sobota, 21 lipca 2012

Śnieżne Stawki po raz ostatni???


Dziś w końcu mam okazję pójść z Bożenką.W tym roku niestety jest to pierwsza moja wędrówka z Nią i grupą z Wrocławia.Tak się jakoś ostatnio składało,że gdy Bożena organizowała wędrówkę to ja pracowałam,dziś jednak się spotkamy i Ona o tym nie wie.Najpierw jednak mamy się spotkać z Jurkiem,by przekazać Mu miód.
Wychodzimy więc troszkę wcześniej i idąc w kierunku dworca PKP dostrzegamy Jurka,który już na nas czeka i zmierza w naszym kierunku.
Po przywitaniu,przekazaniu miodu i chwili rozmowy,żegnamy się z Jurkiem.Wsiadamy do 15-ki i jedziemy do Jagniątkowa.Po drodze dosiadają się Marlena,Basia,Jarek,Ela z dwiema koleżankami i Sofijka.Wszyscy wysiadamy na przystanku "Dom Gerharta Hauptmanna" i tu okazuje się,że Ela i Jej dwie koleżanki nie idą z nami.Mają inne plany.No cóż,może kiedyś???Czekając na autokar z Wrocławia,mamy chwilę na sesję zdjęciową.
Podjechał autokar i "wysypało" się z niego ponad 50 osób.Gwarno się zrobiło niesamowicie,powitaniom nie było końca.Nawet Bożenka była zaskoczona,gdy mnie zobaczyła.Nic dziwnego,przecież nie pisałam do Niej,że będę.Razem z nami jest nas prawie 60 osób i by cokolwiek powiedzieć na powitanie Bożena musiała stanąć na skałkach.Przekazała nam plan dzisiejszej wędrówki i teraz wszyscy już ruszamy.











Najpierw idziemy Koralową Ścieżką,mijamy ostatnie zabudowania Jagniątkowa,dochodzimy do szkółki leśnej KPN-u i wchodzimy na teren Karkonoskiego Parku Narodowego.Idziemy niebieskim szlakiem przez las i ta pierwsza faza naszej wędrówki jest dość monotonna.Nie ma stąd żadnych widoków,ale brak ich rekompensują nam naparstnice purpurowe.Jest ich pełno wzdłuż szlaku i właśnie teraz kwitną.

Dochodzimy do wiaty,skąd rozchodzą się szlaki.Niebieski-"Koralowa Ścieżka" skręca w prawo,a czarny do Kotła Jagniątkowskiego w lewo.Przy wiacie odpoczywamy,posilając się nieco i czekamy aż wszyscy tu dojdą.














Po odpoczynku ruszamy czarnym szlakiem prowadzącym do Czarnego Kotła Jagniątkowskiego.I znów idziemy przez las,ale tylko przez chwilę,kamienisty szlak prowadzi nas coraz wyżej i coraz więcej tu naparstnicy purpurowej i białej.Naparstnica purpurowa jest rośliną trującą i zarazem leczniczą.Pomocna jest w leczeniu nerwic i chorób serca,w Polsce obecnie już nie jest stosowana w ziołolecznictwie.Jest też rośliną ozdobną i często można ją spotkać w ogrodach.
Wśród jagodziwia i mchu napotykamy podgrzybki i fotogeniczne muchomorki,pełno tu wokół słodkich i dojrzałych jagód,kuszących wszystkich wędrowców,by je zjeść.Co rusz słychać szum płynącej Wrzosówki,która swój początek bierze z podmokłej Jaworowej Łąki usytuowanej  na dnie Czarnego Kotła Jagniątkowskiego.Dochodzimy do skałek i naszym oczom ukazuje się najmniejszy po polskiej stronie Karkonoszy kocioł polodowcowy,ale równie malowniczy i piękny jak pozostałe.Zaletą tegoż kotła jest to,że nie jest on tak oblegany przez turystów.Można tu znaleźć ciszę i spokój,wsłuchać się świergot ptaków i szum Wrzosówki.
Dno Czarnego Kotła jest ścisłym rezerwatem i poruszać się tu można jedynie po drewnianych kładkach,wzdłuż których rozłożone są nietypowe "zasieki"-ja tak je nazwałam.
Gdy już wszyscy dotarli,zaczęło się ustawianie do grupowego zdjęcia.Taką dużą grupę trzeba odpowiednio zdyscyplinować na początku wędrówki,by później nie było z tym kłopotów.Bożena ma w tym wprawę i poszło niesamowicie sprawnie,także po krótkiej chwili jesteśmy po grupowej sesji zdjęciowej i pora powoli ruszać dalej,ku następnemu celowi dzisiejszej wędrówki.







Teraz idziemy zielonym szlakiem prowadzącym do Śnieżnych Kotłów,mijamy Rozdroże pod Śmielcem i jeszcze jakiś czas idziemy szlakiem,by za chwilę zejść z niego na ścieżkę prowadzącą w dół do Schronu pod Śmielcem.Jest to jedna z chatek Karkonoskich w użytkowaniu Sudeckiego Koła Wysokogórskiego.Oczywiście wejść do niej nie możemy,ale za to oglądamy ją z zewnątrz i robimy sobie mini grupowe zdjęcia.
Wracamy tą samą ścieżką,którą przyszliśmy i docieramy do zielonego szlaku i teraz znów cała grupa rozciągnęła się jak tylko się dało.W taki oto sposób dochodzimy do Rozdroża pod Wielkim Szyszakiem i tu mamy dłuższy postój,bo czekamy aż wszyscy dotrą.





















Chwilę trwa,zanim ostatni dojdą do reszty grupy,ale w końcu udaje się i znów jesteśmy w komplecie.Teraz idziemy już w kierunku Śnieżnych Stawków.Niesamowity widok ukazuje się przede mną.Grupa prawie 60 osób rozciągnęła się i wygląda to jak kolejka za dawnych czasów ustawiona do sklepu....a to tylko ludzie idący szlakiem,prawie gęsiego...

W pewnym momencie "kolejka" się zatrzymuje,czekamy aż Bożenka znajdzie ścieżkę prowadzącą do następnej karkonoskiej chatki.Tym razem czekamy dłuższą chwilkę,ale opłacało się.Ścieżką,ledwo widoczną docieramy do chatki "Wielkanocnej". Na tle Śnieżnych Kotłów i stacji przekaźnikowej wygląda dość niesamowicie.Ja nie miałam pojęcia o jej istnieniu.Idąc szlakiem niełatwo ją dostrzec wśród świerków,kosodrzewiny i wiatrołomów.Dość dobrze jest ukryta i nie każdy tu trafi.Oczywiście chatka jest zamknięta.
Została wybudowana podczas przeprowadzania przez naukowców badań zlodowaceń rejonu Śnieżnych Kotłów.Po opuszczeniu jej przez naukowców,służyła jako schron dla każdego turysty,który do niej dotarł.Dlatego też popadała w ruinę i dopiero gdy odkryli ją członkowie Klubu Wysokogórskiego z Poznania i wystarali się o nieodpłatną dzierżawę w zamian za generalny remont i opiekę nad nią,otrzymała nowe życie.
Każdy chce mieć zdjęcie,więc sporo czasu mija zanim przychodzi nasza kolej na sesję zdjęciową.Nasza cierpliwość zostaje nagrodzona i mamy swoją sesję zdjęciową :)













Teraz już wracamy na szlak i kierujemy się nad Śnieżne Stawki.Wszyscy już się rozlokowali wokół pierwszego Stawku ale i dla nas znalazło się miejsce.Siadamy na kamieniach,tworzących niecodzienną ścieżkę.Posilamy się i podziwiamy piękno które już niedługo będzie niedostępne dla turystów.Dobrze że my jeszcze możemy tym pięknem się cieszyć.Po odpoczynku i posileniu się ruszamy dalej,do następnego Stawku.W tym drugim przegląda się niebo z chmurami i wygląda to niesamowicie cudnie.Wszystko dookoła jest piękne.Podziwiamy ogrom Śnieżnych Kotłów,gdzie jeszcze można dostrzec "jęzor" śniegu.

Idąc powoli,by móc się nasycić się pięknem Karkonoszy i widoków rozpościerających się przed nami.Wąską ścieżką wchodzimy w gąszcz kwiecia.Modrzyk górski już kwitnie i dzięki niemu niebiesko jest dookoła.Pomiędzy nim znaleźliśmy też dzwonki karkonoskie i wiele roślin których nie potrafię nazwać.Szkoda,że nie ma dziś Henia,bo On pewnie by mi powiedział,które rośliny jak się nazywają.
Wśród tej roślinności spędzamy dłuższą chwilę,podziwiamy piękno i robimy zdjęcia.











Po nasyceniu się pięknem kwitnącego kwiecia ruszamy dalej,podziwiając widoki które rozpościerają się przed nami.W oddali widać Szrenicę ze schroniskiem,z boku panorama Szklarskiej Poręby i widać już dach schroniska "Pod Łabskim Szczytem". To właśnie nasz kolejny cel dzisiejszej wędrówki.
Dochodzimy do schroniska.W środku już są niektórzy z naszej grupy.Siadamy przy stoliku,przy którym rozsiedli się już Jarek,Basia i Marlenka.Okazuje się,że Oni zamierzają wcześniej odłączyć się od grupy i zejść do Szklarskiej Poręby innym szlakiem niż zaplanowała Bożena,omijając Wodospad Szklarki.My zresztą też mamy taki plan,ale nie chcemy pędzić.Wpisujemy się do Bożenkowego dzienniczka i na spokojnie delektujemy się "Walońskim" piwem.W między czasie doszła do nas Sofijka i stwierdziła,że Ona również nie idzie do końca z Bożenką,a wraca do Jagniątkowa,nielubianym przez siebie szlakiem.W taki oto sposób rozstajemy się w schronisku "Pod Łabskim Szczytem". My oczywiście spokojnie dopijamy swoje piwo i posilamy się i dopiero po jakimś czasie żegnamy się ze wszystkimi,kierując swe kroki na żółty szlak wiodący do Szklarskiej Poręby.









Po drodze mamy okazję podziwiać Kukułcze Skały.Pięknie się prezentują na tle chmurnego nieba.Pomiędzy nimi znajduje się Wahadło,które podobno można wprawić w ruch-stąd też nazwa.Chwilę oglądamy te urokliwe skały,podziwiając ich piękno.
Ruszamy dalej.Po drodze napotykamy podobnych do nas piechurów,którzy również podziwiają piękno nas otaczające i uwieczniają je robiąc zdjęcia.Spotykamy też grzybiarzy.My mamy szczęście do sromotnika bezwstydnego,który swym specyficznym "zapachem" wabi muchy.Jak wiadomo muchy lubią padlinę,więc skuszone takim zapachem,siadają na niego,liżą go i oblepiają się mazią wydzielaną przez tegoż grzyba,a zawiedzione że to nie padlina odlatują roznosząc jego zarodniki.Zapach sromotnika jest wyczuwalny na odległość kilkunastu metrów,więc czasem łatwiej go wyczuć,niż dojrzeć.Nam się udało również dostrzec takiego oblepionego przez muchy grzyba.Niesamowity widok.






Tak oto dochodzimy do Szklarskiej Poręby
Schodzimy w dół i zatrzymujemy się na parkingu,gdzie ustawiony jest z granitowych brył krąg.Jest to "Azyl Żelaznych Ludzi". Wielokrotnie będąc w tym miejscu widziałam je puste,a teraz naszym oczom ukazały się potężne postacie żelaznych ludzi.Zaglądam do środka kręgu i pomiędzy bryłami robię zdjęcia.Niesamowicie wyglądają te rzeźby.Są toporne,poskręcane śrubami.Muskularne ciało,wyprostowane i napięte do granic możliwości.Zapatrzeni w dal...Rzeźby te stworzył niemal 30 lat temu Zbigniew Frączkiewicz,artysta ze Szklarskiej Poręby.Można je było spotkać w wielu miejscach w Polsce,ale i w Europie.Ostatnio można je było podziwiać w szwajcarskiej miejscowości St.Urban.
Robią wrażenie,niesamowite wrażenie.






Po sesji zdjęciowej kierujemy się już na dworzec autobusowy i spotykamy "Białego Misia",który najpierw macha do nas łapką,a za chwilę wita się ze mną i przytula mnie.Pozdrawiamy "Białego Misia".
Dochodzimy do dworca,gdzie akurat podjechał nasz autobus.Wracamy więc do domu.
Tak oto kolejna wędrówka dobiegła końca i kolejna karteczka została zapisana.
Pozdrawiamy wszystkich bardzo serdecznie i życzymy miłej lektury :)
Zdjęcia tu dodane są Bożenki,Sofijki,Jarka i moje.
Do zobaczenia już niedługo.
Danusia i Radek :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz