niedziela, 10 stycznia 2021

Zbójeckie Skały :) - zbójecki żart :)

Niedzielny ranek budzi nas pochmurnym niebem. Trochę się lenimy zanim wstaniemy. Jemy śniadanie i pijemy kawę. Przy okazji zastanawiamy się nad dzisiejszym spacerkiem i po przeanalizowaniu wszystkich za i przeciw, postanawiamy pojechać do Szklarskiej Poręby i zobaczyć platformę widokową na Zbójeckich Skałach. Skoro wszystko zostało ustalone, to na spokojnie pakujemy plecak, ubieramy się i wychodzimy z domu. Idziemy w kierunku dworca kolejowego, gdzie w kasie kupujemy bilety i dowiadujemy się że pociąg z Wrocławia do Szklarskiej Poręby Górnej jest opóźniony około 30 minut. Co robić? Nie będziemy sterczeć na stacji, więc postanawiamy iść na krótki spacer. Wychodzimy z budynku dworca i idziemy w kierunku dawnego Hotelu "Sudety". Przechodzimy obok dwóch można by rzec "bliźniaczych" kolejowych wież ciśnień. Oczywiście zatrzymujemy się by je sfotografować. Robię kilka zdjęć i stwierdzamy jednogłośnie że obie wieże ciśnień są bardzo ładnie zbudowane.

"Wieża ciśnień (z niem. lub ang. wieża wodna, rzadziej wieża wodociągowa) – budynek w formie wieży, na którego szczycie znajduje się zbiornik na wodę, służący do zapewnienia stabilnego ciśnienia w wodociągu, pokrywając chwilowy wzrost zapotrzebowania na wodę. Zbiornik zawsze musi być umieszczony powyżej odbiorców, ponieważ działa na zasadzie naczyń połączonych.
Zależnie od funkcji użytkowej wyróżnić można wieże ciśnień: wodociągowe (miejskie), kolejowe i zakładowe.
Wieża ciśnień bywa mylona z wieżowym zbiornikiem na wodę, który jest budowlą, natomiast wieża ciśnień to wielofunkcyjny budynek (posiadający fundamenty, ściany i dach), w którego górnej części – pod dachem – znajduje się zbiornik na wodę. Zbiorniki wieżowe mają za zadanie gromadzenie wody – zapewnienie rezerwy w przypadku zwiększonego zużycia i zapewnienia odpowiedniego ciśnienia oraz zachowania ciągłości procesów technologicznych w przypadku awarii wodociągu. Pełnią również funkcję zbiornika przeciwpożarowego. W przypadku kolejowych wież ciśnień – często były to obiekty realizowane według powtarzalnych dokumentacji projektowych.
W Polsce wieże ciśnień zostały prawie całkowicie wyparte przez hydrofory (a później przez falownikowe układy regulacji obrotów pomp), i pozostały głównie jako awaryjne źródło wody (np. dla celów przeciwpożarowych), gdyż mogą dostarczyć stosunkowo dużo wody przy całkowitym braku zasilania. Niektóre wieże ciśnień zaadaptowano na obiekty użyteczności publicznej (kawiarnie, hotele, restauracje, wieże widokowe)."-Wikipedia.
Kiedy już wieże ciśnień zostają sfocone, przechodzimy na drugą stronę ulicy i kawałek dalej zatrzymujemy się przed wielką, zrujnowaną budowlą. Jest to dawny Hotel "Sudety".

"Hotel budowany oficjalnie jako noclegownia dla drużyn konduktorskich. Trochę to dziwnie bo zaplanowano pod nim parking dla wielu samochodów (drużyny podróżują pociągami! ;-). Statystycznie były to mieszkania rotacyjne i tak za komuny był ten obiekt wykazywany. Projekt powstał w Miejskim Biurze Projektów we Wrocławiu przy ul. Oławskiej. Inwestorem była DOKP.
Hotel budowany był bardzo długo. Budowa została zaczęta na początku lat osiemdziesiątych, a skończona na początku dziewięćdziesiątych. W 1988 roku zaczęto budować hotel Jelenia Góra (dzisiaj Merkury), a skończono 1989 roku. Kubatury są podobne i jakość użytych materiałów również. Wykonawcą obydwu hoteli było JPBM."-tekst ze strony: https://polska-org.pl/529596,Jelenia_Gora,Hotel_Sudety.html

"Położony nieopodal dworca głównego przy ulicy Krakowskiej, miał jedne z najwyższych cen noclegowych w mieście, a mimo to na brak klientów właściciele nie narzekali.
Hotel powstał pod koniec lat 80-tych ubiegłego wieku. Zbudowany przez PKP pierwotnie miał służyć, jako „noclegownia” dla pracowników kolei. W latach 90-tych przeszedł w ręce prywatne. Był jednym z droższych hoteli w regionie, a mimo to miał komplet gości. Wielopiętrowa, nietypowa konstrukcja jak na owe czasy dość nowoczesna posiadała w swojej ofercie 102 pokoje w tym 5 apartamentów, 3 sale konferencyjne, drink bar, klubokawiarnię, saunę i podziemny parking. Po sprzedaży przez PKP trzykrotnie zmieniał właściciela.
Poniżej cennik, który nadal widnieje na oficjalnej stronie hotelu wraz z możliwością rezerwacji miejsc. 
Cennik:
Ceny zawierają podatek VAT.
Hotel honoruje karty kredytowe: DINERS CLUB, VISA, MASTERCARD, JBC, POLCARD, EUROCARD.
PLN, EUR
Pokój jednoosobowy z łazienką 75, 16
Pokój jednoosobowy z natryskiem na korytarzu 40, 9
Pokój dwuosobowy z łazienką 120, 26
Pokój dwuosobowy z natryskiem na korytarzu 80, 17
Pokój trzyosobowy z natryskiem na korytarzu 120,26
Pokój czteroosobowy z natryskiem na korytarzu 160, 34
Apartament 200, 49
Apartament z aneksem kuchennym 250, 61
Możliwość negocjacji cen dla grup zorganizowanych.
Ceny określone w EUR zmieniają się w zależności od kursu PLN
Przeciętny obiad kosztuje około 25 zł (12 DEM)"-tekst ze strony: https://24jgora.pl/artykul/hotel-sudety--obraz/550392

Kilka zdjęć Hotelu z ulicy, a po nich wchodzimy po schodach do ogromnego holu gdzie wiatr hula w każdą stronę, przechodzimy przez niego na tył budynku. Tu kilka zdjęć i spojrzenie na tarasowo ułożone piętra z podziurawionymi oknami. Przykry to widok. Robię parę fotek i powoli wracamy w kierunku stacji. Dziś nie mamy zbyt dużo czasu na dokładniejsze obejrzenie wnętrza Hotelu, ale może w przyszłości pokusimy się ??? Kto wie ???





Budynek dworca w Szklarskiej Porębie Dolnej.

Na dworcu chwilkę czekamy na nasz pociąg-nie ma więcej opóźnienia niż wcześniej zapowiedziano-więc czas oczekiwania jest krótki. Gdy przyjeżdża nasz transport, wsiadamy do niego, znajdujemy miejsca, ściągamy kurtki i rozsiadamy się wygodnie. Podróż umilamy sobie rozmowami, więc mija nam szybko i bezproblemowo. Jako jedyni pasażerowie wysiadamy na stacji Szklarska Poręba Dolna. Gdy pociąg pojechał dalej my od razu ruszamy na szlak. Wychodzimy ze stacji, skręcamy w lewo i schodzimy w dół. Kiedy docieramy do żółtego szlaku, skręcamy znowu w lewo i przechodzimy przez tory. Wędrujemy teraz skrajem drogi, dość mocno pnącej się w górę. Gdy mijamy ostatnie zabudowania, wkraczamy na leśną drogę i nią już wędrujemy, powoli docierając do podnóża Zbójeckich Skał. Tu nieopodal pozostałości po Pomniku Moltkego, skręcając w prawo znajduje się jedna z wielu sztolni. Rejon Zbójeckich Skał od końca XVIII wieku do 2-giej połowy XIX wieku był terenem górniczym. Oczywiście na śniegu nie żadnych śladów by ktoś szedł obejrzeć ową sztolnię. Radek patrzy na mnie i pyta:
-Idziemy zobaczyć ?
Kiwam głową i mówię:
-Idziemy. 
I tak skręcamy w prawo i wędrujemy z jakieś 50 metrów w białym puchu do dawnej sztolni. Tuż przed wejściem Radek zostawia plecak, zakłada czołówkę, ja opieram o ścianę kijki, włączam latarkę w telefonie i wchodzimy jedno za drugim do wąskiej, wydrążonej dawno temu sztolni.




















Kawałek weszliśmy w głąb sztolni, ale trzeba było się wrócić. Radkowa czołówka za słabo świeciła, więc niewiele mógł zobaczyć, ja natomiast zatrzymałam się przy zahibernowanym motylu, fotografując go. No cóż trzeba będzie tu wrócić w przyszłości :) Teraz powoli opuszczamy sztolnię, bierzemy plecak i kijki i idziemy do Pomnika Moltkego. 

"Helmuth Karl Bernhard von Moltke był pruskim feldmarszałkiem, twórcą nowoczesnej strategii wojskowej. W dawnym Schreiberhau jego pamięci poświęcono kilka niezwykle interesujących obiektów architektonicznych. Co z nich zostało ?  
Moltke uro­dził się w Par­chi­miu, w Meklem­bur­gii, jako syn duń­skiego gene­rała Frie­dri­cha Phi­lippa Vic­tora von Molt­kego. Karierę w pru­skiej armii roz­po­czął w 1822 jako porucz­nik. Od 1848 słu­żył w Szta­bie Gene­ral­nym, w 10. lat póź­niej zosta­jąc jego sze­fem.
Zapla­no­wał i sku­tecz­nie prze­pro­wa­dził kam­pa­nie wojenne prze­ciwko Danii (1864), Austrii (1866) i Fran­cji (1870 – 71), co dopro­wa­dziło do powsta­nia Cesar­stwa Nie­miec­kiego. Był wybit­nym stra­te­giem i auto­rem sze­regu prac z dzie­dziny woj­sko­wo­ści.
Moltke uzna­wany jest za twórcę nowo­cze­snej ope­ra­cji woj­sko­wej. Udało mu się pogo­dzić trzy zasad­ni­cze czyn­niki ope­ra­cyjne: siły, czas i obszar. Zasadą jego było ude­rzać na główne siły prze­ciw­nika na jego tery­to­rium i bić je w roz­strzy­ga­ją­cych spo­tka­niach. Po woj­nie pru­sko – fran­cu­skiej (1870–71) stał się boha­te­rem naro­do­wym. Ponad 50 pomni­ków Molt­kego powstało w Niem­czech w XIX i na początku XX wieku; nie­które zostały znisz­czone pod­czas II wojny świa­to­wej i póź­niej, wiele pozo­stało do dziś.
Jeden z pomni­ków Molt­kego sta­nął w Szklar­skiej Porę­bie Dol­nej, powyżej stacji kolejowej. Molt­ke­fels, czyli dosłow­nie „Kamień Molt­kego”. Pom­nik wznie­siony na wyso­ko­ści 685 m.n.p.m. w 1896 roku.  Do dnia dzi­siej­szego nie zacho­wały się już jego naj­waż­niej­sze czę­ści, poza kamien­nym obra­mo­wa­niem.
Tuż obok znaj­do­wało się schro­ni­sko „Molt­ke­felsbaude” – powstałe z prze­kształ­ce­nia gospody z pra­wem wyszynku. Miało 12 miejsc noc­le­go­wych. Wyżej posta­wiono wieżę wido­kową i drugi więk­szy budy­nek schro­ni­ska. Oba budynki dzia­łały jako jedna całość. W dol­nym budynku zli­kwi­do­wano noc­legi, a w gór­nym nie było bufetu tylko miej­sca noc­le­gowe, któ­rych w szczy­to­wym okre­sie było około 50. Schro­ni­sko dzia­łało do 1945 roku.
Z koń­cem lat czter­dzie­stych w budynku otwarto Dom Kolo­nijny „Grun­wald”, który funk­cjo­no­wał do połowy lat 60 ubie­głego wieku. Obsu­wa­nie się ściany zewnętrz­nej budynku spra­wiło, że został on zamknięty i wyłą­czony z użyt­ko­wa­nia. W 1969 roku, pozo­sta­wiony bez opieki górny obiekt został pod­pa­lony i po poża­rze cał­ko­wi­cie roze­brany. Rok póź­niej roze­brano także sto­jący niżej mniej­szy budy­nek. Dziś jedy­nym śla­dem daw­nej świet­no­ści jest led­wie zary­so­wana w tere­nie podmu­rówka i resztki gru­zo­wi­ska. Miej­sce to jed­nak jest przez miesz­kań­ców Szklar­skiej Poręby Dol­nej wciąż okre­ślane mia­nem Grun­waldu. Bywa też odwie­dzane przez poszu­ki­wa­czy pamią­tek z prze­szło­ści. Wciąż jesz­cze można tu zna­leźć resztki ory­gi­nal­nej zastawy sto­ło­wej i wypo­sa­że­nia gospody.
Z wybu­do­wa­nej przed wojną wieży wido­ko­wej, wznie­sio­nej powy­żej schro­ni­ska, roz­ta­czał się piękny widok szcze­gól­nie na Śnieżne Kotły i Kotlinę Jele­nio­gór­ską. Wieża ta także została po woj­nie roze­brana. Obec­nie czy­nione są sta­ra­nia aby odbu­do­wać tutaj punkt wido­kowy. Miej­sce jest objęte pro­jek­tem „Wieże wido­kowe, punkty wido­kowe i trasy tury­styczne w przy­gra­nicz­nych górach”, na któ­rego reali­za­cję mia­sto otrzy­mało unijne dofi­nan­so­wa­nie.
Imie­niem Molt­kego nazwano ponadto tunel kole­jowy przed Szklar­ską Poręba Dolną oraz znaj­du­jący się nie­opo­dal wąwóz w sztucz­nym prze­ko­pie, przez który prze­biega linia kole­jowa w stronę Szklar­skiej Poręby Gór­nej. Rów­nież szpi­tal Izer-Med nosił przed wojną nazwę Heil­stät­ten Molt­ke­fels. Mie­rzący wraz z przy­bu­dów­kami 110 metrów obiekt, był swego czasu naj­dłuż­szym budyn­kiem w Szklar­skiej Porę­bie. Nato­miast ulica Sana­to­ryjna przy któ­rej znaj­duje się szpi­tal nosiła nazwę Molt­ke­strasse."-tekst ze strony: https://podszrenica.info/artykul/zakatek-moltkego--zapomniana/647641

Przy pozostałościach po Pomniku Moltkego zatrzymujemy się na ciut dłużej. Oglądamy go, fotografujemy i jednomyślnie stwierdzamy że przykro patrzeć na tak zniszczony obiekt. W szczelinie Pomnika, Radek znajduje wydrukowane zdjęcia z portalu "polska-org.pl" jak ów pomnik wyglądał w przeszłości. Oglądamy je, a po obejrzeniu odkładamy na miejsce i niespiesznie ruszamy już w kierunku nowej platformy widokowej na Zbójeckich Skałach.












"Zbójeckie Skałki – grupa malowniczych skałek w południowo-zachodniej Polsce, w Sudetach Zachodnich, w Górach Izerskich, na Grzbiecie Wysokim, na wysokości 660-686 m n.p.m.
Skałki położone są w Sudetach Zachodnich, we wschodniej części Gór Izerskich, na wschodnim krańcu Wysokiego Grzbietu, nad linią kolejową Jelenia Góra - Szklarska Poręba, powyżej stacji kolejowej Szklarska Poręba Dolna, około 1,4 km na wschód od Zakrętu Śmierci. W pobliżu znajdują się Szklarska Poręba i Piechowice.
Zbójeckie Skałki stanowią rozległą na przestrzeni ponad 100 m grupę skał na wąskim grzbiecie. Grupę tworzą okazałe skały o kilkumetrowej wysokości, zbudowane z warstwowych hornfelsów z soczewkowatymi żyłami kwarcu. Skałki ze względu na położenie w obrębie bloku karkonosko-izerskiego, w strefie kontaktu granitoidowego masywu karkonoskiego oraz metamorfiku izerskiego stanowią geologiczną ciekawostkę. Skały swą nazwę zawdzięczają kształtom skał przypominających zarysem dziwne postacie, nawiązujące do legend o zbójnikach.
W przeszłości skały nazywano niem Fleichersteine, Moltkefels.
Od końca XVIII wieku do 2-ej połowy XIX wieku w bliskim otoczeniu Zbójeckich Skał wydobywano piryt. Ślady prowadzonych robót górniczych są widoczne do dzisiaj.
Grupy hornfelsowych skałek przed II wojną światową były pomnikiem przyrody nieożywionej i podlegały ochronie.
W XIX w. Zbójeckie Skały z grupą malowniczych skał stanowiły sporą atrakcję turystyczną, a podnóża wybudowano gospodę z niewielką wieżą widokową.
Zbójeckie Skały wymieniane były już we wczesnym średniowieczu w zapisach poszukiwaczy skarbów, w tzw. Księgach Walońskich, uchodząc za bardzo zasobne miejsce w kruszce i kamienie szlachetne.
Ze Skałkami związane są liczne legendy i podania.
Koło skał prowadzą szlaki turystyczne:
szlak turystyczny czarny - prowadzący dookoła Szklarskiej Poręby
szlak turystyczny żółty - prowadzący z Piechowic przez Zakręt Śmierci na Wysoki Kamień.
Ze skałek roztacza się rozległa panorama na Karkonosze i Kotlinę Jeleniogórską."-Wikipedia.

Do nowej platformy widokowej docieramy bardzo szybko i gdy mówię Radkowi by ustawił się do zdjęcia, za plecami słyszę znajomy głos. Odwracam się w kierunku wiaty odpoczynkowej i dostrzegam Sylwię i znajomych. To ci dopiero spotkanie :) Radość z witania jest ogromna. Dawnośmy się nie widzieli :) Po powitaniach, uściskach, rozsiadamy się na ławkach w wiacie i rozmawiamy, ciesząc się niesamowicie :)







Czas na pogaduchach ze znajomymi mija szybko. Przychodzi więc pora by się rozstać. Zanim to jednak nastąpi, robimy kilka wspólnych zdjęć, a po nich żegnamy się z Sylwią i znajomymi. Oni schodzą tak jak myśmy przyszli, a my chcemy wracać inną trasą. Kiedy zostajemy sami, spoglądamy na znajome i bliskie nam widoki. Rozpoznajemy szczyty i miejsca w których byliśmy, robimy zdjęcia i radujemy się swoim towarzystwem :)


















Po zrobieniu sporej ilości fotek, powoli ruszamy w drogę powrotną. Wędrujemy czarnym szlakiem, zmierzając niespiesznie w kierunku stacji kolejowej Szklarska Poręba Dolna. Rozmawiamy, ja od czasu do czasu fotografuję coś, cieszymy się że możemy być tu razem i w radosnych nastrojach docieramy do stacji kolejowej, na której jest już kilka osób. Oczywiście jesteśmy trochę przed czasem przyjazdu naszego pociągu. Umilamy sobie czekanie opowieściami i podziwianiem otaczającego nas świata. I kiedy tak sobie czekamy, do naszych i kilkorga innych oczekających uszu dociera krzyk Pana, który obwieszcza, że pociągi jadące w obie strony mają po dwie godziny opóźnienia. Spoglądamy niedowierzająco na siebie i stwierdzamy że trzeba pójść do Piechowic na autobus MZK. Na ten sam pomysł wpadli też ludzie, którzy na stacji byli przed nami. I tak w dwóch grupkach schodzimy do żółtego szlaku i nim będziemy podążać do naszego celu.















Nie mieliśmy okazji iść tym szlakiem, więc dla nas to frajda, bo poznajemy coś nowego. Gdy jesteśmy na krzyżówce dróg z widokiem na Górzyniec, dostrzegamy pociąg jadący w kierunku Jeleniej Góry. Spoglądamy na siebie i wybuchamy śmiechem. Że też komuś chce się robić takie rzeczy i nabierać ludzi. Dla nas w tej chwili to frajda, ale czy Ci co idą przed nami mieszkają gdzieś blisko? Może przyjechali skądś dalej? 













Kiedy docieramy do Piechowic, sprawdzamy na przystanku rozkład i stwierdzamy, tak jak nasi współwędrowcy że można podejść do kolejnego przystanku, zamiast tu czekać i marznąć. Idziemy więc wszyscy tak przez kilka przystanków i zatrzymujemy się dopiero na przystanku MZK przed mostem nad Kamienną. Tu oczywiście czas oczekiwania na przyjazd autobusu umilamy sobie rozmowami, więc mija nam dość szybko. Kiedy przyjeżdża nasz transport, wsiadamy do niego, kupujemy bilety i wracamy do domu.





Tak kończy się nasza dzisiejsza wędrówka, kolejna już niebawem, więc do zobaczenia wkrótce :)

Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i cieplutko, życząc miłej lektury i zdrowia :)

Danusia i Radek :)

 

4 komentarze:

  1. Kogoś trzymały się niezbyt mądre żarty związane z pociągiem.
    Ludziom ta pandemia chyba w głowach miesza.
    Danusiu fajną wycieczkę Odbyliście. Przyglądałam się tym zdjęciom punktu widokowego
    i nie mogłam nadziwić się co to za koszmarki. Pozdrawiam Was serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu punkt widokowy na Zbójeckich Skałach wygląda jak koszmarek, niestety ktoś zaakceptował projekt i jest jak jest. Wiadomo że nie każdemu się spodoba...Całe szczęście że widoki są takie jak były :)
      Co do dziwnego żartu związanego z pociągiem, to pokazuje tylko by nie ufać zbytnio ludziom, ale jak to mówią: nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Dzięki temu żartowi mieliśmy rewelacyjną i piękną wędrówkę :)
      Pozdrawiamy serdecznie Olu i życzymy zdrówka :)

      Usuń
  2. a mi się podoba ta platforma

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy ma swój gust, jednemu się podoba, drugiemu nie :) Pozdrawiam :)

      Usuń