sobota, 14 lipca 2012

Trzeci świat kolei ;)





Dziś postanowiłem połączyć historię z rekreacją.W założeniu ma być mało chodzenia za to sporo jazdy koleją i sporo piwa.O 7 ruszam na stację,jak nie będę dostatecznie wcześnie,będę musiał kupić bilet Euro-Nysa u konduktora.Niby to żaden problem,ale wolę mieć wyszczególnione obowiązujące koleje po których jeździ się w ramach biletu,zwłaszcza na tej trasie.Doświadczenie procentuje,wprawdzie jestem trzeci w kolejce do kasy,ale pani przede mną szybko puszczają nerwy z powodu niemocy kasjerki i odchodzi do pociągu.Jestem tuż za okienkiem kasowym i spokojnie przyglądam się jak pani od biletów nie potrafi zmusić komputera do wydrukowania zniżki.Co chwilę pojawiający się komunikat na ekranie monitora zniżka niedozwolona budzi mój podziw dla cierpliwości pani z PKP.Ludzie z tyłu kolejki z nerwów już chodzą prawie po ścianach.Dostrzegam znajomego z Wiktorowych wycieczek starszego pana.Jest daleko,nie ma szans na bilet.Pani z kasy po siódmym razie - liczyłem ;),poddaje się i gdzieś dzwoni.Telefonu jednak nikt nie odbiera.Próbuje dalej,znów się poddaje.Dzwoni i tym razem pełen sukces.Tak mocno wierzy osobie po drugiej stronie słuchawki,że odkłada ją i wstukuje to co usłyszała przez telefon.I słusznie,komputer ulega i rusza drukowanie pozostałych biletów.W sumie osoba z II grupą inwalidzką jadąca z opiekunem i przesiadką do Warszawy powinna brać ze sobą jakąś teczkę by je zmieścić.Młody niedowidzący chłopak odchodzi od kasy nie do końca przekonany,że ma to,co chciał.Mama też ma podobne odczucie i karze mu dokładnie sprawdzić co dostał.Mój zakup trwa chwila moment.Z mojej strony idzie 25 zł w monetach z drugiej dostaję bilet ZVON i mogę iść do pociągu.Patrzę na zegar,zostało mi tylko kilka minut.Wsiadam do pociągu a za mną wspomniany starszy pan.Zaraz po odjeździe zdenerwowany prosi konduktora o wydrukowanie biletu i opowiada historię sprzed kasy.Rozmawiamy.Zadaje mu zagadkę,po co jest internetowy rozkład jazdy PKP.Patrzy na mnie zdziwiony.Informuję go,że wg tego rozkładu w Szklarskiej Porębie przesiadamy się na szynobus.Teraz jego zdziwienie jest jeszcze większe,przecież tą linię obsługuje czeski motoraczek ?.Tak,tylko w PKP chyba o tym jeszcze nie wiedzą ;)W Harrachovie przesiadamy się na pociąg do Liberca.Ja oczywiście wysiądę dużo wcześniej.Tanvald,wyskakuję na peron i rozglądam się w poszukiwaniu mojego kolejnego transportu Zvláštnego vlaku z Tanvaldu přes Železný Brod do Turnova a Příšovic bude vyjímečně tvořen historickou motorovou lokomotivou „Hektor“ T435.0139, barovým vozem Balm Bistro a dvěma vozy Balm.Jest,stoi."Hektor"zawiezie mnie dziś na XXIII Slavosti Svijanskeho Piva ;).
Oprócz mnie wsiada jeszcze dwóch Polaków.Przypadkiem wsiadamy prosto do wagonu barowego.Rozglądam się i nie mogę uwierzyć.Jest sprawiedliwość na świecie.Po tylu przejściach w Sędzisławiu,po dwóch światach,trafiłem do trzeciego - kolejowego raju ;).Gdzie nie spojrzę widzę te same tabliczki cieszące moje oczy pivo zdarma !!!.Staję przy ladzie i już pieni się lejąc się do mojego plastykowego kubeczka pivo Konrad.Widzę kolejną tabliczkę,wagon barowy ma nową razitku,więc biorę łyczka i odstawiam na chwilę pokal i proszę o pieczątkę.
I już mogę spokojnie usiąść i w rajskich warunkach kontynuować podróż.Teraz dopiero okazuje się,że wsiedliśmy przed czasem."Hektor" rusza,zmienia tor i przestawia się na tor,którym będzie jechać.Wsiada sporo Czechów.Wkrótce po odjeździe pojawia się bardzo sympatyczna,jakżeby inaczej ;),pani konduktor.Płacę 60 koron i dostaję okazjonalny tekturowy bilecik.Oj pamiętam jeszcze te czasy.Niedługo potem pojawia się pan roznoszący po wagonach piwo.No tak,to przecież raj,w raju człowiek nie powinien się męczyć,więc i piwo mu przyniosą.W Velkich Hamrach pojawia się komunikat o trudnościach na trasie i opóźnieniu.Z humorem ogłaszają,że jest sporo przerwy,więc by beż przeszkód korzystać z możliwości wagonu barowego.No tak na internetowym czeskim rozkładzie są zaznaczone roboty w okolicy Zeleznego Brodu i to był jeden z elementów,który budził mój niepokój jeśli chodzi o powrót.Czas pokaże jak będzie.Teraz korzystając z przerwy sięgam ręką do przechodzącego obok pana i odbieram kolejnego Konrada.W założeniu nie chcę za bardzo nadużywać gościnności,chcę spróbować kilku gatunków piwa na imprezie głównej.Po ponad półgodzinnej przerwie słychać gwizdek do odjazdu i "Hektor" powoli rusza.Zaczynają się widoki.Najpierw okolice Malej Skali z Suchymi Skalami i Vranovem.Niedługo potem przejeżdżamy blisko obok Dlaskovego Statku,który zawsze chciałem odwiedzić.Teraz widać nieźle panoramę Turnova i wreszcie przejeżdżamy obok stacyjki Spalov kończącej malowniczą Riegrovą Steżkę prowadzonej wzdłuż rzeki Jizery a rozpoczynającej się malowniczym mostkiem przyczepionym do skał i zawieszonym tuż nad rzeką.Przechodzi pan i niesie kolejną porcję Konrada.Lituję się,gdy wraca z powrotem z jednym tylko.Nie będzie przecież zanosił,więc naginam nieco plan.Dojeżdżamy do stacji konećnej w Priśovićach.Dziękuję Ci Hektorze za uroczą przejażdżkę,może kiedyś jeszcze raz ;).Teraz czeka mnie krótki spacer do Svijanskeho Ujezdu.Po drodze odbijam lekko w bok by zrobić zakupy w prodejnie Brovaru Svijany.Kupuję kilka piwek do domu,przede wszystkim jednak vizytkę do turystycznego dziennika.Ruszam w kierunku Svijanskeho Ujezdu.Niedługo potem dochodzę do celu.Nie mam zbyt dużo czasu,trzeba zapłacić wejściówkę 150 koron.Płacę,dostaję bilet a przy wejściu wzbogacam się o papierową obrączkę na rękę.
Na dworcu okazuje się,że większość powracających to Polacy.Pociąg łapie kilkunastominutowe opóźnienie.Będę miał mniej czasu w Turnowie na zjedzenie czegoś.Okazuje się,że blisko stacji jest restauracja.Patrzę w menu i nie mogę uwierzyć,jest kulajda czyli czeski rodzaj barszczu na zakwasie,który rewelacyjnie smakuje.Ponoć to podstawy czeskiej kuchni,ale wcale nie jest tak często spotykany.Niestety spotyka mnie rozczarowanie,wyszedł.Jest tylko czeski rosół.Dziękuję i idę szukać dalej.W pobliżu nie ma nic czynnego,do tego zaczęło padać.Wchodzę do cukarny czyli czeskiej cukierni i mój wzrok przyciąga strecha,ciastko w kształcie dachu i brambora wyglądająca jak ziemniak.Kupuję,daszek domku smakuje tortowo,żadnej rewelacji.Natomiast ciastko w kształcie ziemniaka zaskakuje.Ciężko się w nie wgryźć bo składa się z dwóch biszkoptów z gęstym kremem w środku.Całość oblana elastycznym lukrem i posypana sproszkowaną czekoladą by przypominała niejadalną na surowo bulwę.Tę ciastkową nie tylko da się zjeść,ale smakuje wybornie.Na peronie wciąż głodny dorzucam na szybko parka w rochliku czyli polskiego hot-doga i zapijam to wszystko kawą.Wiem,nie przypomina to podróży kulinarnych Makłowicza,ale brak czasu robi swoje.Pociąg odjeżdża znowu lekko opóźniony i tym razem jestem lekko zaniepokojony.Jeśli i po drodze wystąpi jakiś problem,mogę nie zdążyć na pociąg z Harrachova do Polski.To jednak inny kraj,tu się szanuje podróżnych.Wszystkie kolejne vlaki czekają posłusznie i nawet Polacy czują się w obowiązku by pociąg ze Szklarskiej do Jeleniej nie odjechał bez turystów wracających z Czech.Jak nie lubić CD czyli kolei czeskiej,jak nie lubić tego kraju,gdzie ludzie na ulicy mówią obcym dobri den.Kraju gdzie większość starszych pociągów ma nadane imiona a pracownicy zrobią wszystko by kolejowy turysta nie miał problemów i był zadowolony z jazdy.Gdzie rozkłady są nie tylko po żeby być,ale naprawdę funkcjonują,nawet mimo problemów podobnych do tych w naszym kraju.To wszystko dziś sprawiło,że czułem się jakbym był w kolejowym raju i to nie tylko dzięki "Hektorowi" z darmowym piwem.Leci w Polsce dobranocka o lokomotywkach z imionami i duszami.To nie bajka,one są właśnie w Czechach ;)).
Pozdrawiam i zapraszam do kolejnych wspominek. Radek :)


















































































































































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz