy dostrzegają motyla-pazia królowej.Leci w sobie tylko znanym kierunku.Oj pobiegłabym za nim,ale podjeżdża akurat autobus.Wsiadam do niego,kupuję w automacie bilet i rozsiadam się wygodnie.Wracam szczęśliwa i radosna.Marzyło mi się samotnie wędrować i marzenie swoje spełniłam :) Jedno marzenie,bo drugie spełni się wieczorem.
Tak oto kończy się moja wędrówka,pora na kolejną,więc do zobaczenia niebawem :)

Pozdrawiam wszystkich serdecznie i cieplutko życząc miłej lektury :)

Danusia.

link do filmiku: https://photos.google.com/share/AF1QipMvQAImJFO5XE6s6BN9XbLbzMcyiOqjwuarpop-VwQk1hkDVuP9TQXZelWVGFnaqw/photo/AF1QipOxU3AcvkGZTH9BTNbLeu8mLpJB3GuLUE48FXIm?key=aEtpSFV5T0hTcEdMUHFBTWVrd182YlBqNDdjRXlR







4 komentarze:

  1. Oj tak samej wędrować w góry.....Miejsce wybrałaś bardzo urokliwe. Sóweczka jednak najfajniejsza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu lubię chodzić w góry w towarzystwie innych ludzi,ale czasem chce mi się być samej....
      Pustułka jest "nasza",podglądamy ją ile się da :)
      Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
  2. Dana, wędrowałam razem z Tobą.....to była przyjemna wędrówka po znanych miejscach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszy mnie to ogromnie że wspólnie wędrowałyśmy i podobała się tak spokojna wędrówka :) Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń