Czekamy nie wiedzieć na co,ale czekamy!!!!Dobre 10minut i nagle okazuje się,że czekamy na pociąg z Jeleniej Góry.Ciekawostka!!!!!Zgadujemy cóż to za pociąg???Pociąg "widmo"???,ten którego nie ma na rozkładzie???a może ten,który wyjeżdża z Jeleniej Góry o 7:45???Pełno niewiadomych i znaków zapytania.Nie chcemy dopytywać się konduktora i zostawiamy sobie ten dylemat na później,teraz po przesiadce jednej osoby możemy w końcu jechać dalej,więc pełnia szczęścia.W Lubawce przymusowo przesiadamy się do Komunikacji Zastępczej.Tu spotykamy "naszą",czeską Panią konduktor-dziś jest po cywilnemu-uczy swoją zastępczynię.Pokazujemy nasze dziś testowane imienne bilety,Pani tłumaczy zastępczyni,co z nimi się robi i już na spokojnie wjeżdżamy na teren Czech.Humory nam się poprawiają.Dojeżdżamy do Trutnova,tu już mamy wszystko rozplanowane.Do odjazdu pociągu w naszym kierunku mamy ponad godzinę.Idziemy więc się napić piwka a wcześniej do infocentrum pobrać Cestovni glejt,czyli paszport karkonoski.Jest to forma promocji tego górskiego regionu.Podobny obowiązywał kiedyś na pograniczu kłodzkim.Przy zwiedzaniu wyznaczonych miejsc otrzymuje się specjalne pieczątki a zebraniu 10 otrzymuje się gratisowo plecak.Trutnov jest jednym z miast w którym można zdobyć i paszport i od razu pieczątkę.Po polskiej stronie jedynym miastem partnerskim tego projektu są Kowary,ale tu można zdobyć aż 5 pieczątek.Teraz już mamy czas na piwo.Niestety miejsce w którym piliśmy rewelacyjnego Ćernego Kozela jest zamknięte jeszcze,więc kończy się na firmowym sklepie browaru Krakonoś i miejscowym czarnym piwie z butelki.Idziemy w kierunku stacji.
Nasz pociąg już jest podstawiony.Jedzie do Pragi,my jednak wysiądziemy zdecydowanie wcześniej.Rozsiadamy się w przedziale i po sprawdzeniu biletów na spokojnie podziwiamy widoki za oknem.
Dojeżdżamy do Hradca Kralove i wysiadamy w tłum młodzieży stojącej na peronie.Od kilku dni w Hradcu Kralove odbywa się festiwal Rock For People.Wczorajszy koncert został przerwany z powodu szalejącej nad miastem burzy.Dziś wszyscy wracają już do domów.Jakoś udaje nam się wydostać z peronu.
Na dworcu sprawdzamy o której mamy pociąg powrotny i odwiedzamy punkt informacji turystycznej znajdującej się w budynku dworca.Tu oczywiście kupujemy wizytki turystyczne,uzupełniamy nasze dzienniczki w pieczątki,bierzemy folderki i kupujemy dzwoneczek-nowy do mojej kolekcji :) Teraz ruszamy już zwiedzać miasto.Pierwsze zdjęcia robimy zaraz po wyjściu z budynku dworca.Niesamowita ilość rowerów i pętla trolejbusowa robią na nas wrażenie,my jednak idziemy dalej,w stronę Łaby i starego miasta.
Przechodzimy przez jeden z mostów nad Łabą.Woda po wczorajszej burzy ma kolor błota.Mimo sezonu,nie pływają statki,co jest niewątpliwie atrakcją turystyczną miasta.Względy wyższe czyli najważniejsze jest bezpieczeństwo,dlatego też koryto rzeki jest regulowane.Miasto ma inne pomysły na promocję.Co tydzień organizowana jest sobota nadbrzeża.Dziś to jest nabreżi malari czyli nabrzeże malarzy.Mijając platany,stare okazałe,których pnie są artystycznie pokręcone i młode niedawno posadzone,które i tak już imponują wyglądem dochodzimy do młodych artystów malujących przy nabrzeżu obok Muzeum Vychodnych Czech.Robimy zdjęcia,wchodzimy do budynku Muzeum,kupujemy vizytki,bierzemy pieczątki i ruszamy do rynku.
Po serii pierwszych zdjęć decydujemy się zobaczyć Hradec Kralove z lotu ptaka.Wchodzimy na Bilą Veżę. Schodów do góry jest mnóstwo,ale widoki z góry rekompensują wysiłek.Po zejściu udaje nam się wejść do Katedry św. Ducha.Normalnie można ją zwiedzać w niedzielę a dziś oprócz tego,że możemy wejść do środka,mamy też możliwość poznania możliwości katedralnych organów.Przyjechała spora grupa motocyklistów z Polski i zamówiła sobie zwiedzanie z koncertem organowym.W tym czasie drzwi do katedry stoją otworem i każdy kto chce może wejść i posłuchać.
Oglądamy jeszcze rynek,a potem idziemy do parku obok elektrowni wodnej.Tu działa szkoła florystyczna i to widać po roślinnych założeniach parku.Wszędzie pełno różnych roślin,jest kolorowo i efektownie.W centrum parku stoi malutka cerkiew św.Mikołaja.Cała drewniana,niestety można ją obejrzeć tylko z zewnątrz.
Po wyjściu z parku zachodzimy jeszcze nad jeden z mostów.Tu z kawałka grubej blachy wycięto postać św.Nepomuka.Tak połączono tradycję i nowoczesność a most i park są dzięki temu chronione przed powodzią ;).
Obok parku natykamy się na fragmenty Hradcowokraleckiej Twierdzy.Tu również jej fragmenty wkomponowano w nowoczesną zabudowę,wygląda to nie najgorzej.Fragmentem tej zabudowy są promenadowe schody prowadzące na rynek.A właściwie do kolejnego miejsca po rekonstrukcji.Był tu kiedyś stary browar.Teraz choć zostały m.in.kominy i budynki to miejsce ma zupełnie inny charakter.To nowoczesna restauracja,hotel,centra konferencyjne itd. itp.
Została nam godzinka do odjazdu pociągu,więc ruszamy w kierunku stacji.Po drodze mamy w planie coś zjeść.Zatrzymuje nas jednak automat podający zimne mleko.Kusimy się.Najpierw za 5 koron z automatu kupujemy litrową butelkę.Potem za 15 koron zakupujemy litr mleka i podstawiamy butelkę do podajnika.W ten upalny dzień takie zimne mleko smakuje wybornie.Nie żałujemy,że przez stracony tu czas już nie zdążymy zjeść.Przed samym dworcem kupujemy jeszcze lody i niedługo potem jedziemy już w kierunku Trutnova.W mieście smoka mamy jeszcze godzinkę.Idziemy poszukać czegoś do jedzenia.Za bardzo grymasimy i kończy się tylko na piwku.W dodatku nie ma Ćernego Kozela pijemy więc jasne piwo z tego browaru.Oj to już nie ten smak,wypijamy i ruszamy na dworzec.
W Lubawce znów się przesiadamy z komunikacji zastępczej do polskiego szynobusu.Podczas kontroli biletów pytamy Panią Konduktor czy zdążymy na pociąg do Jeleniej Góry.Oczywiście odpowiedź nie jest jednoznaczna,ale po pewnym czasie przynosi nam dobrą wiadomość,przesiadka w Sędzisławiu będzie możliwa,pociąg do Jeleniej Góry będzie na nas czekał.Jedziemy więc spokojnie,nasza radość nie trwa długo bo tuż przed Sędzisławiem pociąg staje w polu.Nie ma wjazdu,a my zostajemy poinformowani,że Dyżurna Ruchu nie zezwoliła na wjazd naszego pociągu i puściła pociąg do Jeleniej Góry.Tu muszę nadmienić,bo to ważne.Według dzisiejszego(07.07.2012r.) rozkładu pociąg z Trutnova do Wrocławia ma planowy odjazd z Sędzisławia o godz.19:28.Natomiast pociąg do Jeleniej Góry powinien odjechać z Sędzisławia 19:31,więc pada pytanie,który na którego powinien czekać??? Dzwonię do taty Radka z pytaniem,czy da radę po nas przyjechać,bo inaczej będziemy musieli czekać 1,5 godziny na kolejny pociąg.Pani konduktor przeprasza nas,tłumaczy że zrobiła wszystko co było w Jej mocy,ale się nie udało.Nam puszczają nerwy i po wyjściu z pociągu kierujemy się do Dyżurnego Ruchu.W dyżurce siedzą dwie panie i gdy tylko podeszliśmy do okna zostaliśmy zaatakowani krzykiem.Nie zdążyłam nawet powiedzieć dzień dobry,a Pani Dyżurna Ruchu zaczęła na mnie krzyczeć.W końcu pytam się jej dlaczego na mnie krzyczy,że ja sobie tego nie życzę,a poza tym chcemy Jej podziękować za to,że dzięki Niej będziemy teraz "kwitnąć" na stacji 1,5 godziny,że to jest skandal,bo pociąg którym przyjechaliśmy,według rozkładu powinien wjechać pierwszy i jak to możliwe,że w ubiegłą niedzielę mogliśmy się przesiąść,a dziś nie???I dlaczego np.w Czechach można NORMALNIE jeździć pociągami i przesiadać się z pociągu na pociąg bez problemu,a u nas nie???Usłyszałam odpowiedź,że skoro tak mi się podoba w Czechach to mogę się tam przenieść a pociąg do Jeleniej Góry puściła dla naszego bezpieczeństwa i że to nie Ona układa rozkład jazdy,a poza tym zależy Jej na pracy i skargę możemy napisać do dyrekcji.Zastanawiające jest to,że rozkład jazdy pociągów w Sędzisławiu nijak ma się do tego co się tam dzieje.Rano,dla jednego pasażera pociąg do Trutnova czekał i z ponad 10 minutowym opóźnieniem odjechał z Sędzisławia.Czekał,a nie powinien,nasz powinien a odjechał.Co tu jest grane?????Czyżby czekanie na stacji w Sędzisławiu było przymusowe???Coś mi się wydaje,że coś tu nie do końca jest w porządku....Zrobiłam zdjęcia rozkładu jazdy i na tę chwilę daliśmy sobie spokój i opuściliśmy "przyjazną" stację w Sędzisławiu,kierując się naprzeciw tacie Radka.Oczywiście jesteśmy źli i rozczarowani,dochodzimy do wniosku,że jak tak kolej będzie postępować z podróżnymi,to niestety,straci ich i wcale nie dziwi fakt,że coraz więcej ludzi się skarży!!!!
Doszliśmy do sklepiku i po chwili namysłu dzwonię do Wiktora,by Go uprzedzić,jak w rzeczywistości to wygląda.Jutro będzie tymi pociągami jechać do Czech i z powrotem z Rajdową wycieczką i żeby był przygotowany,bo Pani Dyżurna Ruchu poinformowała nas,że ją to nie obchodzi,że nawet kilkadziesiąt osób może i będzie czekać 1,5 godziny.Radek z Wiktorem długo nie porozmawiał,bo padł mój telefon,ale rano wybiera się na tą wycieczkę,więc wszystko Wiktorowi ma opowiedzieć.Naszej rozmowie przysłuchuje się pan i w pewnym momencie odchodzi za sklep,(to wygląda jakby chował się przed nami) i dzwoni....brzmi to jak teoria spiskowa.....Zastanawia mnie dlaczego pozwala się na takie praktyki i kto czerpie z tego zyski,że ludzie przymusowo muszą czekać na tej stacji???Przyjechał tato Radka,wsiadamy i nasza złość jest jeszcze większa,bo gdybyśmy wiedzieli,że tak będzie to pojechalibyśmy samochodem,a tak dzięki kolei straciliśmy,czas,pieniądze i nerwy!!!
Tak oto kończy się nasza dzisiejsza wędrówka.
Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i życzymy miłej lektury.
Do zobaczenie już niedługo.
Danusia i Radek :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz