sobota, 17 stycznia 2015

Leśnymi ścieżkami :)

Dziś obudziliśmy się bardzo późno.Zmęczenie daje o sobie znać i snem nadrabia wszelkie tygodniowe zaległości.Nic to !!! Oglądam serial (nie przywiązuję się do seriali,ale Wspaniałe Stulecie jest wyjątkiem) leżąc i dopiero po obejrzeniu wstaję.Zjadamy śniadanie,pijemy kawę i śmiejemy się z Tatki.Zmartwił się ciszą panującą w domu,myśląc,że wstaliśmy i nic Mu nie mówiąc gdzieś pojechaliśmy-a tu niespodzianka-jesteśmy :)
Razem jedziemy na cmentarz i nad staw.Cisza nad wodą,nie ma żadnej kaczki,łabędzia i człowieka.Krótki spacer wzdłuż brzegu i wracamy do domu.











Kiedy już jesteśmy w domu,mówimy Tatce,że chcemy zrobić sobie krótki spacer,więc robimy herbatę,pakujemy plecak-jeden-ja biorę tylko aparat,wsiadamy do autka i jedziemy na Zabobrze.Samochód zostawiamy na parkingu obok marketu i idziemy ku naszemu,mgłą otulonemu celowi.






















Mijamy ostatnie budynki mieszkalne,po prawej w oddali widzimy budującą się galerię,wchodzimy na mokrą łąkę i wydeptaną ścieżką idziemy przed siebie.Gdy dochodzimy do nagich brzózek,witają nas spłoszone sikorki i dostojnie siedząca na gałęzi sójka.Niespiesznie wędrujemy przez brzozową łąkę,rozmawiamy,ja robię zdjęcia i tak wychodzimy na ubitą drogę.Skręcamy na wąską ścieżkę,która wiedzie wzdłuż dawnego basenu.Idziemy nią i dzięki temu wychodzimy na leśną drogę.Spacer wśród drzew przynosi spokój,a wspólne wędrowanie-radość :)
Leśna droga zmienia swe oblicze.Raz jest błotnista,to znów pełna zeszłorocznych liści.W niektórych miejscach,w ogromnych kałużach leżą klocki drewna,robiące za prowizoryczne kładki.Nie spieszymy się,wolno idziemy leśnymi drogami,słysząc co jakiś czas odgłosy strzałów-polowania na dziki trwają w najlepsze.Po jakimś czasie wychodzimy w pola,na których pasą się sarny.Przyglądamy się im,stojąc nieruchomo i cicho,a one patrzą na nas przez chwilę.Robię kilka zdjęć,zanim znikają nam z oczu.Rozglądamy się i nie dostrzegamy naszego dzisiejszego celu,mgła skrywa wszystko,więc nawet nie mamy pewności czy jesteśmy blisko.Decydujemy się wracać,ale zanim wejdziemy z powrotem do lasu,zatrzymuję się przy trawach z kroplami deszczu.Usiłuję zrobić ładne makro....

































A las wita nas odgłosami strzałów i szczekaniem psów.Nie słychać za to żadnego ptaka-szkoda :(
Co jakiś czas wybieramy inną leśną drogę.I tak wędrujemy ścieżką z rudymi igłami,albo z zeszłorocznymi liśćmi.To znów wchodzimy na błotnistą,gdzie buty stają się ciężkie i oblepione i wtedy żałujemy,że śniegu nie nasypało więcej,bo moglibyśmy w nim wyczyścić buty.






























I tak niespiesznie opuszczamy leśne ostępy.I znów wychodzimy na brzozową,mokrą łąkę,przez którą przechodzimy,dochodząc do budynków mieszkalnych.Robię zdjęcia porozwieszanym zakazom i już kierujemy się do samochodu.Wsiadamy do niego i jedziemy do domu na obiad.










A po obiedzie,by nie "hodować" brzuszka,idziemy na krótki spacer.Jako cel,wybieramy Pałac Paulinum.Idziemy przez lasek,ścieżkami ku pałacowi.Rozmawiamy,ciesząc się swoim towarzystwem :)
Przy pałacu robię kilka zdjęć i powoli,prawie już w ciemności wracamy przez park do domu.Wśród drzew słyszymy pohukiwania sówki,przemieszczającej się z jednego drzewa na drugie.Śmiejemy się,że ona nam oznajmia,że znalazła nowe,lepsze drzewo....i tak w świetnych humorach dochodzimy do domu :)




Na dziś kończy się nasza wędrówka,inna niż do tej pory.Spokojna,wyciszająca i dająca odpoczynek i radość,czego Wam życzymy :)

Kolejne wędrowanie przed nami,więc do zobaczenia już wkrótce :)|


Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)


Danusia i Radek :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz