sobota, 9 stycznia 2021

Panorama we łzach :)

Sobotni ranek budzi nas błękitnym niebem i słoneczkiem. Wstajemy dość późno, jemy śniadanie i pijemy kawę. Gdy ustalimy gdzie dziś ruszymy, wychodzimy z domu, wsiadamy do samochodu i jedziemy do Cieplic. Zostawiamy auto na parkingu przymarketowym, wysiadamy z niego biorąc tylko aparat fotograficzny. Niespiesznie ruszamy w kierunku naszego celu.






Wędrujemy uliczkami osiedla i wychodzimy na otwartą przestrzeń. Idziemy drogą wijącą się między zaśnieżonymi polami. Przed nami idzie spora grupka ludzi, trochę zwalniamy zastanawiając się którędy pójdą. Kiedy Oni idą prosto, my skręcamy w lewo w wąską ścieżkę wijącą się wzdłuż lasu. Nią docieramy do leśnej drogi, która zaczyna się piąć w górę. Kiedy  jesteśmy wyżej dostrzegamy zjeżdżające na sankach dzieci z dorosłymi. My by uniknąć kolizji ze zjeżdżającymi, schodzimy praktycznie na skraj lasu i w ten sposób docieramy bezpiecznie do kolejnej, leśnej drogi.






Nią wędrujemy u podnóża Sołtysiej Góry z wieżą widokową, która jest remontowana. Kawałek idziemy leśną drogą. Zatrzymujemy się na skrzyżowaniu dróg i tu schodzimy w lewo w wąską ścieżkę pnącą się w górę. Im jestem wyżej, tym bardziej zaczynam mieć lęki. Nie dowierzam swoim butom, jednak pnę się w górę za Radkiem. Staję na skale, a Radek wbiegł po kamieniach na szczyt. Rozglądam się i stwierdzam że nie dam rady wejść tak jak On, a na dokładkę nie zejdę bez pomocy. Wołam Radka, ale On nie słyszy. I nagle Go dostrzegam jak zbiega z drugiej strony i wbiega by mnie sprowadzić na dół, z moich oczu poleciały łzy. Niespodziewanie dla mnie samej się rozsypałam. Mimo tego że Radek bezpiecznie mnie sprowadza na dół, ja nie mogę powstrzymać łez. Lecą po policzkach jak grochy. Gdy stajemy na dole, Radek patrzy na mnie i mówi, że możemy wejść z drugiej strony, że tam jest łagodnie i bez problemu można dojść na sam szczyt skał. Patrzę na Radka mając wciąż łzy w oczach i kiwam głową że wejdę. I tak mimo totalnej rozsypki, dzięki Radkowi staję na szczycie punktu widokowego Panorama.











Kiedy już jakoś się pozbieram, zaczynam się rozglądać dookoła, podziwiając piękną panoramę Karkonoszy :) Robię zdjęcia, rozpoznajemy znajome szczyty i odgaduje inne spoglądając na mapę. Szkoda że nie ma tu tablicy informacyjnej z zaznaczonymi, charakterystycznymi punktami. Byłoby to atrakcyjne dla wszystkich tu przychodzących. 




















Po zrobieniu zdjęć i nasyceniu oczu cudnymi widokami, powoli schodzimy z Panoramy i ruszamy w drogę powrotną do samochodu. Kiedy docieramy na miejsce, wsiadamy do auta i jedziemy do domu, kończąc w ten sposób naszą króciutką wędrówkę. Kolejna już niebawem, więc do zobaczenia wkrótce :) 

Pozdrawiamy wszystkich bardzo serdecznie, życząc miłej lektury i zdrowia :)

Danusia i Radek :) 

 

2 komentarze:

  1. Mimo, że krótka wędrówka to jaka urokliwa. Widoki mieliście świetne.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, widoki mieliśmy cudne, a wycieczka mimo że krótka to też obfitowała w emocje i była urokliwa :)
      Pozdrawiam Olu serdecznie :)

      Usuń