niedziela, 3 maja 2020

Czosnek niedźwiedzi i Zamek Wleń :)

Dzisiejsza niedziela jest można by rzec trochę historyczna,bo w całym tym epidemiologicznym zamieszaniu,powoli otwierają się miejsca,które przez epidemię zostały zamknięte.I z tej okazji już w piątek ustaliliśmy że dziś odwiedzimy Zamek Wleń.
Wstajemy dość późno.Jemy śniadanie,pijemy kawę i pakujemy plecaki.Kiedy jesteśmy gotowi,wychodzimy z domu i idziemy do samochodu.Wsiadamy do niego i jedziemy.No właśnie-jedziemy-ale nie w tym kierunku co powinniśmy jechać.Patrzę na Radka pytającym wzrokiem,a Ten nic nie mówi tylko się uśmiecha i jedzie w sobie znanym kierunku.Zatrzymuje się na parkingu nieopodal ścieżki wiodącej do Perły Zachodu.Wysiadamy z auta,biorę aparat i ruszam za Radkiem,a Ten prowadzi mnie ścieżkami dobrze mi znanymi,ale nie zdradza dokąd.W pewnym momencie schodzi z leśnego duktu,skręcając w ledwie widoczną,wydeptaną ścieżynkę,skręcającą w prawo.Idę za Nim i po przejściu niezbyt długiego odcinka staję razem z Radkiem przed dawnym punktem widokowym,na co wskazuje istniejąca jeszcze metalowa barierka.
-Widzisz,zauważyłem te barierki wędrując ścieżką wzdłuż Bobru.














Podchodzimy bliżej i podziwiamy skąpe widoki na Jelenią Górę,które pojawiają się między nagimi jeszcze drzewami.Kilka zdjęć i stajemy na skałach,rozglądając się dookoła i spoglądając w dół ku rzece Bóbr.Oboje stwierdzamy że jest to Gibraltar-nic innego być nie może.Robimy sobie całą serię zdjęć i dopiero po nich wracamy niespiesznie do samochodu.Zanim jednak tam dotrzemy,Radek prowadzi mnie w miejsce,gdzie znajduje się dzika strzelnica-dzika strzelnica.Po jej obejrzeniu schodzimy do ścieżki rowerowo-pieszej i nią wędrujemy kawałek.Po jakimś czasie stajemy w miejscu skąd widać barierki na dawnym punkcie widokowym Gibraltar.Wystarczy tylko spojrzeć w górę i dostrzeże się miejsce,na którym niedawno oboje staliśmy.Po kilku zdjęciach i krótkim pozowaniu przy Cudownym Źródełku,wracamy do autka.Wsiadamy do niego i jedziemy już do Wlenia.



























































Gdy jesteśmy dość blisko miasteczka,Radek pyta mnie:
-Chcemy się przejść?,czy może być leniwcami?
-Myślę że chyba chcemy się przejść-odpowiadam.
Czyli zostało ustalone.
Zostawiamy samochód na pustym parkingu przy markecie,bierzemy plecaki i aparaty i ruszamy na szlak.Przechodzimy obok stacji kolejowej,mijamy kilka budynków mieszkalnych i wchodzimy między drzewa,zaczynając piąć się w górę,coraz wyżej i wyżej.A im jesteśmy wyżej,tyn naszym oczom ukazuje się więcej czosnku niedźwiedziego i pachnie nim coraz intensywniej.Uwielbiamy to miejsce o tej porze roku.Cała Góra Zamkowa pachnie czosnkiem i bieli się jego kwieciem :) Robimy ogrom zdjęć,chłonąc piękno tego miejsca :) I cóż zatem się dziwić że nasza wędrówka do Zamku trwa niesamowicie długo.

































































































































Kiedy w końcu docieramy do Zamku,witamy się z ogromną radością z Elą-oczywiście zachowując dystans-kupujemy bilety,stemplujemy kajety i ruszamy sami zwiedzać.
Na Zamku byliśmy wiele razy,niektóre z nich są opisane i można zobaczyć jak to było np.tu:
https://podrozedanusiiradka.blogspot.com/2018/11/porwaki-muszla-sie-znalaza.html
tu:
https://podrozedanusiiradka.blogspot.com/2016/05/wiosna-w-maju-pachnie-gnojowka-i.html
tu:
https://podrozedanusiiradka.blogspot.com/2015/05/zotoryjski-sernik-z-okonia.html
My najpierw idziemy na wieżę zamkową.Wykorzystujemy moment że na górze nie ma nikogo.Po pokonaniu schodów,stajemy na tarasie widokowym i najpierw robimy zdjęcia,a dopiero po nich podziwiamy krajobrazy,rozkoszując się ich pięknem :)















































Browar jest otwarty :)














Gdy na taras wchodzą kolejni zwiedzający,postanawiamy zejść na dół,gdzie na spokojnie wszystko oglądamy i słuchamy Przewodnika,który opowiada o historii Zamku.Dowiadujemy się na przykład,że obecna furtka w murze została zrobiona przez Niemców,gdy zamieszkiwali te tereny.Podobnie było też z wejściem na wieżę.By ją udostępnić zwiedzającym,wykuto otwór wejściowy.I tak jest za każdym razem,gdy odwiedzamy ponownie znajome miejsca,dowiadujemy się czegoś nowego.Warto więc wracać :)
Po spacerze i zrobieniu zdjęć,upraszamy Elę i Roberta,by zrobili sobie z nami zdjęcia,a może to raczej my z Nimi się fotografujemy??? Jak zwał,tak zwał! Selfimy się we czwórkę,ciesząc się ze wspólnego spotkania :)
Po zdjęciach,żegnamy się ze znajomymi i niespiesznie opuszczamy mury Zamku.









































Wędrujemy w dół do miasteczka powoli,ciesząc się pięknem,które nas otacza.Przyglądamy się przyrodzie,robimy zdjęcia i radujemy się że możemy to wszystko razem podziwiać :)
Po opuszczeniu Góry Zamkowej,przechodzimy przez staję kolejową,obok krzyża pokutnego-pojednania,kościoła św.Mikołaja Biskupa i pustą uliczką docieramy do wleńskiego Rynku.Obchodzimy go dookoła,oglądamy wszystko i robimy zdjęcia,a po nich wsiadamy do autka i jedziemy do Browaru-z zamkowej wieży widzieliśmy że jest otwarty-stał samochód.











































































Do Browaru "Dolina Bobru" docieramy w ostatniej chwili.Udaje nam się kupić piwo,pytamy jeszcze o godziny otwarcia i żegnamy się z przesympatycznymi Panami :)
Powoli ruszamy w drogę powrotną,do domu.Kiedy jesteśmy niedaleko Strzyżowca,proszę Radka by zatrzymał się gdzieś blisko krzyża pokutnego-pojednania.Dawnośmy go nie focili,więc trzeba to nadrobić.Radek skręca w asfaltowy wjazd na polną drogę i zatrzymuje samochód.Wysiadamy oboje i podchodzimy do kamiennego krzyża z datą 1511.Kilka zdjęć i wsiadamy do auta.Zaczyna trochę padać.




Szczęśliwi i radośni docieramy do domu,kończąc w ten sposób dzisiejszą wycieczkę.Kolejna już niebawem,więc do zobaczenia wkrótce :)

Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)

Danusia i Radek :)


Aby obejrzeć film,kliknij tutaj

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz